Opinie i komentarze dotyczące misji

Awatar użytkownika
Fell Mohrgan
Rycerz Jedi
Posty: 274
Rejestracja: 24 kwie 2018, 21:33

Re: Opinie i komentarze dotyczące misji

Post autor: Fell Mohrgan »

Obrazek

Że czeka mnie Trial w każdej możliwej chwili, to spodziewałem się cały 2023 i szczerze mówiąc, to byłem zdziwiony że wyprawa na Kuźnię się nim nie okazała xD byłem na to gotów w kompletnie każdej chwili poza tą teraz, bo Fell idący na Rycerza wrobiony przez Sektor w morderstwo, bez cienia nadziei i dowodów, to nie było coś ani trochę logicznego.

W trakcie gry, gdy tylko zaczęła się eliowa narracja i główna część misji, szybko oczywiście się zorientowałem, że tak, to TEN moment, ale klimat był tak intensywny, że w sumie bardzo szybko przestałem o tym myśleć.

Domyślam się, że ktoś może po tej misji pomyśleć, jakie super są misje w tym stylu i że trzeba ich więcej. NIE NIE NIE NIE NAH NOPE. Misje w tym stylu nie byłyby ani trochę fajne, gdyby działy się częściej, gdyby nie zawierały nawałnicy contentu z wcześniejszego RP i nie wiązały się ze ścisłymi momentami fabularnymi jak teraz. Tego typu duchowe wyzwania raz na kwartał stałyby się kompletnie nieciekawe, miałkie i płaskie. Siła takich rzeczy leży w rzadkości i tym jakie są personalne i na jakich stosach contentu zbudowane. Nie mówiąc o tym, że takie psychiczne rozterki nie są w stylu każdego gracza i każdej postaci, nawet jeśli sam gracz je lubi.

Tak, to nawet, a wręcz zwłaszcza wtedy, gdy bazują na historii postaci, IMO. Jak wyobrażam sobie dokładnie identyczną misję na bazie historii Fella na etapie early Padawana, widzę w tym tbh tylko cringe i marność. To byłaby wtedy taśmówka, to byłoby coś co idzie zrobić w sumie z każdą postacią wszędzie i co w tym ciekawego? Takie rzeczy muszą wiązać się z jakimiś przełomowymi momentami. Knightningami, jakimiś momentami kompletnego upadku (czy na odwrót, passy sukcesów) w bardziej otwartej fabule, w konkretnym settingu. Dobry fabularny moment w tym stylu to 50% sukcesu przygód tego sortu, gdyby działo się to na etapie 3 miesięcy po zostaniu Padawanem, nie miałoby ani trochę takiej magii, takiego momentu katharsis xD Byłoby trochę jak wrzucenie finalnej walki z Thanosem w połowę Endgame, o xD

Wychodząc z konceptu do kwestii realizacji, tbh realizacja uczyniła tą misję tak absolutnie świetną.

Customowa, genialna mapka z przytłaczającym mrokiem wszędzie i cudowną grą cieniami. Oczywiście nie mam poczucia estetyki, ale nie muszę, bo tu nie chodzi o estetykę, tylko cudną, świetną grę designem i atmosferą. Absolutnie 10/10 od tej strony. Z miejsca było czuć coś niesłychanie personalnego i starannie wyreżyserowanego. Cudo <3 Miała momenty absolutnie creepy, widok "z oka" na zamkniętą powiekę był cudowną psychodelą na koniec tego wszystkiego. Naprawdę wspaniały, świeży, niesamowicie pomysłowy design o absolutnie nadludzkim klimacie i chcę serdecznie podziękować za ten cudo projekt.

Superowe custom modele (jeden miał mordkę z Sea Dogs 2 ej! XD), które wspaniale pasowały do pochodzenia tych postaci. Absolutnie genialny młody Fell-wrak, cudny reskin, genialna wersja zarośnięta gigantycznymi kłakami, coś absolutnie ekstra xD Kolejna rzecz perfekt wpasowana w klimat. I wreszcie ten że tak go nazwę anty-fell - ekstra skin, ekstra gra shaderami. Cała ta sfera designu postaci chyba najlepsza jaką widziałem za jednym zamachem. Nie chodzi tu o same w sobie cool skiny, bo to zadna sztuka napakować lawiny super skinów na jedną misję i dać customowe unikaty na wszystko, sztuka to tak pięknie to wpasować i dograć do scenariusza, atmosfery i roli fabularnej.

