Noam Panvo - Zatwierdzone

Punkt składania historii postaci - stale otwarty.
Regulamin forum
Wzór historii postaci pojawi się automatycznie przy zakładaniu nowego tematu. Można go pobrać jednak także ręcznie, z tego tematu.

Bezwzględnie proponujemy także zapoznanie się z tym tematem z największą dokładnością, wliczając w to lekturę Regulaminu.
Awatar użytkownika
Noam Panvo
Padawan
Posty: 30
Rejestracja: 14 sie 2016, 21:32

Noam Panvo - Zatwierdzone

Post autor: Noam Panvo »

1. Informacje bazowe
a. Imię: Arek
b. Wiek: 25
c. Zainteresowania/Hobby: Literatura wszelkiego sortu, nauka o języku. Wszelkie gałęzie psychologii, zwłaszcza psychologia kliniczna i neuropsychologia. Muzyka klasyczna, wszelkie poddziały muzykologii. Luźne i pozbawione jakichkolwiek teoretycznych podstaw bieganie i jazda na rowerze. Zainteresowań przydatnych dla ferajny nie mam, ale umiem wyciąć coś w Photoshopie i zmienić czegoś innego kolor, a także wykonać podstawowe czynności w Blenderze niewymagające estetyki. Za to ponoć ładnie piszę.
d. Kilka zdań o sobie i swoim charakterze: Minęło 4.5 roku od kiedy z Wami gram. Ci, którzy chcieli mnie poznać, dawno zdążyli. Wielu tych, którzy nawet nie chcieli i tak niestety nie miało wyboru xD.
e. Nazwa konta Steam: https://steamcommunity.com/profiles/76561198335153961/

2. Scena RP/RP w JK3
a. Formy rozgrywki: Wyłącznie na PC.
b. Organizacje/Grupy: Szlaczki. Wcześniej zdarzało mi się zobaczyć różne formy nazywane RP, na które patrzyłem kilkanaście minut i myślałem "fajnie, ale fajniej by było, jakby była też fabuła i w ogóle".
c. Staż: Przełom 2016-2017 do dziś. Łącznie na Szlaczkach 765,8 godzin.
d. Powód zakończenia gry: Denarsk tojtnął, ale nie planuję.


3. Postać
a. Imię i nazwisko: Noam Panvo
b. Wiek: 37
c. Pochodzenie: Koros Major
d. Rasa: Neimoidianin
e. Wygląd: Twarz Noama to nie twarz, w której człowiek dopatrzy się czegoś sugestywnego. Twarz ta, zbyt odległa od wszelkiej ludzkiej anatomii, jest o wiele, o wiele zbyt obca, nie pozwala odróżnić paniki od gniewu, a zachwytu nad zmęczeniem. Równie dobrze człowiek mógłby szukać wyrazów emocji na twarzy zwierzęcia, a i tu może większe byłyby jego szanse powodzenia... Może rozbiegany wzrok mógłby coś mówić, ale to ponoć popularne u rasy. A i tak przecież, równie dobrze u dziwoląga rozbieganie oczu oznacza podniecenie seksualne, co i nostalgiczne zamyślenie, albo głód. Co innego można powiedzieć o garderobie tego jegomościa. Eleganckie, zadbane, ładne stroje. Nie sposób mieć wątpliwości, że dobierając swoją garderobę, Neimoidianin starannie zbiera najbardziej ciekawe, najbardziej eleganckie, najładniej wykonane odzienie. Zarazem nienajlepiej dopasowuje on górę do dołu, rękawy za długie, nogawki za krótkie, buty wpasowane bez skrawka sensu estetycznego.
f. Historia:



Ronika, planeta więzienna systemu Cesarzowej Tety. Miejsce dla tych bandytów międzyplanetarnych, których Sojuszowi nie w smak pakować do arcytwierdzy na Odiku i dla różnego sortu marginesu samego Koros Major. Niezbyt kolorowe miejsce. Odik II jako chociaż pojedyncza, zmuszona do samowystarczalności planeta, ma cywilizowane kontynenty, uprawy, normalne życie. Ronika ma więzienia. Takie w miarę normalne i cywilizowane. Takie dla podludzi. I obozy pracy.
KARTA SKAZANEGO
Imię i nazwisko: Noam Panvo
Wiek: 37
Pochodzenie rasowe: Neimoidianin
Wykształcenie: wyższe politologiczne, studium czteroletnie (Prywatna Wyższa Szkoła Umiejętności Społecznych, 15-23 ABY)
Poprzedni zawód: urzędnik publiczny (prezydent Dystryktu Merrin)
Wymiar kary: 5 lat pozbawienia wolności
Skazany z kwalifikacji czynu: art. 783 Ustawy Karnej, spowodowanie poważnych strat majątku Cesarstwa poprzez rażącą niekompetencję lub niedbałość
Rygor odbycia kary: najniższy
Adnotacje zdrowotne: brak
Zachowanie (uzupełniać co miesiąc w wypadku kar poniżej roku pozbawienia wolności, co pół roku w przypadkach innych): brak zastrzeżeń
Miejsce odbywania kary: Cesarski Zakład Karny Niskiego Rygoru nr. 384
Numer celi (aktualizować w razie potrzeby): 138
- Cela sto trzydzieści osiem, więzień Panvo! - głos beznamiętnego, obojętnego strażnika rozległ się na korytarzu. Strażnicy tego przybytku opanowali po latach swej pracy niezwykłą sztukę wrzeszczenia na pół korytarza i robienia tego mimo to beznamiętnie. Krzyk tak jałowy i bezpłciowy można usłyszeć tylko w takich cudach, owoc lat wybitnej praktyki.

