Szlakiem Jedi: Droidy

Awatar użytkownika
Ioghnis
Były członek
Posty: 668
Rejestracja: 05 cze 2014, 18:59
Nick gracza: Angar

Szlakiem Jedi: Droidy

Post autor: Ioghnis »

Obrazek

Szlakiem Jedi: Droidy to wspaniała opowieść przepełniona dobrymi wartościami takimi jak heroizm, oddanie, wierność i braterstwo.

Zabierzemy Państwa do świata maszyn działających w służbie działających na Hakassi członków Zakonu Jedi. Poznają Państwo ich zwyczaje, a przede wszystkim relacje osób, które miały przyjemność żyć i walczyć u ich boku.

Przy produkcji zwróciliśmy przede wszystkim uwagę na ich różnorodność na tytułowym "Szlaku Jedi" oraz ról jakie spełniały w swojej służbie do dnia obecnego. Zatrzymaj się więc i przeżyj wspaniałą przygodę, w jaką zabierzemy Cię do świata tych niezwykłych person.

Scenariusz: Lesh Savik
Reżyseria: Lesh Savik
Muzyka: Orkiestra Ludowej Akademii Muzycznej im. Farhira Carra

Goście Specjalni: Mistrz Jedi Elia Vile, Uczeń Jedi Tanna Saarai, Uczeń Jedi Fell Mohrgan, Padawan Orn Radama, Padawan Magnus Valador
Obrazek
Ukryte:
Awatar użytkownika
Ioghnis
Były członek
Posty: 668
Rejestracja: 05 cze 2014, 18:59
Nick gracza: Angar

Re: Szlakiem Jedi: Droidy

Post autor: Ioghnis »

Obrazek

Szlakiem Jedi: Droidy
Odcinek I - MD-01

Zaraz po czołówce, na ekranie pojawia się animacja prezentująca droida MD, który emiterem wyświetla tytuł odcinka

Elia Vile: To przede wszystkim wspaniały specjalista. MD to specjalistyczny zdalniak medyczny z ogromnym doświadczeniem. Cale to doświadczenie zdobyte przede wszystkim na Jedi, oczywiście. A jest u nas z czym pracować <zaśmiała się> Rany do zaszycia są na porządku dziennym. Nawet teraz mamy pacjentów, którym trzeba regularnie aplikować leki.
Droid MD współpracuje z naszymi bohaterami w zasadzie od początku swojego istnienia. Jego drobna budowa zdalniaka umożliwia przede wszystkim mobilne i sprawne operowanie na potrzebujących pomocy medycznej pacjentach. Z naszą rozmówczynią połączyła go głęboko przenikliwa więź, dla niektórych bardzo charakterystyczna dla żywej, humanoidalnej istoty.
Elia Vile: Wszyscy wiemy, ze droidy ułatwiają nam życie, przejmują od nas pewne obowiązki. MD ma moje pełne zaufanie. Znam go od wielu lat. Jego małe dziwactwa, jego śmieszną osobowość, ale przede wszystkim - jego profesjonalizm. To, że tu jesteśmy, to miedzy innymi jego zasługa. Czuwa nad osobami wymagającymi opieki, przez co spokojnie mogę tu być, rozmawiać z panem. Bez żadnych obaw.
Obrazek
Fell Morghan: Mamy pełno świetnych lekarzy, zresztą sama Mistrzyni jest jednym, ale potrzeba nam kogoś, kto będzie zdolny po prostu ciągle ich monitorować, siedzieć w ambulatorium i ciągle dbać o kroplówki. A my musimy ciągle działać. MD nie jest może chirurgiem ratującym ludzi w środku bitwy, ale zapewnia nam codzienna opiekę.
Dzięki czemu nie jesteśmy w sytuacji, ze nie możemy lecieć na misje, bo lekarze są potrzebni do pomocy Radamie bez nogi.
Kto by przypuszczał, ze taka maleńka istota jest w stanie sprostać tak wielu obowiązkom. MD miał tez swój mały duży udział w walce.
Fell Morghan: Jednego razu od walki z choroba, która zwalczaliśmy, dostałem ciśnienia 200 na 100, pulsu chyba tez ze 200, umierałem tam. A byli ze mną Jedi bez wiedzy medycznej, chcący wstrzyknąć mi stymulant. W ostatniej chwili tam doleciał.

