Simon Arrs - Zatwierdzone

Punkt składania historii postaci - stale otwarty.
Regulamin forum
Wzór historii postaci pojawi się automatycznie przy zakładaniu nowego tematu. Można go pobrać jednak także ręcznie, z tego tematu.

Bezwzględnie proponujemy także zapoznanie się z tym tematem z największą dokładnością, wliczając w to lekturę Regulaminu.
Simon
Posty: 6
Rejestracja: 02 sty 2021, 14:17

Simon Arrs - Zatwierdzone

Post autor: Simon »

1. Informacje bazowe
a. Imię: Bożydar
b. Wiek: 24
c. Zainteresowania/Hobby: Hazard - Tutaj wchodzi wszystko, bukmacherka, wirtualne sporty, a szczególne miejsce w serduszku ma pokerek na pewnym serwisie, gdzie bardzo dobrze poznałem się z krupierkami. Sport, wrestling, Blender.
d. Kilka zdań o sobie i swoim charakterze: Miły koleś z internetu. Profesor zapasów, który śledzi każde - związane z tym sportem - japońskie wydarzenie od niespełna dziesięciu lat. Pewna część mnie jest oddana również siłowni. Od kilku lat regularnie ćwiczę, aplikując przy tym sterydy anaboliczne. Nie wstydzę się tego, pomogły mi zbudować zadowalającą dla mnie tężyznę fizyczną. Jestem towarzyską osobą, lubię rozmawiać o wszystkim i o niczym, moja gadatliwość, to jednocześnie wada i zaleta. Noce spędzam na robieniu różnych pierdół w blenderze, mając w tym samym czasie odpalonego na pasku pokera.
e. Kontakt:
- email bozydar.kasztanowski@protonmail.com
- steam https://steamcommunity.com/id/sysy-monke/

2. Doświadczenie z RP
a. Formy rozgrywki: SAMP (Serwisy zagraniczne), MTA, zapaśnicze pbfy, OFP, gothic multiplayer.
b. Organizacje/Grupy: Bywało różnie. Najczęściej kręciłem się przy jakichś dziwacznych projektach.
c. Staż: 9 lat.
d. Powód zakończenia gry: Brak miejsca do gry.

3. Postać
a. Imię i nazwisko: Simon Arrs
b. Wiek: 25
c. Pochodzenie: Tatooine
d. Rasa: Człowiek
e. Wygląd: Śniady mężczyzna o drapieżnej budowie ciała i niedźwiedziej aparycji. Powagi dodaje mu kuriozalnych rozmiarów, ale również jakże urodziwego kształtu szczęka. Samą żuchwę akcentuje przeciętna szczeć. Łuki brwi lekko opadające po zewnętrznych kącikach, podkreślają jego delikatność i wrażliwość. Szyja mocno zarysowana ledwie widocznymi poziomymi liniami.
f. Historia:

- Zainwestuj w gogle ochronne, nie pociągniesz długo zasłaniając twarz kawałkiem szmaty - rzucił do mnie barman, nalewając trunku. Faktycznie, moje oczy były podrażnione przez piasek, ale moja aktualna sytuacja finansowa nie pozwalała na taki luksus jak gogle.
- Dzięki, przemyślę to. - Rzekłem jedynie, zabierając jednocześnie to coś, co nalał barman. Piwem nie można było tego nazwać, choć nie można się spodziewać cudów, gdy jest tańsze od szklanki wody. Obrzuciłem wzrokiem główną izbę kantyny jeszcze raz, prócz mnie i moich nowych znajomków nie było tutaj zbyt dużo klientów. Chociaż nie dziwota, w końcu godzina była wczesna, więc tylko ludzie mojego pokroju tutaj przesiadywali. Zresztą byłoby to ostatnie miejsce, do którego człowiek z groszem przy duszy by zawitał. Budynek już z zewnątrz odrzucał, stojąc jak potężny kloc z gołymi, niewykończonymi ścianami. W środku było jeszcze gorzej, gdyż ściany prócz tego, że były kompletnie nagie, to zdobiły je plamy różnych wielkości, kolorów i odcieni. Gdy korzystałem z toalety, nachodziły mnie wymioty, a do podłogi prawie się przykleiłem. Ale cóż, kto wybrzydza, ten nie pije. Ruszyłem wolnym krokiem w stronę stolika mojego, przy którym siedziało trzech podróżnych. Tak się nazywali, choć wiedziałem, że były to męty społeczne, które teraz ze mną piją, a wieczorem bez mrugnięcia okiem obrabowaliby mnie w ciemnej alejce, a potem zostawili moje truchło, żeby zgniło. Postawiłem piwo na stole, usiadłem na krześle plecami do ściany, by widzieć wejście i całe pomieszczenie.
- No, to na czym skończyłem? - Zagadałem, biorąc łyk piwa. Było naprawdę okropne, tak okropne, że biadolenie na ten temat jest wręcz obowiązkowe.
- Miałeś nam opowiedzieć o życiu najemnika - rzekł jeden z nich, rachityczny człowiek, który zęby miał czarne, a włosy białe, choć w tej samej ilości. Patrząc na niego, można by powiedzieć, że żebrak, że biedak. Lecz ja widziałem w nim przebiegłego szczura, który wykorzystuje swój wygląd, by przechytrzyć osobę stojącą mu na drodze.
- Mówię to wam tylko dlatego, że się nie znamy, a ja jestem tu przejazdem. Poza tym jest duża szansa, że przez waszą profesję wkrótce umrzecie, więc mam gdzieś, że będziecie o tym wiedzieć. Słuchajcie, bo nie będę się powtarzać. - Skończywszy swój wywód, pociągnąłem jeszcze jeden łyk parszywego trunku.