Muzyka była zupełnie inna niż zawsze. I strasznie nadała inny, niepowtarzalny klimat. Opisy zresztą też w innym stylu, nadającym całkiem inny klimat, a łatwo byłoby tu przegiąć, lecz wyszło ideolo.

Absolutnie świetne role i powiem Wam, że to jeden z tych rzadkich momentów, gdzie naprawdę, każdy był gwiazdą i każdy zrealizował swoją rolę 10/10. No nie oszukujmy się, normalne, na każdej misji jest ktoś kto jakoś lepiej wykorzysta potencjał swojej roli, zagra ciekawiej, dynamiczniej, itd itp. No normalne, większość misji tak ma. Kalist miało Koela i jego ziomka Chissa, droidy na wyprawie na Kuźnię miały anty-thangowego wściekłego astromecha itd. Tutaj to była szczerze taka misja, że imo wszyscy zrealizowali swoje role perfekcyjnie i wycisnęli z nich absolutnego maksa. Ofc przyznam, że Denarsk miał najszerszą, najtrudniejszą i z największym potencjałem rolę, ale każdy to co dostał, użył 10/10. Przez to mało przydatny komentarz bo nie mam żadnych uwag, niczego co do wskazania, żadnych przykładów czy coś XD
- AntyFell był absolutnie niesamowity. Tak cudownie podrobiony mój styl pisania, mój styl składania słów i myśli, że miałem absolutną schizę przed ekranem. Miałem wrażenie, że to naprawdę ja sam piszę do siebie. Nieslychanie creepy. Nadludzka, cudowna podróbka.
- Dawny Fell był epicki, to była trudna rola, oparta o same opisy, a zrobiona absolutnie świetnie. Samą grą mimiki była to postać niesamowicie reaktywna i zakopana w tej scenie. Wspaniale rozegrane.
- Tiru i Mali byli dokładnie taki jak mógłbm sobie wyobrazić, to były postacie idealnie takie jak widziałbym dawnych kumpli Fella z Dantooine. To byli błyskotliwi, sympatyczni goście, z celnymi i spostrzegawczymi ripostami, to byli ludzie bardzo w stylu Fella, mieli właśnie to co Fell lubi w ludziach, a przy tym byli też mega dantooinowskimi, prostymi, dobrymi ziomkami, tak jak Fell w tamtych czasach szukał. Ułożenie tych postaci perfekcyjne. Były wzruszające i cudowne <3

Wszyscy wykonali naprawdę przepiękną robotę. Każdy grał na maksa, wszystkie możliwe elementy tej gry były 10/10. Niesamowicie się cieszę, że tak się złożyło, że tylu moich najstarszych szlakowych przyjaciół na tym było. Super, że w projekt został zaangażowany Denarsk, cudnie było mieć jednego z moich najlepszych przyjaciół (ogółem, nie tylko na Szlaczkach xD) tego dnia, gdy on nie NPCował prawie nigdy, cieszę się bardzo że tu trafił.

Jestem niesamowicie wdzięczny wszystkim że tu byli :D
Awatar użytkownika
Noam Panvo
Padawan
Posty: 30
Rejestracja: 14 sie 2016, 21:32

Re: Opinie i komentarze dotyczące misji

Post autor: Noam Panvo »

A co, odezwę się. Będzie niezłe ratio i wyjdzie na to, że skomentowałem 100% misji, na jakich byłem xD.

Misja niesamowita i prześliczna z serii przyczyn.

Po pierwsze, bardzo krótka jak na taką ilość contentu i motywów. Szlaczkowe RP jest zwykle bardzo długie. Tutaj, jak na coś opartego o napisy wprowadzające i 3 sceny dialogowe, ilość contentu i wymyślonej treści była niesamowicie ogromna. Contentu nie tylko w znaczeniu treści do grania i właśnie ilości fabuły i punktów w grze, ale samych zastosowanych wokół wszystkiego motywów.