Elia Vile: A to ja miałam przyjemność współpracować z nim dosłownie podczas walki. MD... mamy specjalna wieź. Jesteśmy przyjaciółmi od czasów, gdy byłam Adeptka. Dlatego czasem wpycha mi się jako ''dodatkowy bagaż'' <pokazała cudzysłowy palcami>.
Wie, ze to nie leży w zakresie jego obowiązków, ale chce mi towarzyszyć jako przyjaciel. Wspierać mnie. Nie mam serca go wtedy odesłać, proszę tylko, żeby był ostrożny.
W każdym razie... Były sytuacje, kiedy ja byłam związana walką, natomiast MD w tym czasie udzielał pierwszej pomocy, podawał stymulanty i używał bacty na rannych przeciwnikach.
Jako Jedi stronimy od zabijania, a w ferworze walki nie jesteśmy w stanie zająć się rannymi, przede wszystkim staramy się zakończyć starcie. MD świetnie sprawdza się jako polowy medyk. Jest niezwykle odważny.
Obrazek
Elia Vile: Jest tez sprytny. Potrafi dobrze się schować. Potrafi nawet szpiegować - kto by pomyślał, niby zdalniak medyczny!
Raz nawet zaatakował kogoś igłą do zastrzyków, żeby mnie obronić. Co prawda niewiele tym zdziałał, ale przeciwnik na pewno się nie spodziewał <parsknęła>
To tylko podkreśla odwagę i oddanie tego niezwykłego droida. Jego wszechstronność świetnie wpasowała się w wymagania jakich Jedi potrzebowali by spokojnie pracować.
Ekran wyświetla symulację trójwymiarową, przedstawiającą pracę MD-01 przy opiece nad rannymi pacjentami. Droid aplikuje bacte, wykonuje zastrzyki i monitoruje stan zdrowia na aparaturze, przy jednoczesnym wyświetlaniu swoich charakterystycznych ikonek komunikacyjnych

Elia Vile: Jedi nie mogliby funkcjonować tak dobrze bez malej, oddanej kulki doglądającej pacjentów. Mechanik skorzysta z latającego wielonarzedzia. Zaklinaczki są niesamowicie wszechstronne.

Fell Morghan: Malutki bohater, który jakimś cudem był z nami zawsze w naszych ostatecznych bitwach i to prosto na froncie. Trochę długie zdanie, ale na parę słów się nie da. <Parsknął>
Ten maluch w wielkiej bitwie na Ossusie poświecił zżycie i ocalił Mistrzynie i Uczennice Saara prując gazem w Vongów, dając im parę sekund na ucieczkę. Cudem odratowany z popiołów.
Mały, malutki zdalni czek, który rzucił się miedzy oddział kilku Vongów, w tym Uśmiercicieli, zdolnych w pojedynkę podbić bazę wojskowa. Bez wahania lecąc na swoja śmierć, by kupić kochanej przyjaciółce choćby parę sekund zżycia więcej.
<Sam mówi ze szczerym, autentycznym podziwem i wzruszeniem, zawsze gdy o tym myśli, zero w tym aktorstwa czy starań, prawdziwie wzrusza go ta historia>

Elia Vile:<Zacisnęła wargi w uśmiechu pełnym napięcia; jej oczy zrobiły się lekko wilgotne; pokiwała głową>
Jego małe mechaniczne serduszko jest nie do przecenienia. Jeśli ja miałabym go opisać jednym zdaniem, powiedziałabym 'mój mały braciszek'. To chyba najmocniej oddaje...wszystko.
Warto nadmienić, że podobne modele - takie jak nasz główny bohater - są dostępne do powszechnego zakupu. Droid nie spełnia tylko i wyłącznie funkcji medycznych - jego konstrukcja oraz szeroki zestaw akcesoriów pozwala na indywidualne dostosowanie jego możliwości do aktualnie potrzebnych prac i działań.
Ekran się zaciemnia, ukazując w akompaniamencie muzyki klasycznej kilka zrzutów ukazujących MD-01 w różnych sytuacjach. Dodatkowo kolejna scena ukazała podobne droidy podobnych do MD, wykonujących różne prace, również w placówkach medycznych i siłach wojskowych Hakassi.


Po pokazówce ukazują się napisy końcowe z informacją o gościach programu oraz obsadzie produkującej odcinek serialu.
Obrazek
Ukryte:
Awatar użytkownika
Noam Panvo
Padawan
Posty: 30
Rejestracja: 14 sie 2016, 21:32

Re: Szlakiem Jedi: Droidy

Post autor: Noam Panvo »

Szlakiem Jedi: Droidy
Odcinek II - P2-P2


Obrazek
Treść całego odcinka okazuje się stricte fabularyzowana. Całe 60 minut odcinka wykonano w formie filmu animowanego.
Przez cały czas, widz śledzi grupę Pit-Droidów. Dość mocny nacisk kładziony jest na konkretnego z nich - P2-P2. Pierwsza scena obrazuje zniszczenie jednego z trzech droidów w grupie remontującej starą świątynię przez ciemnoskórego, starego wariata, co pozostałe Pit-Droidy odkrywają dopiero po czasie.

Równoległą bohaterką wstępnych części odcinka jest Elia Vile, którą widz śledzi jako młodą Adeptkę w stereotypowej świątyni Jedi. Fabuła koncentruje się na ich przyjaźni za czasów "dzieciństwa" Mistrzyni Jedi, przede wszystkim jednak obserwowaną z oczu małego droida prowadzącego remonty w budowli Jedi, z elementem semi-komediowym, w którym zaprezentowane jest budowanie przez roboty wielkiego trójmetrowego Pit-Droida opracowanego z planem zniszczenia wariata z pierwszych scen. Cały klimat tej pierwszej połowy to krótkie scenki z życia Jedi w świątyni, skoncentrowane na przedstawieniu pitdroidów jako zabawnych, uroczych, ale też inteligentnych droidów, myślących na poziomie przynajmniej rozgarniętego dziecka. Z trójki zawsze najczęściej pokazywany jest P2-P2, wyjątkowo mocno obrazowana właśnie w stylistyce dziecięcej. Pozostała dwójka - stary kompan i zastępca zniszczonego - jest jednak właściwie bliźniacza.