Czym było dla mnie życie najemnika? Chyba jedynie sposobem zarobku, tak sobie to tłumaczyłem. Większość durniów dołączyła do bandy, żeby stykać się z resztą nieudaczników i chrzanić o nieistniejącym braterstwie, ale ja? Nie byłem taki, nie wstąpiłem do grupy Lena, żeby poczuć się członkiem rodziny, chciałem zafundować sobie dobre życie — byłem głupcem. Nie należałem do tych legendarnych łowców, o których można usłyszeć w opowieściach. Byłem prostym kwatermistrzem. Zajmowałem się sprzętem i to cholernie dobrze. Potrafię wcisnąć każdy element wyposażenia w idealne miejsce, aby jak najefektywniej wykorzystać przestrzeń. Logistyka w zaopatrzeniu bywa ważniejsza niż umiejętności w walce. Bycie facetem od sprzętu pozbawiło mnie kolorowych opowieści, czy zabijania gigantycznych kreatur — byłem tutaj częścią dobrze naoliwionej maszyny. Śmierć była jej rozdziałem. Im szybciej ją zaakceptowałem, tym bardziej mogłem cieszyć się swoim pobytem na Tatooine. Tak przynajmniej mówił Veer, chyba najbardziej łebski żołnierz w całej tej niedokształconej bandzie najemników. Miałem zamiar wziąć jego słowa do serca, gdyby nie to, że po ich wypowiedzeniu padł pod moimi stopami w groteskowej pozie z wypływającym mózgiem. Uświadomiłem sobie, że nawet najwybitniejszy umysł nie uniknie nadlatującego zza pleców strzału. W bandzie służyłem już kilka tygodni, lecz to miał być pierwszy tak poważny bój.

Wszystko poszło nie tak. Wynajęto nas, by wytropić najeźdźców lokalnej farmy wilgoci, ale to oni znaleźli nas pierwsi. Zasadzka. Żart o wzroście dugów przerwało barwiste smagnięcie przeszywające gardło jednego z towarzyszy. Strzały pojawiały się zewsząd i znikąd. Wylękniony sięgnąłem do kabury po blaster, tylko po to, aby paść na kolana. Moje struchlałe spojrzenie widziało jedynie szarżujących beze mnie wiarusów. Ludzie pustyni zaczęli wylewać się zza wydm, ich przerażające ryki potrafiły sparaliżować największych chojraków w naszej grupie. Cała walka nie trwała nawet godziny, minęło dwadzieścia minut i większość moich „braci” wykrwawiała się lub była już po drugiej stronie. Nasza przegrana była oczywista, lecz bój trwał. Ostatni ludzie Lena odrzucali swoje życie w walce z tymi dzikusami, nie interesowało ich już to czy wyjdą żywi z tej potyczki. W którymś momencie przypomniałem sobie słowa Veera, odsunąłem się od miejsca konfliktu i przez kilka sekund rozmyślałem nad tym co powiedział nasz grupowy myśliciel. Zaakceptować śmierć? Cieszyć się życiem? Nie jestem taki jak oni, nie obchodzą mnie jego słowa, chcę przeżyć. Spanikowany i przytłoczony natłokiem myśli rzuciłem swój blaster, odpiąłem pas i zacząłem uciekać. W tamtym miejscu, w tamtym momencie zostałem dezerterem, zostawiłem swoich walczących towarzyszy. Biegnąc słyszałem makabryczne krzyki i obelgi w moją stronę wykrzyczane ostatkiem sił przez umierających najemników. Podczas ucieczki przełamałem swoje wewnętrzne ja, aby spojrzeć na brutalne pole bitwy, które zostawiłem za sobą. Dotąd pamiętam ten obraz. Polegli towarzysze stali się pokrywą dla ogromnej fałdy piachu. Twarze przyozdobiło złudzenie obszyte w wełniane worki. Jaskrawe mięśnie przy niektórych mężczyznach przybrały fioletowy kolor, a inne szary. Gdy spoglądałem na wygasłe życia piaskowych mumii, szalejący w powietrzu piach zdawał się rozpraszać w gęstej atmosferze z przerażającą dokładnością. A ja coraz bardziej oddalałem się od pobojowiska, przemierzałem pustynie walcząc z myślami. Sądziłem, że moje morale jest niczym klinga wykuta w ogniu dyscypliny, a były jedynie moją imaginacją. Przedłużona samotność zmusiła mnie do refleksji nad samym sobą — zrozumiałem, że nie poradzę sobie na tym świecie w pojedynkę. Nie jestem już tym gnojem, który zostawiłby swoich towarzyszy u bram śmierci. Zmieniłem się. Podróżowałem po wielu zadupiach w pogoni za jakimkolwiek pomysłem na życie.