To żadna sztuka wrzucić stos pięknych modeli do gry i zrobić super oprawę dla samej oprawy. Tutaj ta super oprawa była obmyślona fabularnie i dopasowana i co ważne, każdy aspekt miał znaczenie. Każdy aspekt designu mapy, cała gra cieni, calutki projekt tej mapki - wszystko miało swoją rolę w budowie sceny. To samo dotyczyło wszelkich modeli - odzwierciedlało jakiś aspekt tej przygody, motywy fabularne i psychologiczne, albo po prostu dopełniało detaliczności konkretnych wydarzeń, jak ręka poległego, która stała się obrzydliwym notesem dla ledwie żywego psychicznie Fella sprzed 10 lat, co samo w sobie też budowało klimat. Same wizualne kontrasty między modelami dopełniały znakomicie tego projektu.

Projekt każdej roli i jej symbolika obmyślone precyzyjnie, wszystko z konkretną rolą fabularną. Kluczowe jednak było wykonanie i naprawdę było przepiękne. Tiru i Mali byli 10/10 - czułem szczere wzruszenie widząc ich interakcje z Fellem, świetna chemia między graczami, dialog, który mnie wciągnął, zahipnotyzował i naprawdę wzruszył. Fell sprzed 10 lat w każdym aspekcie gry kipiał beznadzieją i był znakomicie reaktywny. Moi współ-pomocnicy byli naprawdę cudowni i każdy zagrał na dziesiątkę!

Przy tej ilości motywów fabularnych, dokładnego projektu misji, zastosowania mnóstwa rekwizytów mających ogromną rolę fabularno-symboliczną i sprawienia, że każdy moment miał ogromną skalę designu (nawet tak drobny jak 3 minuty spaceru za "Światełkiem", czy finalny widok z kamery FPP)... to była niesłychanie krwista, intensywna i napakowana treścią misja. Zupełnie każdy moment gry był wykorzystany od każdej strony - dialogu, narracji, scenerii, modelu postaci. Niesłychanie napakowana i intensywna i przez to wybitnie zapamiętywalna misja. Na bank w moim top 10 RP, które zapamiętam na wieki!

Muzyka - prosta, pojedyncze konkretne utwory, mało różnorodna. Za to diabelnie charakterystyczna i kipiąca klimatem pod każdą konkretną scenę i pasująca naprawdę znakomicie - a tu akurat było to trudne, bo charakter danych scen w 70% zależał od nastroju postaci uczestnika, więc gratuluję doboru.

To nie była misja dla każdego - i mam nadzieję, że nikt nie myśli, że mówię to z jakimś elitaryzmem i poczuciem wysublimowanego gustu i inną żenadą xD. Nie, po prostu to był dramat psychologiczny - dramaty psychologiczne to nie gatunek dla każdego i tyle mam na myśli. Ale przez tą specyficzność niszowego klimatu, a idealnie w gusta i styl gry Fella, wyszła poezja. Brawo!
Awatar użytkownika
Thang Glauru
Uczeń Jedi
Posty: 1293
Rejestracja: 18 wrz 2015, 13:09

Re: Opinie i komentarze dotyczące misji

Post autor: Thang Glauru »

Uzdrowienie

Jak dotychczasowe Próby Jedi zorganizowane przez Elię, to również była fantastyczna misja. Elia miała tutaj spore wyzwanie do wykonania. Miała do czynienia z postacią, która nie tylko uczestniczyła w kolosalnej ilości kluczowych wydarzeń fabularnych, ale która również dawno ukończyła wszystkie próby, niektóre jeszcze na poziomie Adepta. Nie było jakiejś oczywistej słabości, jaką można było u Fella w jawny sposób zweryfikować. Jednocześnie zdecydowała się na minimalizację skali wydarzeń. Kluczowe wydarzenia misji zaszły "w umyśle" Fella, a w dodatku dotyczyły intymnych przemyśleń i przeżyć postaci. Efektywne wykonanie tego wymagało bardzo dobrej znajomości tych cech Fella, które on sam trzymał raczej w szafie. Z czymś takim można łatwo nie trafić lub pogubić się w wykorzystaniu abstrakcyjnej i ezoterycznej symboliki i obrazów.

Nie umiem ocenić sensowności wizji Fella. Czy jakiekolwiek rewelacje mają sens, czy są spójne z mechanizmami Mocy... po prostu nie wiem. Mogę jedynie ocenić efekty podjętych decyzji w budowaniu narracji.

