Fel Valhoun - Odrzucone

Punkt składania historii postaci - stale otwarty.
Regulamin forum
Wzór historii postaci pojawi się automatycznie przy zakładaniu nowego tematu. Można go pobrać jednak także ręcznie, z tego tematu.

Bezwzględnie proponujemy także zapoznanie się z tym tematem z największą dokładnością, wliczając w to lekturę Regulaminu.
Fel Valhoun
Posty: 1
Rejestracja: 05 lis 2015, 20:19

Fel Valhoun - Odrzucone

Post autor: Fel Valhoun »

1. Informacje bazowe
a. Imię: Artur
b. Wiek: 19
c. Zamieszkanie: Zabrze
d. Zainteresowania/Hobby: Grafika wektorowa, koszykówka, książki
e. Kilka zdań o sobie i swoim charakterze: Spokojny osobnik z alutruistycznym podejściem do świata. Uwielbiam uniwersum SW, po długiej przerwie jednak zabrakło mi dobrego Role Playingu w JK3 więc jestem. Jestem osobą kontaktową i bezkonfliktową, umiem działać w grupie i dobrze się w niej czuje. Kreatywny i zawsze pełen pomysłów.
f. Kontakt:
- email: dollarowy@gmail.com
- steam creva

2. Scena RP/RP w JK3
a. Organizacje: Świadomi Mocy + późniejsze krótko-terminowe organizacje członków ŚM.
b. Staż: Około 3 lat
c. Powód odejścia/usunięcia: Zamknięcie ŚM i późniejsze zawieszenia działalności organizacji.


3. Postać
a. Imię i nazwisko: Fel Valhoun
b. Wiek: 20
c. Pochodzenie: Manaan
d. Rasa: Vahl
e. Wygląd: Dwu-metrowy mężczyzna o szarym kolorze skóry, lawendowych oczach i białych włosach, krępa budowa ciała, brak znaków szczególnych jak blizny czy znamiona.
f. Historia:

Urodzony na Manaan, starszy z braci Valhoun. Wychowany przez rodziców, w odmienny sposób niż większość ich społeczeństwa - bez wiary w kult Vahl, który nawoływał do nienawiści w strone Zakonu Jedi. Chłopak jak wszyscy przedstawiciele tejże rasy wykazywał uzdolnienie do akrobatyki oraz smykałkę do krawiectwa oraz płatnerstwa w latach nastoletnich. Ojciec braci pracował w jednej z korporacji handlującej kolto, znów matka była Panią Domu, opiekowała się nim oraz chłopcami. Fel często czuł się przytłoczony, sterylność miasta wywierała na nim presje 'zamknięcia' w okowach miasta na powierzchni oceanu. Pragnął gwiezdnych wojarzy, wyrwać się z naznaczonego terenu, po którym mógł spacerować. Czuł się jak zwierz na wybiegu. By zabić zbłąkane myśli o terenach równikowych, dżunglach zaczął pomagać matce, która by zarobić dodatkowy pieniądz wykonywała szaty, ubrania z lekkim opancerzeniem, które dawały minimalną ochronę i nie krępowały ruchów. Chłopak nie czuł się spełniony, widok podróżników od święta zaglądających do ich domu w celu wymiany ubrań przytłaczał go jeszcze bardziej, budził w nim myśli o odległych planetach, kolorowych światach pełnych bujnej zieleni, drapieżnej zwierzyny, na którą mógłby polować. Wczesnym popołudniem, po lunchu zazwyczaj zachodził do pobliskiej kantyny posłuchać opowieści podróżnych, które wprawiały go w taki zachwyt, że często zawieszał się na długie godziny. Zmrok wpływał już przez uszczerbione drzwi, a on nie potrafił oderwać uszu od słów osób obeznanych z galaktyką. Za dnia, gdy nie miał obowiązków ganiał po okolicy jego sektora z równiesnikami różnych ras, także drugiej rodziny Vahlów o całkiem odmiennym świato poglądzie. Fel często śmiał się z relacji o wielkiej mistrzyni Vahl, która nawołuje by gardzić Zakonem Jedi, wspólnikiem republiki. Dla niego byli obrońcami światów, wielkimi wojownikami. Nie bandą siejącą śmierć i smutek setek jednostek, jak to często przedstawiały nauki. Irytował go tylko fakt traktujący o jego rudo-włosym bracie, który w ich kulturze był jednym z wybranków Wielkiej Pani Vahl. Dlaczego jego brat, a nie on sam? W oczach innych ras też był odmieńcem, już nie tak boskim. Fela czasem to cieszyło, że nie do końca było tak jak mówiła kultura jego rasy.

