Strona 1 z 1

Satur Kasabow - Zatwierdzone

: 26 lip 2017, 14:33
autor: Satur Kasabow
1. Informacje bazowe
a. Imię: Michał
b. Wiek: 20 wiosen
c. Zamieszkanie: Zależy od dnia tygodnia, na ogół okolice Słupska.
d. Zainteresowania/Hobby: ZHP - 9 lat, były przyboczny i patrolowy (oraz jego założyciel), obecnie robię PWD. Strzelectwo sportowe z krótkiej broni 2 lata, indywidualnie z długiej strzelam od 6 lat. Rekonstruktor Powstania Warszawskiego 2 lata. ASG 2 lata na pozycji snajpera. Założyciel małej kapeli "Dendronica" działającej na obszarze internatu i jego perkusista. Gram również na gitarze basowej, a dokładniej rzecz ujmując szkole się, tak samo jak na keyboardzie. Znam się nie co na surwiwalu i leśnictwie, oraz innych "mniej waznych sprawch".
e. Kilka zdań o sobie i swoim charakterze: Nie lubię pisać o sobie. Mam twardą psychikę (i złożoną osobowość), chodź wiem, że mam bardzo dziwny charakter pisma. Często wiele osób uważa, że się denerwuje, chodź jest to błędne myślenie. Gra dla mnie zawsze pozostaje grą. Poważniej traktuje rozgrywkę RP.
f. Kontakt:
- email - snajper4awp@gmail.com
- steam - snajper4awp

2. Scena RP/RP w JK3
a. Formy rozgrywki: GMP, G2O, G2MP, GO, MTA, SAMP, D&D (i inne karcianki RPG)
b. Organizacje/Grupy:
Ukryte:
c. Staż: GMP, G2O, G2MP, GO - 4 lata; MTA i SAMP 2 lata, od 2 lat co jakiś czas karcianki RPG pokroju D&D
d. Powód zakończenia gry:: Liczne absurdy na platformach w wielkim skrócie.

3. Postać
a. Imię i nazwisko: Satur Kasabow
b. Wiek: 27 lat
c. Pochodzenie: Kuar
d. Rasa: Kiffarow
e. Wygląd: Dość wysoki, lekko barczysty, z cerą lekko ciemniejszą od białej. Oczy duże koloru zielonego, lecz ślepy na lewe oko (od nie pełnych 2 ostatnich lat). Włosy nie zbyt długie, brunet. Pozbawiony wszelkiego zarostu, jest na ogół ogolony. Nos orli, głos baratynowy. Dość wyrośnięty jak na swój wiek. Kilka dziwnych zadrapań na szyi, ciągle nie w pełni zagojonych (co jest dość nienaturalne), oraz kilka innych zwykłych blizn na ciele. Charakterystyczny dla jego rasy tatuaż na twarzy, z którego wynika niezbyt wysokie położenie w swoim plemieniu. Często poruszający się w swojej zbroi krzyżowej lekko zadrapanej, barwy śnieżno-białej, z licznymi makowymi (odcień czerwieni) i czarnymi akcentami oraz klasycznym kasku z literą "T". Nie pasującą częścią uzbrojenia do jego rangi jest czarna peleryna okrywający plecy jego uzbrojenia. Często odruchowo przemieszcza się, trzymając w ręce swój "testowy" E-11s long-range blaster.
Ukryte:

f. Historia:
Kuar 3ABY. Jako 7-latek nie wiele pamiętam z tamtych wydarzeń. Bardzo płakałem, widząc ojca idącego na wojnę przeciw Imperium. Inni starsi Mandalorianie plemienia także ruszali. Nic, tylko żal i smutek, a zarazem nadzieja, że wróci, że wszystko będzie dobrze. Dokładnie to widziałem po ludziach, rozejrzawszy się dookoła. Już od tamtego czasu zacząłem do pewnych spraw podchodzić nieświadomie, nieco inaczej... że nie zawsze musi być, jak my chcemy i nie zawsze my, widzimy jedyne rozwiązanie.
Czas wydawał się wówczas dłużyć w nieskończoność. Pajęczaki coraz częściej nawiedzały nasze wioski, nasza znikoma populacja z trudem zwalczała tę przebrzydłą faunę z granic naszych domów. Ile jeszcze? - zadawali sobie ludzie, którzy powoli z czasem tracili nadzieje, na dawne życie. Szarość, spustoszenie, to na pewno wiedziałem, że przynosi wojna, już wiedziałem, przechodząc się po mojej rodzinnej osadzie. Dopomagałem w ognisku domowym matce, jak tylko się dało, czy sprzątać, gotować, czy zakupy iść zrobić. Dzień, za dniem, wyglądał bardzo podobnie.
Nie cały rok później był jeden z lepszych dni mojego życia. Koniec wojny, koniec imperium, armie wracają do swych domów, także i ja doczekałem się bohatera w progach swego domu. Tak, czułem niesamowitą ulgę, widząc go dziś, właśnie tu, będąc przekonanym, że już nigdy nie będzie nam źle. Ach... Jak głupi wtedy musiałem być...
Kilka lat później dostąpywałem pasowania na pełnoletniego nomada... dzień, chwalebny dla dzieciaków mojego pokroju, dzień uciechy, zadumy... dzień pamiętny. O tak, na pewno to był dzień pamiętny, a jeszcze bardziej jego przed dzień... Dzień przed ceremoniałem, ojciec został nakryty, na obmacywaniu się bez ubrań z kimś innym, niż moja matka... wolałbym, żeby to była, chociaż kobieta... a nie mężczyzna. Tak, dokładnie to się okazało... Ojca przestały pociągać kobiety, w tym głównie moja matka. Nikt nie wyobraża sobie wstydu mojego podczas ceremoniału. Wstyd, niechęć, nienawiść, zgorzkniałość. W taki sposób zacząłem wyrastać w cieniu nienawiści do mojego ojca. Każdy kojarzył mnie już tylko z nim, z jego homoseksualizmem, często kpiono ze mnie prosto w twarz, żadna rasa nie mogła pojąć, co czuje... Lecz co się stało z matką? Matka nie miała pełni praw w plemieniu, to też opuściła naszą osadę, za zgodą ojca, lecz beze mnie. Tęskniłem za nią, nie mogłem pogodzić się z tym, że mnie zostawiła z nim, lecz też rozumiejąc to dwojako, wiedziałem, że też sama nie mogła tego wszystkiego znieść. Dlaczego mnie to dotyka? Życie się partaczy, teraz na każdym możliwym zakręcie. Wątpliwy był do ukończenia mój okres próbny. Z gniewu i nienawiści, która była dodatkowo potęgowana przez wyśmiewającą mnie społeczność, ciężko było skupić mi się na moich pracach, zadaniach i pomniejszych misjach. Często potrafiłem dać plamy nawet na najprostszej czynności. Toteż wściekałem się bardziej, lecz... jest w tym wszystkim jedna rzecz, cecha. Tłumienia tego w sobie, nikt nigdy nie widział mnie, jak się wściekam, zawsze to w sobie głęboko tłumiłem, widziałem w tym rozwiązanie mojego problemu. I byłem przekonany o jego bezwzględnej skuteczności. Metoda ta z czasem przynosiła nie najgorsze efekty, całe negatywne emocje ukryte głęboko w sobie o wiele bardziej podnosiły moją skuteczność bojową na treningach. Mimo że dalej nikt nie czuł wobec mnie respektu, ja czułem zmianę. Lecz czułem coś jeszcze... z czasem wyczuwałem w sobie nieświadomie głęboki rozłam tym wszystkim. Wszystkie negatywne emocje jakby miały szczeliną niewielką we mnie uciekać. Lecz nikt nie spostrzegł we mnie tej zmiany zewnętrznej. Starałem się tego wciąż trzymać.