Wybranie odosobnienia Fella na tej asteroidzie jako miejsca konfrontacji z samym sobą, a do tego jego spotkanie z przyjaciółmi z Dantooine odwołują się do samych początków Fella, gdy był realnie, fizycznie najbardziej bezbronny i osamotniony, pozbawiony niemal wszystkich perspektyw i środków do działania. To nie tylko wskazanie jakiegoś dołka postaci, to wzięcie całej jego historii w nawias. Porównanie Fella po tylu latach podróży i rozwoju do jego samiuteńkiego początku, pierwszych fragmentów jego Podania. Jednocześnie do "ja" kompletnie oderwanego od obowiązków Jedi, od swoich sukcesów i wrażenia, jakie wywarł na towarzyszach. Daje to zarówno graczowi, jak i jego oponentowi możliwość patrzenia holistycznego na całą jego historię. Jednocześnie kładzie na barki Fella wybór tego, do czego się odwoła, z czego zbuduje do podpory dla samego siebie.

Każda misja, każde kreatywne dzieło zbudowane jest z tysięcy mikrodecyzji, ale w misji tak relatywnie krótkiej i prostej, każda decyzja nabiera więcej wagi. Jest ich po prostu fizycznie mniej. Tym bardziej doceniam dobraną muzykę, mroczną estetykę mapy czy wykorzystane w grze modele postaci. Za coś fantastycznego uważam wybranie mięsnej, organicznej tekstury reprezentującej portal do świata rzeczywistego. Najczęściej - z oczywistych względów - tego typu przejścia reprezentuje światło lub coś intymnego i związanego z samą postacią. Tutaj Elia poszła w nieco inną, bardziej fundamentalną symbolikę. Na te drzwi można patrzeć dwojako. Z jednej strony ogromna, pokryta tkanką przestrzeń z pojedynczą czarną kropką może się kojarzyć z okiem "od środka". Jakby Fell wychodził dosłownie z siebie, ze swojej głowy na zewnątrz. Osobiście jednak preferuję - biorąc pod uwagę opisy - interpretować to jako dosłowne łono.

Fell, postać najmniej przywiązana do swojego ciała i wcześnie doświadczoną utratą kończyn, powraca na świat poprzez portal kojarzący się z biologią, ale jednocześnie z matczynym, rodzinnym ciepłem i miłością. Czymś, co stanowi kompletną odwrotność jego często zimnej logiki. Jednocześnie łono dosłownie jest środkiem, dzięki któremu przychodzimy na świat. A po konfrontacji z samym sobą, Fell w pewnym sensie rodzi się na nowo. To efektywna, urocza symbolika.

Podpisuję się także pod tym, że takie intymne misje nie powinny być organizowane zbyt często. Wyjątkowość takich wydarzeń wynika właśnie z tego, że są stosunkowo rzadkie i każda postać doświadcza je pojedynczą ilość razy przez lata. Musi także bazować na pewnym gotowym materiale i ma sens tylko, jeżeli postać zdąży nazbierać dużą ilość rozwoju osobistego i przeżyje dość wydarzeń, aby jej losy stanowiły pewną kompletną opowieść, do której można się odnieść. Umniejszyłoby wagę takich doświadczeń, jeżeli pojawiałyby się często.

Od siebie dodam jeszcze, że momentami wręcz wzruszyłem się wydarzeniami na ekranie. Piękna narracja i wymiany zdań postaci sikały emocjami i sprawiały, że można było z łatwością się wczuć i zaangażować. Nawet we fragmentach, gdy nie NPCowałem, wzrok miałem wbity w ekran, jak przy oglądaniu najlepszego serialu, czy czytaniu kapitalnej książki.
Obrazek
Awatar użytkownika
Liren Monper
Padawan
Posty: 57
Rejestracja: 17 gru 2022, 19:50

Re: Opinie i komentarze dotyczące misji

Post autor: Liren Monper »

„Marnotrawni Jedi” - skomentuję sobie misję z perspektywy Pomocnika, bo w zasadzie mam tu kilka myśli ewentualnie przydatnych w przyszłości.

Misja trochę inna od tego do czego przywykłem, bo wyjątkowo prosta od strony konstrukcji, wręcz uboga, ale myślę, że dobrze wyszło. W zasadzie to było od razu lądowanie na miejscu, chwila na recepcji i od razu spotkanie z Deputowanym w gabinecie i już, cała misja to te ciężkie negocjacje. Żadnych plot twistów, ciekawej konstrukcji, GM w sumie po prostu włączył mapę docelową, porobił sporo fajnych opisów i to było wszystko.