- Aż w końcu trafiłem tutaj. O podróży nie ma co opowiadać, nie była ciekawa. - Od długiego mówienia, piekło mnie gardło. Przepłukałem je tym paskudnym trunkiem, które imitowało piwo. Skrzywiłem się, gdy resztki tych popłuczyn zostawiły okropny posmak w moich ustach. Choć było tanie, nie mogłem sobie pozwolić na następne. Pieniądze ostatnio nie potrafiły się przy mnie zatrzymać na dłużej.
- Znacie kogoś, kto miałby pracę dla kogoś takiego jak ja? Nie różnimy się, także jestem pewien, że macie tu kontakty. - Spojrzałem po ich twarzach i od razu wiedziałem, że jeszcze dziś poznam kogoś, kto odmieni moją sytuację. Chociaż, kto wie? Może to będzie moja ostatnia robota, ponieważ skończę w piachu. Lecz wolałbym umrzeć zarabiając na siebie, niż z głodu lub wycieńczenia. A najlepiej, to wolałbym nie umierać wcale, lecz na to nie mam najmniejszego wpływu. Moi kompani spojrzeli po sobie, po chwili zastanowienia kiwnęli głowami. Ten wychudzony z brakami w uzębieniu odezwał się jako pierwszy.
- Jest taki jeden.. Pracodawca. Być może znajdzie się coś dla siebie, lecz ostrzegam, skurwysyn pobiera wysoki procent. - Musiałem się odchylić w krześle, gdyż odór z jego paszczy był jeszcze gorszy niż te szczyny, które wypiłem wcześniej.
- I co, zapoznacie mnie z nim tak od razu? Bez żadnych testów zaufania? - Uniosłem brew podejrzliwie, chociaż przyjąłbym się u niego, nawet jeśli pobierałby połowę zapłaty dla siebie.
- Wiesz dobrze, że w tej branży wypadki śmiertelne są bardzo częste, więc nie można wybrzydzać w zatrudnianiu pracowników. - Rachityk zarechotał, a po chwili zaczął kaszleć. Na stół poleciały krople krwi. Odsunąłem się od stołu jeszcze bardziej.
- To kiedy mogę go poznać? - Starałem się zachować obojętny ton głosu, by nie wyjść na zdesperowanego.
- Dokończymy pić i możemy ruszać, po południu mieliśmy do niego zawitać. - Skwitowałem jego słowa jedynie przytaknięciem. Założyłem ręce za głowę, rozparłem się wygodnie w kolebiącym krześle. Wbiłem wzrok w drzwi, czekając, aż reszta towarzystwa dopije swoje trunki.

4. Informacje dodatkowe
a. Czego szukasz w RP w organizacji i co jest dla Ciebie w grze najważniejsze? Szukam zgranego grona, przy którym będzie można dobrze spędzić czas i będzie po prostu w porządku. W grze jest dla mnie najważniejsze wczucie się w postać, mój dobry przyjaciel kiedyś powiedział ,,Roleplay to implozja, a wrestling eksplozja'' Na swój sposób - Nieco dziwaczny - Te dwie rzeczy mają ze sobą wiele wspólnego.
b. Skąd dowiedziałeś się o organizacji? Od mojego znajomego, który kiedyś tu pogrywał.
Awatar użytkownika
Zosh Slorkan
Rycerz Jedi
Posty: 571
Rejestracja: 16 wrz 2013, 21:33