Przez całą pierwszą połowę odcinka, zespół jest ukazywany jako niezbędny do sprawnego funkcjonowania starodawnej świątyni. Przez cały czas podczas najróżniejszych przygód widzimy małe droidy jako cichych, niedocenionych bohaterów drugiego planu. Ataki wrogów Jedi w wyniku których rozstrzeliwane są ściany, rozrywana instalacja elektryczna, korytarz płonie? Kamera wędruje od walk z udziałem mieczy świetlnych do droidów gaszących pożar i desperacko przywracających zasilanie. Sceny akcji są bardzo typowe dla dynamicznych kreskówek. Kreskówce udało się przedstawić sceny remontów, napraw budynku i wydobywania uwięzionych spod zniszczonych partii w angażujący i dynamiczny sposób. Seria krótkich scenek jest szczególnie udana przez nawałnicę humoru i zabawnych interakcji między "starymi" Jedi, Elią Vile i Vinaxem Raxemem, a plejadą droidów.

Główni bohaterowie ukazywani są w sposób budzący solidne współczucie. Niemalże przez cały czas niedoceniani, niezauważani. Niemi bohaterowie tła, na których prawie nikt nie zwraca uwagi. Pozostali Jedi prezentowani są jak stereotypowi bezemocjonalni zakonnicy w najgorszym wydaniu, co wydaje się z wielkim rozmysłem kontrastować z postacią Elii Vile, która prezentuje z kolei wszystkie pozytywne stereotypy Jedi z Głębokiego Jądra. Prezentacja tego kontrastu jest ekstremalnie czytelna, by nie powiedzieć skrajna i przerysowana. Drugim pozytywnym bohaterem wśród Jedi jest jednak Vinax Raxem - scenarzyści zdecydowali się przedstawić go jako nawet sympatyczniejszą postać od Elii Vile, choć poważniejszą i znacznie dojrzalszą. Z Vinaxa Raxema uczyniono w dalszych partiach odcinka ważniejszą postać od Elii Vile, pojawiającą się znacznie częściej - i ci którzy żyli w jego czasach mogliby łatwo poznać, że to raczej zupełnie autorska postać, której jedynie nadano imię dawnego Ucznia Jedi. Wciąż jednak, to postać wyjątkowo udana i angażująca widza, stanowiąca starszego kompana w duecie Vile-Raxem. Niezwykle wyraźnie zaznaczana jest separacja Jedi z Hakassi a ich zakonnych mentorów z dawnych lat. W jednej ze scen Elia Vile, Vinax Raxem, P2-P2 i MD-01 wspólnie marzą o tym, że któregoś dnia, gdy zostaną Rycerzami Jedi, polecą ze swoimi droidzimi przyjaciółmi w podróże i będą lepszymi Jedi, żyjącymi blisko ludzi i ich problemów. Scena jest nieco naciągana dla osób mających o Jedi większą wiedzę - marzenia Raxema i Vile aż absurdalnie pokrywają się z rzeczywistością 35 ABY, bez przerwy padają propozycje planet akurat z Głębokiego Jądra.
Druga połowa odcinka jest wyjątkowo smutna. Po przeskoku czasowym odkrywamy, że Vinax Raxem zaginął, a Elia Vile opuszcza świątynię Jedi. Drużyna droidów, osamotniona, pracuje dalej, teraz już zupełnie niezauważana przez pozostałych Jedi, często pomiatana i traktowana jak rzeczy. Niejeden raz mamy dobitne i oczywiste techniki kontrastowe - droidy wykonują te prace, co dawniej, gdy były chwalone przez duet bohaterów, teraz nie dostając żadnego docenienia. Nie rozmawiają z nikim, samotne, mimo że wokół toczą się tematy, w które wcześniej angażowały się i dyskutowały z użyciem gestów.

W końcu przychodzi inwazja. Nalot na świątynię nie jest przedstawiony zbyt dokładnie. Nadlatują przerażające yuuzhańskie statki, droidy uciekają i przerażone próbują schronić się gdziekolwiek. Nie widzimy ich losu - pada kurtyna.
Odcinek wieńczy powrót Elii Vile po latach, której wizerunek dość dobrze odpowiada dzisiejszemu wyglądowi. Przeszukując gruzy świątyni, Mistrzyni Jedi odnajduje zwęglony kontener, w którym zachował się P2-P2.

Później widzimy ich radosne nowe spotkanie po latach, w którym Elia Vile prowadzi małego droida na spotkanie z grupą Jedi dobrze znanych Hakassi - Siadem Avidhalem, Fenderusem, Tanną Saarai, Thangiem Glauru, Ashtarem Tey, Zaynem Vergee. Choć dla żyjących w środku spraw Jedi chronologia nie ma tu najmniejszego sensu, oczywiście.
Awatar użytkownika
Noam Panvo
Padawan
Posty: 30
Rejestracja: 14 sie 2016, 21:32

Re: Szlakiem Jedi: Droidy

Post autor: Noam Panvo »

Szlakiem Jedi: Droidy
Odcinek III - Titan


Ostrzeżenie: dzisiejszy odcinek jest przeznaczony dla widowni od lat czternastu.