Problem w tym, że im dłużej o tym myślę, tym bardziej niewypałem wydaje mi się koncepcja jakichś nagłych plot twistów, dodatkowych atrakcji, zaskoczeń dla uczestników. Kompletnie nienawidzę, gdy z RolePlaya robi się grę cRPG – jakieś nagłe wydarzenia, ciekawe próby dla uczestników, niezwykłe okoliczności, gdyby rzutowały na przebieg negocjacji i spotkania, byłyby kompletnie dziadowskim badziewiem właśnie z gier cRPG (co w nich, w ich konwencji i ograniczeniach i gotowym scenariuszem jest już świetne), gdzie postać jest zdyskredytowana i w bagnie, ale trafia się jakaś wyjątkowa sytuacja pozwalająca udowodnić tym, którzy jej nienawidzą, że tak naprawdę jest super, a potem gdzieś padnie obowiązkowe „myliłem się co do ciebie”. Super rzecz w cRPG, ale w organicznym RolePlayu, coś okropnego. Tutaj dodawanie przez GM’a nowości i nowych sztucznych punktów zaczepienia, do łajna politycznego produkowanego przez parę lat rozgrywki, cringe. Więc jakiekolwiek urozmaicacze i dodatkowe wyzwania do kosza, chyba że nie wpływałyby na relacje i sytuację… A jeśli by nie wpływały, to na co one na tej misji, hem-hem?

Kalist jest „established” w RP na maksa, relacje z Bothanami tyż i wszelkie sceny z ekspozycją Kalist, badaniem klimatu i prezentacją świata byłyby zapychaczem. Tu jest podobnie, wszystko na Kalist jest gotowym produktem mnóstwa sesji i organicznych rezultatów wielu misji i działań uczestników. Z tej perspektywy ręczne sterowanie tym przez GM’a byłoby wymuszone i psułoby ową organiczność. Przynajmniej, gdy od misji Nalik-Ioghnis minęły tylko 3 miesiące.

Ta misja to więc z perspektywy roboty GM’a nad scenariuszem zupełna bieda, rzucenie mapy, świetne opisy i gl&hf. Myślę jednak, że w sytuacji czegoś tak organicznego… patrz wyżej, bardzo uzasadnione. A RP i sama dyskusja wyszły dzięki temu bezgranicznie intensywne, ciężkie, napakowane contentem i ciężarem. Jakiekolwiek urozmaicacze i dawanie uczestnikom okazji na coś i nowych perypetii byłoby albo debilnym ułatwiaczem, albo kretyńskim dowalaniem na siłę. Dzięki temu, choć nie było to RP "misjowe", to było to RP absolutnie przepotężne. Czołowy performens Fella i świetna aura ciężaru paru lat RP.

To nie jest misja, którą zaserwowałbym w 90% wypadków. W większości byłaby rozczarowująca, ale wobec samodzielnej i gwałtownej inicjatywy uczestników, wobec tego, że to dokładnie Kalist i dokładnie Bothanie, dobry i zręczny wybór, który pozwolił też od razu zając się kluczowym mięskiem fabularnym. Fell jak zawsze dowiózł i Deputowany Voroh był znakomity. Ta postać to było tak naprawdę 90% misji i dobrze wyszło. Atrakcyjność scenariusza i wodotryski zastąpione od razu konkretnym mięskiem i wypieprzeniem do kosza wizji rzucania uczestnikom dodatkowych kotwic, co byłoby negowaniem statusu Kalist IC.

Koniecznie pochwalę troskę o szczegóły, okładki wydań dokumentów ISK, customowe i dopicowane modele.






"Stare śmieci" - Test Lirena

Powiem, że bardzo podoba mi się... tytuł. Serio, bardzo lubię gry słów tego sortu i w ogóle od kiedy tu przyszedłem, są fajne tytuły. Popatrzyłem na starsze wątki w dziale i te stare były ani trochę tak fajne. Tutaj mamy z jednej strony klasyczna mowa potoczna na rodzinne ziemie, z drugiej, wrzuta na znienawidzoną matkę Lirena. No i briefing z absolutnie idealnym obrazkiem. Niby takie kompletnie śmieszkowe klimaty, ale zupełnie IC. Yeah, good stuff.