Re: Simon Arrs

Post autor: Zosh Slorkan »

Na pewno najpierw zdecydowanie powiem to co najważniejsze, widać tu konkretny pomysł na postać, mimo że wszystko jest zrobione jako pewna mała zajawka, taki jak to niektórzy mówią "trailer" postaci i to w tym właśnie bardzo fajne. Jest pokazane barwne myślenie postaci, wybijające się usposobienie, dobrze zarysowany czytelnikowi charakter i po prostu widać w tym konkret i wizję twórczą na swojego delikwenta. Tutaj naprawdę duże pochwały, to co najważniejsze absolutnie jest, w postaci właśnie konkretnego i przemyślanego konceptu na postać. Tak jak mówię, to nie tak, że coś szczególnie tu zionie, właściwie to wiemy stąd o postaci tylko malutki wycinek, ale taki naprawdę barwny i udany, a o fachu i obecnym życiu postaci mówi nam wszystko co trzeba.

Kolejny plusik jest taki, że po prostu fajnie się to czyta i tu też widać zdecydowanie smykałkę do tematu. Ja sam (co na pewno widać po stylistyce mojego posta xP) nie piszę najlepiej i ręki do tego nie mam, więc trudno żebym się wypowiadał co do technicznej jakości językowej, ale po prostu styl prowadzenia narracji przez postać jest barwny, fajny i przyjemny dla mnie w odbiorze... to akurat oczywiście też w dużej mierze wynika z postaci. Mamy tu raczej taki dość stereotypowy "brudny realizm" i śmierdzące realia tego typu klimatów, ale nie mylę tu stereotypowości z ograniem. To pozytywna stereotypowość, po prostu oddaje rzeczy naturalnie.

Mały szkopuł to dla mnie to że to Tatooine, jest strasznie ograne, generalnie istota Tatooine w kanonie Legends jest taka, że to totalnie planeta piątego rzędu bez niczego ciekawego, bez zadnych wydarzeń, jedna wielka bieda, przestępczość, mafie i zero czegokolwiek atrakcyjnego i w osadzeniu Skywalkerów na Tatooine chodziło właśnie o pochodzenie z noname planety nr. 92871 i jak dla mnie osadzanie czegokolwiek więcej na Tatooine jest po prostu niezbyt klimatyczne, a jak idzie się domyślić, niestety trochę już mieliśmy podań też z Tatooine. Osobiście przemyślałbym wymianę na jakiś podobnie bandycki, biedny i pustynny świat z kręgów Przestrzeni Huttów czy tym podobnych, ofc mogę podsunąć kilka opcji na PM. Ale to dość nieduża uwaga, Tatooine trochę mi psuje "suspense of disbelief" tylko.

Do contentu historii mam jedno zastrzeżenie, a mianowicie... No totalnie mi się nie widzi, żeby ktoś wynajmował uzbrojoną załogę najemniczą do walki z napadami na farmę wilgoci. Takie załogi to drogi biznes, nawet na takim tanim zadupiu to jednak coś trochę droższego niż zaoferować garści żuli jabole za pomoc w naklepaniu osiedlowego bandyty XD Farma wilgoci to jak mówi nazwa coś dosłownie tak biednego że z garści skraplaczy zbierają wodę i handlują wodą, to nie jest biznes w jakim ktoś by miał za co wynajmować srogie załogi najemnicze kilkuosobowe do obrony. To jest biznes co z trudem zwraca się na wyżywienie rodziny. To tak jakby sklepikarz monopolowego w Alabamie wynajął sobie piątkę chłopa z Kompanii Blackwater do walki z lokalnymi gangusami że tak powiem. To jest dla mnie koniecznie do zmiany, to musi być przynajmniej trochę poważniejszy biznes, inaczej to nie może logicznie przejść. Choćby hodowla eopie czy jakaś duża farma banth. No po prostu właściciela musi być na to stać, żeby się domykało wszystko.

Ale dalej, skoro o tym mowa, to podoba mi się, że to owszem, najemnicza ekipa i różne smrodliwe klimaty, ale to nie najemnicy z kategorii właśnie ścierwozabójców i gangusów (pomijam że wtedy podania by nie było sensu akceptować, bo po prostu szanse na przetrwanie u Jedi jednego dnia byłyby promilowe), bardzo często rekruci przedstawiają najemników jako klimaty po prostu płatnych zabójców, a nie takich właśnie rzeczy w stylu słynnego Blackwater i tym podobnych, po prostu zbrojnej ekipy do wynajęcia do obrony biznesów, eskorty, ratowania ziomków ze smrodu na terenie bezprawia, itp. Za to duży plus i to fajny koncept i kompletnie zgodny z Jedi.