Wszyscy znamy Jedi i ich droidy z wielkich, dramatycznych bitew o losy kosmosu, z batalii z podręczników historii. Niewielu z nas wie jednak, że Jedi nie są obecni tylko na wyżynach walki o przyszłość świata. Prawdziwi Jedi wiedzą, że to co dzieje się na szczytach władzy i kształtu kosmosu, jest produktem tego, jakie jest społeczeństwo. Jakie wartości wybiera, co sobą przedstawia. To dlatego Jedi można spotkać równie często tam, gdzie obywatelom takim jak my dzieje się krzywda. Jedi wiedzą, że to od podstawowych komórek społecznych wszystko się zaczyna. Przyjrzyjmy się razem, jak droid Titan asystuje Jedi Magnusowi Valadorowi w opanowaniu dramatu na ulicy Pionierów w Ehego.

Kamera towarzyszy wszystkim z oczu Jedi, obrazując wejście Magnusa Valadora do środka budynku. Budynek nie robi właściwie żadnego wrażenia, wyglądając jak najgłębszy wzór normalności, stereotyp przeciętnego magazynu przeciętnej technologii na przeciętnym poziomie.

Gelod Suur: WIESZ ILE ZA TO ZAPLACILEM? WIESZ?
Bonak Totan: NIE OBCHODZI MNIE TO! TRZEBA BYLO NIE KOMBINOWAC! *bip* CO JA JESTEM?!
Gelod Suur: JESTES PRACOWNIKIEM! ZOBOWIAZANYM DO PRACY UMOWA KTORA PODPISALES! DO PUDLA CIE WSADZE, ROZUMIESZ?
Już pierwsze chwile mówiły ze wszystkich stron, że Jedi trafił na miejsce w ostatniej chwili. Sytuacja była bliska rękoczynów.

Kłótnia na ekranie trwa w najlepsze, rozgorzała ponad wszelką miarę. Koszmarny, dziki przebieg zażartej przepychanki pokrywa się z >>raportem Magnusa Valadora<<. Bonak Totan, sprawca destrukcji droida skacze od absolutnej furii do spokojnej rezygnacji, gdy właściciel przybytku Gelod Suur próbuje zawzięcie przekonać Jedi do swoich racji. Stojący obok pracownik-świadek, Neriv, wydaje się wiele bardziej zaaferowany swoim papierosem, niż dzikim dramatem wokół.