Neimoidianin natychmiast podszedł do krat swojej celi. Trzeba przyznać, że wcale nie była to taka zła melina! Jednoosobowa cela, bez niepożądanego towarzystwa, to w świecie więziennym dla wielu dobrodziejstwo - lepiej siedzieć samemu z książką, niż z patologią i opuszczać więzienie jeszcze gorszym. Prywatna, normalna łazienka, ba, nawet i mikroskopijna kabina prysznicowa rozmiarów ciasnej trumny. Holowizja i łącze do biblioteki na Koros Major. W zamian za te cuda, więźniowie "perspektywiczni" z tego rodzaju lokali mieli zapas obowiązków i różnych nieprzyjemności.

- Obecny, sir - Neimoidianin oparł się o kraty, wyczekując na co go to wezwano. Kolejna sesja u psychologa? Doradcy zawodowego? Zastępstwo na dyżurze w kuchni, bo inny więzień się rozchorował?
- Ktoś chce się z tobą widzieć. Jakieś szychy z góry. Nie myślałem, że defrauderom takim jak ty zostają koledzy. Przynajmniej nie, gdy ktoś ich już złapał - odburknął strażnik.
- Ze mną? Na pewno ze mną, ktoś z góry? Jesteście pewni, że ze mną, sir? - w głos Noama od razu wskoczyła ta jego podniosłość, sztuczna elegancja, granicząca czasem z patosem, za którą nie znosiła go większość współwięźniów. Cóż, on też ich nie znosił. Mocy dzięki za jednoosobową celę.
- Tak, z tobą, cela 138, więzień Panvo, wychodzisz, za panem Rarimem i przede mną, już już.




Miejscem spotkania nie był normalny pokój wizyt. Minipokój konferencyjny Kierownika Zakładu Karnego. Szumna nazwa, w praktyce pokój pogadanek przy cafie z wizytacją z zarządu więziennictwa. Lecz dla szarego więźnia, miejsce prawie mistyczne. Naprzeciwko Noama i strażników czekał elegancko ubrany, w zgodzie z najnowszą modą korosjańską, wysoki człowiek. Dla ludzi byłby przystojnym, trzydziestoletnim mężczyzną. Dla Neimoidianina wszyscy tak samo dziwni, że żadna różnica.

- Panie Panvo, akt łaski podpisany przez Cesarza Bellstera Keto - człowiek nie próbował się nawet przedstawić, zacząć od czegoś rozmowy. Na stół rzucony został holoprojekto przedstawiający dokument, a człowiek począł gapić się od razu na Neimoidianina jak na łamigłówkę do rozwiązania.
- Słucham, słucham? Mogę wiedzieć co się... Nie, nie, przepraszam. Ja o nic nie pytam, wie pan, o nic nie pytam. Wreszcie dosięgnęła mnie sprawiedliwość, wreszcie zostałe- - urwał, gdy człowiek wyjął blaster. Noam szarpnął przed siebie dłońmi. Człowiek wywrócił się wraz z krzesłem, blaster przekoziołkował przez pokój, odbił się od ściany, upadł pod szafę. Strażnicy z tyłu złapali za swoje blastery ogłuszające i znieruchomieli, bladzi, głośniej oddychający. Widok nie był dla strażników najnormalniejszy. Łatwo było by uciekło w tym szarpnięcie rąk i tak skutych kajdankami. Jak dla nich, sięgający po blaster człowiek wywrócił się nagle z łomotem, jakby skatował go zawał serca. Wybiegliby do człowieka, ale wyciąganie blastera przed upadkiem sprawiło, że pozostali tylko na miejscu, spięci.
- To... To miała być... - wstający z podłogi człowiek zakasłał, stawiając krzesło do pionu pokrzywionymi przez ból ruchami - sugestywna i obrazowa scena, w której do projektora przytykam blaster wyjaśniając, że ten dokument to mój zakładnik, panie Panvo - dokończył ciężkie, pełne stęków dukanie, nim usiadł.
- Życie to nie film. Filmowe sceny i popisowe, symboliczne gesty rzadko wychodzą, gdy po drugiej stronie są realne osoby, przykro mi jednakże, że panu to zepsułem. Odruch obronny - odparł Noam skołowanym głosem. Ewidentnie niespecjalnie wiedział co powiedzieć. Z pewnością nie był aż tak głupi, by wiedzieć, że dokument nie ma w sobie magicznej mocy która sprawi, że jeśli ucieknie z nim przez okno, to stanie się wyzwoleńcem.
- Ale pańska odpowiedź brzmiąca jak morał dla czytelnika już taka zdecydowanie jest - skwitował to z prychnięciem, rozmasowując się i kładąc rękę na projektorze.
- To raczej owoc skrzywienia latami więzienia.
Strażnicy wciąż sterczeli w lekkim szoku. Wydawali się dużo bardziej przejęci Noamem, a ich broń pozostawała wycelowana w niego.
- Panowie, spokojnie. Możecie opuścić broń. Pan Panvo jaki by nie był, nie będzie z pewnością robił tu głupot. Mogą państwo spokojnie wyjść. Chcę porozmawiać z panem Panvo na osobności - spokojne, pewne słowa człowieka, płynące po otrzepaniu powygniatanego stroju, nie wydawały się za bardzo uspokajać strażników. Jeśli już, to kołować jeszcze bardziej. Nie wiedzieli jednak nawet, co mówić, tak groteskowa i dziwna była to sytuacja. Obaj kiwnęli głową, jeden wymruczał niewyraźnie coś, co chyba miało być słowem "dobrze", ale trudno o pewność. Zaraz obaj zniknęli.