Zakończenie historii całkiem mi się podoba, bo stwarza fajne możliwości na jakiś ciekawy splot z naszymi Jedi. Co prawda nie jestem tu pewny na ile postać okaże się grywalna, nie że coś daje tu jakiś zły sygnał, a... Nic nie daje tak naprawdę żadnego. Ciężko znaleźć w postaci jakąkolwiek motywację do pozostania u Jedi. Tu swoją drogą polecam zerknąć na tą część poradnika Edgara: https://forum.szlakiem-jedi.pl/viewtopi ... 521#p38521 Wprowadzenie da okazję, by postać do Jedi trafiła i miała z nimi kontakt, ale to już Twoja i Twojej postaci rola, żeby to wykorzystać, żeby próbować się do nich wpasować i dołączyć do ferajny. Nikt jej wpasowywać na siłę nie będzie, wszystkie postacie żyją swoim życiem i to wszystko wyłącznie w rękach Twojego delikwenta. Może masz to przemyślane, może nie, tu trudno szukać po prostu czegoś.

Anyway, pozytyw ode mnie x)

PS: fajnie byś wspomniał od kogo o nas wiesz, enigmatyczny bezimienny znajomy brzmi dziwnie XD
Obrazek
Awatar użytkownika
Fell Mohrgan
Rycerz Jedi
Posty: 275
Rejestracja: 24 kwie 2018, 21:33

Re: Simon Arrs

Post autor: Fell Mohrgan »

Na duży plus smykałka do pisania. Widać po tym fantazję twórczą, piszesz barwnie i przystępnie, właśnie stylem pisania udaje Ci się ładnie zarysować postać poprzez sam styl wypowiedzi i opowieści z jej oczu.

Co do kreacji postaci. Tu Zosh właściwie wyczerpał temat co do atutów. Poznajemy malutki kawałek na temat postaci, mały przypadkowy wycinek z jej życia i garść przemyśleń, ale w dostatecznej ilości, by widzieć, że postać ma konkretne barwy i charakter. Także to, o co wszystko się rozchodzi tutaj jest. Widać pomysł na postać i widać tego pomysłu sens. Fajna profesja postaci, coś ciekawszego od strony konceptu niż zwykle. Zawsze fajnie mieć postać o konkretnym, wyrazistym fachu, ale nie wchodzącym bezpośrednio w pakiet wybranej umiejki z systemu RPG: pilot/mechanik/haker itd. Także podstawa jest ok, reszta to detale. Tutaj należą się duże pochwały i to 90% tego co się liczy. Zaznaczam to, bo aż ciężko tutaj dużo powiedzieć i dużo więcej komentarza zajmą mi rzeczy do korekty, które w kwestii wagi tak naprawdę stanowią 10%.

Pierwsza rzecz, co do której zgadzam się z Zoshem, musi definitywnie być poprawiona. Farmy wilgoci to biznes kompletnie nie tego kalibru, by rabunkiem zajmowały się zorganizowane, ostro dozbrojone ekipy, które dają radę rozgromić zawodową załogę najemniczą (która może być najniższego możliwego kalibru, pewka, ale to dalej jest poważny biznes). Jeszcze o ile mogę strawić, że jakaś pro-ekipa zajmuje się napadami na takie coś dla czystego funu i jakiegoś tam profitu w trakcie przerwy między poważniejszą działalnością przestępczą, albo z desperacji z braku zleceń, to już kompletnie nie idzie kupić tego, by farmera wilgoci było stać na wynajem zorganizowanej, kilkuosobowej ekipy zawodowców, nawet gdyby założyć, że to najniższa liga wśród takich ekip. Tu koniecznie trzeba coś zmienić. Niekoniecznie bardzo wiele. Diabeł tkwi w szczególe. Tu jest mowa o pojedynczej farmie, co rozwala koncept. Wystarczy założyć, że mówimy o ekipie rabującej mnóstwo faremek tego typu na dużym obszarze i regionalni farmerzy zrobili zrzutkę w kilkudziesięciu i zebrali kasę na wynajem najmitów mających znaleźć i sprzątnąć bandyterkę. Tak czy siak, ten element jest do zreperowania pewnikiem.

