Foran - Odrzucone
: 27 gru 2018, 22:14
Dopisek: Tanna Saarai, Fell, Fenderus, Gluppor, dziękuję za chęci pomocy, wczytałem się w wasze wskazówki kilkanaście razy. Postanowiłem napisać historię sam, nikt z was nie będzie sprawdzał moją RP z wami, więc historię też muszę umieć zrobić sam. ;)1. Informacje bazowe
a. Imię: Andrzej
b. Wiek: 21
c. Zamieszkanie: Toruń/Poznań (dom/studia)
d. Zainteresowania/Hobby: Motoryzacja, nowoczesna technika, książki na ten temat, projektowanie 3D
e. Kilka zdań o sobie i swoim charakterze: Nie wiem, co obecnie o sobie sądzić. Jestem w trakcie przemodelowania swojego życia i podejścia do niego od bardzo dawna. Staram się godzić asertywność z otwartością na innych i być ambitnym. Obecnie studiuję mechatronikę na politechnice.
f. Kontakt:
- email andyrhpst@gmail.com
- steam Brak, używam Discorda
2. Scena RP/RP w JK3
a. Formy rozgrywki: Minecraft, SAMP, TOR
b. Organizacje/Grupy: Grałem po wszystkich stronach barykady.
c. Staż: Od 2010 z kilkuletnimi przerwami, około 4 lata
d. Powód zakończenia gry: Zmieniałem serwery pod wpływem znudzenia i nigdy nie traktowałem tej gry poważnie. RP na większości z nich nie jest projektem fabularnym, tylko miastem Sim bez treści i bez celu.
3. Postać
a. Imię i nazwisko: Foran
b. Wiek: 25
c. Pochodzenie: Korelia
d. Rasa: Człowiek
e. Wygląd: Wysoki, zwinny i nie za silny mężczyzna z optymistycznym uśmiechem na twarzy. Nosi długie, niezadbane włosy ciemnego koloru.
f. Historia:
Noc na Korelii była spokojna. Koreliańczycy mieli ręce pełne roboty uczestnicząc w intratnych zleceniach związanych z remontami w galaktyce po wojnie. Zaszedłem do kantyny prowadzonej przez swojego znajomego, który obiecał mi okazję na zarobek. Dobrze się złożyło, bo po ostatniej wyprawie, w której rozbiliśmy się o wrak, ja i moja załoga byliśmy spłukani po naprawach. Pilnie potrzebowałem pieniędzy, przyleciałem więc na miejsce. To było dla mnie symboliczne spotkanie, tak się składa, że w tej kantynie poznałem kapitana, który prowadził naszą załogę od kiedy z nim pracowałem, czyli od 28 roku. Zginął kilka miesięcy temu, przejąłem po nim dowodzenie, bo poza nim zginął też jego zastępca.
Kantyna była zamknięta, ale dla mnie Aidezan jej szef zawsze mógł znaleźć czas. Wszedłem do środka i zobaczyłem jego rozmowę z oficerem Galaktycznej Federacji.
- Potrzebuję tych map, map Ebaq 9 - powiedział Aidezan, Rodianin.
- Zapomnij o tym, Imperium nigdy ich nie odda, oddaliśmy je tylko przez wojnę - odpowiedział wysoki umundurowany człowiek.
- Zbyt długo cię szukałem, żebyś teraz mi odmówił. Podaj stawkę, mów czego chcesz - odparł Aidezan.
- Powiedziałem już, nie. Wychodzimy stąd - oznajmił do dwóch żołnierzy, którzy mu towarzyszyli.
- Nie wyjdziesz z tej kantyny żywy - ostatnie słowa Aidezana.
Wyjął pistolet blaterowy zza lady i strzelił żołnierzowi w głowę. Widząc, że mój przyjaciel wdał się w walkę, instynktownie wyjąłem swój pistolet, zabijając drugiego. Aidezan wyskoczył zza lady i używając wibroostrza, zabił oficera.
- Zwariowałeś, to byli żołnierze Federacji, co my zrobiliśmy? - zapytałem.
- Udawali ich, to ludzie Imperium, wojenni zbrodniarze, zwabiłem ich na spotkanie w sprawie map - odpowiedział spokojnie Aidezan, przeszukując zwłoki.
- Ale mnie przestraszyłeś - odparłem.
- Idź na zewnątrz, jest tam trzeci, nie chcemy chyba, żeby wezwał posiłki. Ja muszę coś znaleźć - odparł Aidezan.
Wyszedłem na zewnątrz. Spotkałem wysokiego blondyna w zbroi Galaktycznej Federacji Niezależnych Sojuszów.
- Słyszałem hałasy, co się dzieje? - zapytał.
- Dyskusje poszły w męską stronę, oficer nie wylewa za kołnierz - odparłem, nie chcąc go zabijać. Brzydziłem się czymś takim, jak postępowanie Aidezana sprzed chwili.