- Dobrze, teraz możemy kontynuować - skwitował człowiek, kiwnąwszy krótko głową. Nie tyle zawiesił spojrzenie na Noamie, co wbił je w niego jakby aktywował sensory droida, nie oczy człowieka. Zresztą kto w dobie dzisiejszej cybernetyki może być pewnym...
- Tak, szanowny panie, tak, jestem... Jestem stuprocentowo zaabsorbowany, jakkolwiek nie wiem co powiedzieć. Zostaje mi pana słuchać - odparł Neimoidianin.
- "Życie to nie film", tak? Także w tym, że nie będzie między nami tajemniczych dialogów i półsłówek do rozszyfrowania. Przejdę od razu do rzeczy. Pańska przeszłość jest wypisana biało na czarnym, bogata, dorodna kariera polityczna. Typowo. Działalność społeczna najniższego szczebla, coraz więcej znajomości, coraz wyższe szczebelki, coraz więcej osiągnięć. Dogadywanie sojuszy i umów tu i tam, w końcu wystawienie na kandydata na Prezydenta Dystryktu, gdzie partia zrobiła za pana całą robotę i wygrała panu te wybory. Cztery lata pierwszej kadencji z niezłymi sukcesami. Piąty rok tragedii. Aż w końcu mamy utopione 38 milionów kredytów na umowę importu bacty, która w ogóle nie przyleciała, firma prawdopodobnie nawet nie istniała, pan zmaścił wszystkie obowiązki, wyszły setki innych zaniedbań, więzienie.
- Nie mogę zrobić niczego ponad pokiwanie głową, powierdzając historię.
- I to byłaby kompletnie zwyczajna historia, panie Panvo, gdyby nie to, że oczy Cesarza sięgają głębiej i niżej, niż może pan myśleć. Jeśli myśli pan, że cztery lata codziennego korzystania z vipowskiego dostępu do cesarskich muzeów artefaktów, co najmniej raz w tygodniu, na długie godziny, umknęły Jego Wysokości, to jest pan nawet głupszym Neimoidianinem, niż był pan pożal się Teto prezydentem.
Zapadła chwila ciszy. Wypadałoby, by Noam powiedział coś po tak długim monologu, ale zamiast tego tylko zapatrzył się w podłogę, potem w okno. Neimoidiańska twarz może nie mówiła niczego, ale spowolnienie oddechu, oh, ono mówiło dużo.
- Jest pan jednym z tak zwanych magów, czarnoksiężników, jak to mówią, ale pan zna tego dokładną nazwę, tak jak zna ją Cesarz - wrażliwych na Moc. Tron dziedzictwa rodu Keto. Czy naprawdę myślał pan, że wielkie cesarstwo, które gromadziło te skarby, nie wie nawet co trzyma w tych zapychanych tysiącleciami skarbcach?
- Przysięgam, nie używałem Mocy na rzecz swojej pracy - po tym jak kilkanaście sekund Naom gapił się i nie mógł wydukać ani słowa, nagle zaczął jednym ciągiem wystrzeliwać kolejne słowa, jakby nagle wstąpił w niego diabeł.
Człowiek jedynie zmrużył oczy, które wciąż wwiercały się w czerep Noama.
- To nie tak, to było zupełnie na odwrót. Całe życie... Miałem... To dziwne coś. Wtedy. To znaczy wtedy... Wtedy tak to nazywałem, dziś wiem co to jest, dziś to wszystko wiem, wtedy, wtedy to było tylko to dziwne coś, ludzie mi ufali, dopisywało mi szczęście. Jak to nazwał szef partii, miałem... Miałem miałem... Miałem pozytyw-pozytywną aurę, dar przekonywania, budziłem zaufanie. Przez to dobrze mi szło. Na uśmiechach, rozmowach i dziwnym zaufaniu. Wiem, że to przez Moc. To przez jej wpływ, to znaczy, ja jej nie używałem, właśnie o to chodzi, ja miałem tylko ten dar. On uwidacznia się u nieszkolonych w różny sposób. Płynie w nas wiele Mocy, więcej niż w innych istotach. W każdej isto-istocie, w każdej istocie płynie Moc. W takich jak ja, jest jej więcej, ALE, ALE JA JEJ NIE UŻYWAŁEM. Przez to że ona we mnie była, roztaczała się wokół, powodowała pewne rezultaty, niekontrolowane, niekontrolowane zupełnie, przysięgam nie używałem Mocy, to znaczy czarnoksięstwa, to znaczy Mocy, na nikim, nigdy, to było, to się działo samo. Korzystałem z zasobów Cesarstwa, kocham Cesarstwo, żeby to ujarzmić, ale... Ale gdy to się stało, to... Ten niekontrolowany efekt... To przeszło i... I... I okazałem się beznadziejny. Bo ja nic tak naprawdę nie wiem, to wszystko Moc, ja nic nie umiem... I wszystko się pospyało. Ja nie chciałem... To znaczy ja nie chciałem by tak się posypało, ja nie chciałem używać Mocy i ja chciałem, ja chciałem żeby, żeby ona tak, żeby to tak nie działało, ale nie przewidziałem, że to się tak źle...