Z drugiej strony. Tatooine to naprawdę średni wybór. Kwintesencja dziury, o której nikt nie wie i nikt nie pamięta, gdzie zrządzeniem losu na tak kompletnym zadupiu rodzi się Skywalker i klan wybrańców Mocy okazuje się z tym zadupiem związany xD Cokolwiek więcej niż Skywalkery na Tatooine, nowi Force-Sensitivowie na tym ogranym Tatooine... Meh. To planeta którą każdy wszędzie, w tym niestety sami pisarze SW bardzo często traktują o tak:
- "Potrzebujemy jakiegoś totalnego zadupia o którym nikt nic nie wie i nic się tam nie dzieje"
- "WIEM, MAM SUPER POMYSŁ, DAJMY TATOOINE"
Powtarza się to setki razy aż nagle Tatooine robi się jakąś absurdalną metropolią i centrum wydarzeń wszystkich zadupi i staje się wielkim The Zadupie xD

Nie jest to grzech logiczny, nie jest to dziura fabularna. Ale to po prostu słabe. Przemyślałbym sobie na Twoim miejscu wymienić Tatooine na np. Socorro. Pasuje Ci w pełni do profilu, a ma wielką zaletę: jest nie-Tatooine.

I dalej też powiem, że fajnie by było wiedzieć, kto o nas mówił. Jesteśmy małą, kameralną ekipą. W takiej ekipie to wybitnie dziwne słuchać o tajemniczych nieznajomych xD Gdyby ktoś mi coś polecał, to bym mówił kto. To brzmi jakbyś albo Ty się nie chciał do znajomego przyznać, albo znajomy do Ciebie, albo ktoś z Was do nas xD

Anyway, naturalnie za.
Simon
Posty: 6
Rejestracja: 02 sty 2021, 14:17

Re: Simon Arrs

Post autor: Simon »

Fell Mohrgan pisze:Pierwsza rzecz, co do której zgadzam się z Zoshem, musi definitywnie być poprawiona. Farmy wilgoci to biznes kompletnie nie tego kalibru, by rabunkiem zajmowały się zorganizowane, ostro dozbrojone ekipy, które dają radę rozgromić zawodową załogę najemniczą (która może być najniższego możliwego kalibru, pewka, ale to dalej jest poważny biznes). Jeszcze o ile mogę strawić, że jakaś pro-ekipa zajmuje się napadami na takie coś dla czystego funu i jakiegoś tam profitu w trakcie przerwy między poważniejszą działalnością przestępczą, albo z desperacji z braku zleceń, to już kompletnie nie idzie kupić tego, by farmera wilgoci było stać na wynajem zorganizowanej, kilkuosobowej ekipy zawodowców, nawet gdyby założyć, że to najniższa liga wśród takich ekip. Tu koniecznie trzeba coś zmienić. Niekoniecznie bardzo wiele. Diabeł tkwi w szczególe. Tu jest mowa o pojedynczej farmie, co rozwala koncept. Wystarczy założyć, że mówimy o ekipie rabującej mnóstwo faremek tego typu na dużym obszarze i regionalni farmerzy zrobili zrzutkę w kilkudziesięciu i zebrali kasę na wynajem najmitów mających znaleźć i sprzątnąć bandyterkę. Tak czy siak, ten element jest do zreperowania pewnikiem.

Z drugiej strony. Tatooine to naprawdę średni wybór. Kwintesencja dziury, o której nikt nie wie i nikt nie pamięta, gdzie zrządzeniem losu na tak kompletnym zadupiu rodzi się Skywalker i klan wybrańców Mocy okazuje się z tym zadupiem związany xD Cokolwiek więcej niż Skywalkery na Tatooine, nowi Force-Sensitivowie na tym ogranym Tatooine... Meh. To planeta którą każdy wszędzie, w tym niestety sami pisarze SW bardzo często traktują o tak:
- "Potrzebujemy jakiegoś totalnego zadupia o którym nikt nic nie wie i nic się tam nie dzieje"
- "WIEM, MAM SUPER POMYSŁ, DAJMY TATOOINE"
Powtarza się to setki razy aż nagle Tatooine robi się jakąś absurdalną metropolią i centrum wydarzeń wszystkich zadupi i staje się wielkim The Zadupie xD
Dzięki za pozytywne głosy.

W pełni się zgadzam. Szczerze przyznam, że nie przykułem większej uwagi do biznesu, który miał zostać ofiarą w historii, za pozwoleniem naniosę poprawki. Co do planety, tutaj zależało mi bardziej na oddaniu pustynnego klimatu, ale po powyższych wpisach, też - jeśli można - Dokonałbym edycji.