Po kilku latach długich szkoleń wojskowych oficjalnie przyjęto mnie do plemienia na pełnoprawnego Mandaloryjczyka, otrzymałem w końcu godną zbroję krzyżową w barwach plemiennych. Co ciekawe wybrano mi nawet specyfikację wojskową, miałem być nową testową jednostką, odpowiendikiem Imperialnego Sniper Trooper. Dostałem ku temu E-11s long-range blaster. Wiązało się to z cotygodniowym raportem ze "wszystkiego" tak by Armia Nowej Republiki miała pewność, czy warto zacząć pracę nad daną jednostką. Oczywiście podobno takich testerów jak ja, było więcej, tylko w innych plemieniach. Ciekawe, czy też zawsze wybierają tych najmniej tolerowanych przez dane grono społeczne. Chociaż, muszę przyznać, że sam byłem ku temu winny, słabo mi szło jako prosty szturmowiec, nie wyspecjalizowałem się, w prawie żadnej innej metodzie działania, nie licząc oczywiście podstaw. Samo strzelanie ze zwykłego blastera sprawiało mi trochę kłopotów, czasem po prostu długo się namyślałem, rozkojarzenie, pewno to spowodowało, wepchnięcie mnie na zupełnie inny tor rozwoju. Tor testowej jednostki.
W spostrzeganiu samego siebie zauważyłem kilka zmian. Mianowicie, często jak stoję przed lustrem, ale nie tylko przed nim, dostaje tricków nerwowych. Ręce mi drżą, czasem muszę coś dosłownie złapać do ręki, by mieć co trzymać w dłoni, lub mieć co miętosić w palcach. Mam wrażenie, że czasami cały się trzęsę i nie zbyt często się uśmiecham od kilku długich lat. Ludzie mówią, że jestem bardzo cichy, wzrok niespokojny. Lecz... ja dalej czułem rozerwanie wszystkim, co dzieje się w moim domu, nie mogłem się ustabilizować w życiu, na tej najważniejszej dla mojego plemienia płaszczyźnie - na rodzinie, której czułem, że nie mam, straciłem.
Dość już o mnie... - biłem się w myślach, patrząc zamyślany przez iluminator statku kosmicznego LAAT. Po chwili usłyszałem głos "ARC-170 niezły co nie?", nie co ocknąłem się i rozejrzałem dookoła, obok mnie siedział nasz nowy przewodnik terenowy w krzyżowej zbroi z atutami barwy zielonej. "Co?" - odparłem, nie będąc w pełni trzeźwy umysłowo, próbując skupić się na nie znanym mi w pełni osobniku. Obcy tylko wskazał palcem na iluminator, przez który było widać myśliwiec rebelii. Skinąłem tylko głową, bo chwile potem, statek dostał gwałtownych turbulencji, co znaczyło, że zbliżaliśmy się do celu. Zapieliśmy pasy bezpieczeństwa i weszliśmy w atfosmere, Instruktor zaczął dość głośno i wyraźnie nadawać w całej kabinie oddziału o celach misji, tak jak bym je słyszał pierwszy raz...
O to jesteśmy, parszywa kompania. Dotarliśmy do planety Ryloth, by wesprzeć działania przeciw Sojuszu Różnorodności. Prosta misja wsparcia, takie dostaliśmy wskazówki, ale w życiu nic nie jest proste, prawda? Lądowanie nie przeszło pomyślnie, zostaliśmy ostrzelani i trafiono nas w turbinę przy samym lądowaniu. Mocne zderzenie, jednak statek, jak i my byliśmy cali. Każdy z nas ciężko oddychał, czując rosnące napięcie. Dobyliśmy broni i opuściliśmy pokład statku poruszając się w zwartej pozycji przed siebie. Zdołaliśmy się ukryć między ostrymi skałami kilka metrów dalej od statku. Ta cisza nie mogła trwać długo, pierwszy oddany strzał padł ze strony półek skalnych, ku