Orn Radama - Zatwierdzone

Punkt składania historii postaci - stale otwarty.
Regulamin forum
Wzór historii postaci pojawi się automatycznie przy zakładaniu nowego tematu. Można go pobrać jednak także ręcznie, z tego tematu.

Bezwzględnie proponujemy także zapoznanie się z tym tematem z największą dokładnością, wliczając w to lekturę Regulaminu.
Awatar użytkownika
Orn Radama
Padawan
Posty: 158
Rejestracja: 05 kwie 2021, 23:36

Orn Radama - Zatwierdzone

Post autor: Orn Radama »

1. Informacje bazowe
- Wszystko jak w poprzednim podaniu, czego nie przeklejam, by nikt nie czytał tego od nowa niepotrzebnie.

2. Scena RP/RP w JK3
- Wszystko jak w poprzednim podaniu, czego nie przeklejam, by nikt nie czytał tego od nowa niepotrzebnie. Jedyne co doszło nowego, to mój pobyt na pamiętnym wprowadzeniu: wprowadzenia-f193/wrobiony-iltos-drem-t4409.html


3. Postać
a. Imię i nazwisko: Orn Radama
b. Wiek: 20
c. Pochodzenie: Iridonia
d. Rasa: Zabrak
e. Wygląd: Mający 180 cm wzrostu, potężnie zbudowany Zabrak. Aparycja przywodzi na myśl istotę spokojną i łagodną, co pomaga poprawić kiepskie wrażenie pozostawiane przez stare i zaniedbane, poprzecierane szaty nomada.
f. Historia:

Orn narodził się na Iridonii w roku 12 ABY. Były to czasy początków Nowej Republiki, które w jego rejonach były bardzo pozytywne. Rodzina pochodziła z okolic stolicy, rozwiniętych, cywilizowanych, nie różniących się niczym od reszty kosmosu. Stereotyp wojownika Zabraka był dla nich od zawsze irytujący, nie mający niczego wspólnego z prawdą. Życie w stolicy i jej okolicach nie rózniło się niczym od reszty kosmosu, a niechęć do absurdalnego stereotypu była jednym z najważniejszych spoiw ich rodziny. Nie było miesiąca, by ktoś w rodzinie nie spotkał się z przybyszem z reszty kosmosu, bredzącym coś na ten temat. Nikt w rodzinie nie rozumiał, z czego według tych osób mieliby żyć ci wszyscy wojownicy, jak miałaby funkcjonować jakaś cywilizacja, której głównym zajęciem byłyby sztuki walki. Stereotyp ten budził w jego rodzinie nienawiść i mnóstwo utyskiwań na idiotów spoza Iridonii, wyobrażających sobie społeczeństwo wojowników, zaskoczeni pytaniem, co takie idiotyczne społeczeństwo miałoby robić poza może zaciąganiem się masowo do wojska Nowej Republiki.

Rodzina, z której pochodził Orn nie wyróżniała się. Jego matka była księgową w firmie produkującej elektronikę codziennego użytku. Z matką zawsze miał dobry kontakt, wiele wspólnych tematów i wspomnień. Z ojcem, który był technikiem utrzymania ruchu w przetwórni rafinerii paliwa, nigdy nie było tak kolorowo. Syn pamiętał go przede wszystkim jako zgorzkniałego i niezadowolonego mruka. Historia jego ojca była typowym przypadkiem człowieka, któremu przestała podobać się jego kariera zawodowa i sięgnęło go wypalenie zawodowe, ale spędził w niej już za wiele życia, by ryzykować start w innej branży od nowa, z trudniejszymi warunkami. Ojciec nigdy nie wyładowywał swoich frustracji na rodzinie, zawsze był jej oddany i nigdy nie traktował jej źle, lecz był w całokształcie zgorzkniałym, ponurym Zabrakiem zdegustowanym życiem. Orn zawsze szanował i kochał ojca, z drugiej strony zwykle nie mieli o czym rozmawiać i ich przeciętne rozmowy były drętwe, sztuczne i nijakie. Przez większość życia Orn nie potrafił mówić o ojcu zbyt wiele, a pytany o niego przez kolegów rzadko umiał powiedzieć coś więcej niż "jest super". Nigdy nie stały za tym żadne złożone i smutne historie o trudnych relacjach i godzinne dywagacje nad wpływem dzieciństwa na jego dorosłe życie i skryte tajemnice. Nie było żadnych takich rzeczy, a jedynie nieciekawe, nudne relacje i mało wspólnego bez udziału złych emocji, czy problemów.