Choć patrol policyjny otrzymał lakoniczne zawiadomienie o zniszczeniu droida przez pracownika magazynu, odkrycie, że pracownik był przetrzymywany siłą na terenie zakładu i zmuszany do nadgodzin zaskoczyło Padawana Jedi. Sytuacja stała się znacznie trudniejsza.
Neriv: No naprawdę, kulturalnie załatwijmy to.
Gelod Suur: O ja tu mam, proszę.
Gelod Suur wciska Magnusowi stos jakichś dokumentów i dwa cyfronotesy, podstawiając mu je po kolei pod nos.
Neriv: Nie zachowujmy się jak jakieś Gammoreanie.
Bonak Totan: A bo to jakiś kosmita? No chłop normalnie se st oi, pewnie tez przeklina normalnie.
Neriv: No ale nie tak w miejscu oficjalnym, na teeej no, no, no, interwencji, nooo.
Gelod Suur: A tu proszę, rejestracja działalności o a tu faktury na tym cyfronotesie, cały miesiąc, proszę... tu wykaz z systemu plac...
Bonak Totan: Sie przejmujesz. <Złapał bucha i wypuścił siarczyście śmierdzący dym.>
Gelod Suur: O tu mam wypis z odpowiedniego sadu, tu jest umowa na dzierżawę
Neriv: No przeeejmuuuje, no, no trzeba się zachowywać, nooo. <Glos nie sugeruje, aby ten człowiek umiał się czymś w ogóle przejmować> Przy Jedi w oficjalnych tematach, zwłaszcza, noo.
T1-T4N "Titan":: I już zgasło kolejne życie. I w imię czego? Jak do tego doszło, co się stało, ze praca i lojalność były za małe?
Nikt nie mógł się spodziewać, jak koszmarnie trudno będzie mężczyznom się porozumieć. Nawet obecność Jedi i jego droida Titana nie mogła uspokoić grupy. Trudno wyobrazić sobie, dokąd zabrnęłaby sytuacja, gdyby nie droid Titan, który nie pozwalał zebranym odejść myślami od największej ofiary wydarzenia – zniszczonego, spalonego na marne droida. Co zrobi Jedi, aby doprowadzić tą sytuację do pozytywnego zakończenia? Czy w ogóle istnieje takie w obliczu tego co się stało?
Magnus Valador: <Magnus odbiera dokumenty od Geloda.> Na pewno prześwietlimy działalność, po tym co tutaj usłyszałem na początku, od samego wejścia właściwie.
Gelod Suur: A ty Bonak z tym rasizmem to sie zamknij co!
Bonak Totan: To się nie mścij, sam jesteś rasista! Bo co? Bo imperialista to już nie człowiek, co?
Gelod Suur: Co się mszczę, ja się mszczę, gdzie się mszczę, jak, za co?
Bonak Totan: Najlepiej żeby *bip* na czarno.
Gelod Suur: Dobrze wiesz, ze jak jest inwentaryzacja, to trzeba *bip*! Co ma mi się kurde, towar zepsuć, bo akurat dziś się chcesz obijać?
Bonak Totan: TO SIE MOWI NORMALNIE, CZY TY SIE SLYSZYSZ?
Gelod Suur: To ty ciagle ryja drzesz i mi droida zniszczyłeś?
Bonak Totan: OBIJAC? KAZESZ *bip* PO NASCIE GODZIN I SIE DZIWISZ ZE CZLOWIEK MA DOSC?
Gelod Suur: I co, po co, żeby się w domu *bip* tak?
Neriv: No ale szeeefie, no ale szefie, nie krzyczmy przy panu Jedi, noooo... ale Bonak, no, no proszę, no naprawdę... przestańmy kląć... no nieee tak, no nieee tak, no jak my cos załatwimy tak... <W tym glosie trudno szukac zycia>
Gelod Suur: Ale ja nie krzyczę Neriv, to ten drze ryja!
Bonak Totan: JAKBYS *bip* MU NIE ROZKAZAŁ MNIE ZATRZYMYWAĆ TO BY NIE DOSTAŁ W *bip*. ZARAZ TY TEZ DOSTANIESZ.
Neriv: No wina leży po obu stronach...
Gelod Suur: No bo chciałeś wyjść, to co miałem zrobić?
Bonak Totan: BO MAM TAKIE PRAWO!
Magnus Valador: Jak do tego doszło? Jak droid został zniszczony i przez kogo? Ja rozumiem, ze do Was to może nie docierać, ale to nie jest po prostu zlepek kilku śrubek i kabelków. W czym Wam wadził? Co, za mało pracował, za mało przenosił z miejsca na miejsce i to już nie wystarczało?
Dzika kłótnia na ekranie trwa dalej. Słuchacz potrzebuje skupienia, by nadążyć za pełnym negatywnej energii dialogiem. Monter starannie nawiguje obrazem z kamery Padawana Magnusa, koncentrując się na zbliżeniach na wściekłych twarzach, z których podczas wariackiej przepychanki nierzadko bryzga ślina. Przebieg wciąż pokrywa się z rzetelnym raportem Valadora, ale realia rzeczywistego nagrania są wiele bardziej tragiczne w reprezentowaniu nizin dialogu, niż jakikolwiek raport mógłby opowiadać.

Magnus Valador: Czy Ty siebie słyszysz? Jak słyszałem do tej pory, to Ty swoich pracowników tez traktujesz, gorzej od zwierząt! Przetrzymujesz ich w magazynie, chociaż nie maja siły dalej pracować i jeszcze stawiasz jako strażnika niewinnego droida, by to jemu cos zrobiono, zamiast Tobie za nieludzkie warunki. W czymś się pomyliłem do tej pory?
Bonak Totan: Bo twoje *bip* wszywka z *bip* są ważniejsze niż to ze mi zona *bip* potomka daje.
Neriv: No... pan Jedi... no ma pan całkiem dobra interpretacje... wiadomo... można tez inaczej spojrzeć... ale jest to jakaś perspektywa również... Ja tam uważam, ze... no ja się nie wypowiadam...Trochę tutaj było... gorączkowo.
Gelod Suur: <Po złapaniu przez Magnusa Nautolanin wpada w prawdziwa panikę - zaczyna wierzgać, szarpać się i wyrywać, próbując uwolnić z żelaznego chwytu Magnusa>
Neriv: Bonak trochę się nerwowy zrobił... no dzisiaj było w pracy słabo... i trochę przepracowany...
Gelod Suur: CO JEST ZOSTAW MNIE ALA BOLI
Bonak Totan: No wiadomo! Nie przyzna racji bo się boi. Bo kurwa ma osiem kredytów w tym jeden kumulacyjny i sie boi ze ten go wyjebie i nie będzie miał za co spłacić! Ej EJ!
Neriv: Bonak chciał porzucić stanowisko pracy, ja nie oceniam... szef tak... gorączkowo... No i...
Bonak Totan: Dobra, weź go zostaw! Bez przeginki! Ja wiem ze bym mu chciał *bip*, ale bez takich akcji! Ej!
Gelod Suur: PUŚĆ MNIE CHOLERA CO JA CI ZROBIŁEM!
Wreszcie Jedi przebija się przez tą kakofonię. Dwa szybkie gesty i pewny głos wysłannika Jedi – tylko tyle trzeba, by przerwać prowadzący donikąd chaos.

Program trwa. Dyskusja zaczyna nabierać konkretów.

