Oddział Nexu

Awatar użytkownika
Nesanam Kiih
Uczeń Jedi
Posty: 652
Rejestracja: 11 cze 2019, 16:39
Nick gracza: Khad
Lokalizacja: Polska :<

Re: Oddział Nexu

Post autor: Nesanam Kiih »

Imię: Arnold
Nazwisko: Braell
Rasa: Echani
Data urodzenia: 5 BBY
Planeta pochodzenia: Bengali/Nimban
Stopień wojskowy: Plutonowy
Specjalizacja: Szturmowiec
Informacje ogólne: Arnold to osoba, która skrywa wiele tajemnic. Patrząc na niego możesz czuć dreszcz niepokoju - na prawej skroni Echaniego znajduje się rozległa, niedogojona blizna, ma gęstą, dużą brodę, a jego fryzura to całkowicie wygolone boki i swobodnie opadający "liść" na lewy bok. Tęczówki jego oczu mają srebrny kolor, co tylko potęguje uczucie niepokoju i grozy. Widać po nim, że jest zaprawiony w boju, wysportowany, postawny i tęgi. Jest przeciętnego wzrostu.
Rozmowa z Arnoldem nie jest zbytnio komfortowa - podczas rozmowy obserwuje rozmówce, mówiąc nieprzyjemnym i szorstkim głosem.
Blizna, tęga postawa i zbroja, na której widać wyraźne ślady użytkowania, mogą świadczyć o tym, ile Echani przeżył - i ile skrywa tajemnic.

Arnold wychowywał się na Bengali, jednej z planet zdominowanych przez Echani. Dorastał w zupełnie normalnej, ale niezbyt zamożnej rodzinie. Od pierwszych lat życia interesował się bronią palną i sztukami walki, ojciec nauczył go strzelać i pilotować śmigacze, a walkę wręcz ćwiczył w lokalnym klubie. Gdy dorósł, postanowił się usamodzielnić - wyleciał do przestrzeni Huttów i osadził się na planecie Nimban, gdzie żył ze zleceń. Został najemnikiem, wykonującym nawet najbrudniejsze roboty. Podczas inwazji Vongów na jego planetę, prowadził lokalny ruch oporu, a niewiele później ewakuował się na Odika II, gdzie wstąpił do Sił Specjalnych, zaczynając od stopnia szeregowego.
Umiejętności: Szybki, zwinny i postawny mężczyzna, co wykorzystywał głównie przy swojej pracy - pracy najemnika. Najlepiej radzi sobie w pojedynkę, ale nie odmówi wsparcia, jest skory do współpracy. Potrafi posługiwać się dwoma blasterami na raz oraz lekkim karabinem szturmowym. Uwielbia walkę wręcz i idzie mu to świetnie, przez sprzyjające uwarunkowania rasowe.
Krótka historia dołączenia: Przez swoje nienaganne umiejętności, szybko wdrapał się na stopień plutonowego, dołączając do Sił Specjalnych na Odiku II niewiele wcześniej. Podczas ostatecznego uderzenia floty Vongów na Odik, wraz z Donramem Balgoodem ratował ludzi ze zniszczonych fregat, pomagał w ewakuacjach i transportach ludności. Został przydzielony do Oddziału Nexu jakiś czas później, gdy jego oddział zaczął się rozsypywać - po propozycji Donrama Balgooda, znajomego Arnolda z czasów inwazji Yuuzhan Vong.
Obrazek
Awatar użytkownika
Noam Panvo
Padawan
Posty: 30
Rejestracja: 14 sie 2016, 21:32

Re: Oddział Nexu

Post autor: Noam Panvo »

Po wielu latach, dowództwo Sił Obronnych Sojuszu Galaktycznego musiało wreszcie podjąć bolesne decyzje.