PS: Enigmatyczny znajomy xD to Marcin (Mrkt0s) wcielający się w postać Dule Phylkus. Sam nie wiem czemu go nie wymieniłem, tak jakoś wyszło.
Awatar użytkownika
Bart
Mistrz Jedi
Posty: 685
Rejestracja: 08 kwie 2010, 10:47

Re: Simon Arrs

Post autor: Bart »

Ja mam tu spory "mindfuck", niezwiązany z treścią historii. W 2018 dostałem wiadomość z konta Steam zalinkowanego w tym podaniu, w sprawie podania - nie mogłem za bardzo pomóc, bo się na tym nie znam i skierowałem do Fenderusa/Zosha. Potem podanie z contentem takim, o jaki pytała osoba pisząca z tego konta Steam pojawiło się o tutaj: https://forum.szlakiem-jedi.pl/podania- ... t3788.html ale tu już mamy link do innego profilu Steam.

Sprawdziłem swoją pamięć, są narzędzia od sprawdzania historii kont: https://streamable.com/q63m74 Wtedy kompletnie nie zwróciło to mojej uwagi - niektórzy mają kilka kont Steam.

Teraz z tym samym kontem Steam, z którego dostałem pytanie o historię Phylkusa, pojawia się całkiem inna osoba. Jeszcze do tego z komentarzem z konta Phylkusa na tym koncie - więc już mindfuck mam całkowity.

Tak więc w skrócie:
- w 2018 dostaję pytania o pewne rzeczy do historii postaci, pyta user X na steamie,
- pojawia się podanie Phylkusa o takiej treści, z linkiem do konta Y na Steamie,
- dzisiaj pojawia się podanie zupełnie innej osoby z linkiem do konta X.

Jeszcze zgadywałbym, że można pytać za kolegę, który akurat nie ma Steama, ale ani nie w tym rzecz, ani w tym, że ktoś już wcześniej mnie dodał, ani że mówił że pyta za kolegę... Coś mi się tu potwornie nie klei i nie sposób już mi zgadywać, czy dzieją się tu jakieś multikonta, podszywy, ktoś pisał podanie za kogoś, czy nie wiadomo co, dlatego z wrodzonej ostrożności idę w negatywa, bo takiego chaosu tożsamościowego od dobrych 10 lat nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Phylkus
Były członek
Posty: 10
Rejestracja: 13 paź 2018, 3:01

Re: Simon Arrs

Post autor: Phylkus »

Siemanko, nie jesteśmy z Bożydarem tymi samymi osobami.
To wszystko, co napisałeś Bart to naprawdę ciekawa teoria, ale niestety muszą ją obalić. W okresie, kiedy wysyłałem swoje podanie, Bożydar miał napisać również swoje, żebyśmy wspólnie zaczęli przygodę na Szlaku. Niestety nie wyszło XD i zostałem sam. Pytanie do Ciebie, wysłane z konta zalinkowanego w tym podaniu ma związek z tym, że po prostu obaj chcieliśmy zagrać podobne postacie.
Załączę screena z discorad z tamtego okresu na jakiś dowód:
Obrazek
Simon
Posty: 6
Rejestracja: 02 sty 2021, 14:17

Re: Simon Arrs

Post autor: Simon »

Phylkus pisze:Siemanko, nie jesteśmy z Bożydarem tymi samymi osobami.
To wszystko, co napisałeś Bart to naprawdę ciekawa teoria, ale niestety muszą ją obalić. W okresie, kiedy wysyłałem swoje podanie, Bożydar miał napisać również swoje, żebyśmy wspólnie zaczęli przygodę na Szlaku. Niestety nie wyszło XD i zostałem sam. Pytanie do Ciebie, wysłane z konta zalinkowanego w tym podaniu ma związek z tym, że po prostu obaj chcieliśmy zagrać podobne postacie.
Załączę screena z discorad z tamtego okresu na jakiś dowód:
Obrazek
Dodam od Siebie, że w tamtym okresie po prostu miałem natłok roboty i nie dałem rady towarzyszyć Marcinowi. Więc po prostu sobie odpuściłem. Nasze historie miały być do siebie nieco zbliżone, a ich losy miały się łączyć przez ówczesny blog, który napisał Marcin. Nie jest to żaden chaos tożsamościowy, tylko dwójka przyjaciół, która chciała sobie razem pograć.

Obrazek
Awatar użytkownika
Siad Avidhal
Były członek
Posty: 1878
Rejestracja: 15 lip 2010, 10:20
Nick gracza: Vinax

Re: Simon Arrs

Post autor: Siad Avidhal »

Nikt nie sugeruje, że jesteście jedną osobą. Bart zwraca uwagę jedynie na chaos tożsamościowy. I to nie jest żadna teoria, tylko przebieg wydarzeń. Komentarz Phylkusa nie jest tutaj ani trochę wymagany, ani też nie niesie za sobą żadnej większej treści. Podanie jest personalnym weryfikatotem kandydata, a nie jego kolegów - chyba, że macie w planach razem grać jedną postać. Wtedy to, cóż, z góry dam negatyw. W odróżnieniu szczęśliwie od autora zbędnego komentarza - autor podania wyjaśnił sytuację sensownie i logicznie.