T1-T4N "Titan":: Paniczu... Bonak, tak? W jaki sposób ten biedny droid próbował Pana zatrzymać i w jaki sposób ta próba była na tyle poważna, by uzasadnić jego zniszczenie. Czy ten łajdak wgrał mu może nielegalne oprogramowanie, które upoważniało droida do ataku na Pana?
Bonak Totan: Bo sie *bip* nie chciałeś pogodzić z tym, ze ktoś *bip* na Ciebie osiemnaście godzin, mimo ze mu się należy *bip* wolne.
Gelod Suur: Droid nic nie zrobił! Tylko mu stanął na drodze! Żaden atak, co Pan Panie Jedi, żadnego ataku nie było.
Magnus Valador: Macie tutaj kamery?
Bonak Totan: No tego. Blokował drzwi bo ten chujek fioletowy mu kazał mnie nie wypuszczać.
Neriv: A wie pan... no niestety... od tygodnia nie działają
Gelod Suur: No zepsuły się.
Neriv: Serwisant miał przyjechać, szef mówił ze będzie dwa dni temu naprawione, ale cos się przeciągnęło...
Bonak Totan: One nigdy nie działały. To takie atrapy ze jak cos to niby są.
Neriv: Nie noooo, Bonak, działały, ja pamiętam jak działały... Ty to młody byłeś...
Gelod Suur: Jakie atrapy, jakie. Przecież to w moim interesie, żeby kamery były.
Bonak Totan: One tu są zdechnięte już dlugi czas, co ty teraz pieprzysz. Pracujesz krócej ode mnie.
Gelod Suur: Bo co jak ktoś się włamie.
Gelod Suur: Tylko cos tam walnęło no i naprawa droga.
Magnus Valador: Pokażesz mi za moment konsole z dostępem, wole się upewnić osobiście, ale wracając...
Bonak Totan: Cztery godziny snu. Nawet nie! Trzy godziny snu bo dzieciak płacze cale dnie.... A przyjdzie on tego.
Gelod Suur: A no no no no mi się wydaje... ze to nakaz by był potrzebny.
Neriv: Ale szefie, jak to Jedi, tosz to członek świętego Zakonu. Na Hakassi od Jedi papierów chcieć, bój się Mocy szefie.
Gelod Suur: No wiem Neriv wiem, ale jak to tak, bez nakazu...
Neriv: No ale jak to tak od Jedi papiery prosić. Jak to Jedi przecież. Jedi wielki.
T1-T4N "Titan":: Właśnie, wracając. Paniczu Bonak, nie usłyszeliśmy dokładnie jak doszło do konfliktu z tym biednym droidem. Jeżeli tylko stal, to jak doszło do tak paskudnych, śmiertelnych uszkodzeń?!
Gelod Suur: Ale jak to tak w kamery zajrzeć bez nakazu, Neriv.
Bonak Totan: No to tak jak mówiłem. Ten *bip* kazał mu stanąć na drzwiach i mnie nie wypuszczać, bo tez mielismy klotnie, jak *bip* tymi skrzynkami bo mnie zaczął kręgosłup bolec.
Gelod Suur: No sam pomysł ze byś miał kamery i ktoś tak Ci chce zajrzeć, nawet jak to Jedi jest. Bo nie możesz po ludzku postawić tylko od razu musisz rzucac!
Magnus Valador: Wyjaśniamy tą sprawę tu i teraz, po to zostałem wezwany. Dla dobra tego droida... a raczej by zadośćuczynić sprawiedliwości dla niego i zdaje się pomoc tez nękanym pracownikom.
Bonak Totan: No i tamten się stawiał, to sie *bip*, wziąłem ten kabel co przy wejściu wystaje i mu *bip* miedzy tranzystory.
Jak Magnus Valador i Titan rozwiążą tak tragiczną sytuację? Jak działać, gdy niewinny droid padł ofiarą starcia między wyzyskującym pracowników przedsiębiorcą a rozgoryczonym, wściekłym pracownikiem? Czy może Bonak Totan powinien był zamiast poddać się furii i miotać niebezpiecznymi narzędziami, połączyć się z policją? Czy zablokowanie drzwi przez właściciela uzasadnia odpowiedź zabójczą przemocą? Jak ten dylemat rozwiąże Titan i jego partner z drużyny?

Nagranie trwa dalej.


Zespół Jedi nie daje się złamać dzikiej kłótni. Gdy przychodzi pora rozstrzygnąć sytuację, sięgają po twarde dowody i zachowują trzeźwe umysły.
Magnus Valador: Masz jakieś papiery przy sobie, które potwierdziłyby ilość godzin w pracy? Podbijanie karty przy wejściu i wyjściu może?
Bonak Totan: No karty są. Podbijane na bramce. W tej chwili to ja już dziewiętnasta godzinę tu jestem na zakladzie.
Magnus Valador: Mogę zobaczyć godzinę podbicia?
Gelod Suur: Ale przerwę miałeś, przerwę!
Bonak Totan: *bip* ILE?!! GODZINE?!
Magnus Valador: <Magnus kreci powoli glowa.> Rdzeń został zniszczony. Nie ma szans na odratowanie go.
Gelod Suur: No przecież to ktoś by mógł zdechnąć od czegoś takiego. Musieliśmy zrobić te inwentaryzacje.
Bonak Totan: Masz osiemnastu roboli i na mnie będziesz zwalał?!
Gelod Suur: No nie jesteś sam, wszyscy tu jesteśmy. I to nie można było tak na spokojnie jakoś, tylko od razu, jeb kabel w droida? 1800 kredytow, no 1800.
Magnus Valador: <Magnus skinieniem głowy zaprosił Bonaka do siebie.> Mógłbyś tutaj podejść mmm... proszę? Jestem tez medykiem, chciałbym Ci się przyjrzeć.
Bonak Totan: No nic mi nie jest takiego, ale *bip* kręgosłup to mi z dupy wychodzi.
Neriv: Pan Jedi widzę wszechstronny, wszechstronny bardzo, ja to tez bym taki był, ja to cale życie się chętnie uczyłem, ale nie było kiedy... trzeba było do roboty iść... Pieniędzy w domu brakowało... oj a ja to bym się uczył
Magnus Valador: Zdejmij kurtkę i rękawice.
I wreszcie mamy tragiczny dowód. Wyraz twarzy Magnusa Valadora mówi wszystko. Kontuzje Bonaka Totana są niezbitym dowodem wyzysku. Lekarz Jedi natychmiast stwierdza koszmarny stan zdrowotny pracownika.