Każdy to wiedział, nikt o tym nie mówił. Galaktyka dzisiejszych czasów nie potrzebuje elitarnych oddziałów złożonych z najlepszych jednoosobowych armii i nadludzi jak w czasie wielkiej Yuuzhańskiej Zagłady. „Oddziały Specjalne Komandosów”, specjalsi wewnątrz specjalsów tacy jak Nexu przestali być kosmosowi potrzebni. Wojsko potrzebuje doświadczonych weteranów i tytanów, by pomóc kształtować to co zostało, gdy większość zrujnowanych psychicznie ocalałych z ostatecznej wojny o przetrwanie kosmosu… po prostu odeszła jak najdalej od wojska gdy skończyła się walka o życie. Dzisiejszy Sojusz nie potrzebuje nadludzi z rodu Fettów, potrzebuje milionów zwykłych, dobrze wyszkolonych żołnierzy do zabezpieczania kolejnych milionów tras handlowych przed milionami piratów.

Miejsce takich ludzi jak członków OSK 44 „Nexu” jest dziś nie jako jednego oddziału walczącego z największymi plagami galaktyki, a jako tych, którzy pomogą te miliony wyszkolić. Nie ma już zadań, gdzie poradzą sobie tylko tacy jak oni, w większości z nich spokojnie na miejsce jednego takiego wystarczy dwóch „zwykłych” komandosów.

