Strona 1 z 1

Roselynn Rawlins

: 31 lip 2017, 23:56
autor: Roselynn Rawlins
1. Informacje bazowe
a. Imię: Krzysztof
b. Wiek: 19
c. Zamieszkanie: Zachodniopomorskie
d. Zainteresowania/Hobby: Uwielbiam historię świata, bardzo obrazuje nas - ludzi. "Historia lubi się powtarzać" jest bardzo realna, oprócz tego interesują mnie książki oraz opowiadania, sam kiedyś tworzyłem własne dzieła. Myślę, że chyba stąd te moje zamiłowanie do RolePlaying'u :), które nieustanie trwa od ponad dziesięciu lat. Oprócz historii i literatury, związany jestem z ekonomistka, moim marzeniem jest założenie własnych firm z zasięgiem międzynarodowym. Siedzę w psychologii, sam raz od czasu jeżdżę na spotkania do różnych uczelni w Polsce, głównie w Poznaniu (Pozdrawiam każdego z Poznania!), które są niezwykle ciekawe, można się sporo dowiedzieć o nas, czego nie widzimy. No i najbardziej "ulubiony" temat - polityka, choć nie oglądam telewizji i nie poruszam ów tematu wśród znajomych, uważam, że widzieć nasz świat, lecz człowiek jako osoba z natury subiektywna ma inne "okulary" od "sąsiada". Delikatnie interesuję się geografią, szczególnie tą polityczną, no i delikatnie dotykam tematu militari. Słucham dużo muzyki, od wielu lat mocno wciągnąłem się w ciężkie brzmienie.
e. Kilka zdań o sobie i swoim charakterze: Czuję się jak na rozmowie kwalifikacyjnej :) Osoby rozmawiające ze mną przez kabel mogą mieć wrażenie, że jestem spokojną osobą, chociaż w rzeczywistości może być inaczej. Jestem kiepski w żartach, chociaż niektórzy uważają odwrotnie. Optymista czy pesymista? Raczej stoję centralnie - Realista. Myślę bardzo przyszłościowo i moje motto brzmi "Nie myśl, że Tobie coś się należy, wszystko trzeba zdobyć ciężką pracą", naprawdę nielube myślenia "będę bogaty" bez niczego, a potem bieda i żale do Boga, sami ubijamy własną drogę. Upartość, własne zdanie jak medalion, trzymam się swojego i naprawdę nielubię gdy ktoś mi wciska, że "księżyc jest kwadratowy". Nie podążam za modom, nie widzę, żadnej ujmy gdy ktoś ma buty z pumy, a inny z Jordana co jest dzisiaj dość powszechnym zjawiskiem w coraz to większym prymitywnych środowiskach. Sposób wolnego spędzania czasu? Uprawiam sport, poranne bieganie i rozciąganie dobrze wpływa na pewność siebie i myślę, że mamy więcej energii na dnie i noce, granie w RP, czytanie, słuchanie dobrego rock'a no i spotkania z dojrzałymi osobami, gdzie nie jestem gorszy, gdy nie piję alkoholu.
f. Kontakt:
krzysieeeks@gmail.com

*Podstawowe informacje dotyczące osoby składającej podanie. Jesteśmy społecznością, a więc bazowe informacje o osobie, która ma zamiar założyć kartę, są niezbędne do podstawowego zapoznania z kandydatem.

2. Doświadczenie z RP:
a. Formy rozgrywki: gry typu PBF, gmp, g2o, g2mp, go, samp, mta, jakieś serwery minecraft, gry karciane typu: Mafia, Wilkołaki.
b. Organizacje/Grupy:

PBF: Nic szczególnego, świat osadzony w realiach PBF, Gry o Tron, władcy pierścienia czy wikingowie.

Minecraft: Światy fantastyczne typu Harry Potter czy władcy pierścieni, pracowałem nad kilkoma projektami świata magii.

Z serii GTA: Głównie to organizacje przestępcze, zaczynając od gangsterów ulicznych lub freelancerów, kończąc na motocyklistach, Meksykańskich czy Meksykańskich mafiach. Byłem liderem kilku trudnych do odgrywania organizacji. Oprócz tego miałem przyjemność rozwijać się w frakcjach porządkowych czy grać szanowanego biznesmena.