naszemu nie szczęściu pierwszy dostał nasz dowódca oddziału, próbujący wychylić się za skał. To był śmiertelny strzał. Widzieliśmy, jak upada z skał i nie był w stanie się podnieść. Kilko z nas próbowało go ratować, uratować już martwego dowódcę. Spojrzałem na resztę oddziału, wielu z nich odebrało w dech w piersi, coraz większą słabość. Jeden z nich ściągnął kask i rzucił go na ziemie, począł płakać nad martwym i zimnym trupem. Mnie nie dotykały te emocje, czułem, jak powoli rozsadza mnie wściekłość zainstiałej sytuacji, ale nie tylko. Rzuciłem się z łapami na łkającego żołnierza i uderzyłem go w twarz swoim kaskiem, tak, że ten upadł na ziemie do tyłu. Złapał się za twarz, z której powoli leciała struga krwi. Pozostali zdębieli ze strachu, patrząc w moją stronę. "Ogarnijcie się! Jeżeli nie weźmiecie się w garść, to was również spotka to samo. On jest martwy." Wyrzekłem przez zaciśnięte zęby, spoglądając dokoła na zgromadzonych. Nikt nigdy nie widział mnie tak wściekłego, jak tu i teraz. Tylko kilku skinęło głowami, dobyli swoich broni i przystawili plecy do ścian skalnych, oczekując na dalsze rozkazy, tylko kogo? Schyliłem głowę i odrzekłem, że gdy ściągnę strzelca, każdy ma biec w stronę statku, na tyle na ile ma sił. Wiedziałem, że najpewniej w dłoni trzyma tę samą broń co ja E-11s long-range blaster'a. Przykucnąłem między niewielką luką na skale. Po chwili zastanowienia ściągnąłem swój kask i podałem żołnierzowi obok do rąk, z rozkazem powolnego wychylania mego kasku za skał. Żołnierz skinął głową porozumiewawczo. Nie wielka odległość dzieliła mnie od statku, więc ściągnięcie strzelca, oby tylko jednego nie powinno być trudnego dla zawodowego żołnierza, ale nie jestem zawodowcem. Przykucnąwszy zacząłem delikatnie wychylać się bacznie obserwując przestrzeń. Po chwili padł kolejny strzał strzelca, który niemalże trafił w mój kask. Wykorzystałem ten moment i bardzo szybko zlokalizowałem miejsce oddania strzału, wychylając się jeszcze odrobinę, powoli wypuszczałem powietrze z ust, skupiwszy się i pociągnąłem za spust broni. Strzał padł i jakimś niewiarygodnym cudem ugodził jednostkę przeciwną. Nie wiem do końca, jak to mi się udało, może zwykły cud, może przyśpieszone tempo mojego serca, może taki miał być los. "Biec!" wykrzyknąłem, nie mając w głowie, żadnej innej komendy do wydania. Sam zeskoczyłem na równą ziemię i począłem biec najbardziej wysunięty na przodzie. Niestety w tym momencie nadleciał niezidentyfikowany myśliwiec i rozstrzelał nasz transport. Eksplodował on na naszych oczach, a odległość była zbyt niebezpieczna....
Ocknąłem się kolejnego dnia, w bazie wojskowej. Nie wiele pamiętam. Podobno, dzięki mnie nikt więcej nie poległ z naszych, a nasz ratunek nadleciał, zaraz po tych myśliwcach. Z powodu braku kasku jako jedyny, który postanowił wykorzystać go do namierzenia strzelca, zostałem najbardziej ranny, oczywiście w głowę. Eksplozja nie była na tyle silna, jak sądziłem, lecz... eh... brak kasku spowodował utratę wzroku na jedno oko. Co automatycznie zdyskwalifikowało mnie, służyć dalej na swojej pozycji w wojsku. Jedyne co mi ofiarowano to płaszcz naszego dowódcy, jako symbol dobrej organizacji i mojej mentalności na placu boju. Oczywiście uważałem, że wszystko było zbyt przypadkowe... lecz, tylko jedną rzecz z tego wszystkiego najbardziej pragnąłem, szacunku, szkoda, że kosztem mojej wieloletniej pracy i wzroku.