- Stop - coraz gorszy bełkot został uciszony w sekundę przez człowieka, który trzasnął otwartą dłonią o blat. Spoglądał na Noama z mieszanką zaciekawienia jego słowami, jakby niemalże oglądał jakiś spektakl... Ale spektakl, który szybko stał się naprawdę żałosny, im bardziej Noam popadał w słowotok.
Cisza trwała jeszcze chwilę. Noam przełykał ślinę, chrząkał i opanowywał się po słowotoku.
- Zamierzałem pana o to pytać, bo pańska tragiczna porażka na stanowisku i niekompetencja, które nagle zmieniły pana w najgorszą porażkę jaką niósł Dystrykt Merrin nie były czymś, co logicznie sklejałoby się z grzebaniem w archiwach tak wiele lat, z takim zawzięciem. Umiejętności powinny rosnąć, nie spadać. Dziękuję, że zdołał mi pan to od razu wyjaśnić.
- Nie ma za co - odparł Noam, próbując brzmieć na nowo jak spokojny, poukładany Neimoidianin. Wcale tak nie brzmiał, a nawet gdyby brzmiał, to na tle wcześniejszej paniki wyglądałoby to jeszcze gorzej. Człowiek skwitował odpowiedź wzrokiem pełnym zażenowania.
- Cesarz domyślał się mniej więcej, z grubsza, podobnych wyjaśnień. Cesarz wie, że zgromadzone przez niego kolekcje mogą być materiałami do nauki. Raczej jednak niezbyt zaawansowanej. To materiały do nauk ledwie podstawowych. Być może są tam tajemne źródła pozwalające uczyć się zawiłych sztuk mentalnych, ale nikt ich jeszcze nie otworzył - skwitował człowiek, ewidentnie bez zaskoczenia, świetnie przygotowany na tą rozmowę. Może nawet na głupawe zachowania rozmówcy.
- Może na skalę światową to podstawy, ale... Ale medytacja, wyczuwanie żywych istot... Poruszanie materią siłą woli... Łączność z tą niezwykłą siłą... Jeśli to jest podstawowe... - głos Noama szybko uciekł w rozmarzenie.
- Tak, tak. Tak tak - skwitował z pobłażliwością człowiek - ale powróćmy do rzeczy. Cesarz nie bez powodu chce pana na wolności. Nie interesuje nas pogarszanie pańskiego wyroku przez zarzuty o manipulację umysłami. Cesarz ma ważniejsze sprawy. Cesarz ma ważne gry do rozegrania i być może będzie miał ważnych sojuszników, którzy mogą mu pomóc dla dobra Cesarstwa te gry wygrać. I nie jest to oferta, którą powinien pan potraktować luźno. Cesarz chce, aby był pan prezentem dla tych sojuszników i niezobowiązująco jego uszami i ocza-
- Nie, nigdy, ja, szpieg, ja szpieg? Nie widzi pan co ze mnie wyszło jak opuściło mnie szczęś-
- Nie szpieg. Nie, w żadnym razie. Będzie pan oficjalnie wysłanym do potencjalnych sojuszników Cesarza współpracownikiem. Będzie pan wolnym Neimodiaininem, opuści pan więzienie, w zamian pomagając sojusznikom... sojusznikom Jedi. Będzie pan dla nich wsparciem, pomocą, nowym członkiem ich organizacji i zupełnie oficjalnie będzie pan także patriotą Cesarstwa. Bez obowiązku przekabacania na coś, bez obowiązku przekonywania do Cesarza. Pan będzie dla Jedi pracować na życzenie Cesarza i służyć im tak jak umie. W zamian opowie pan Cesarzowi jacy są Jedi, jak się z nimi pracuje, aby ułatwić potencjalne przyszłe relacje. Wszystko pod stosowną filtracją pańskich nowych przełożonych. Czeka pana jasna, gruba kreska. Koniec tego żywota tutaj i koniec więzienia. Będzie pan wyłącznie członkiem organizacji Jedi w darze od Cesarza, ze starymi przyjaciółmi Cesarstwa utrzymując kontakt wyłącznie taki, na jaki zezwolą panu nowi przełożeni. Cesarz wierzy w uczciwość Jedi i to że będzie pan za obupólną zgodą wygodnym łącznikiem dla obu stron, ułatwiającym to i owo.
- Tak... tak po prostu? Żadnych cyrografów, żadnego szpiegostwa?
- Żadnego. Co więcej, nasi potencjalni sojusznicy otrzymają nagranie tej rozmowy. Zależy nam, aby wiedzieli, że to nie gra. Gry toczą się tu, na Koros Major. Pan ma za zadanie pomóc Jedi w ich sprawach, być z nimi gdy przyłączą się do spraw Koros Major i za jasnym, obupólnym porozumieniem, być łącznikiem między Cesarstwem a Jedi. Żadnych gier. Mamy wrażliwego na Moc, który przyda się Jedi, który bedzie darem od Cesarza i znakiem jego wiedzy. To wszystko. To czego od Pana oczekujemy, to absolutna lojalność Jedi. W zamian otrzymuje pan wolność. Jeśli nie godzi się pan na służbę Jedi... A miał pan dostęp do holowizji i wie, z czym wiąże się służba wśród nich... Ten dokument trafia do śmietnika. Pan zapomina, że Cesarz na pana spojrzał. Wszystko wraca gdzie było, jakby tej rozmowy nigdy nie było.

