Rycerz Jedi|Ashtar Tey: W-w-w-wydaje mi sie, ze j-j-j-jest sz-sz-szansa je-je-jeszcze w-w-wybrnac z cala ta s-s-sytuacja.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: N-n-n-nawet pomimo juz t-t-t-te u-u-ustalenia, kt-kt-ktore sie o-o-odbyla. W-w-wie, ze o-o-oficjalnie Th-th-th-thang jest zd-zd-zdrajca.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: N-n-n-nie wie, czy t-t-to gdzies pa-padlo, a-a-ale Th-th-thang mi-mi-mial o-o-o-ostatnio po-po-powazna w-w-wypadek. R-r-r-robak V-v-v-vongow, kt-kt-ktory mial w gl-gl-glowa... hmpf. Ch-ch-chyba po pr-pr-prostu zd-zd-zdechl.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: P-p-p-poczatkowo mial tu inna w-w-wersja. W-w-wykorzystac i-i-istniejaca d-d-dokumentacja me-me-medyczna i po-po-podmienic d-d-daty t-t-t-tak, z-z-zeby wygladalo jak o-o-operacja po po-po-powrot z Dr-dr-dremulae.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: A-a-a-ale o-o-okazalo sie, z-z-ze je-je-jest pr-pr-prostsza sposob. M-m-moga mu... w-w-w-wszczepic ko-ko-kolejnego, z-z-zeby miec na-na-namacalna d-d-d-dowod.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: Wy-wy-wyjasnienie je-je-jest tu prosta. Th-th-thang zl-zl-zlapal to w je-je-jezioro. Z-z-zaden zwiazek z S-s-sektor czy inni na-na-nasi wrogowie.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: M-m-m-maja na-nawet r-r-raport, jak ra-ra-ratowal O-o-orn z je-je-jezioro. P-p-powszechna, o-o-oficjalna w-w-wersja tez brzmi t-t-tak, ze je-je-jezioro je-je-jest zatruta przez po-po-pozostalosci po Vong.
Rycerz Jedi|Alora Valo: Ciekawe. W sumie moznaby tutaj tez wytlumaczyc sierzanta tutaj. Ze widzac to spanikowal i chcial uratowac Jedi przed kompromitacja, to przyszlo mu do glowy, ze zacznie udawac opentywanie, bo nie bedzie to wygladalo tak tragicznie.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: B-b-b-byl b-b-badany, a-a-ale nic nie w-w-wykryto. Pa-pa-pasozyt r-r-rosl z cza-czasem.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: I d-d-d-dopiero sie u-u-uaktywnil. Ni-ni-nikt nie r-r-r-rozumie tw-tw-twory od V-v-vong, n-n-nawet my.
Adept|Nalik Reave: Nie chce tu znowu brzmiec jak wtracajacy sie palant stojacy po stronie wroga, bo zreszta w zadnym razie nie chce, by ten idiota poszedl do piachu, byl tylko idiota, nie bandyta, ale mam kilka rzeczy, o ktore bym pytal jako szary Dremuleanczyk.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: Sie-sie-sierzant b-b-bylaby tu o-o-ofiara, kt-kt-ktora wykonywala ro-ro-rozkazy, c-c-co jest tr-tr-troche prawda.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: Wi-wi-widzac stan Th-th-thang wpadl na b-b-b-beznadziejna po-po-pomysl, kt-kt-ktory na-na-nasza U-u-uczen w st-st-stan, w kt-kt-ktory zupelnie sie nie k-k-k-kontrolowal k-k-k-kazal mu w-w-wykonac.
Calud Rarru: Sprawa sierzanta jest najlatwiejsza i Dremulae chce go najwyzej jako swiadka, zgadzaja sie, by oskarzenia dostal od Hakassi, nie obchodzi ich jako czlowiek do wlasnego osadu. A my nie zamierzamy robic mu krzywdy.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: B-b-byl zolnierz w-w-wykonujaca r-r-rozkaz.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: N-n-n-nadal mu-mu-musi pasowac do t-t-ta historia, P-p-panie R-r-rarru.