W szkole Orn był zwyczajnym uczniem. Nie wykazywał żadnych szczególnych talentów, ani nie miał wybitnie porywających go dziedzin, poza astrografią i historią kosmosu. Fascynowały go inne światy, ich zagadki, tajemnicze historie, poznawanie wydarzeń na światach ukrytych przed większością kosmosu. Również nie stały za tym nigdy żadne głębokie historie, wielkie wymysły i jakieś skryte pragnienia, wzruszające historie marzycieli, ani nic podobnego. Po prostu to lubił, sprawiało mu to przyjemność, nie stało za tym nic więcej. To zainteresowanie zostało mu na resztę życia i nigdy nie stawały za tym żadne ckliwe, wielopłaszczyznowe idee, ani rekompensata jakichś braków w życiu. Było to normalne hobby jak wszystkie inne. Podejście do tego hobby zmieniało mu się przez lata, wliczając w to krótkie maniakalne fazy na uczenie się na pamięć bezsensownie różnych tras nadprzestrzennych, zafascynowanie kwestią historii wojskowych, albo róznic technologicznych między planetami, kończąc na spojrzeniu bardziej lokalnym i zapisywania się na różne wycieczki na iridońskie dalekie odludzia. Ogrom kosmosu fascynował go w różnym znaczeniu i z różnych stron przez całe dzieciństwo i dorastanie i nic nie wskazywało, aby mogło mu to przejść.

Jedynym aspektem, w którym Orn wyróżniał się w szkole, były dobre wyniki sportowe. Często wybierano go do różnych międzyszkolnych zawodów. Nigdy nie był nawet w lokalnej czołówce, ale był utalentowany, miał dobre wyniki, często mówiono, że ma naprawdę dobry refleks, czasem naprawdę wyjątkowy. Wśród bardzo utalentowanych fizycznie Zabraków, których rasa zawsze wykazywała spore predyspozycje, były to duże pochwały, lecz nie mówimy tu o żadnych cudach.

Przede wszystkim jednakże, Orn był cały czas dosyć zagubionym dzieciakiem bez planu na siebie. Wśród ludzi to nic wyjątkowego, wśród Zabraków, którzy uwielbiają szybko iść w stronę szeroko pojętych konkretów i jasnych planów i ścieżek, to nieco rzadsze. Z tego powodu Orn jako starszy nastolatek coraz częściej lepiej dogadywał się z dziećmi różnych imigrantów, pośród których dużo normalniejszym było, że nastolatek nie miał żadnych szerokich wizji na swoje dalsze życie i ciągle dalej się rozbijał między opcjami, zmieniając co jakiś czas zdanie, czasem nie patrzac za bardzo optymistycznie w przyszłość. Niektórzy mówili, że to przez obawy, że skończy niezadowolony jak ojciec, ale Orn nigdy w ten sposób nie myślał i nie miał żadnych obaw o przyszłe zadowolenie z życia, tylko zwykły brak pomysłu.

Ostatecznie skończyło się to na tym, że Orn postanowił odpuścić sobie te kwestie, nie uśmiechała mu się perspektywa poświęcania się jakiejkolwiek karierze i ugrzęźnięcia w jednym miejscu na resztę życia. Chciał wykorzystać wolność i samodzielność. Nie minęło wiele czasu, a Orn po wyrobieniu uprawnień zawodowych specjalisty elektronika, postanowił opuścić Iridonię i zwiedzać świat, żyjąc z prac dorywczych w odbudowującej się galaktyce, na zabój potrzebującej techników w nieskończonych pracach odbudowy. Próby życia w ten sposób zrewidowały wiele jego przekonań, pozwalając często zobaczyć, że wcale nie jest to tak łatwe i udane życie, ale nie za bardzo mu to przeszkadzało. Podobało mu się nocowanie w jaskiniach, opuszczonych stodołach, a najczęściej po różnego rodzaju statkach, wędrując po różnorakich zakamarkach.