Co do podania - krótko. Tak jak piszesz fajnie i ciekawie, tak sama treść niestety nijak nie powala. Sam pewien "szkielet" wątków w historii jest schematyczny na miarę podań z 2010 roku - człowiek, tatooine, farmy wilgoci. Całość zamknięta w tych trzech hasłach obok siebie jest dla mnie po prostu... parówką (?). W tym wypadku nadrabiasz umiejętnościami pisarskimi, ale dalej w tej parówce ten karton tam tkwi, że tak powiem.

Biorąc pod uwagę historię, miernego adwokata i wspomniany "chaos tożsamościowy", dałbym tu przez względy ostrożności negatyw. Sama jakość podania pod kątem, cóż, umiejętności pisania z perspektywy potencjalnej rozgrywki i generalnie legitne wyjaśnienie "chaosu tożsamościowego" zasługują jednak na pozytyw. Stoję więc pośrodku i oddaję głos neutralny.
Obrazek
Awatar użytkownika
Halseth Letvaine
Padawan
Posty: 81
Rejestracja: 02 lut 2020, 18:54

Re: Simon Arrs

Post autor: Halseth Letvaine »

Ten post Phylkusa to dużo bardziej burdel, niż dodanie czegoś, dobrze że napisałeś sam za siebie, bo po jego poście bym tylko miał jeszcze większy sajgon w głowie. Ani Bart nie daje żadnej "teorii" do obalania, tylko wymienia fakty przez które ma "mindfucka" jak to ujął i nie wie o co chodzi, ani ten screen kompletnie o niczym nie mówi. xD

Cóż, jestem tam gdzie inni. Fajne podanie, fajnie zobrazowana postać i jej styl bycia, mimo że życiorys postaci to rzeczywiście trochę sztampa i standard tekstów z PBFów które czytałem/na których grałem za dzieciaka. Tatooine do wymiany, farmy wilgoci też i będzie okej. Bardziej podanie broni się formą i postacią, niż treścią i życiorysem, ale nie szkodzi, nie każda postać musi mieć superancko wyjątkowy życiorys, no nie :d Jak dla mnie za.

PS: pamięć Barta: obce mi sfery kosmosu :D
Awatar użytkownika
Thang Glauru
Uczeń Jedi
Posty: 1294
Rejestracja: 18 wrz 2015, 13:09

Re: Simon Arrs

Post autor: Thang Glauru »

Generalnie podanie mi się podoba, pojawiają się błędy językowe tu i tam, ale ogólnie historia jest napisana poprawnie. Podoba mi się pójście w historię najemnika, ale bez budowania grupy chorych psychopatów, od prywatnej grupy zbrojnej, w której tak się zdarzyło trafiają się osiłki, niekiedy patusy. Sama rola Simona w niej jest sensowna, fajnie usprawiedliwia nabycie jakichkolwiek umiejętności - tak jak wspomniał Fell. Sam finał daje ciekawe ukierunkowanie na potencjalne wprowadzenie, a jednocześnie zostawia wszystkie konkrety GMowi, to wyłącznie sugestia - to również zaleta.

Jedyne dwa elementy, które się w historii podupadają, to - również jak wspomniane wyżej - Tatooine, które mogłoby być zastąpione jakąś inną peryferyjną planetą oraz że grupa najemników ochrania farmerów wilgoci. Nie chcę tutaj za bardzo powtarzać po poprzednikach, szczególnie, że zgadzasz się z krytyką.

Sytuacja tożsamościowa jest specyficzna, tak jak dziwne jest niewspominanie o inspiracji, ale cóż - wszystko wyjaśniłeś w miarę spójnie, stąd nie zostaje mi więcej niż dać APPROVE.
Obrazek
Awatar użytkownika
Rada Jedi
Posty: 471
Rejestracja: 08 kwie 2010, 10:47

Re: Simon Arrs

Post autor: Rada Jedi »

Podanie otrzymało 4 głosy pozytywne, 1 głos neutralny oraz 1 głos negatywny - w efekcie czego zostaje zaakceptowane. Dalsze instrukcje zostaną przekazane kandydatowi za pośrednictwem prywatnej wiadomości.
Obrazek
Zablokowany