Miłość? Niezbyt znana braciom Valhoun, na pewno nie ze strony ojca, ikony przedsiębiorczości. Jego miłość przelewała się w kredyty, nie uczucia. Fel nie był materialistą, cenił gest ale na pewno nie ten, który miał gotówka zaślepić jego uczucia. Czuł żałość do ojca mimo go szanował, tak został wychowany. Matka starała się zastąpić im ojca, swoim własnym sercem. Jednak to nie było to samo, z matką nie można było porozmawiać o pierwszej lubej, o problemach z rówieśnikami. Ona miała zbyt miękkie serce, nie mógł jej ranić. Wiedział to, rolę jego ojca zastępował przybrany wujek. Jeden z Zabrackich sąsiadów, którego odznaczał żółty kolor skóry pokryty tatuażami Rytuału Przejścia. Był miły, niewiele większy od Fela, z czego zawsze żartowali. Wspierał go duchowo, jego żona z powodów powikłań genetycznych nie mogła rodzić dzieci, z tego powodu traktował Fela jak własnego syna. Był jego radością, cieszył się z jego powodzeń i podnosił go, gdy 'upadał', miał swoje słabości. Brat Fela chyba tego nie potrzebował, był odmienny od niego...

Porządna rodzina to tylko taka, która jest w stanie zapewnić sobie układy, które pozwolą przetrwać jej w krwawej rzeczywistości galaktyki, która zawsze walczy. W innym wypadku 'porządna rodzina' staje się ofiarą systemu. To nie naznaczona zasada, to zwykłe prawo bytu. Prawo bytu, którego ukazała się w rodzinie Valhoun. Prawo, które najtwardsze jednostki ugina, każe im klękać i dawać świadectwo bólu. Prawo, które dotkneło Fela i jego brata. Ich matkę, pogrążoną od kilku lat w żałości za ukochanym mężem, porwanym na Dantooine podczas jednej z delegacji, by podpisać pakt koneksji z jedną z sojuszniczych korporacji. Jego porwanie powinno być niczym, dla zwykłych spaczonych ludzi, którzy nie zaznali miłości z serca ojca. Jednak smutek i ból nie pozwalał im zostać obojętnym wobec tego. Nie chodziło tu o kredyty, luksus. Wiedzieli, że pod postacią biznesmena, przejętego tylko własnym interesem stał mężczyzna, który kocha swoją rodzine. Oddaje za nią swoje całe życie, oddaje widok własnych dzieci i żony by mogli wyrosnąć na dobrych przedstawicieli społeczeństwa. To porwanie miało ogromny wpływ na światopogląd chłopców. Fel wierzył, że oprawcy zostaną spacyfikowani, a herosi galaktyki odstawią jego ojca do domu. Wierzył, aż nie dorósł bez ojca. Po jego śmierci wszystko się zmieniło, żyli tylko z własnych zarobków. Nie odbili się od dna, oni po prostu się w nim utopili. Dno społeczne, któremu kilka lat wstecz pomagali dotacjami. Ubrania, które wytwarzali przynosiły znikomy zysk, Fel zaczął pracę w astroporcie. Mógł spełnić wkońcu swoje marzenia, lecz nie robił tego. Pomagał matce, która z wiecznego smutku i rozpaczy postarzała się w mgnieniu oka. Dusza wybroczona ze szczęscia i pociechy.