Wszystko się zmieniło, gdy współpasażer liniowca lecącego z Aargau na odbudowywane Coruscant z różnymi przesiadkami opowiedział o pewnej pogłosce, gdy wymieniali się plotkami kosmicznymi. Słyszał on o niej z trzeciej ręki, od pilota frachtowca w swojej firmie, przewożącego produkty metalurgiczne z portu do portu. On z kolei gawędził o tym z jedną z osób na postoju w wielkim porcie na planecie Brentaal IV, węźle pośródku bardzo wielu kluczowych tras nadprzestrzennych. Opowiadał mu o planecie Hakassi w mitycznym Głębokim Jądrze, gdzie niewydarzony rzekomo rząd desperacko próbuje ściągnąć wszelkich specjalistów technicznych do pracy na odbudowywanych stoczniach, leżąc w dołku finansowym po wielu latach nieudanych starań reklamowych i jakimś ogromnym kryzysie wywołanym rzekomo przez słynnych Jedi. To ostatnie było w tym wszystkim najdziwniejsze, ponieważ sporo słyszał o heroicznych dokonaniach tego Zakonu rzekomych "czarodziejów", "cyborgów", "wojowników boskich sił" i tak dalej.

W normalnej sytuacji, byłby to tylko lekki temat do przemyśleń i ciekawa opcja na nowy kierunek, lecz tego samego dnia ten temat przyszły mu niesłychanie ciężkie sny, po których budził się prawie zahipnotyzowany. Przez całą noc śniło mu się Hakassi, stocznie kosmiczne, jakieś niestworzone obrazy, a w tym wszystkim jakiś Bothanin-Jedi w wielkich szatach. I znowu, po prostu go to zaintrygowało i podświadomie popchnęło, zmotywowało podprogowo, ale nie było w tym żadnego zewu przeznaczenia, żadnych wielkich fascynacji mistycznych. Tylko zwykłe zaciekawienie, zew podróżnika, prosta ciekawość.

4. Informacje dodatkowe
a. Czego szukasz w RP w organizacji i co jest dla Ciebie w grze najważniejsze? Tego klimatu, co gdy miałem swoje wprowadzenie. Co prawda grałem jak idiota, ale przyznam, że mimo to klimat był naprawdę nieziemski, czułem się jakbym naprawdę tam był. Mam nadzieję, że będę mógł uczestniczyć w tym częściej i tym razem się tak nie uwalę. :P
b. Skąd dowiedziałeś się o organizacji? Już nie pamiętam.
Awatar użytkownika
Fell Mohrgan
Rycerz Jedi
Posty: 273
Rejestracja: 24 kwie 2018, 21:33

Re: Orn Radama

Post autor: Fell Mohrgan »

Podanie z kategorii przykładów dla szeroko rozumianej widowni. W tym sensie, że to w żadnym razie nie jest udany tekst, to nie jest dobre opowiadanie. To nawet nie próbuje takim być. Historia jest łopatologicznym, biograficznym opisem, który nawet na moment nie próbuje być tekstem mającym wciągnąć w coś czytelnika. Łopatologicznie oprowadzasz po życiorysie postaci. Żadnych detali, żadnych ciekawych niuansów. Z perspektywy oceny jako jakiegokolwiek tekstu do czytania do rozrywki, to strasznie słaba i nudna lektura. To tekst stricte użytkowy mający służyć za "cześć, oto mój pomysł na postać". I dowód na to, że naprawdę nie trzeba ani trochę umieć pisać takich tekstów, by było okej, by było widać, że masz ten właśnie pomysł na postać. Nawet jeśli ten pomysł też jest bardzo minimalistyczny i bez cudów.

Sposób, w który przedstawiasz postać, jest dość... dziwny. Przyznam, że mnie nie przekonuje. Rozumiem ideę jako "pokażę, że wiem jakie są oczywiste interpretacje postaci i że to definitywnie tylko durne stereotypy, ale nie zdradzę co tam dokładnie w głowie postaci siedzi". Mnie, czysto personalnie i osobiście, nie przekonuje to dlatego, że chciałbym zobaczyć choć trochę konkretnych sygnałów co *jest* w postaci, a nie tylko to co nie jest. Ale to kwestia konwencji, koncepcji, więc oczywiście nie będę się czepiać. Tyle tylko, że przez to aż ciężko mi coś mówić o postaci i coś skomentować. Bardzo podobają mi się te fajne stwierdzenia, z których wynika dobra perspektywa i rozumienie tych rzeczy, jak choćby tego, że nie może być planety wojowników, bo ktoś musi ją budować xD Podoba mi się widoczne w tym ogarnięcie lore i to jaką bzdurą jest stereotyp Zabraka warriora idący z samych silnych "statów" fizycznych. Podoba mi się wykreślenie nadętych głupot bardzo częstych w literaturze i filmie, gdzie bohater nie może po prostu lubić podróży "bo tak i nara", tylko musi to wynikać z jakichś ukrytych braków w życiu i łopatologicznie wygarniętych wpływów z dzieciństwa. Podoba mi się fajny opis postaci ojca i relacji z nim, bez właśnie uciekania w łopatologiczne, żałosne, pseudo-ckliwe historie, w których oczywiście słabe relacje z ojcem muszą kumulować się w jakieś kilkuwarstwowe historie ciężarów psychicznych. Świetnie pokazujesz, że widzisz te różne tanie stereotypy i smutną łopatologię siedzącą za tego typu motywami. Postać jest ludzka i naturalna, jej decyzje i podejście do życia nie biorą się z jakichś oczywistych związków przyczynowo-skutkowych idących w tanią poetykę. Fascynują ją podróże, bo po prostu tak ma. Jest zagubionym gościem bez planu na życie, bo po prostu tak ma, natychmiast obalasz tanie interpretacje, że pewnie to jego podświadomość boi się losu ojca i inne tego typu tanie, debilne pseudo-poetyckości. Rozumienie tych rzeczy i myślenie pokazujesz w tekście świetnie. Niestety za to nie do końca widać jakie masz pomysły.