Minęło kilka sekund ciszy.

- Kiedy ruszam? Mogę zajrzeć do dawnego domu, do matki, gdzie zostawiłem kilka rzeczy, nim mnie zamknięto...?






4. Informacje dodatkowe
a. Czego szukasz w RP w organizacji i co jest dla Ciebie w grze najważniejsze? Po tylu latach mogę na to odpowiedzieć wiele, wiele dokładniej. Tym, co zdecydowanie najbardziej mnie kręci, jest epicka, mistrzowsko pisana fabuła Szlaczków. Wątki Aurożercy/Thona, tajemnicze plany Bisa i Azatu wokół dziedzictwa Kaana, wszędzie wokół nas snujące się efekty lat kampanii przeciwko Yuuzhan Vongom. Niezwykła nauka Mocy, która jest tutaj jak prawdziwa, autentyczna nauka, pozbawiona skrawka udawanki mistyczna i poważna nauka, której spisanie zajęłoby chyba kilkaset stron. Najważniejsze to dla mnie mieć w tym udział i swój ślad i nie chodzi od razu o bycie jednym z tytanów i geniuszy nadających tok grze. Właśnie tym, co dla mnie najbardziej wciągające, jest to, że mogę prześledzić, jak jakaś malutka rozmowa takiego Denarska z Arelle miała wpływ na jakieś jej poglądy, a te odbiły się na konkretnym działaniu i konkretnym wpływie na fabułę, a ten urodził kolejne efekty. Właśnie ta nieskończoność opcji i wpływ każdego na wszystko, kto tylko ma ochotę coś sensownego mówić, coś robić. Jak to niedawno pięknie ujął Farhir, to że w każdej chwili ktoś może zabrać się za prowadzenie IC serii programów edukacyjnych Jedi o edukacji społecznej do emisji na Hakassi. Pozafabularnie, cieszy mnie zabawa z ludźmi, którzy rozumieją, że jakość przygody i jakość emocji to nie jakość rezultatów postaci i wieczny nieudacznik Denarsk mógł być postacią ważną, udaną, zapamiętaną i zapewniającą (niektórzy tak mówili xD) dobrą zabawę.
b. Skąd dowiedziałeś się o organizacji? Z forum kotorowego, długo przed własnym dołączeniem.
PS: czemu taka forma, czemu normalne podanie zamiast dyskretnej historii do Rady? Kilka powodów.
1. Historia przedstawia drobny, skromny wycinek z życia Noama i powody jego wysłania do ferajny, powody, które mają za zadanie wylądować kawa na ławie w pierwszej sekundzie gry. Nie jest to więc żaden spoiler, nic nie zdradza.
2. Również nie zdradza wiele co do osobowości postaci. Obrazuje jej zachowanie w sytuacji nader specyficznej - rozmowie tej z pewnością wszak daleko od normy.
3. Historia Denarska była niejako podobna, sądzę, że niewiele zdradzałem tam z tego, co naprawdę w postaci siedzi. Wierzę, że będzie tak i tutaj i mojej kreacji będzie się miło zderzać z Waszymi.
4. Chciałem aby wszyscy mieli okazję powiedzieć uczciwie, czy chcą grać ze mną, czy chcą grać z tą postacią, czy może kompletnie spudłowałem i mam iść zrobić coś innego (albo i iść sobie w ogóle). Aby jeśli ktoś ma ochotę, mieć wygodny moment na powiedzenie, czego w mojej grze nie lubi i co chciałby widzieć zmienionym (a ja sobie to przemyślę - bo nie chodzi o jakieś bycie petentem zbierającym wytyczne, a zwykłe partnerstwo xD).

Tak, to historia na Padawana 25. Tak, nie ma tu detali o tym jak postać uczyła się danych rzeczy, skąd ma miecz i w ogóle. Te kwestie trafią do Elii ^^.
I tak, Bart oczywiście zaakceptował motywy z Koros Major.
Awatar użytkownika
Fell Mohrgan
Rycerz Jedi
Posty: 273
Rejestracja: 24 kwie 2018, 21:33

Re: Noam Panvo

Post autor: Fell Mohrgan »

Zacznę od tego, że nie byłbym w stanie dać głosu innego niż pozytywny, choćby Denarsk dał tu historię gadającego eopka. To człowiek, który ocalił zdrowie mojej żony, który literalnie ocalił życie naszego naczelnego "fabularza". Bez Denarska nie miałby kto prowadzić tych fascynujących historii o których mowa na koniec tekstu. Dla mnie Denarsk jest OOC takim bohaterem, jakim nie jest większość naszych postaci.