Z serii Gothic: Stanowiska dowodzące frakcji czy małych organizacji/szajek. Było tego bardzo niezliczenie dużo, wypisywanie zajęło by mi tygodnie, a połowy, że nie pamiętam, gdy rozgrywka trwa od ponad pięciu lat.

c. Staż: Moje pierwsze obcowanie z RP zaczęło się u schyłku 2008 i trwa jak narazie do dnia dzisiejszego.

d. Powód zakończenia gry: Upadające środowiska Role Play np. GMP, znudzenie się powyższymi grami, coraz to większe nieporozumienie w zorganizowaniu serwerów, wirtualna waluta jako cel gry wśród innych graczy, a nie zabawa, zbyt rosnąca automatyzacja, minimalizująca rozgrywkę Role Play.

*Ważnym jest, czy mamy do czynienia z osobą posiadającą już jakieś doświadczenie w role-playingu, czy też z kimś zupełnie nowym i nieobeznanym. To jednak nie znaczy, że podania rozpatrywane są w jakimś stopniu inaczej od innych.

3. Postać
a. Imię i nazwisko: Roselynn Rawlins
b. Wiek: 21
c. Pochodzenie: Coruscant
d. Rasa: Kiffarow
e. Wygląd: Średniego wzrostu kobieta (176cm), szczupła (61kg) o czarnych, gęstych, długich (Do łokci) włosach, które zazwyczaj nosi rozpuszczone. Przyglądając się jej oczom, może wywnioskować, że są kolor brązowego. Zgrabny mały nosek, a przez jego grzbiet przechodzi wytatuowany pasek, znikający gdzieś za uszami.
f. Historia (minimum 800 słów): "Korelia, 27 ABY. Państwo Rawlins początkowo nie chcieli wiedzieć jakiej płci urodzi im się dziecko. Kiedy okazało się, że jest to dziewczynka byli w szoku, a najbardziej ojciec który był pewny, że będzie miał silnego syna, tą "dziewczynką" byłam ja. Nie pamiętam za bardzo swoich pierwszych westchnień życia, jedynie to co opowiadali mi najbliżsi, wtedy może nam się wydawać, że jednak pamiętamy te wydarzenia, chociaż ja wiem, że to nie ma naukowej racji. Wspominając wczesne dzieciństwo niewiele przychodzi mi, choć w pamięci krąży mi twarz kobiety o szczerym uśmiechu, prześlicznych brązowych oczach, przy tej kreacji blada, mokra twarz ujmująca temu obrazu, była to moja matka gdy twardo walczyła z swoją chorobą. Pewnie wielu z Was powie, jak mi bardzo współczuje, że jestem silna bo wytrwałam... Słowa należą się temu, który musiał mnie ochraniać, gdy ten sam ciężar w swoim sercu - był moim ojcem. Żyjemy tak złożonym, szerokim wszechświecie, a mój ojciec w moich oczach był jedyny w swoim rodzaju, charyzmatyczny, kochany, najmądrzejszym. "Grał" jako polityk, miał w branży wielu wrogów którzy by posunęli się do najgorszego by zdobyć przewagę, naprawdę okropne. Dorastając uczęszczałam do okolicznej szkoły, tam poznałam swoich pierwszych znajomych, którzy początkowo myśleli, że jestem jakaś dziwna, dopóki razem z nimi nie zaczęłam robić psikusów swoim nauczycielom. Przez lata zdobywałam uznanie w szkole, czułam się naprawdę wyjątkowo, miałam swoich wrogów którym zawsze dokuczałam, a oni zawsze