Ciąg dalszy nagrania staje się znacznie mniej krzykliwy i zmierza już do finalnych konkluzji raportu Padawana Valadora. Tragiczne warunki pracy, zerowe zabezpieczenie ośrodka stają się oczywiste. Furia Bonaka Totana nabiera coraz więcej sensu. Nawet wciąż niespecjalnie przytomny, zapewne równie przepracowany Neriv niechętnie przychyla się do twierdzeń o urąganiu standardom w miejscu pracy, choć bardzo stara się nie opowiadać po żadnej ze stron.


W tej tragicznej sytuacji to rozumiejący jak nikt inny tą bezrozumną tragedię Titan pierwszy zabiera głos próbując podsumować ten dramat.
T1-T4N "Titan":: Nie mówimy tutaj o wymówce! Wy nadal nie pojmujecie, ze droid to tez istota, mogąca mieć własna osobowość jak my wszyscy! Niewinny droid został zniszczony, bo zrobił sobie z niego mogąca, który uniemożliwia wyjście z magazynu. ALE PAN PANIE BONAK! PAN WCALE NIE JEST BEZ WINY! <Titan wyraźnie podnosi glos.>
Neriv: No ale panowie, no posłuchajmy, bo pan robocik tutaj mądre rzeczy mówi. No nieładnie wyszło, bardzo. Ja sie z panem Jedi i robotkiem jego zgadzam.
T1-T4N "Titan":: Jeżeli byl Pan tutaj przetrzymywany, to się zgłasza wykroczenie na policje! I wtedy my ruszamy z pomocą! Nikt nie musiał tego wieczoru ginąc! A już szczególnie ten droid.
Gelod Suur: No ale nikt nie zginał.
Neriv: No właśnie, no, kto to widział. Bo niby nie człowiek. A co, zwierzątko tez tak sobie można? No nie można, no.
Gelod Suur: Ja to po prostu chce, żeby mi kasę zwrócił.
Bonak Totan: No przyznam ze przesadziłem, ale *niewyraźne nagranie* Za to jest większy para ten no graf.
Neriv: Ja na przykład nie mowie, ze zwierzątko to jak człowiek *niewyraźne nagranie*, ale no żeby tak, no niszczyć bezmyślnie, no...
Gelod Suur: A tak swoja droga Bonak jak tak chujowo jest to czemu tu tyle siedzisz i pracy nie zmienisz, co?
Bo wiesz, ze wcale nie jest tak źle i ze dobrze place.
Bonak Totan: A może jeszcze byś mu kazał mnie skasować i zakopać za magazynem? ] Bo było dobrze, dopóki nie zacząłeś się zachowywać jak *bip* treser.
Gelod Suur: Jakby było tak źle to byś dawno zmienił robotę.
Neriv: No ale no popatrzcie no, tak się bijecie państwo no, ze tutaj pan mówi mądre rzeczy, a wy bardziej kłóceniem Zapotec. No naprawdę no, tak sie nie robi, noo.
Bonak Totan: No i zebys wiedział ze ja *bip* papierami dzisiaj jeszcze.
T1-T4N "Titan":: Pan dalej nie rozumie Panie Bonak! Jeżeli właścicielowi można zarzucić chciwość i przeciążanie swoich pracowników, to Panu można zarzucić brutalności brak pomyślunku w takiej sytuacji! Wszystko można było rozwiązać pokojowo i nas po prostu wezwać, karygodne jest to, ze targnął się Pan na niewinnego droida i zniszczył go w tak okropny sposób, gdy wystarczyło wezwać służby i powiedzieć, ze jest się przetrzymywanym wbrew woli w pracy.
Magnus Valador: Mój partner nie jest tylko kredytami. Panski droid nie był tylko kredytami. To istoty takie samy jak ja, czy wy. Złość, zmęczenie i przepracowanie w żaden sposób nie usprawiedliwiają ataku na kolegę z pracy, tak samo zniszczenia niewinnego droida. Podobne droidy, podobny model pomagały naszym żołnierzom w trakcie wojny z Yuuzhan Vongami, osłaniając odwrót i doskonale wiedząc co te monstra im zrobią w imię swojej chorej religii, która nienawidzi przejawów technologii, a Ty po prostu traktujesz go po staroświecku jak zlepek kabli i śrubek, które można eksploatować i używać jak tarczy przeciw swoim wku... zdenerwowanym i wycieńczonym pracownikom. Jeśli o mnie chodzi, to dopilnuje byś raczej nigdy już nie dostał pozwolenia na posiadanie droidów. Bo nie potrafisz o nie zadbać.
Drużyna Jedi nie kończy jednak tylko na tym. Szybko zauważa kolejny niepokojący trop.