Postacie - realizacja postaci matki Lirena na medal. Wielkie pokłony dla Cryxena, bo ta rola naprawdę zrobiła misję. Świetnie rozegrany profil utkwionej w przeszłości, mrzonkach i marzeniu o wielkości i biadoleniu kury domowej, która realnie nic nigdy nie osiągnęła. Szczególnie spodobało mi się, że obyło się bez przesadnego epatowania wadami tej postaci. Czasem zdarza się, że gracz trochę za bardzo uwypukla różne cechy postaci, co potrafi rozbrzmiewać groteskowo i wyglądać, jakby postać była samoświadoma i demonstracyjna, gdy nie zawsze powinna. Tutaj nie było tego ani trochę. Od każdej strony 10/10 realizacja. Postacie wykonywane przez Zosha z kolei nieodłącznie jakość, świetna obecność w klimacie, ciągła interakcja, przy czym nie będę się rozpisywał, bo standardowe atuty stylistyki SJ i nic ciekawego w kategorii wniosków na przyszłość. Niezwykle podobała mi się natomiast wąska, malutka pula postaci, z których jednak każda (z raptem, lel, 4) była intensywna, kluczowa, newralgiczna i obecna w grze 100% czasu od wejścia do wyjścia.

Konwencja misji – przyglądałem się starszym i nowszym misjom z serii Adept-Testów i komentarzom do nich i powiem, że widać, że jestem już drugą osobą z Testem z tą samą ideą, gdzie cała główna trudność opiera się o to, że uczestnik nie dostaje kompletnie najmniejszych hintów, wytyczonej ścieżki, sugestii, popchnięcia przez GM’a, prowokacji, sugestii, niczego. Rzucony cel ogólny (bardzo ogólny) i uczestnik musi od początku do końca mieć całkowicie samodzielną inicjatywę i inwencję do gry, samodzielnie wymyślając, co w ogóle robić. Jednocześnie nie ma nigdzie żadnych dramatycznych wyzwań konkretnego profilu, środowisko gry jest takie, że nie ma szans na wpakowanie się w pojedynkę w pokój z 5 droidami szturmowymi w mieście opanowanym przez wroga itd. Uważam, że to bardzo fajna rzecz. Patrząc na poprzednie Testy (poza Ornem, patrząc po raporcie+komentarzu+rozmowie z Ornem kiedyśtam, on był trochę pośrodku, miał sporo tego elementu ostrej samodzielności, ale ukierunkowanie było dosyć spore, za to był sam na planecie wroga i mógł w każdej jednej chwili się wpaprać w absolutny kał), ludzie mieli tam wyzwania dość konkretnych profili – a to ciężka bitka, a to infiltracja gangusów, a to głęboki kał polityczny, a to śledztwo detektywistyczne. Tymczasem forma zaproponowana na ostatnich 2 RP przez Barta nie sprawdza, czy Padawan jest dobrym detektywem, dobrym wojownikiem, czy negocjatorem, a czy umie grać po szlakowemu, z intensywną samodzielną inicjatywą i mechanizmami „gra w twoich rękach, live your dream” i w tym zakresie samodzielności i inicjatywy testuje na maksa brutalnie. Podoba mi się to, bo gdy mówimy o misji bardzo specjalnej (awans na rangę obradowca, itd.), fajnie że to zależy od ogólnej jakości RP, a nie jakości saberingu OJP czy orania opozycji na mównicy. Good job.

Oprawa – znakomite modele. Model matki Lirena był cudowny, był obrzydliwy, ale dokładnie tak, jak obrzydliwy powinien być model takiej arcygrażyny w stylu Koros. Ten model zapamiętam na zawsze, lmao. Reszta siłą rzeczy nie była tak miażdżąca, ale i nie powinna, zawsze musi być jakaś „gwiazda”. Fajne, odważne decyzje w muzyce, które osobiście mnie zachwyciły. Co lepiej odda klimat na posesji pseudo-szlachcianki niż barokowe dzieła dworskie, co lepiej odda folklor sielanki Gillad niż poematy Vaughana Williamsa? Dla mnie ekstra. Jestem all in all zwolennikiem odważnych, ciekawych decyzji w tym co tworzymy – lepiej by zdarzały się niewypały, ale z wizją arystyczną, niż bezpieczne repliki klimatów KotORów czy „Baldurs Gate ale po starłorsowemu”.