się odpłacali. Cholera... To były beztroskie czasy, wiele się w szkole nauczyłam, przede wszystkim by być zawsze pewnym siebie i iść na przód. Podczas mojej edukacji wciągnęłam się mocno w zajęcia z dziedziny programistki, nauczyciele powtarzali mi, że jest we mnie potencjał i to niezwykle wyjątkowy. Każdy dzień coraz bardziej mnie nakręcał na poświęcanie się temu kierunkowi, wyobraźcie sobie te możliwości płynące z tworzenia! Moja wyobraźnia kusiła mnie coraz bardziej, poziom i moje oceny rosły. Wkrótce później ogłoszono ciekawy projekt, gdzie kreatywność była niezbędnym narzędziem do sukcesu. Odrazu zgłosiłam się i podjęłam się walki z ciężką konkurencją. Pamiętam ten dzień jak pełna szczęścia opowiedziałam o tym tacie, był ze mnie dumny. Początki projektu były najcięższe, musiałam zorganizować swoich pomocników oraz zaplanować plan, głowa pełna pomysłów, ale który wybrać? Uczymy podejmować się odpowiednie decyzje, wtedy zadecydowałam, stworzymy nowy program nadawania informacji w szkole! Był to strzał w dziesiątkę, jak nie w setkę! Mieliśmy potężny zapał do pracy, który wydawał się, że przez nic nie może zostać rozbity, ale to były pozory. Momentami chcieliśmy się w grupie wszyscy pozabijać, jednak nauczyliśmy rozwiązywać się problemy w sposób łagodny. Zwykły projekt, a pokazał mi jak bardzo trzeba wierzyć i ciężko pracować, jak bardzo powinniśmy się liczyć w grupie z wszystkimi i umieć ze sobą współpracować, na pewno nigdy tego nie zapomnę! Wyniki miały przyjść niebawem. Poznałam pewnego chłopaka, był taki uroczy ale najbardziej rozrabiał, ale w sumie... Kręciło mnie to. Zapoznała mnie z nim moja przyjaciółka, szybko załapaliśmy ze sobą kontakt z czasem zaczęliśmy być blisko siebie, chyba najgorsza rzecz jaką mogłam wtedy zrobić, zmieniłam się... Na gorsze. Przez niego kilka razy miałam problemy z prawem, co szybko zostało wykorzystane przez przeciwników mojego ojca. Bardzo się na mnie zdenerwował, wpadł w diabelski szał i... wtedy uderzył mnie w twarz! On i ja byliśmy w szoku, nie poznawaliśmy siebie, szybko uciekłam do swojego pokoju. Mijały gorzkie dni, głęboko rozmawiałam z ojcem i obiecałam mu, że zerwę kontakt z chłopakiem. Spotkałam go drugiego dnia na stołówce szkolnej, początkowo nie chciałam z nim rozmawiać, jednak wydusiłam to z siebie. Próbował zmienić moją decyzje słodkimi słowami, prawie bym mu uległa ale na myśl przeszła mi twarz ojca, odbiegłam. Następnego dnia, ta sama stołówka, widzę go z nową koleżanką, jaka ja byłam głupia... Od zawsze interesowało mnie ratowanie ludzkiego życia, nigdy nie rozumiałam czego mają służyć wojny? Spływa krew, budzi się nienawiść. Ratowanie istnień daje wiele satysfakcji, daje możliwości... Zainteresowałam się nowym kierunkiem jaki jest medycyna, nie wiedziałam, że jest aż tak ciężko... Tyle nie