Z całej opresji można by powiedzieć ratował ich wujek Fela, Zabrak. Po tragedii rodziny zgodził się by ich matka mogła zamieszkać w jego posiadłości. Jego żona umarła na wskutek jednego z terrorystycznych ataków na statki pasażerskie. Zawsze twierdził, że to wypełni luke w jego domu, luke po jego żonie. Wydawałoby się, że to go pocieszało. Fel, wraz z bratem nie mieli sumienia, nie mieli tak wielkiego serca by znosić widoki rozpaczy matki. Ich alternatywą było zniesienie rozpaczy, smutku i bólu z powodu tego, że ich życie wywróciło się do góry nogami. Kiedy ich matka płakała dnie, noce. Tak wielkim uczuciem darzyła własnego męża, sąsiedzi raczyli mówić, że wylewa morza łez. To na prawdę uczuciowa kobieta, synowie także mieli swoje głebokie uczucia. Uczucia i priorytety życiowe, marzenia Fela nie opadły. Chciał podróżować, chciał poznawać nowe światy, kultury, języki. Chciał odnaleźć ojca, uratować go z okowów porywaczy. Chciał zwrócić matce sens życia, uczucia, miłość, radość i pogode ducha, który z niej upłynął. Fel myślał o matce każdej nocy, męczył oczy i pozbawiał siebie snu do późnych nocy. Nie okłamywał sam siebie. Ciemną nocą otwierał własne rany, tworzył labirynty myśli. Wiedział, że od porwania jego ojca mineły lata. Wcale nie musiał żyć, nikt nie zapłacił okupu. Nikt nie miał na tyle kredytów lub nie miał gestu, by je wpłacić. Jego konto bankowe zostało wyczyszczone, wkrótce po tym. Sytuacja bez wyjścia, kto sprawił im taki los? Oni sami? Zachłanność ojca? A może jego miłość do rodziny, która sprawiła więcej rozpaczy niż uśmiechu.

3 miesiące po wstąpieniu do Akademii Jedi na Yavin 4.