Ale nawet to odejmując, to, cholera, podoba mi się ta historia. Uwielbiam denarskową narrację. Wiem że nie każdemu leży gdy narrator mówi w takim tonie, jakby sam był człowiekiem i postacią. Mi się to podoba, bo czyta się świetnie i byle opis wyposażenia celi wciąga. O innych kwestiach języka nie mówię. To Denarsk jest tu autorytetem lingwistycznym do oceny, nie na odwrót. xD

Koncept postaci jest fajny, świeży. To postać jakiej tu jeszcze nigdy nie było, o tak nietuzinkowej i rozwalającej "karierze" (a raczej antykarierze), że już teraz mam ochotę pograć z tą postacią. Mieliśmy wysłanników obcych mocarstw, to jeszcze nie jest aż tak świeże. Ale nigdy nie mieliśmy nieudacznika-szychy, który przez nieopanowany dar od Mocy zrobił karierę polityczną i zaszedł całkiem wysoko mimo nienadawania się nie do niej. Tym bardziej takiego, który ostatecznie utopił ją, gdy magiczny efekt zniknął. Nie mieliśmy jeszcze fartownego nieudacznika, u którego to zainteresowanie Mocą i rozwój utopiły jego szczęście życiowe. Bez skrawka fabularnego overpowera stworzyłeś postać byłego prezydenta dystryktu Koros (czyli kogoś na czele, ja wiem, może i 500k ludzi xD), wielkiej szychy, a mimo to zrobiłeś z tego tylko ciężar i przegryw. Stworzyłeś też postać, która sama w sobie jest kopalnią worldbuildingu na temat Koros Major, planety już ważnej fabularnie, kręcącej się bezustannie w tle, nie losowej planety X. Stworzyłeś też postać byłego więźnia idącego na Jedi, nie idąc w żaden schemat niesłusznie skazanego, czy jakiegoś nawróconego. Postać która zasłużyła na pierdel, słusznie do niego trafiła, ale nie jest zbrodniarzem, nie jest nikim złym, tylko okazała się frajerem i niedoróbką jak policjant idący siedzieć, bo ze stresu rozstrzelał i podejrzanego i świadków. xD Nie mówisz nam o tej postaci wiele, pokazujesz tylko to co o postaci będzie wiadomo na samym wstępie jej gry, tylko ubrane w formę fajnej, nastrojowej scenki. Pokazujesz, że koncept jest super i nie mamy się czego bać.

Tekst jest napisany świetnie. Czyta się lekko, szybko, w jeden moment. Dialogi są niezwykle naturale, mają w sobie tą szlaczkową organiczność, wliczając w to amok Naoma po "nakryciu" i słowotok, w który wpadł.

Nawet gdybym Cię nie znał, byłbym definitywnie ZA.
Awatar użytkownika
Nesanam Kiih
Uczeń Jedi
Posty: 650
Rejestracja: 11 cze 2019, 16:39
Nick gracza: Khad
Lokalizacja: Polska :<

Re: Noam Panvo

Post autor: Nesanam Kiih »

Całe podanko czytało mi się naprawdę przyjemnie. Wiemy już, że potrafisz pisać takie teksty i robisz to bardzo dobrze, więc ciężko mi się tutaj do czegoś przyczepić. Historia jest strasznie wciągająca, a ja osobiście bardzo lubię tą Denarskową narrację, bo buduje niezły klimat i łatwiej jest się wczuć :). Chciałbym mimo wszystko ocenić podanie, jak najbardziej obiektywnie potrafię - ale zdaję sobie sprawę, że przez sympatię do Ciebie, ocena będzie zawyżona, nawet podświadomie xD Oczywiście jestem ZA.

Świetny tekst, historia podobała mi się strasznie. Nie wiem, jakim cudem Ci się to udało, ale faktycznie zrobiłeś postać frajera i przegrywa, który był prezydentem dystryktu na Deep Core'owym Coruscant. Wow. Widać tutaj, że ten facet nie nadawał się do swojej roboty, ale dzięki wpływowi Mocy, udało mu się osiągnąć zamierzone cele - co prawda niespecjalnie i nieopanowanie, ale jednak. To bardzo fajny i ciekawy pomysł, wychodzący poza schematy, który pokazuje, że masz smykałkę do naszego hobby :). Nie mogę się doczekać, aż wejdziesz postacią do gry i ujawnisz nam trochę więcej tego, jak jest zbudowana.
Obrazek
Awatar użytkownika
Thang Glauru
Uczeń Jedi
Posty: 1291
Rejestracja: 18 wrz 2015, 13:09

Re: Noam Panvo

Post autor: Thang Glauru »

W kontekście Denarska moje zdanie jest dosyć proste i raczej wątpię, bym napotkał tutaj na wielki sprzeciw. Moim zdaniem, w obliczu rzeczy, jakie zrobił dla kilku spośród osób na Szlakach, w obliczu jego sporadycznej, ale bardzo wysokiej jakości gry oraz tego, jak generalnie sympatycznym jest człowiekiem, moim zdaniem samo myślenie o próbie oceny tego podania, rozpatrywanie postawienia oceny negatywnej jako czegoś, co jest rozważane... no dla mnie osobiście to byłby policzek w twarz dla podstawowego zaufania, jakie ma się do drugiej osoby po tylu latach znajomości.

Denarsk mógłby napisać podanie na 200 słów opisujące tylko i wyłącznie wycieczkę postaci do klopa - co pewnie i tak by przewyższało sporą część podań językiem, w tym moje XD - albo nawet i w kontekście tego podania tylko wrzucić samą kartę skazanego, ja bym domyślnie głosował na TAK, bo innej opcji sobie nie wyobrażam. Nie odczuwa się twojej obecności regularnie i byłoby nieuczciwym porównywać ciebie z Elią, Bartem czy Siadem, ale jesteś integralną częścią grupy. Jeżeli Bart byłby mózgiem, Elia sercem, a Siad płucami, to ty byłbyś lewym okiem - hipotetycznie przeżyć się da, ale to i tak niewyobrażalna, nie do zastąpienia strata.