4. Informacje dodatkowe
a. Czego szukasz w RP w organizacji i co jest dla Ciebie w grze najważniejsze? - "Ambicji" w poprawnym znaczeniu tego słowa. Czy to kreacji postaci, gry akcji, rozbudowy rp itd. Liczy dla mnie w tym ambicja i inicjatywa (oczywiście do jakieś realnej granicy).
b. Skąd dowiedziałeś się o organizacji? - Reklama na Centrum RP oraz trochę od Alucarda.

Re: Satur Kasabow

: 26 lip 2017, 18:20
autor: Namon-Dur Accar
Kilka uwag:

- Twoja postać nie może już służyć w wojsku, a mimo to często porusza się w pełnej zbroi i z karabinem wyborowym. Trochę kiepski dobór garderoby do wyjścia "na miasto", no i kłóci się z naszym regulaminem (nasze postaci nie noszą pancerzy, pomijając jakieś ich pojedyncze części - na przykład moja postać ma hełm Czarnej Straży i używa go podczas treningów).

- Strasznie dużo tego gniewu, nienawiści i frustracji. Sądząc po historii, Twoja postać staje się coraz bardziej niestabilna, tłumione emocje przeradzają się w jakiś wewnętrzny konflikt, powodują tiki nerwowe. Postać łaknie też szacunku. Kiepskie cechy, jak dla przyszłego adepta Jedi. Trzeba pamiętać, że nasze postaci podążają Jasną Stroną Mocy, więc tak niestabilna postać jak Twoja mogłaby się nie odnaleźć w tej rzeczywistości lub zostać po prostu odrzucona ze względu na zbyt wielkie ryzyko nauczania w Mocy kogoś tak napakowanego negatywnymi emocjami.

- Mando-Jedi. Ech.

Czytało się całkiem nieźle, choć tu i ówdzie zdarzały się różne babole. Jestem pewien, że odnalazłbyś się w naszym sposobie prowadzenia rozgrywki. Moim zdaniem postać zdecydowanie nie pasuje do Jedi, a szkolenie jej byłoby obarczone sporym ryzykiem upadku na Ciemną Stronę. Oddaję głos negatywny z nadzieją, że stworzysz coś nowego. Wewnętrzne konflikty są świetne, ale nie muszą to być od razu konflikty dobra ze złem, gdzie zło zdaje się wygrywać.

Re: Satur Kasabow

: 26 lip 2017, 18:53
autor: Satur Kasabow
- Poprawka, nie porusza się po mieście (nie wariujmy za bardzo), jest członkiem plemienia Mandalorian, to miałem na uwadze. Mandalorianie prowadzą koczowniczy tryb życia, są zbitką ras, a planeta Kuar jest szczególnie nękana przez Pajęczaki. Co w połączeniu wyszło mi, że musi i tak być stale gotowy do walki w obronie swojej osady. Mówisz o regulaminie "skinu" (regulamin 2.2.5) nie "ekwipunku" (regulamin 2.1.1). Nigdzie nie ująłem, że takowego skina będę żądał. Nie mam pewności jak u was rozumie się pojęcie IC i OOC, swoje przemyślenia na temat Role Play:
Ukryte:
- Jeśli chodzi o specyfikacje postaci, jej "zło"... Zdanie najwyraźniej "żądany szacunek" nie wystąpiło, zwrot w podaniu "pragnąłem, szacunku" miało na celu (wraz z wcześniejszą historia z dzieciństwa i dorastania) podkreślić, że postać mimo swojego rozwoju nie miała wszystkich szczebli zapotrzebowania uzupełnionych
Ukryte:
Miałem na celu podkreślenie, że nie występuje tutaj w postaci potrzeby uznania społeczeństwa i przynależności (co często starałem się podkreślić). Tutaj przytoczę jedno zdanie powyższe, by nie było, że rzucam słowa na wiatr:

" Ciekawe, czy też zawsze wybierają tych najmniej tolerowanych przez dane grono społeczne."

Postać ogólnie rzecz biorąc miała być/jest problematyczna, neutralna, budząca kontrowersje. Nie czuje stabilizacji życiowej, z powodu braku akceptacji i problemów rodzinnych (tu niechęć wielka do ojca), co nie oznacza, że jest dobra czy zła (czy jakakolwiek inna). Wybuch gniewu nie był spowodowany jedynie wszystkimi "traumami", lecz także daną sytuacją, w której lada moment mógł i on zginąć, albo ktoś jeszcze z jego plemienia. I mając dwojakie podejście...

" Już od tamtego czasu zacząłem do pewnych spraw podchodzić nieświadomie, nieco inaczej... że nie zawsze musi być, jak my chcemy i nie zawsze my, widzimy jedyne rozwiązanie"

oraz

"Tęskniłem za nią, nie mogłem pogodzić się z tym, że mnie zostawiła z nim, lecz też rozumiejąc to dwojako, wiedziałem, że też sama nie mogła tego wszystkiego znieść."

...nie czuła się pod żadnych względem zła, tylko przewidziała zachowanie reszty oddziału. Przypomnę, że byli wówczas na granicy śmierci.

Re: Satur Kasabow

: 26 lip 2017, 19:27
autor: Namon-Dur Accar
Satur Kasabow pisze:Postać ogólnie rzecz biorąc miała być/jest problematyczna, neutralna, budząca kontrowersje. Nie czuje stabilizacji życiowej, z powodu braku akceptacji i problemów rodzinnych, co nie oznacza, że jest dobra czy zła (czy jakakolwiek inna). Wybuch gniewu nie był spowodowany jedynie wszystkimi "traumami", lecz także daną sytuacją, w której lada moment mógł i on zginąć, albo ktoś jeszcze z jego plemienia. I mając dwojakie podejście...