To co jest, jest bardzo proste. Powrót do motywu ze snami o Jedi (bardzo legitnie i nie mam nic przeciwko; to fajny, świeży (tak czy siak byłeś pierwszy z tym pomysłem) pomysł, dający łatwy punkt zaczepienia i lekki start), postać luzaka, który podróżuje sobie po kosmosie i łapie się pierwszych rzeczy z brzegu, żyjący zwykłą ciekawością świata. Bardzo normalny, ludzki, naturalny. I... To w sumie tyle co tu wiadomo. Na pewno przydałoby się więcej. Obecnie mamy gościa, który postanawia polecieć sobie w ciekawe miejsce za pracą i przy okazji poznać plotki o Jedi. Naturalizm i zwyczajność tej historii są rewelacyjne, zwykły, szary gość który ma dwa ludzkie i normalne interesy do załatwienia na Hakassi. Ale przydałoby się tu więcej kontekstu, więcej o motywacjach bohatera.

No ale, mimo to głosuję za.
Awatar użytkownika
Thang Glauru
Uczeń Jedi
Posty: 1291
Rejestracja: 18 wrz 2015, 13:09

Re: Orn Radama

Post autor: Thang Glauru »

Hmm.... szczerze mówiąc, muszę nie zgodzić się z interpretacją, że to podanie zostawia nam dziury w biografii Orna, z wyjątkiem jednej. Jest opisana jego relacja z rodzicami, konkretnie z ojcem, jest pokazane tło społeczne, w jakim się wychował, tekst pokrywa jego okres nauczania, dojrzewania i studiowania, a także wyjaśnia czytelnikowi, dlaczego Orn ostatecznie opuścił Iridonię i zaczął podróżować. Nie ma tu oczywiście zbyt wiele złożonych opisów jego poglądów, czy podejścia do życia, ale nie widzę w tym oczywistej wady. Orn to wyraźnie postać... prosta, prostolinijna, podobnie jak Iltos kierująca się bardzo przyziemnymi, ale ludzkimi pobudkami. Dziura zaczyna się tak naprawdę od opuszczenia Iridonii, gdzie ukazane mamy ogólne opisy preferencji Orna w podróżowaniu, ale nic o miejscach, jakie odwiedził, istoty, z jakimi miał kontakt. Przez to wiele z tych przemyśleń i zmian pozostaje zwykłymi płytkimi ogólnikami, które w ostatecznym rozrachunku budują obraz dość płytkiej postaci. Spójnej, wiarygodnej i z kompletnym życiorysem, ale płytkiej.

Porównując tekst z poprzednim podaniem, muszę się zgodzić, że przejście na ten format nie wyszło zbyt dobrze. Tamta historia pokazywała trochę więcej z samego usposobienia i temperamentu Iltosa. Tutaj mamy same, czyste fakty i podstawowe motywacje. Problem w tym, że takie same podstawy budują obraz postaci płytkiej, jak już wspomniałem. Kogoś, czyje motywacje są właśnie głównie powierzchowne. Największym tego przykładem jest motyw polecenia na Hakassi. Orn leci tam, bo ma sen i bo ciekawią go Jedi.... i to w sumie tyle. Sam tekst opisuje to jako zew podróżnika, ale ten zew jest podbudowany wyłącznie taką przyziemną ciekawością.