Ostatnie tygodnie dla młodego Vahli były pełne nieporównywalnie żywych doświadczeń do ubiegłego roku jego życia w strylnym otoczeniu Maanan. Świadomość ogromu otaczającego świata i sama odmienność Yavin od jego rodzimego otoczenia wywarła nieodparcie znaczący wpływ na jego ostatnie rozterki życiowe. Nabierający ogłady podczas podstawowych treningów nie żyłował wieczorami psychiki o wspomnianiach dotczących jego matki. Jednak z czasem i go dopadł kryzys, w dzień jej urodzin. Chłopakiem kierowały różne rozterki, z dnia na dzień zaczynał nienawidzieć miejsce w którym się znalazł. Z dala od matki, od brata i rodzimej planety, ból w jego sercu kierował swoje uzasadnienia w rozmyślenia nad słusznością negowania zakonu przez resztę społeczności jego rasy. Nie potrafił znieść presji i tego co trzyma w sobie. Wszystkie pytania o jego rodzine zbywał, to wszystko trwało w nim. Napęczniały krwiak na jego psychice w końcu pękł, pękł jak cały chłopak. Postanowił opuścić akademię, nie mógł znieść przygniatającej presji miejsca, które stało się jego domem. Jak postanowił tak i zrobił, wyruszył z transportem dostarczającym żywność do placówki w drogę powrotną. Emocje gotowały się w nim bardzo. Nie wiedział czy podejmuje słuszną decyzję. Na odpowiedź nie musiał czekać długo. Po opuszczeniu systemu planetarnego Yavin IV ich statek został... zaatakowany. Przez grupę rzezimieszków i oprychów. Piraci zaprawieni w swojej bestialskiej walce o byt w tym wszechświecie nie mieli problemów z dokonaniem abordażu. Transport z żywnością? Łakomy kąsek, nie wiedzieli jednak, że całkowicie pusty w środku. Grupa weszła sprawnie sprawiając wrażenie aktorów na planie, którzy robią to co jest w scenariuszu i nic nie ma prawa im w tym przeszkodzić. Fel schował się w ładowni, w czas kiedy piraci mordowali pilota i odzyskiwali dane z jego astrodroida. Wśród pustych skrzyń było słychać tylko nerwowy świst powietrza Vahli. Grupa dotarła i tam, chłopak próbował się bronić. Powalając jednego z oprawców został poważnie postrzelony w tułów. Gdyby nie fakt, że pobrane informacje dostarczyły opryszkom danych skąd wraca transport pewnie byłby już martwy. Nie pomylili się biorąc go za jednego z młodzików akademii, ucznia. Zabrali go ze sobą, jedyną cenną rzecz na pokładzie. Fel w celi nie potrafił dojść do siebie, odwiedział wraz z kursującym statkiem po wielu astroportach. Na jego szczęście był odbierany jako zwykła atrapa a oprawcy nie raz musieli opuszczać planete w trybie natychmiastowym pod przymusem całkowitej destrukcji ich jednostki. Los nie sprzyjał chłopakowi aż nie dolecieli do systemu Doornik-628 w sektorze Farlax. Na celownik piratów padł kolejny statek jak poprzednim razem zaatakowali bez ostrzeżnia i żadnej litości wobec ofiar. Po krótkim ostrzal i walce jaka wywiązała się z powodu zaistniałj sytuacji piraci byli już gotowi do abordażu. Fel w agonii spoczywał na pryczy w celi, jego stan marniał coraz bardziej. Coraz częściej majaczył i spał, z ostatnich dni nie pamięta prawie niczego. Nie zauważył nawet tego faktu, że załoga okrętu nie powraca od dłuższego czasu. Aż usłyszał kroki, jedyne co udało mu się zrobić to odwrócić wzrok w strone pola siłowego. Piraci obrali błędny cel. Zaatakowali statek, na którego pokładzie znalazło się kilku adeptów Białego Nurtu, a w tym przedstawicielka bardziej respektowanego miejsca w strukturach zakonu Fallanassi. To ona stała przed polem siłowym, wyczuwając pokład mocy w młodym Vahlu odnalazła go wśród innych istot, także uwięzionych przez bandytów. Fel spojrzał w jej oczy i po raz kolejny stracił przytomność. Atakowany statek wkrótce odleciał w strone J't'p'tan, wprost do świątyni Fallanassich całkowicie okrytej iluzją zniszczonej placówki. Członkinie Białego Nurtu dotrzymały wszelkich starań by Fel doszedł o pełni sił witalnych, po kilku tygodniach był w stanie się poruszać. Otoczka tajemniczości zakonu na niewiele mu pozwalała, brak zaufania żeńskiej kasty wobec mężczyzn w ich murach utrudniały proste konwersacje. Z czasem otwarto się na niego, dowiedział się kim są, przyjął ich opinię i ideologię wobec postaci Mocy we wszechświecie. Jednak jego pobyt ograniczył się jedynie na słownych przekazach adeptek bardziej od reszty sympatyzujących z nim. Przez całe dnie rozmyślał nad podjętą decyzję, otoczenie w jakim był leczony wpłyneło na jego pogląd. Wiedział, że podjęty wybór nie był słuszny. Sam nie zmieni tego, co pozbawiło jego matki woli życia i walki o własną wartość. Jak poprzednio kolejna odpowiedź znów przyszła do niego szybko. Po kilku miesięcznym leczeniu na planeci J't'p'tan został w całkowitej tajemnicy wysłany wraz z kilkoma adeptkami Białego Nurtu w strone Yavin IV, gdzie za pośrednictwem kontaktu nawiązanego między Fallanassi a Zakonem Jedi za sprawą Luke'a Skywalker'a były szkolone w aspektach mocy. Zamierzano powierzyć im wrażliwego na moc Fela i poddać go próbie przydatności w szeregach zakonu. Jednak nie spodziewali się rozszczeń Mistrza Akademii na Yavin IV wobec ucznia, który opuścił jego akademie bez słowa prawie rok czasu temu. Jednak i ten etap w jego życiu wyłuskał z niego najgłębiej zakorzenione powody, dla których opuścił Yavin IV. Mitygował decyzje o jego życiu, decyzje o tym gdzie ma się podziać i z kim - całkowicie nie należącą do niego. Wiedział, że nie może sobie na to pozwolić, do ostatnich dni, do ostatniej chwili silił się by tego uniknąć, chciał podjąć się ucieczki i wyrwać spod wiecznej kontroli, jako młody chłopak pragnął wolności i doznania życia na własną rękę, wiedział, że tym razem uda mu się wyzwolić całkowicie...