" Już od tamtego czasu zacząłem do pewnych spraw podchodzić nieświadomie, nieco inaczej... że nie zawsze musi być, jak my chcemy i nie zawsze my, widzimy jedyne rozwiązanie"

...nie czuła się pod żadnych względem zła, tylko przewidziała zachowanie reszty oddziału. Przypomnę, że byli wówczas na granicy śmierci.
No, trochę tu pomijasz nienawiść względem ojca, opisany na kilka linijek rozłam osobowości spowodowany natłokiem negatywnych emocji, brak stabilizacji i jakiejkolwiek radości w życiu, czy też nerwowe tiki, które zdecydowanie nie są atrybutem osób zupełnie zdrowych psychicznie:
Ukryte:
Gdyby historia z podania była dłuższa, otrzymalibyśmy książkę przypominającą trochę "Drogę Zagłady" o trudnych początkach Dartha Bane'a.



W sprawie pancerza - opis wyglądu postaci jasno wskazywał, że postać często chodzi w pełnej zbroi. Nie widzę tu pola do rozmów o definicji RP. Nasze postaci zwyczajnie nie noszą pancerzy. Dużo lepiej brzmiałoby coś w stylu "jego plecy zdobi często wiekowa peleryna" - w ten sposób miałbyś świetną podstawę pod dorzucenie Ci jakiejś peleryny do skina, a jednocześnie uniknąłbyś nieścisłości. To była zresztą tylko niewielka uwaga, która pojawiła się na samej górze, bo wymieniałem wszystko według kolejności pojawiania się w podaniu.

Re: Satur Kasabow

: 26 lip 2017, 20:09
autor: Satur Kasabow
Pisałem tylko o najważniejszych wydarzeniach z życia postaci, nie porównuje jej pozytywnej i złej strony, rozumienie mocy itd. Nie mów, że nie wykształciło się u niej, żadne przeciwieństwo tego co czuło do ojca:

"Dopomagałem w ognisku domowym matce, jak tylko się dało, czy sprzątać, gotować, czy zakupy iść zrobić." - nie muszę chyba tłumaczyć

"Tak, czułem niesamowitą ulgę" - nie muszę chyba tłumaczyć

"że już nigdy nie będzie nam źle" - nie muszę chyba tłumaczyć

"Tęskniłem za nią" - kochał matkę, powiązanie matka-syn

"wiedziałem, że też sama nie mogła tego wszystkiego znieść" - rozumienie z dwóch stron na tą samą sprawę

"otrzymałem w końcu godną zbroję krzyżową w barwach plemiennych. Co ciekawe wybrano mi nawet specyfikację wojskową," - duma i "radość" z awansu, oraz intryga specjalizacją

"nie zbyt często się uśmiecham od kilku długich lat." - wcześniej bardziej uśmiechnięty

"Prosta misja wsparcia, takie dostaliśmy wskazówki, ale w życiu nic nie jest proste, prawda? " - zamysł i odwołanie do swojego życia, jeżeli skupiałby się na byciu złym, lub dobrym nie mógłby tego "pomyśleć".

(...)

Jakby postać by czuła, tylko negatywne emocje, miała by problem by je tłumić. Postać jest zamknięta w sobie (i to jest motyw przewodni - zamknięcie w sobie, które nie jest, złe, dobre, tylko neutralne), skryta, stara się myśleć więcej. Triki nerwowe mogą dotknąć każdego, nie zależnie od jego siły psychicznej, da się to również wyleczyć. Takie btw, radzę się doinformować o Tikach Nerwowych, zanim zacznie się o nich pisać:
Ukryte:
"Mam wrażenie, że czasami cały się trzęsę" - zwrot taki celowo zastosowałem

Odwołanie do rozerwania jest spowodowane m.in. tym, że plemię Mandalorian bardzo patrzy na rodzinę, była ona w ich kulturze bardzo ważna. Ciężko było akceptować taką sytuacje, nie tylko społeczeństwu, a samej postaci. "Nienawiść" jest kierowana do ojca, a nie do społeczności, bądź kogokolwiek innego.