Klisze kliszami, lubimy historie kreatywne i nowatorskie, ponieważ najbardziej pamiętamy kontrast odczuwalny przy doświadczeniu czegoś świeżego, nieznanego, a stymulującego. Niemniej jednak, wiele klisz trzyma się popularności, bo działa. Tak na przykład powszechny będzie ideał podróżnika z traumą, która skłania go, do unikania przywiązania do jednego miejsca, ponieważ takie wątki pozwalają zbudować postać, która może łatwo zaangażować się w fabułę na podstawie konkretnych bodźców. Tego typu elementy pomagają stworzyć kogoś wielopoziomowego i głębokiego. Kiedy natomiast pójdziemy po czymś prostym, bezpośrednim... cóż, pójść o kilka kroków za dużo i cała postać kończy właśnie jako prosta, bezpośrednia i nic więcej.

Czy będzie to miało negatywne przełożenie na rozgrywkę? Wątpię, jawisz się jako osoba doskonale rozumiejąca wiele aspektów tworzenia postaci, sądzę, że po udanym wprowadzeniu Orn wciągnie się w fabułę i zacznie nabierać barw, ale na ten moment to mniej postać, a bardziej świadectwo zrozumienia mechanizmów kierujących dobrym pisarstwem i znajomości szlakowego stylu. Być może za tą bladością kryje się przemyślana głębia, ale na razie jej nie widać, a ciężko komplementować coś, czego nie ma.

Wszystko to jednak nie zmienia werdyktu, jaki dałbym choćby po samych naszych rozmowach i doświadczeniu
z twoją grą. Nie mam wątpliwości, że pisać ładnie i sprawnie poprawisz, twój problem nie leżał w kreacji postaci czy w pisarstwie. Jak powiedział Zosh, trzeba u nas osób z takim podejściem, jak twoje. Z tego względu głosuję ZA. Jedynie bieda, że historia niezbyt ciekawa :P
Obrazek
Awatar użytkownika
Ashtar Tey
Rycerz Jedi
Posty: 2167
Rejestracja: 08 kwie 2010, 10:47
Nick gracza: Gluppor
Kontakt:

Re: Orn Radama

Post autor: Ashtar Tey »

Za dużo tutaj nie dodam, historia, a w zasadzie notka biograficzna jest OK i spełnia swoje zadanie. Chyba trochę za bardzo uważałeś, żeby Twoja postać była możliwie jak normalniejsza, przeciętna i niewyróżniająca się i... taka wyszła. Brakuje czegoś więcej, szczególnie po trafieniu na samą planetę - tu akurat poprzednie podanie było pod tym względem zdecydowanie lepsze, bo znacznie ułatwiało wprowadzenie i nakierowanie Twojej postaci. Historia spełnia jednak swoją rolę, a też o Tobie jako osobie mogę powiedzieć tylko dobre rzeczy na podstawie własnych doświadczeń. Jestem za.
Awatar użytkownika
Nesanam Kiih
Uczeń Jedi
Posty: 650
Rejestracja: 11 cze 2019, 16:39
Nick gracza: Khad
Lokalizacja: Polska :<

Re: Orn Radama

Post autor: Nesanam Kiih »

Całe podanie jest naprawdę okej, ciężko tu dodać coś więcej. Historia jest prosta, bez żadnych smaczków, niuansów, niczego takiego i jako historia, to jest słaba. Nie zaciekawiła mnie zbytnio, czytało mnie się ją trudno i opornie, ale tak jak już Fell wspominał - nie trzeba potrafić pisać takich tekstów, by było widać, że masz pomysł na postać. Ode mnie też idzie pozytyw, bo podanie jest na poziomie zjadliwym, a samo to, jakim jesteś człowiekiem OOC i jakie masz podejście, to spory plusik.
Obrazek
Awatar użytkownika
Halseth Letvaine
Padawan
Posty: 81
Rejestracja: 02 lut 2020, 18:54

Re: Orn Radama

Post autor: Halseth Letvaine »

Taka historia Jana Kowalskiego w Star Wars, nie jest to za bardzo w moim stylu, tekst jest raczej nie za bardzo ciekawy moim zdaniem, ale wszystko jest poprawnie. Reszta napisała tyle, że mogę się tylko podpisać. Ode mnie pozytyw i powodzonka.
Awatar użytkownika
Rada Jedi
Posty: 471
Rejestracja: 08 kwie 2010, 10:47

Re: Orn Radama

Post autor: Rada Jedi »

Podanie otrzymało 5 głosów pozytywnych, w efekcie czego zostaje zaakceptowane. Dalsze informacje zostaną przekazane kandydatowi za pośrednictwem prywatnej wiadomości.
Obrazek
Zablokowany