4. Informacje dodatkowe
a. Czego szukasz w RP w organizacji i co jest dla Ciebie w grze najważniejsze?
Doznań poprzez rozgrywkę, uwielbiam czynną grę i możliwość częstych sesji nie skupiających scenariusza gry w jednym, odosobnionym miejscu.
b. Skąd dowiedziałeś się o organizacji?
Znam organizacje od początku jej powstania, jednak dopiero teraz postanowiłem aplikować z podaniem.
Awatar użytkownika
Bart
Mistrz Jedi
Posty: 683
Rejestracja: 08 kwie 2010, 10:47

Re: Podanie - Fel Valhoun

Post autor: Bart »

Nie będę wypowiadał się tutaj szczególnie o historii - czytałem ją cztery lata temu przy pierwszym podejściu do tej postaci w innej organizacji. Dość powiedzieć, że ma wszystko czego trzeba - język jest całkowicie wystarczający do RP, pomimo miejscami kulawego stylu i dziwnego rozbijania zdań, które choć marne literacko, nie mają powodu mieć znaczenia przy ocenie. Tekst pozwala pozbyć się wszelkich wątpliwości co do postaci - jest zarysowana naprawdę unikalnie, ciekawie i zarazem w pełni spójnie. W normalnej sytuacji zagłosowałbym pozytywnie bez cienia niepewności.

Problem pojawia się w tym, że tak naprawdę cała ta historia została wykorzystana dwa lata temu w innej organizacji, a tutaj dopisane zostały dosłownie trzy ostatnie zdania, nic więcej. Całkowicie rozumiem oczywiście pomyłkę założenia jednej linii fabularnej (choć podanie w tamtej organizacji było przecież składane już po powstaniu Szlaków). W takim wypadku wygląda to jednak na zupełnie nieprzemyślane i przypadkowe, bo choćby wiek postaci nie jest zmieniony. Jeśli rzeczywiście zakładać jednolitość fabularną i możliwość kontynuacji gry postacią, która pojawiła się w tamtej organizacji po powstaniu Szlaków, to i upływ czasu byłby oczywisty. Tak jednak nie jest i przez to trudno to uznać za coś przemyślanego. Samo błędne założenie co do fabuły byłoby z reguły całkowicie zrozumiałe - łatwo tutaj dojść do dowolnych błędnych wniosków. Za tym wnioskiem nie poszło jednak przemyślenie czegokolwiek dalej, co potwierdza identyczny wiek postaci. Normalnie, oczywiście, taki błąd nie miałby żadnego znaczenia.

Problem w tym, że jeśli do tekstu trafiły raptem trzy nowe zdania, szukam czegokolwiek, co świadczyłoby o pewnym zaangażowaniu i staranności, co pokazałoby, że to podanie trafiło tutaj z rozmysłem, nie na bazie zrywu i przeklejenia gotowego tekstu. Tymczasem zwyczajnie nie mogę dopatrzeć się czegokolwiek takiego, jakiegokolwiek elementu, najbardziej błahego szczegółu, który by coś takiego zasugerował. Same dopisane trzy zdania nie wnoszą szczególnie wiele, nie stoi za nimi żaden konkretny pomysł, coś szerzej przedstawionego. Poza tymi trzema zdaniami nie ma tu jednak niczego, co sugerowałoby, że za tym podaniem stoi coś więcej niż przeklejenie. Muszę zagłosować negatywnie.
Awatar użytkownika
Zosh Slorkan
Rycerz Jedi
Posty: 571
Rejestracja: 16 wrz 2013, 21:33

Re: Podanie - Fel Valhoun

Post autor: Zosh Slorkan »

No nie ma co się oszukiwać, to podanie dla czytającego nie wygląda na efekt czegoś poza pomysłem 10 minut przed wklejeniem, jakby ktoś napisał "wróćmy razem do tej grupy na RP" i przekleiłeś, co pod ręką. Do historii z innej organizacji dopisałeś cztery linijki i to jest jedyne, co wygląda na coś przemyślanego.