W efekcie, na Dac zadecydowano, że powołane z nierzadko najbardziej wątpliwych kadr OSK należy rozwiązać, a ich członków rozdysponować tam, gdzie będą najbardziej potrzebni w epoce odbudowy kosmosu ze zgliszczy.
Obrazek
Major Vreyx musiał pogodzić się z biologią. Gdy jego przyjaciele wśród Jedi – nieliczni ocalali z jego czasów – wracają z każdej kolejnej hospitalizacji perfekcyjnie zregenerowani i zahartowani, ciała normalnych osób zbierają szkody, które odzywają się z upływem lat. Zabójcze ćwiczenia na siłowni i strzelnicy dziś kończą się bólem, czasem tabletkami, czasem kontuzjami. Wyniki w biegu na sto metrów może i wciąż pozostają w górnych 5% poligonu, ale to już nie 1% z czasów Bitwy o Odik. Wie to on, wiedzą to inni. W końcu przyszedł ten czas, gdy dwudziestokilogramowy arsenał i pancerz trzeba było zamienić na biurko. Trafiwszy na dalekie Zewnętrzne Rubieże, do Ord Cantrell, major Vreyx musi poznać całkiem nowe życie – doradcy strategicznego w Siłach Specjalnych, wspierającego w rozpracowywaniu piractwa w regionie. Wierny pancerz trafia do pudełka „na pamiątkę i godzinę kryzysu”.
Porucznik Carper Stone, który miał wrócić do policji, gdy tylko wojna się skończy, nie pożegna się długo z Głębokim Jądrem. Nikt tak jak on nie zna się na zarządzaniu krytyczną technologią, gdy dostępnymi surowcami poza klejem i gruzem są łzy i pot. Został kierownikiem odbudowy struktur wojskowych w gruzach systemu Byss, pomóc odbudować słynny Księżyc Obserwacyjny i służyć przykładem nowym pokoleniom, jak pracować z technologią w takich warunkach.
Porucznik Grim Vid’hat wylądował tam, gdzie najbardziej marzył. W Zespolonej Służbie Administracyjnej na Odiku II, w zarządzaniu koordynacją flot patrolowych. Wreszcie mogąc odłożyć blaster i stery myśliwca, których szczerze nie cierpił. Przy okazji wyszło na jaw, że był w OSK Nexu czujką, obserwatorem „regularnego” wojska, pilnującym czy zbieranina losowych ludzi z całego kosmosu działa jak przystało na wojsko.
Sierżant sztabowy Azronger Elm długo będzie wzdychał każdego dnia przed pójściem do pracy. Został pełnoetatowym instruktorem zwiadowców na Odiku II, aby przemielać całe setki uczniów rocznie. Z całą pewnością zazdroszcząc ze łzami w oczach Balgoodowi i Braellowi…
Obrazek
Sierżant sztabowy Donram Balgood trafi do flot patrolowych Głębokiego Jądra, które potrzebują ludzi zorientowanych w najtrudniejszych misjach. Loty przez Głębokie Jądro to najgorsze, najbardziej kryzysowe sytuacje, zerowa łączność statków ze sobą nawzajem, zerowy kontakt z centralą. Nikt inny nie przyda się tym flotom tak jak sierżant Balgood, który widział w swoim życiu najgorsze co kosmos ma do zaoferowania – w tym Ciemną Stronę Mocy na Prakith i oblężenie Odika.
Starszy sierżant Valvalis Freya ma przed sobą właściwie całkiem nową karierę. Żandarmeria Wojskowa ma powitać ją jako kierownika czteroosobowego oddziału śledczego… który zdecydowanie nie jest najwyższych lotów. Gran ledwo zdolny wysłowić się w Basicu, choć zręczny żołnierz sprawny na polu walki i chyba błyskotliwy, jedynie zatrzymany w edukacji gdzieś na ok. 5000 BBY; młoda kobieta ocalała z policji planety Constancia, zajmująca się „śledztwami” w sprawie podkradania energii od sąsiada; świeżutki rekrut aż z Obszaru Ekspansji, utalentowany fizycznie, wyedukowany i kompletnie pozbawiony samodzielności i kompetencji. Valvalis Freya ma przed sobą niebagatelne zadanie, jak wszyscy członkowie Żandarmerii Wojskowej – której nazwa potrafi być myląca, a oznacza międzyplanetarną policję Sojuszu zajmującą się przestępcami, których nie da się przypisać do jednej planety. Jej grupa ma zajmować się rozpracowywaniem paserów współpracujących z piratami przy upłynnianiu ich łupów.
Plutonowy Isan Brosso, alias Phion Qstra… po prostu zniknął, gdy przyszły czasy przegrupowań. Czy jest coś bardziej na jego miarę, niż to?
Obrazek
Plutonowy Arnold Braell będzie zmuszony dzielić dolę Donrama Balgooda, przydzielony do Floty Patrolowej Korytarza Goluud – to coś, co trudno naprawdę nazwać flotą, to nic innego jak jeden Gwiezdny Krążownik Kalamariański MC90, jeden krążownik Liberator, a na ich pokładzie 72 myśliwce Defender (nie mylić z TIE Defender!). Czemu coś, co ma w składzie MC90, najnowszy, przepiękny krążownik kalamariański, miałoby być marne? Otóż to najstarszy MC90 z wymontowaną połową osprzętu, odchudzony do niezbędnego minimum najtańszego w utrzymaniu – bo przecież jak tu zezłomować 10-letni okręt najnowszego projektu wart miliony, nawet gdy nie ma pieniędzy na jego naprawy. Kadra floty plutonowego to niestety największy przekrój dzisiejszych czasów – dowództwo, które musi być w takich samodzielnych i odciętych od komunikacji flotach dobre, to same stare wygi Odika, ci którzy przetrwali dzień jego zagłady i to pełniąc czołowe role. Reszta to w najlepszym wypadku kompetentni wykonywacze rozkazów nowego pokolenia. Desperaci i przegrańcy, wykształceni przez Sojusz któremu brakowało instruktorów. Braell musi trzymać w ryzach młodziaków z karabinami mających służyć w abordażach na jednostki pirackie, ewakuacjach z katastrof gwiezdnych i innych. Przed nim długie lata w Głębokim Jądrze.
Obrazek
Pierwszy specjalista Tash Q’aah ma przed sobą niewiele lżejszą pracę. On też długo nie pożegna się z Głębokim Jądrem – przydzielony do podwójnej służby w ramach Żandarmerii Wojskowej. Przed nim bycie nikim innym jak „przesłuchiwaczem” zwożonych piratów, podejrzanych o piractwo, przemytników i wszystkich innych pochodzących z dziwacznych kultur i porozumiewających się jeszcze dziwaczniejszymi językami. Co prawda zazwyczaj z większością z nich nie ma o czym rozmawiać, a tylko spakować do kamieniołomów albo na krzesło elektryczne za piractwo, ale wielu to tylko marni pomocnicy, zwykli przemytnicy, albo raptem koledzy bandyterki – i ktoś musi z nimi rozmawiać… Co przypada specjaliście Tashowi. Nudzić na pewno się nie będzie – w chwilach wolnych od pilnych zadań tego typu w milionowych aresztach Odika ma być przydzielany do flot patrolowych jako medyk i oficer przesłuchujący naraz.
Plutonowy Brandon Sanlev z Odika ma trafić na Dremulae, dołączyć do wojsk pancernych jako najzwyklejszy komandos. Po prostu, bez żadnych cudów.
ODPOWIEDZ