Re: Satur Kasabow

: 26 lip 2017, 22:12
autor: Zosh Slorkan
Ogólnie jest pewien podstawowy problem, co w żaden sposób nie jest Twoją winą i w żadnym razie ja tego nie mówię jako "wadę" podania... mianowicie zakończenie historii 2 lata temu. To jest ogromny kawał czasu i teraz zostaje pytanie, jak na tej podstawie zrobić postaci wprowadzenie? Opuściła szeregi wojska, zeszły 2 lata, coś musiała ze swoim życiem zrobić. Nie da się z tego wprowadzić postać, bo jak wprowadzić ją w obecny świat prosto z czegoś, co było 2 lata temu? Pewnie sam rozumiesz doskonale na czym polega problem, więc nie będę się tu rozwodził. Wina Twoja żadna, taki pomysł miałeś, który z Twojej perspektywy trudno było przemyśleć x) Ale wymaga ostrej przebudowy tak czy siak. Oczywiście jak coś to pomogę z wyjaśnieniem wszystkiego na temat tych 2 lat w kanonie (bo to wojny z Yuuzhanami) i śmiało wal.

No a dalej zaczynają się już schody. Ogólnie muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem, bo widać, że dokładnie sprawdziłeś planetę, jej historię i całą resztę. Najpierw widząc tu historię Mandosa spodziewałem się kolejnego nudnego i głupiego motywu na zasadzie oczywistych, ogranych i niedopasowanych przeciwieństw pt. “Pure Mando” jako kandydat na Jedi. A ze swoich tutejszych Mandalorian zrobiłeś raczej coś na zasadzie bardzo plemiennej społeczności, militarnej, bojowej, ale w żadnym razie agresywnej, do tego walczącej dla Republiki Tu naprawdę gratuluję, bo właśnie na takiej zasadzie powinno wyglądać spajanie ze sobą rzeczy pozornie sprzecznych... aby właśnie były sprzeczne tylko pozornie, przechodziły przez wiele odcieni i spraw, zamiast były na zasadzie ognia i wody. Naprawdę wielki plus. Ten element rozegrałeś super.

Dalej sam tekst to naprawdę przedni poziom. Emocje, autentyczność, atmosfera wydarzeń są tu bardzo wyraźne, a cały przebieg wydarzeń jest w 100 % spójny. Co do poziomu tekstu nic a nic nie idzie się doczepić, to po prostu bardzo wysoka półka klimatyczna, kreacji postaci i przekazu emocjonalnego. Też co prawda językowo czasem bywa kulawo, “chodź” zamiast “choć”, “tricki” i “triki” nerwowe angielskie long range blastery i Imperial Troopery potwornie bolą nawet mnie, a przy moim stylu pisania i ogólnie poziomie to jest coś xP No ale to rzecz jednorazowa, bo wystarczy Ci to powiedzieć, żeby dawać polskie nazwy. Pierdółka, bo sama historia świetnie napisana i tyle.

Gorzej ma się dla mnie sprawa z samą postacią... ogólnie to widzę że wyszła z tego niezła dyskusja, więc napiszę więcej niż normalnie. Może zacznę od podstawowej rzeczy czyli tego co piszesz Namonowi. To wszystko co piszesz totalnie nie zmienia tego, że koncentracja tekstu jest na negatywie. Pewnie, że piszesz, że postać tęskniła za matką, że zaryzykowała dla ludzi ze swojego oddziału i wiele innych takich... Wytykasz palcem jakieś jasno widoczne, totalnie literalne kawałki które pokazują te różne normalne, ludzkie, pozytywne rzeczy, różne uzasadnienia... No ale właśnie... też nikt nie mówi przecież, że to jest postać bez pozytywnych elementów i jakaś katastrofa? x] W historii negatywy zdecydowanie przeważają i to ogromnie. Wszystko tutaj to historia goryczy, ukrywania w sobie nienawiści, gniewu, nawet tam gdzie pojawiają się momenty jak postać z tym zwycięża, to historia regularnie wraca na negatywne tory. No owszem, że zrobiłeś to świetnie od strony psychologicznej, ale tu jest dalej mocno przeważający negatyw i rozłożenie akcentów jest potwornie oczywiste. Te wszystkie kawałki co cytujesz to dla mnie są oczywiste i jasne, bardzo dodają głębi, naturalności i złożenia temu wszystkiemu. Tu chodzi o to co przeważa, a co przeważa to dla mnie całkiem jasne jest.