Calud Rarru: Umówmy sie, sierzant gadal bzdury i spanikowal, ale to pan Glauru postanowil sluchac tych bzdur.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: T-t-to, ze pr-pr-pracowala dla S-s-sektor z-z-zostala juz po-po-powiedziana.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: M-m-m-musimy o-o-ostroznie d-d-dobierac sz-sz-szczegol, z-z-zeby nic tu nie zaprzeczyc.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: I z-z-zaraz A-a-adept mo-mo-moze podzielic sw-sw-swoje watpliwosci.
Calud Rarru: Pan Reave jest zdecydowanie calkiem biegly jako sceptyk.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: W t-t-t-ten sp-sp-sposob zamieniaja h-h-historia o ce-ce-celowa zd-zd-zdrada na historia o ch-ch-choroba. Z-z-zle, a-a-ale nadal le-le-lepiej.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: D-d-do tej po-po-pory byla wersja ze zd-zd-zdrada, b-b-bo wykryli to do-do-dopiero.. wcz-wcz-wczoraj, dzis.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: W-w-wczesniej nie mieli po-po-pojecie, s-s-sam Th-th-thang tez nie wie-wie-wiedzial cz-cz-czemu to zr-zr-zrobil. W-w-wiec bezpiecznie u-u-uznali, ze zd-zd-zdradzil.
Adept|Nalik Reave: Tak, fakt, najciezej bedzie tu wybronic nieszczesnego sierzanta Reia. Sierzant moze i gadal glupoty, ale wsadzenie go do pudla brzmi jeszcze smutniej, niz los Glauru.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: A-a-ale zbadali g-g-go i w-w-wykryli prz-prz-przyczyna. T-t-tu mozna w-w-wykorzystac pa-pa-pare dodatkowa fakt.
Rycerz Jedi|Alora Valo: Sierzant nic zlego nie zrobil, niezaleznie od wersji.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: R-r-raz, tw-tw-twory Vong sa po-poza Moc, dl-dl-dlatego nic wcz-wcz-wczesniej nie w-w-wykryli.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: D-d-d-dwa, m-m-moga z t-t-tego zr-zr-zrobic mala pl-pl-plus dla Ha-ha-hakassi, je-je-jesli potwierdza, ze je-je-jezioro b-b-bylo ska-skazona. A-a-ale, o-o-ostatnio odbyla sie wie-wielka projekt z czy-czyszczenie.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: I juz nie ma z-z-zadna zagrozenie.
Rycerz Jedi|Alora Valo: Przyznam. Winszuje, Rycerzu. Dodaje mi sie to i bardzo podoba.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: N-n-n-no i trzy, s-s-sam fa-fa-faktyczna, fizyczna r-r-robak. B-b-beda mogli go o-o-oddac na badania do po-po-potwierdzenie.
Adept|Nalik Reave: Wiec, ja bym w pierwszej kolejnosci si zastanawial, jakim cudem Jedi nie wykryli robaka siedzacego w mozgu swojego goscia, zwlaszcza w swietle tego, ze jak mowa, pracujemy na vongoterenie, jestesmy w ciaglym kontakcie z biozagrozeniem.
Adept|Nalik Reave: W czyms takim spodziewalbym sie ciaglych badan kontrolnych. Moc, okej, nie dziala, ale normalne skanery chyba tak?
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: N-n-n-nie r-r-robia b-b-b-badan c-c-caly czas.
Rycerz Jedi|Alora Valo: Vongowe twori i sami Vongowie sa niewidoczni w Mocy, a my nie prowadzimy badan okresowych.
Adept|Nalik Reave: No wlasnie.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: Nie mo-moga tak powi-powiedziec.
Adept|Nalik Reave: To ze nie prowadzimy w takim swiecie... pracujac nad jeziorem pelnym vongozy...