Magnus Valador: Nie złamałeś prawa? Rozkazałeś droidowi, aby zatrzymywał jednego z pracowników na terenie magazynu wbrew jego woli. To już mi pachnie jakimś majstrowaniem przy oprogramowaniu, bo to dziwne, by droid do prac fabrycznych mógł kogoś zatrzymywać, szczególnie jeśli usłyszał, ze ta osoba się źle czuje i chce wyjść. Zniszczyłeś droida, ponieważ nie chciał Cię zatrzymywać z zakładu, tak? Silą Cię trzymał? Droidy z natury dbają o nasze zdrowie, jako swoich kompanów i stworów często, dlatego cos mi tutaj nie gra. Większość droidów podlega wspólnemu prawu ochrony istot organicznych.
T1-T4N "Titan":: I to się właśnie kłoci i sugeruje jakieś przeróbki w oprogramowaniu! Renomowany droid nie przyjmie ot tak komendy, aby skrzywdzić istotę organiczna, albo jej nie wypuszczać z jakiegoś miejsca wbrew jej woli. Widzę, ze mój pobratymiec nie jest droidem więziennym, ani bojowym, skąd wiec mogli przystać na przetrzymywanie istoty organicznej wbrew jej woli?
Jedi rozumie w końcu, że niczego więcej nie da się zrobić. Wyzysk jest już niemal faktem, tak jak ślepa furia pracownika. I Jedi i jego przyjaciel rozumieją już sytuację dobitnie, a dowody są niezbite. Wszystkie słowa pokrywają się ze sobą. Trudna praca duetu przebijającego przez wrzaski i skandowania w drodze do poznania szczegółów tragedii wreszcie się kończy.
Gelod Suur: A, czyli Pan Jedi to stoi po stronie szturmowca rasisty, tak?
Gelod Suur: Ktory mnie robakiem nazywa i przemocą mi grozi, tak? To jest jakaś sprawiedliwość, tak?
Bonak Totan: Gadanie a robienie to inne rzeczy. Ty i tak lepiej wiesz jak się robi z ludzi robaki od targania skrzynek.
Magnus Valador: Chciałbym stać po stronie droida, ale jemu już nic nie pomoże. Obaj jesteście winni. Jeden wyzysku, drugi brutalności na niewinnym droidzie, gdy sprawę można było rozwiązać wezwaniem służb wcześniej. Teraz jest już za późno. Sprawdzimy dokumentacje magazynu, a zarzuty postawi już ktoś inny. Zamykaj magazyn i puść tych ludzi do domu. Ja zabiorę ciało droida.
Program przedstawia na koniec prace grupy policjantów zabezpieczających dowody z miejsca dramatu. Materiał pokrywa się ze z trudem zebranymi przez Titana i Magnusa Valadora zeznaniami. Gelod Suur nigdzie nie zmuszał ani nie więził swoich pracowników przemocą, ale zablokowane drzwi, droid zagradzający drogę - choć bez udziału siły - to wszystko fakty. Furia Bonaka Totana okazuje się przesadzona, ale widzowi łatwo z nim empatyzować; dramatyczne przekraczanie norm pracy, koszmarna presja i zachowanie kadr mogły łatwo budzić w pracowniku poczucie faktycznego uwięzienia. Wszystko sugeruje, że Gelod Suur takie uwięzienie zręcznie symulował, nigdzie nie popełniając przestępstwa, ale pozostawiając pracownikom wrażenie takiego stanu.

Dokumentacja pracy jest niepełna, wybrakowana i bezużyteczna. Działająca kamera znajduje się tylko w jednej sekcji magazynu. Zeznania zebrane przez Magnusa Valadora, a raczej wyciśnięte z grupy, okazują się tu kluczowe, by stwierdzić przekraczanie norm pracy i rażące braki BHP.

Materiał zostaje zwieńczony krótkim reportażem z rozprawy przed Sądem Miejskim Ehego-Port. Gelod Suur zostaje zobowiązany do wypłacenia odszkodowania w wysokości 2000 kredytów Bonakowi Totanowi.

Ostatnie kadry to krótkie komentarze przypadkowych Hakassańczyków, wzruszonych wsparciem Zakonu Jedi i heroicznego droida Titana w walce o prawa pracowników i cywilizowane standardy biznesu. Padają liczne słowa o smutnym braku szacunku dla droidów w zakładach pracy i wyrazy pokory wobec droida Titana, który mimo tego tragicznego losu swych współbraci i tak z własnej woli zaangażował się w obronę Hakassańczyków przed wyzyskiem.
ODPOWIEDZ