- Świetnie, ile mam tu czekać?
- To chyba potrwa jeszcze wiele godzin, oficer nie wygląda na zdolnego chodzić. Wróć rano, prześpi się w barze.
- Nienawidzę tej roboty...
Ominąłem zwłoki w środku i poszedłem do Aidezana, który czekał na mnie z wiadomościami przed komputerem.
- Udało mi się. To mapy Imperium, dzięki którym dotrzecie do Ebaq 9, w którym stoczono jedną z największych bitew przeciwko inwazji. To była wielka pułapka, w którą ściągnięto całą flotę... - oznajmił.
- Dobrze rozumiem, czekają tam tysiące wraków z bitwy? - zapytałem, przewidując pomysł.
- Tak, będziemy bogaci. Zorganizowano tam zasadzkę na całą inwazję, bitwa tysięcy statków, wraki statków Yuuzhan, Republiki i Imperium. Fortuna.
- Na pewno nie dajesz mi tego bezinteresownie.
- Chcę 20 procent zysków. Lecę tam z wami.
- Umowa stoi. Ruszajmy.
- Najpierw posprzątaj te zwłoki, człowieku.
- Szkoda czasu, fortuna czeka - machnął ręką.
Wspólnie z moją załogą wyruszyliśmy w podróż sekretnymi trasami Imperium do Ebaq 9. Podczas podróży wzajemnie opowiadaliśmy sobie o bogactwach, które miały nas czekać. Lecz po przybyciu na miejsce odkryliśmy korwetę pirackiej floty, która nas uprzedziła. Na nasz widok wystrzelili w naszą stronę rakiety. Tarcze frachtowca nie wytrzymały, nasze systemy przestały działać, byliśmy zdani na ich łaskę. Wkrótce ich korweta dokonała abordażu. Nie próbowaliśmy walki, nie mieliśmy żadnych szans. Ja i moja załoga nie byliśmy głupi, wiedzieliśmy, kiedy trzeba podnieść ręce. Szybko zauważyłem, że Aidezan tego nie wie.
- Atakujecie nasz statek, wchodzicie nam na pokład, za kogo wy się macie? - krzyknął do ich szefa.
- Za gang kapitana Rafsila - odparł i zastrzelił Aidezana.
- Poddajemy się. Pokonaliście nas, czego teraz chcecie? - zapytałem w imieniu załogi. Byłem zdruzgotany widząc okrutną śmierć Aidezana. Wiedziałem, że zdążę poderżnąć gardło temu bezlitosnemu mordercy, zanim zdąży zareagować, ale reszta jego ludzi zdążyłaby mnie zastrzelić. Poprzysiągłem sobie, że za to zapłaci, ale teraz musiałem zadbać o swoich ludzi i zostać psem tego mordercy.
- Przyda się wasz statek, pójdzie za dobrą sumkę. Wygląda na niedawno remontowany, kilkadziesiąt tysięcy lekką ręką. Z was nie będzie pożytku, wynoście się do kapsuł ratunkowych - powiedział kapitan.
Musieliśmy postąpić jak nam kazał. Wraz z załogą weszliśmy do kapsuł ratunkowych. Wystrzelił je w kosmos, a po kilku minutach zniknęła korweta i nasz frachtowiec. Byliśmy zdruzgotani. W kilka minut straciliśmy swój frachtowiec, który był dla nas domem, a ja swojego dobrego przyjaciela. Myślę, że nikt nie umie sobie wyobrazić co to za uczucie.
Nadaliśmy sygnał o pomoc, lecz obawialiśmy się, że nikt nie przybędzie. Był to bezludny system gwiezdny, teren nieznany podróżnikom, na co mogliśmy liczyć? Kapsuły miały dość powietrza na góra trzy dni. Do tego czasu było nam dane umrzeć...
Ale mimo to się nam udało. Do dziś nie wiem, jak to możliwe... W pewnym momencie miałem przeczucie, że ktoś przybędzie. Poprosiłem naszego załoganta, by jeszcze raz przesłał wiadomość w tym momencie. Było to przeczucie, graniczące z pewnością, skąd w moim wewnętrzu ono się wzięło, nie umiem zrozumieć. Lecz zdobyłem wtedy prawdę i tym razem nam odpowiedziano. Było to wojsko.
Tak oto znalazłem się tutaj, na pokładzie statku patrolowego Galaktycznej Federacji. Nikt nie uwierzył w moją historię o przeczuciu, ale postanowili kogoś zawiadomić. Ciekawe, co mnie teraz czeka? Los pokaże...
4. Informacje dodatkowe
a. Czego szukasz w RP w organizacji i co jest dla Ciebie w grze najważniejsze? Ambitnej gry, czegoś poważniejszego, niż miasta Sim na większości platform, albo raidów z chatem IC.
b. Skąd dowiedziałeś się o organizacji? Za boga bym o tym nie pamiętał, ale ostatnio przypomniał mi o was GOL. :)