przespanych nocy z głową na sztosie książek, jednak dałam radę. Zbliża się zakończenie kolejnego, pełnego pracy roku szkolnego, jednak ten był szczególny, bo w końcu przyszły wyniki naszego projektu. Moment gdy stoisz i czekasz jest chyba najbardziej gorący, zwłaszcza gdy inni starają trzymać te napięcie.. Najlepszy projekt należy do... "Grupy Rawlins!". Poczucie ulgi i triumfalnej satysfakcji zapadają na długo w pamięci, wszyscy byli ze mnie bardzo dumni. Podobało mi się to, by wygrywać za każdą cenę. Mam wrażenie, że czas przyspiesza w najmniej spodziewanym momencie, zanim się obróciłam już czeka mnie masa egzaminów, ile tu już minęło? Wraz z powrotem do szkoły rozpoczęła się intensywną nauka, bywały dni, by dać sobie spokój ale to było chwilowe poczucie słabości, walczyłam, pracowałam nad sobą, ojciec mówił, że jestem jak matka, że mam jej serce. Wraz z wiekiem coraz więcej opowiadał mi o matce, musieli naprawdę być w sobie bardzo zakochani, najbardziej ciekawy był moment gdy o tym opowiadał, jakby ona nadal tutaj była. Wskazówka zegara codziennie robiła obroty na tarczy, wydaje się, że nigdy ona nie stanie, aż tu zbliża się egzamin... Wyczekiwanie w poczekalni, aż wywołają. Pamiętam jak wtedy się denerwowałam, chyba na korytarzu zrobiłam równo kilometr. Wywołano mnie "Roselynn", wystrzeliłam podenerwowana w górę i ruszyłam do pokoju.. Spoglądam na ich skamieniałe twarze jakbym ruszała na karę ostateczną. Gdzie jesteś Roselynn? Przecież ty się niczego nie boisz... Próbowałam się opanować i jednocześnie skupić na zadaniu, tak przez cały dzień. Twarze komisji egzaminacyjnej przepowiadały najgorszy scenariusz. Moja pewność siebie w jednym momencie wyparowała, wróciłem do poczekalni, złożyłam twarz w dłonie. Znowu mnie wywołano... Znowu stojąc przed nimi, za plecami szczypię palce ledwo co wzięłam wddech słyszę "Zdała Pani", puściłam łzy szczęścia. Exodus mojej edukacji, czas na dojrzałe wybory, nie mam pojęcia od czego zacząć. Tucząc się w nowej rzeczywistości dzięki pomocy ojca rozpoczęłam pracę w szpitalu, początki były bardzo ciężkie, inni pracownicy patrzyli mi na ręce, nie było mowy o pomyłkach.. Udało mi się przetrwać, robiłam prawie wszystko, że odruchowo. Najgorszy dzień jaki pamiętam z pracy? Poznałam na służbie sporo ludzi, większość była naprawdę w porządku, ale miałam tą nieprzyjemność poznać kilku przygłupów. Zawsze sobie ze mnie żartowali, nie przejmowałam się. Pojawił się jednak taki moment gdy już miałam tego serdecznie dosyć, od głupawych kłamstewek "gdzie znajduje się toaleta" do pewnej granicy, gdy siedziałam w zamkniętym sektorze szpitala, oni zaczęli mnie straszyć, przez nich posikałam się i dopiero się zaczęło... Byłam pośmiewiskiem przez dłuższy czas przez co dałam nauczkę jednemu z pracowników, co skończyło się moim wylotem.