Niemniej jednak, byłoby nieuczciwe nie ocenić w żaden sposób twojego podania pod względem samego kunsztu literackiego. Przede wszystkim miałeś określone cele, jakie tą historią chciałeś osiągnąć, zrobiłeś to doskonale. Noam jawi się jako postać tragiczna, która w przeciwieństwie do wielu przerysowanych "geniuszy z wrodzonym darem" nie była doskonałym, moralnym garym stu, ani też przerysowanym psychopatą. Nie zdziwię się, jak wyjdzie, że Noam był zwyczajnym, totalnie przeciętnym "człowieczkiem", który zyskał dużo władzy nie do końca proporcjonalnie do swoich kompetencji i po trochu mu woda sodowa uderzyła do głowy, po trochu nie dał sobie rady. To jednak tylko teoria, bo tak naprawdę podanie wykonuje prawidłowe zadanie w postaci zaprezentowania pewnego "zwiastunu" postaci, bez zdradzenia jej całokształtu. Rzeczywiście wiemy tylko tyle, co dowiemy się w pierwszych minutach gry z konieczności, a przy tym dajesz nam przedsmak postaci o naprawdę dużym potencjale, bez żadnych czerwonych flag.
Obrazek
Awatar użytkownika
Zosh Slorkan
Rycerz Jedi
Posty: 570
Rejestracja: 16 wrz 2013, 21:33

Re: Noam Panvo

Post autor: Zosh Slorkan »

Zawsze doradza się po prostu wysłać skrótową historię do Rady jak mówimy o kimś levela Padawan+, bo po prostu znamy człowieka w tak dużym stopniu, że po prostu żadne podanie czy najcudowniejsze czy najgorsze nie zmieni za bardzo opinii. A jaką Ty masz, to już w sumie reszta napisała dość XD Oczywiscie zupełnie też Twoje prawo by chcieć wrzucić coś większego i poznać odzew na temat swojego pomysłu, dobra i pożyteczna rzecz.

Mnie chyba najbardziej w tej historii kupuje perfekcyjne wpasowanie w świat i to jak bez żadnej "nachalnej" ekspozycji pokazałeś w sposób własnie taki "organiczny" klimat Koros Major. Cesarz wedle uznania wysyłający swoich ludzi gdziekolwiek by zabrali kogokolwiek zwięzienia. Władza absolutna, na świecie tak ogromnym, z perspektywą taką, że to dla nich zupełnie naturalne móc wysłać tego rodzaju "żywy prezent". Kompletnie losowy wysłannik Cesarza o nieznanej tożsamości będący na miejscu praktycznie szefem. Wysłannik mówiący wszędzie "Cesarz wie co pan robił", mimo że wątpliwe żeby samodzielnie oglądał logi wizyt w swoich muzeach artefaktów, bo "Cesarz" to bardziej symbol i mówienie w stylu "państwo wie". Samo właśnie też prawie że używanie wymiennie Cesarz i Cesarstwo. Nigdzie nie próbowałeś nachalnie opowiadac jak Koros Major działa, a zrobiłeś ten klimat cesarski 10/10. Świetne też zachowania postaci, zwłaszcza mi się podoba, że po tym, jak Noam popękał sam z siebie, to "agent" od razu odpuścił sobie robienie jakichkolwiek scen i gładko przeszedł do rzeczy, jak strażnicy myśleli że gość dostał jakiejś padaczki, bo kto wśród normalnych ludzi pomyśli "o, więźniowi ręce się trzęsły jak ktoś wyciągał guna i się wywrócił, to na pewno magia, wcale nie przerażenie na widok broni". Wpasowanie postaci w szlaczkowe lore, stworzenie jej podwalin, są na poziomie spokojnie godnym dobrego MG. Tak samo udało Ci się zrobić postać rangi niesamowitej szychy, kogoś kto rządził może czymś rozmiarów stolicy Hakassi, a może nawet czymś rozmiarów połowy Hakassi... Ale stworzyć z tego tylko porażkę, biedę i wtopę. Też z formą tego wpływu Mocy to genialne pokazanie tego jaki jej wpływ jest naraz potężny i dokąd może zaprowadzić, mimo subtelności i nienamacalności jej wpływu, to jest kolejny genialny element. To też kolejna postać z epicko unikatowych kręgów, z epicko unikatowym życiorysem i motywacją do "Jedajowania". Znowu to co najbardziej lubię, żadnych podręcznikowych gości wpasowanych w filozofię Jedi i żadnych nudnych oczywistych przeciwieństw w stylu uwolnionego bandyty u Jedi, a po prostu coś nowego, świeżego, coś co nie jest ani pro-Jedi, ani anty-Jedi, po prostu normalna, unikatowa osoba.