Adept|Nalik Reave: No nie brzmi fajnie, nie?
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: Pr-pr-prowadza badania o-o-okresowe. A-a-a-ale nie az tak cz-cz-czesto.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: Th-th-thang byl b-b-badany po wpadniecie do je-je-jezioro i po.
Rycerz Jedi|Alora Valo: Czyszczenie jeziora nie bylo tak dawno temu.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: A-a-ale m-m-moga powiedziec, ze r-r-robak byl w po-po-postaci ja-jakies... jajka.
Rycerz Jedi|Alora Valo: Kilka miesiecy. Dosc, zeby robak mial okazje sie rozwinac w glowie Thanga.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: Za ma-ma-mala i za tr-tr-trudna do wykrycia.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: Ni-ni-nikt nie wie jak to f-f-faktycznie dzi-dzi-dziala. W t-t-temat V-v-vongow pr-pr-prawda ta-ta-taka... ze mo-mo-moga powiedziec wszystko. I b-b-bedzie mozna w to u-u-uwierzyc.
Adept|Nalik Reave: Okej, wiec po badaniach to byly niewidzialne zarodki. Dobra, to calkiem mi sie sklada, nie brzmi tak zle. Drugi problem jaki bym mial, to czemu ten robak spowodowal tak... miiiimo wszystko, wieeeeeeeeeeem jak to brzmi, ale...
Adept|Nalik Reave: Konkretne dzialanie, a nie kompletna delirke i gadanie jak nacpany.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: M-m-m-mozna o-o-odniesc sie do prz-przyklady g-g-guzy mo-mo-mozgu.
Calud Rarru: Pan Reave tutaj wlasciwie powtarza to, co mi samemu tez przyszloby do glowy, tylko, ze, przyznam szczerze, lepiej niz mi, duzo lepiej. Tak wiec po prostu slucham dalej.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: D-d-d-daja najrozniejsza objawy. Zm-zm-zmiany w za-za-zachowanie. W-w-wzmozona a-a-agresja.
Rycerz Jedi|Alora Valo: Mogl to wywolac stres debaty, jako jedna z teorii. A co do gadania... Coz. Rozne substancje wydzielane przez robaka, czy cokolwiek, wprost do mozgu...
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: N-n-n-nie mo-mo-mowiac o tym, ze wie-wie-wiele jego za-za-zachowania, sz-sz-szczegolnia tam na sc-sc-scena...
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: C-c-coz. Po-po-podpadaja ch-ch-chyba po zupelna nacpanie.
Adept|Nalik Reave: No, ale idziemy w to, ze wczesniej w kiblu przekonal sierzanta do udzialu w tym syfie?
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: R-r-raport byla skapa. N-n-nie zna tu sz-sz-szczegoly.
Adept|Nalik Reave: Czy niestety sierzant idzie na eopie ofiarna?
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: N-n-n-nie do konca prz-przekonal. Pod-pod-podlapal pomysl.
Calud Rarru: Scenariusz, w ktorym pan Rei to prawdziwy zdrajca, absolutnie odpada. Nie zgodzimy sie na kompromitacje Hakassi, ktora by po tym zaszla.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: U-u-uznaja, ze Thang byl w st-st-stanie, kt-kt-ktory zupelnie u-u-uniemozliwial lo-lo-logiczna myslenie. Zr-zr-zrozumienie fakty.
Calud Rarru: Tu od razu powiem, to cos co do czego nie ma od nas dyskusji.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: P-p-pomysl wyszedl od sie-sierzant, t-t-tego nie moga zmie-zmienic, t-t-takie byly zeznania.
Adept|Nalik Reave: Sierzant bohatersko chcial zrobic z siebie zdrajce Sektora, byle oszczedzic panu Jedi kompromitacji?