*Fundamenty naszej postaci, którą mamy zamiar rozwijać po dołączeniu do organizacji. Odnośnie historii - progiem minimalnym jest 800 słów. Dalej jej długość jest zależna jedynie osoby składającej podanie. Warto zaznaczyć, iż historia jest bardzo istotnym elementem, mającym kolosalne znaczenie podczas rozpatrywania podania.

4. Informacje dodatkowe
a. Czego szukasz w RP w organizacji i co jest dla Ciebie w grze najważniejsze? Ciekawej rozgrywki, inspiracji i możliwości rozwijania siebie, swojej postaci oraz możliwość spędzenia ciekawie czasu w internecie. RP w świecie Star Wars będzie dla mnie na pewno ciekawym doświadczeniem i odpoczynkiem.
b. Skąd dowiedziałeś się o organizacji? Od znajomego, dla ciekawych nick: Satur Kasabow.

Re: Roselynn Rawlins

: 01 sie 2017, 1:31
autor: Roselynn Rawlins
Wynikł pewien błąd i tutaj jest oficjalna wersja podania #pozwolenie od Feragusa.
Ukryte:

Re: Roselynn Rawlins

: 01 sie 2017, 3:29
autor: Bart
Koncept jest dobry - normalna postać z krwi i kości osadzona w równie normalnym, ale i konkretnym życiorysie. Wyraźnie zarysowane zainteresowania i ambicje postaci dobrze to uzupełniają, ale niestety, na koncepcie się to kończy. Napisanie tekstu z pierwszej osoby pozwala łatwo wytłumaczyć większość spłyceń perspektywą postaci, która prowadzi monolog, nie spłyconym przekazem samego autora, ale w efekcie nie ma też niczego, co pokazywałoby, że istnieje coś ponad to. Pozornie skomplikowane, zawiłe, ciężkie życiowo kwestie ograniczają się do kilku szybkich zdań; konflikt z rodzicem na tle toksycznego związku momentalnie przechodzi w przemyślenia wojenne, z których wchodzimy w zainteresowanie medycyną. Cała historia jest usłana skrajnie prostymi, niemal prymitywnymi myślami i wnioskami z nich; dotyczy to wyświechtanych haseł o współpracy przy okazji projektu szkolnego; dotyczy to przejścia z pochodzących właściwie znikąd przemyśleń o wojnie do zainteresowania medycyną. Cały tekst jest utrzymany w takim tonie, a zrzucenie tego na uproszczenia i perspektywę postaci prowadzącej monolog pozostawia nas właściwie z niczym, bo i tak próżno tu odnaleźć zaletę; podobnie powierzchowne i uproszczone myślenie do zalet postaci należeć też nie może.

Zostawiłoby to całą historię jako nieszczególnie problematyczną - ciężko tu o odnalezienie zalet, ale na pewno brak też prawdziwych wad, lecz tą neutralność rujnuje język. Nie jest katastrofalny, nie jest nie do zdzierżenia, ale w połączeniu ze skrajną prostotą tekstu przechyla dla mnie szalę jako potwornie niechlujny i bylejaki, pełno tutaj źle odmienionych wyrazów, zjedzonych słów, literówek ("Słowa należą się temu, który musiał mnie ochraniać, gdy ten sam ciężar w swoim sercu - był moim ojcem"; "mój ojciec w moich oczach był jedyny w swoim rodzaju, charyzmatyczny, kochany, najmądrzejszym").

Skoki z wątku na wątek, uproszczenie wszystkich elementów łączy się z tak bylejakim wykonaniem w coś, co jawi się jako nieprzemyślane. Pomysł ma potencjał, ale wykonanie zupełnie nie wyszło. Przeciw.

Przy okazji - Coruscant upadło na przełomie 27 i 28 ABY, ale nie widzę tutaj niczego w historii, co wiązałoby ją z tą konkretną planetą, więc zamiana byłaby tylko kwestią wyboru czegoś innego, dodatkowo oczywiście nikt takich rzeczy nie traktuje jako błędu. Tu jednak także łatwo o wrażenie, że całość nie jest zbytnio przemyślana - jako pochodzenie mamy Coruscant, na początku historii Korelię 27 ABY i można tylko zgadywać, co jest czym.

Re: Roselynn Rawlins

: 01 sie 2017, 4:35
autor: Roselynn Rawlins
Jestem z natury człowiekiem i zdarzają się pomyłki. Pierwszy wyraz w historii opowiada, gdzie moja postać się urodziła i wychowała. Nie zgodzę się, że brakuje tutaj wad, moja postać na pewno jest naiwna, ma zbyt wysokie miewanie o swojej osobie... Moim zamysłem było grać zwykłej dziewczyny, nie chciałem tworzyć postaci, córki terminatora, weterana setek wojen, nie chciałem wciągać w postać jakiś przejedzonych powtarzalnych na każdej platformie RolePlay motywów zemst, miała to być postać poznająca prawdziwe oblicze świata od strony Jedi, kreacja szarej postaci, gdyż tworzenie czegoś od fundamentów w moim miewaniu niesie szeroką satysfakcje. Roselynn tak naprawdę, nie odkryła w sobie tych mocniejszych stron z wyjątkiem silnej pasji do medycyny i informatyki.

Re: Roselynn Rawlins

: 01 sie 2017, 9:11
autor: Bar'a'ka
Podanie sprawia wrażenie napisanego jednym ciągiem, ale w negatywnym znaczeniu. Jakbyś wylał z siebie kilkadziesiąt fragmentów, z których ma składać się postać bez chwili przyjrzenia się im całościowo. Na zasadzie to będzie pasować dalej, teraz wrzucę to aby tylko coś dopisać. Powierzchowność, przypadkowość i brak wynikania czegoś z czegoś. Przez to nie widzę tutaj pomysłu na postać, a tylko szybki szkic, nad którym wypadałoby jeszcze popracować. Spleść to w całość, niektóre rzeczy usunąć, zmienić, ale to już kwestia autora.