Niby uznałeś, że możesz tu kontynuować postać z innej organizacji, ale jak to zrobiłeś, to nawet nie pomyślałeś o zmianie wieku postaci, więc ten pomysł też przemyślany nie jest. W organizacjach, w jakich grałeś, to nawet o tej Akademii Yavin, z której jest ta postać, nie napisałeś... W historii wszystko jest identycznie, literówki też... Normalnie to takie "błędy techniczne"... każdy machnąłby na nie ręką, ale poza tymi trzema zdaniami próbuję znaleźć dowód, że autor popatrzył na byle co robiąc tutaj podanie, coś tam "dotknął ręką". No i nic nie widzę. Tu nie ma problemu z tym, że masz złe założenie, bo takie błędy każdy robi i to się potem poprawia.

Ja pocieszę tym, że z nową historią na pewno byłbym za, jakby trzymała taki poziom. Teraz daję głos przeciw.
Obrazek
Awatar użytkownika
Elia
Mistrz Jedi
Posty: 2638
Rejestracja: 03 lip 2011, 14:29

Re: Podanie - Fel Valhoun

Post autor: Elia »

Również jestem przeciw, z tych samych powodów, co moi przedmówcy. Z tego, co wiem, przez długie miesiące byłeś członkiem Akademii na Yavin IV, ale nawet nie wliczyłeś jej w poczet organizacji, do których przynależałeś. Startowałeś tam z tym samym podaniem dwa razy (raz za mojej kadencji), teraz próbujesz u nas, nie zmieniwszy praktycznie niczego. To dość marnie wróży jakiemukolwiek zaangażowaniu.
Obrazek
Awatar użytkownika
Siad Avidhal
Były członek
Posty: 1878
Rejestracja: 15 lip 2010, 10:20
Nick gracza: Vinax

Re: Podanie - Fel Valhoun

Post autor: Siad Avidhal »

Tutaj niestety trzeba też coś dać od siebie. Nie byłoby w sumie nic przeciwko temu podaniu gdyby było to chociaż w jaki sposób "świeże" - a tutaj mamy do czynienia z wiekową treścią jeszcze z 4 kwietnia 2012 roku. 15 maja 2013 roku zostało poszerzone o jakieś 750 słów... A teraz wstawione z dodatkowymi trzema zdaniami. Tutaj można nieco podważyć Twój altruizm... Bo w takiej sytuacji poniekąd to Ty chcesz abyśmy my nimi byli. Abyśmy zaakceptowali coś, co nie wymagało wiele zastanowienia podczas składania podania i w zamian za to, hmm... Organizowali wprowadzenia, eventy, misje, treningi i ogólnie poświęcali swój czas. Uważam, że to troszeczkę niesprawiedliwe... Szkoda, bo jeśli sam opisujesz siebie jako osobę kreatywną i pełną pomysłów - reszta Twojej historii którą znamy całkowicie temu przeczy.

Na danej historii grałeś w Yavinie i nawet nie pokwapiłeś się, aby wpisać ich do swojego stażu Role-Playingowego. Uważam, że to dodatkowo niezbyt przychylnie świadczy o Twojej własnej personie. To zwyczajnie mało sprawiedliwe. Jesteśmy konkurencją, ale to nie oznacza, że mamy akceptować odstępstwa od zwykłej uczciwości względem "kolegów po fachu" i pomijać takie sprawy. Dodatkowo, że niejako godzisz też w szczerość wobec nas w tym wypadku.

Z mojej strony przeciw. Jednak nie mam nic przeciwko temu, abyś po okresie wskazanym w regulaminie aplikował od nowa.
Obrazek
Awatar użytkownika
Rada Jedi
Posty: 471
Rejestracja: 08 kwie 2010, 10:47

Re: Podanie - Fel Valhoun

Post autor: Rada Jedi »

Podanie otrzymało 4 głosy negatywne, w efekcie czego aplikacja zostaje odrzucona. Według Regulaminu, następna aplikacja może zostać złożona po upływie miesiąca.
Obrazek
Zablokowany