Całą tą wielgachną lawinę atutów udało Ci się upakować w tekście zwartym, skondensowanym, pozbawionym nudy. Pokazałeś ogromnego skilla mimo że o postaci uchyliłeś właśnie tylko content na pierwszą sesję. Dla mnie to naprawdę genialne podanie. Gdyby ktoś kogo nie znam dawał taką historię na Padawana-25 (załóżmy ktoś sprzed moich czasów czy coś), to totalnie byłbym za, to podanie to epicki dowód Twojego super zmysłu erpowego. ZA.
Obrazek
Awatar użytkownika
Tanna Saarai
Były członek
Posty: 1135
Rejestracja: 08 kwie 2010, 10:47
Nick gracza: Binol
Kontakt:

Re: Noam Panvo

Post autor: Tanna Saarai »

Tu nawet nie może być mowy o głosowaniu. Denarsk ma tu miejsce, jak Elia, czy Bart. Formalne ZA.

Historia bardzo fajna. Od razu na myśl przyszedł mi Nikodem Dyzma, który będąc nieudacznikiem fartem zrobił zawrotną karierę. Ostatecznie wspiął się na szczyt drabiny społecznej. Motyw ten sam, choć oczywiście fart podyktowany tu jest Mocą. Pomysł wykorzystania tego motywu w gwiezdnowojennym świecie to coś bardzo przyjemnego do czytania i urealniającego wszystko co dziać się mogło w karierze Noama.

Czytając tę krótką historię jednego spotkania poczułem ogromną ochotę, by nasze postaci znalazły się na Koros Major i uczestniczyły w rozgrywkach, które tam się odbywają. "Dobra... kończmy z tym aurożercą i lecimy już na Koros, ok?". Wszyscy wiemy, że to się prędzej stanie, ale dzięki tej historii poczułem ogromną chęć, by stało się to jak najszybciej. To dobitnie świadczy o tym, jak genialny klimat towarzyszy temu tekstowi. Ogromne brawa za to.
Serio nie mogę się teraz doczekać, aż sprawa z Thonem się definitywnie skończy.

A... no i oczywiście podpisuję się pod każdym słowem pochwały, które wymienili już inni.
Obrazek
Awatar użytkownika
Alora Valo
Rycerz Jedi
Posty: 941
Rejestracja: 23 gru 2016, 17:21
Nick gracza: Oem

Re: Noam Panvo

Post autor: Alora Valo »

W tym wypadku "werdyktu", już nawet przed przeczytaniem pierwszego zdania nie byłbym w stanie postawić innego niż pozytywny :D Za długo się znamy. Koło tekstu tez nie wybaczyłbym sobie przejsc obojętnie, ale akurat mam dość aktywny tydzień bez dostępu do kompa, to tak na końcówkę (tbh myślałem, że jutro jeszcze zdążę przysiąść, może podkradając jakiś laptop przy okazji, ale komórka it is!)

Czytało się to niezwykle przyjemnie! Całość tekstu między innymi zaskakuje właśnie tą - jak to poprzednicy dobrze ujęli - zabawa z czytelnikiem. Nie mam tu preferencji, bardziej na bieżąco oceniam jak płynnie odbiera się to jako część całego tekstu. W tym wypadku super 10/10! Bardzo przyjemnie i szybko się to pochłonęło, ani się obejrzał!

O samej postaci rzeczywiście nie dowiadujemy się zbyt wiele, ponad część jego historii, ale na moje to wystarczająco! Wciąż będzie co odkrywać, z czym się bawić. Intryguje oryginalny pomysł co do jej wrażliwości, podświadomego wpływania na osoby z otoczenia jako motor sukcesu w przeszłości Noama, z którym to ostatecznie spróbował zawalczyc. Wszystko się zawaliło i Noama spotkał dość nieprzyjemny koniec, podsumowanie sztucznie napędzanej kariery w miejscu akcji :D Podoba mi się!

Wplecenie tego w naturalny sposób w wątek fabularny szlaków to również majstersztyk na moje. Nic tutaj nie wydaje się na siłę, wszystko płynie, wynika z tego co stało się w historii, zamysłu autora, co równie pięknie zgrywa się z Koros Major i Cesarzem jakiego mieliśmy okazję poznać. Zaszyta w tym swego rodzaju subtelna intryga, bądź wręcz przeciwnie. Wszystko dopiero się okaże. Kwesta lojalności to coś, z czym zdecydowanie fajnie będzie się kiedyś bawić!

Czy to przed,czy po - tylko pozytyw! :D
Obrazek
Awatar użytkownika
Arelle Deron
Były członek
Posty: 565
Rejestracja: 08 cze 2019, 12:25

Re: Noam Panvo

Post autor: Arelle Deron »

Podanie samo w sobie jest super. Postać-łącznik między Koros a Jedi to nie tylko coś, czego jeszcze nie było, ale też idealna zachęta do nowego etapu gry dla wszystkich. Samo podanie widzę jako trailer historii Noama i mały wgląd w przyszłość jednocześnie. Wzbudziłeś moje zaciekawienie 10/10.

Gra z Tobą zawsze była czystą przyjemnością, dzięki Tobie nasze forum jest wolne od baboli, o rzeczach, które robiłeś dla Szlaczków ooc nawet nie wspomnę.
Jestem ogromnie ZA!
Awatar użytkownika
Rada Jedi
Posty: 471
Rejestracja: 08 kwie 2010, 10:47

Re: Noam Panvo

Post autor: Rada Jedi »

Podanie otrzymało 7 głosów pozytywnych, w efekcie czego zostaje zaakceptowane. Dalsza procedura jest odrębna od standardowego trybu przez wzgląd na poziom wprowadzanej postaci.
Obrazek
Zablokowany