Samo zamieszczenie postaci w szkole jest bardzo fajnym pomysłem. Na idei jednak koniec. Chcesz stworzyć zwyczajną postać ze zwyczajnymi problemami, to bardzo dobra droga. Tyle, że te jej problemy w historii nie znaczą wiele. Są jakimiś punktami wyznaczającymi zmiany, wpływy, ale same w sobie są powierzchowne. Te zmiany i wpływy też nie są jakoś szczególnie pogłębione. Nie chodzi mi o to, żebyś miał się przy każdym rozpisać na milion linijek. Po prostu przy próbie wejścia w postać, czuje się twój brak wejścia w nią jakbyś poruszał się tylko po zdarzeniach na zewnątrz.

Sam fragment z mocą jest do bólu tandetny i wyświechtany. Tu mam całkowite poczucie dopisania byle by było.

Sądzę, że to podanie to mający jakiś tam potencjał szkic.

Przeciw.

Re: Roselynn Rawlins

: 01 sie 2017, 18:01
autor: Tanna Saarai
Skupię się najpierw na trzech wycinkach z tekstu, które mnie w jakiś sposób rozbawiły, przykłuły uwagę (niestety niezbyt pozytywnie).

Zacznę od czegoś, głównie przez to, iż pojawia się już w 5 zdaniu, co mnie bardzo rozbawiło:
Pewnie wielu z Was powie, jak mi bardzo współczuje, że jestem silna bo wytrwałam..."
Emm... Nie. Bo jakby to ująć... To jest 5 zdanie. Nie znam bohaterki, nic o niej nie wiem, więc czemu mam jej współczuć? Zwłaszcza, że jedyne czego się dowiadujemy z tekstu to "moja matka gdy twardo walczyła z swoją chorobą".
Tekst jest pisany w pierwszej osobie, adresowany do czytelnika, przez wiele bezpośrednich zwrotów... Ale ten chwyt, przynajmniej na mnie, zwyczajnie nie działa. Domyślam się, że chciałeś podkreślić, jak ciężko było bohaterce w tej sytuacji, ale niestety... dla mnie wyszło śmiesznie.
Następnego dnia, ta sama stołówka, widzę go z nową koleżanką, jaka ja byłam głupia... Od zawsze interesowało mnie ratowanie ludzkiego życia, nigdy nie rozumiałam czego mają służyć wojny?
A to jest niezwykle ciekawy fragment, bo to jedyny moment, w którym pojawia się słowo "wojna", jakakolwiek refleksja bohaterki nad tym zagadnieniem. Problem w tym, że ten temat pojawia się znikąd. Dosłownie, i ciężko mi na to użyć czegoś innego niż kolokwializmu, "z dupy".
Bo ani wcześniejsza sytuacja do tego nie nawiązuje, ani późniejsze przeżycia bohaterki nie mają z tym nic wspólnego...
Rozumiem, że z tego wyrosło zainteresowanie bohaterki medycyną, ale... Ja się tego domyślam. I tu jest problem, bo nie wiem, czy tak jest... Nigdzie wcześniej, czy później temat jakiejkolwiek wojny nie jest przez bohaterkę poruszany w tym monologu...
A sądzę, że jeden głupi akapit przed tym zdaniem zmieniłby wiele ;-)

I na koniec coś przy czym parsknąłem srogo:
Wskazówka zegara codziennie robiła obroty na tarczy, wydaje się, że nigdy ona nie stanie, aż tu zbliża się egzamin...
Dobrze wiedzieć, że tam u was wszystkie zegary działają normalnie ^^

Nie wymieniam tego wszystkiego po to by się naśmiewać, a zwrócić Ci uwagę na logiczne błędy w historii, którą napisałeś.