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: A-a-ale to Th-th-thang z-z-ze tak powie w-w-wydal rozkaz.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: D-d-d-dokladnie. Za-za-zauwazyl c-c-coraz bardziej irracj-cj-cjonalna zachowanie Jedi.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: I po pr-pr-prostu na s-s-swoja sposob chciala po-po-pomoc. Rz-rz-rz-rzucil losowa pomysl s-s-samemu b-b-bedac w ner-nerwach.
Rycerz Jedi|Alora Valo: Nie no, nie nie. Mozna powiedziec, ze jako jedyny znajomy tam - Thang wolal o pomoc, w Mocy, telepatycznie, i tutaj Pan sierzant spanikowal i w tej panice wpadl na pomysl, czy Thang mu zasugerowal lekko, co on podsycil...
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: A p-p-p-potem nie mial w-w-wyboru. Th-th-thang sie u-u-uczepil po-po-pomysl. Nie m-m-m-mogl odmowic Je-je-jedi.
Rycerz Jedi|Alora Valo: To chyba nie brzmi na cos obciazajacego sierzanta Rei?
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: W t-t-t-ten scenariusz s-s-sierzant je-je-jest ktos, kt-kt-kto wykonuje r-r-rozkazy st-starszy ra-ranga.
Calud Rarru: Moze byc. Chcemy isc w wersje, w której sierzant Rei dostal polecenie od tego kretyna - prosze mi wybaczyc szczerosc, ale nawet nie mam sily mowic o nim powaznie - i ze strachu przed wielkim i poteznym Jedi, posluchal.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: D-d-d-dokladnie.
Calud Rarru: Dobrze. Mamy tutaj dwójke Rycerzy i panstwa porozumienie. I pan Reave wyrazil cenne opinie takze. Rozumiem, ze moge uznac, ze ida panstwo w te wersje i takie pismo wyslemy za panstwa do Dremulae?
Calud Rarru: Nasz prawnik napisze to ladnie i poprwanie, oczywiscie zdawkowo.
Calud Rarru: Oczywiscie rzekomo to pisma od panstwa, my po prostu piszemy je, bo coz. My mamy prawników, ktorzy ladnie odpisza, ot.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: R-r-r-rozumie, ze d-d-do tej pory a-a-alternatywa to byla w-w-wersja ze zdrajca Se-se-sektor, t-t-tak?
Calud Rarru: Tak. Ale temat sie za bardzo nie rozwinal, na panstwa szczescie.
Calud Rarru: Dopiero przyszlo zadanie wydania wieznia.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: N-n-no to z moja strona zd-zd-zdecydowanie ta n-n-nowa wersja.
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: R-r-rycerz po-popiera?
Rycerz Jedi|Alora Valo: To na pewno jakos trzeba bedzie sprawnie ominac. Dlaczego zdecydowalismy sie, ze byl on zdrajca Sektora? Dlaczego chcielismy zakopac niewinnego.
Rycerz Jedi|Alora Valo: Dal nam jakis powod, tez spowodowany przez robaka?
Rycerz Jedi|Alora Valo: Pytam tak... sama siebie.
Rycerz Jedi|Alora Valo: Czy zalozylismy, ze to co mowi nie ma sensu i musielismy jakos pod presja czasu zdecydowac?
Rycerz Jedi|Ashtar Tey: R-r-r-rycerz s-s-sama sie za-za-zastanowi. C-c-co bysmy u-u-uznali, g-g-gdyby nie uwierzyli Th-th-thang, ze t-t-t-totalenie sie po-po-posypala psychicznie?
Calud Rarru: To juz cos, co zostawiam panstwu, maja panstwo czas na ustalenia.
Calud Rarru: Dziekuje wiec i ja, prosze panstwa. Juz zaraz ide do ministra Visentera, aby jego biuro napisalo za panstwa odpowiedz.
Calud Rarru: A potem, coz. Panstwo musza leciec i bronic tego wszystkiego.
Calud Rarru: Mozemy dac panstwu prawnika na pomoc...