Fabuła – bez komentarza. Akurat tutaj nie widzę bym mógł coś wnieść ciekawego z kategorii mądrości na przyszłość, w zakresie surowego writingu, kreacji postaci, splotu zdarzeń, SJ wymiata, praca jest do zrobienia i myśli i pomysły są do szukania na innych polach, ten fundament jest tak świetny, że strata czasu go omawiać.
Awatar użytkownika
Thang Glauru
Uczeń Jedi
Posty: 1293
Rejestracja: 18 wrz 2015, 13:09

Re: Opinie i komentarze dotyczące misji

Post autor: Thang Glauru »

Skalpele i holokrony

Jeżeli spojrzy się na misje z ostatnich kilku lat, można zauważyć pewną rosnącą progresję. Z kampanii na kampanię, z miesiąca na miesiąc, stopniowo spada ilość misji, które są szykowane odgórnie przez GMa - zamknięte opowieści, w które gracz wchodzi z zewnątrz. Dominują te organizowane oddolnie przez graczy, gdzie GM wyłącznie tworzy ramy, w których mogą zostać wykonane czyjeś plany. Ogromna część przygotowań do misji zachodzi na otwartym RP. Etapy "wstępnej dyskusji" na misjach są praktycznie przeszłością, gdyż wszelkie przygotowania i wstępy teoretyczne mają miejsce na wiele tygodni przed daną wyprawą. Z tą misją było podobnie.

Jedi musieli polecieć na Koros z planem lub bez niego, ale ze świadomością tego, co chcą osiągnąć i jak. Najpierw należało przygotować miejsce do zoperowania Thanga. Potem konieczne było udać się do biblioteki i skutecznie uzyskać wymagane informacje. W pierwszym wypadku mieliśmy po prostu kontakt z przypadkowym cywilem, który Thanga rozpoznał i się go obawiał - efektywne budowanie świata i przypomnienie o tym, że Thang jest mimo wszystko zbrodniarzem i porusza się po świecie z bardzo dużym bagażem.

Biblioteka to sfera, w której zadziało się dużo, dużo więcej pod kątem fabularnym. Jak było chyba podniesione wielokrotnie przez innych, bardzo dobrą decyzją było uczynić konkretną postać "interfejsem" biblioteki. To sprawiło, że gra była interaktywna i nasycona osobowością. Podkreślało również desperację sytuacji, w której znalazł się cesarz. Z jednej strony dwór ma dostęp do niemożliwie zaawansowanej, niemalże magicznej techniki. Z drugiej jednak jest boleśnie ograniczony brakiem zaufanych kadr. Pomimo ogromnej władzy, jego możliwości są niezwykle ograniczone.

W bibliotece wyzwaniem był przede wszystkim jej bezmiar. Uzyskanie dostępu do wiedzy nie było trudne, ale umiejętność operowania ją, wyciągania wniosków i dobór odpowiednich haseł były tutaj prawdziwym wyzwaniem. Żeby odkryć tożsamość profesora Keto, należało skojarzyć fakt, że jest członkiem rodziny cesarskiej, naukowcem działających w ostatnich dziesięcioleciach, że interesował się tematyką początków Koros oraz zacytować fragmenty jego prac, które uzyskało się z rozmów z Rugu Opo. Był to efekt wielu godzin spędzonych na dyskutowaniu o tożsamości osoby powiązanej z Rugu Opo, analizowanie jego potencjalnego życiorysu. Podobnie sytuacja przedstawia się z Zavem Keto. Wiele teorii Elii, Thanga i innych postaci musiało zostać skrzyżowane, aby odgadnąć imię i nazwisko benefaktora Sektora Korporacyjnego. Tym bardziej satysfakcjonujące było potwierdzenie tych teorii przy współpracy z komputerem rakatańskim. Fakt, że wszystko jest zostawione w rękach graczy zwiększa wysiłek, jaki muszą wykonać, ale jednocześnie czyni rozgrywkę tym bardziej angażującą, a nagrodę tym słodszą.

Historia Tronu, samego komputera i ich interakcji z Jedi na przestrzeni wieków uważam za pasjonującą, ale wypowiem się o nich szerzej w komentarzu dotyczącym samej kampanii - moim zdaniem przy tak wielkim przesyceniu open rp, ono także zasługuje na uwagę i ocenę.
Obrazek
ODPOWIEDZ