Sam koncept, jaki wybrałeś jest bardzo fajny; prosta, zwykła dziewczyna jakich mnóstwo, dziewczyna z sąsiedztwa. Ja to kupuję... Problem jednak w tym, że później muszę czytać co ona sobie myśli... Ba... Jak myśli... I to jest tortura. Wykreowałeś postać bardzo płytką, płaską, jednowymiarową, która owszem wzbudza sympatię i szczerze ją polubiłem, jednak jest to sympatia z litości. Bo Roselynn Rawlins jest głupiutką dziewczyną. Gdybym po przeczytaniu tego miał ją opisać to byłaby to stereotypowa blondynka. Szkoda, bo jak mówię dziewczyna wydaje się sympatyczna. Jednak taka postać w naszym brutalnym świecie zginie, o ile już nie na wprowadzeniu to przy pierwszej akcji, o ile nie zabije się w trakcie pobytu w bazie... Zakładając, że ktokolwiek zechce, by do grupy dołączyła.
Pierwszy wyraz w historii opowiada, gdzie moja postać się urodziła i wychowała.
Z tym, że w podpunkcie 3c masz:
Pochodzenie: Coruscant
I jeśli jest tak jak mówisz to zdradza to niechlujstwo z twojej strony.


Płytka, jednowymiarowa bohaterka, której sposób myślenia, same tematy, nad którymi rozprawia zmieniają się szybciej niż chorągiewka na wietrze... bardzo wiele błędów w tekście, które uprzykrzają czytanie, dziwne skonstruowane zdania... To wszystko sprowadza się do jednego wniosku... Jestem przeciw.

A jak mówię szkoda, bo mimo tych wszystkich wad, które ma w sobie ten tekst, sama Roselynn da się lubić ;-)
Ty również, po tych paru słowach o sobie, wydajesz się być kimś sensownym. Życzę Ci więc powodzenia w dopieszczaniu następnej wersji historii, bądź pisaniu zupełnie nowej. W zależności na co się zdecydujesz.


PS. Czytałem to sobie głosem Juhani z KOTORa. Polecam! Przednia zabawa ^^

Re: Roselynn Rawlins

: 01 sie 2017, 19:06
autor: Zosh Slorkan
Mam bardzo podobne wrażenia... tak jak Bart napisał, ilość uproszczeń i reszty można zwalić na to, że to perspektywa postaci, ale to tak naprawdę nie zmienia dla mnie nic. Bo w 1 perspektywie to cienkie pomysły i słabe wykonanie autora, w 2 to płytka postać o nie za ciekawym poziomie myślenia. I tak jak to Binol wyżej napisał... zalatuje to stereotypową serialową blondyneczką. Granie przekonującej i prawdziwej, nieprzegiętej postaci odwrotnej płci wymaga wyczucia, smaku i wielkiej wyobraźni. Postacie odwrotnej płci nie są trudne przez to, że to trudne takie wybrać i będzie udana, bo ktoś się na to odważył i już. No nie, to trudne postacie, to jest "hard mode", tak samo jak rasa z innego świata co wymaga przestawienia na kompletnie inne myślenie. Jak ktoś się na to porywa to musi być dobre, a jak to zalatuje stereotypem to jest bardzo źle.

Pewnie i tak dałbym neutrala, bo nie ma tu nic co byłoby jakimś jawnym skreślaczem... poza tym, jak strasznie to wrażenie nieprzemyślanej historii ze streszczonych, skróconych motywów łączy się z tym jak jest napisana. Ja robię tutaj za istny antyprzykład pisania, no bo mam po prostu beznadziejny styl, ale jako-taką poprawność trzymam, że nikogo nie boli to co piszę za bardzo. A tutaj to już nawet ja potrafiłem się łapać za głowę, w prawie każdym zdaniu jakiś babol. Wszędzie literówki, źle odmienione wyrazy, rzeczy co nie pokazują jakiegoś konkretnego problemu z pisaniem, ale mordercza skala bylejakości i niechlujstwa powala. Akurat na szczęście te najbardziej przerażające potworki weszły w części poza historią, ale z drugiej strony... no to jest część tego jak piszesz i jest niepokojąca.

Też co do posta z "obroną" przed Bartem... szczerze, lepiej gdyby go nie było, bo co to, do wyboru jest albo takie coś albo weterani setek wojen że to jest jakiś... nie wiem, argument? A zwrotów "nie zgodzę się, że brakuje tu wad" nawet nie rozumiem.

Moja postać była prosta i potwornie ogólnikowo zarysowana jak zaczynałem, to była postać dopiero poznająca trochę więcej świata niż własną rodzinę... mam takie samo podejście, ale no zdecydowanie to nie jest dobre wykonanie.

No nie wyszło po prostu. Też muszę dać negatywa x/

(Btw, jak o kimś mówisz to wypadało by pisać nicka poprawnie zamiast wymyślonych potworków XD)

Re: Roselynn Rawlins

: 02 sie 2017, 23:07
autor: Alora Valo
Dużo więcej do dodania tutaj nie ma. Postać prosta, co niekoniecznie musi być wadą, ale wydaje się bardzo powierzchowna, płytka. Historia jest zlepkiem różnych motywów, które dobrze by było jednak rozwinąć, ukazać głębiej, dokładniej.

Co mogę dodać od siebie jeszcze - abstrahując od samej historii i różnych baboli:
Fajnie by było, gdyby kolejne motywy, skoki w historii, czy inne zmiany tematu tekstu zostały jakkolwiek oddzielone od siebie. Kilka akapitów i odrazu sama forma wyglądałaby dużo schludniej, przyjemniej dla oka, przez co lepiej by się to czytało. Takie ściany tekstu, w których skacze się z jednej rzeczy na drugą jak dla mnie wprowadzają straszny zamęt u odbiorcy.

Jestem przeciw.

Re: Roselynn Rawlins

: 03 sie 2017, 0:01
autor: Siad Avidhal
#pozwolenie od Feragusa.
Strasznie nie lubię czegoś takiego. Może jestem czepialski, ale zerknięcie w profil, użytkowników, grupy, byle jakiego posta albo wiadomość PW na nick nie kosztuje więcej niż pięć sekund. Ja jak już mówiłem w innym podaniu... Patrzę na kandydata bardziej personalnie. Ale bywa - spoko. Mówię to informacyjnie i nie wpływa to nijak na moją ocenę w tym wypadku.

Historia jako taka złym językiem napisana nie jest. Problemem jest raczej to, że autor nie ma świadomości, że nikt nie będzie rozeznawał się w jego intencjach, które próbował zaszczepić w historii, a których tam nie ma. Wcześniej wspomniane wielokrotnie urwane motywy i próby tłumaczeia. To nie jest epopeja narodowa, w której czerwone firanki mogą sobie symbolizować krew przelaną za ojczyznę. To wymaga zabiegów, które mają nam to podpowiedzieć i chociażby trochę nakreślić sytuację. Tutaj tego nie widzę. To splot różnych tam sobie rzeczy, z których ma coś wynikać - a ostatecznie nie wynika nic. Serio czasem WARTO napisać coś realnie banalnego i spójnego, niż próbować przedstawić coś pokrętnie, gdzie z logiki jeśli nie siedzi się w cudzej głowie nie da się wyciągnąć tak naprawdę nic, prócz zlepku losowych rzeczy wrzuconych tak, o. Miało wyjść naturalnie, a wyszło nieco płytko. Emocje samej bohaterki zostały spłycone do jednego, krótkiego ciągu z którego na dłuższą metę nie wynikało nic. Co nam może sugerować, ze podobnie będzie i w rozgrywce. MOŻE jestem w błędzie. Ale gdyby weryfikacja wstępna polegała na wdrażaniu postaci, to tych podań by nie było. Niby płytkość samej postaci ubrana jest w barwne, "dynamiczne" przedstawienia... Ale w ogóle tekstu daje to wyraz po prostu nastoletniego bloga i najpierw jakiś tam chłopak, nagle dywagacje o ojcu, które z nielogicznych przyczyn przechodzą do rzeczy kompletnie odrębnych jak przelewanie krwi i ratowanie istnień w galaktyce.

Głos oddaję negatywny. Ale szczerze liczę, że ktoś taki jak Ty na tym jednym podaniu nie poprzestanie.

Re: Roselynn Rawlins

: 07 sie 2017, 16:56
autor: Rada Jedi
Podanie otrzymało 6głosów negatywnych, w efekcie czego aplikacja zostaje odrzucona. Według Regulaminu, następna aplikacja może zostać złożona po upływie miesiąca.