Ale nie ma co mówić, żeby Namon “nie mówił że nie wykształciło się (...)” no bo... wcale nie mówi? Przeważają odcienie mocno negatywne i problematyczne dla kandydata na Jedi, nie że stanowią 100 % i nie sądzę co byś znalazł tu ludzi, którzy byliby tacy ślepi XD Rozkład akcentów zdecydowanie nie idzie w neutralność w tej kwestii, zresztą tu też nie chodzi o jakieś oczywiste dobro/zło a pewien kierunek emocjonalny i rozwoju osobistego. To że postać jest świetnie napisana i wielobarwna nie zmienia tego na co jest nacisk i cytowanie że postać pomagała matce w ogarnianiu domu, że tak humorystycznie powiem ma tu tyle sensu co pisanie o medianie temperatur w Grenlandii i górnych rekordach w marcu w kontekście tego, że no ogólnie Grenlandia jest zimna i tyle.

Szybka notka pod LPM
Takie też przy okazji... znajdziesz u nas ludzi o ogromnej wiedzy w medycynie, ale generalnie jak w tekście postać zauważa u siebie tiki nerwowe w sąsiedztwie opisu innych jej problemów emocjonalnych i nie jest to wcześniej jakoś dokładnie rozpisane, to każdy stwierdzi tu korelację. xP


Postać jest świetnie zrobiona, co do tego nie mam wątpliwości... ale sam piszesz, że jest problematyczna zresztą i teraz zostaje takie pytanie, kto będzie w małej samodzielnej komórce Jedi trzymał problematyka? Postać jest świetnie napisana bez dwóch zdań, ale jaka jest jej przyszłość i grywalność... to wygląda po prostu bardzo źle z takim charakterem. Trzeba mieć wielkie wyczucie do grania czegoś takiego i skoro sam wyraźnie umiesz ugryźć psychikę postaci to też raczej doskonale zrozumiesz co powiem. Przez tyle lat i przy działaniu uczniów jako regularni członkowie grupy i współpracownicy... musiały się pojawić doświadczenia na tle ciężkich i wymagających reformowania przypadków które kończyły się rzeczywiście źle, gdy takie trudne przypadki regularnie trafiały w środek eventów, trudnych wydarzeń i ciężkich decyzji... po prostu nie dawały sobie rady, zabijały, ściągały katastrofy na innych i na długo po ich śmierci ciągnął się po nich “smród”. I teraz ile znajdzie się postaci które nie będą chciały ryzykować z kimś faktycznie trudnym, mocno siedzącym w negatywnych emocjach i niebezpiecznych inklinacjach, jak już kilka razy tacy ludzie swoimi działaniami ściągali katastrofy albo coś niweczyli? Sam się domyślasz, że sporo, a wyczulenie na trudne przypadki będzie naprawdę ogromne.

To jest na głębszym przykładzie dokładnie na życiu naszych postaci, ale też myśląc po prostu o Jedi łatwo sobie zauważyć, jacy rygorystyczni byli w mentalnym “przesiewie” i że taka postać to niebezpieczny wybór, mocno na granicy.

Nasze postacie są niezależne i żyją własnym życiem tak samo jak Twoja i problematyk łatwo może wpaść w bagno i przeciętny człowiek nie będzie walczył na siłę o to, żeby próbować go reformować i osobiście uważam, że bez naprawdę wielkiego wyczucia i Twojej szybkiej adaptacji do środowiska bardzo łatwo będzie przegiąć granicę.

Jestem za podaniem mimo tego sceptycyzmu, że tak powiem, to jest dla mnie po prostu na Twoje ryzyko x)

Re: Satur Kasabow

: 27 lip 2017, 19:44
autor: Namon-Dur Accar
Satur Kasabow pisze:Takie rzeczy powinny wyjść w IC w trakcie rozgrywki.
Historia jest opowiadaniem IC i stanowi podstawę, wokół której budujesz postać. Jest też jedyną szansą kandydata na przedstawienie tej postaci w przystępny sposób. Nie możemy się domyślić, jak poprowadzisz rozgrywkę w przyszłości i jakie były powody niektórych decyzji Twojej postaci, czy choćby tych nieszczęsnych tików nerwowych... bo zwyczajnie tego nie napisałeś w historii. Naszym zadaniem jest ocenić, czy na podstawie historii Twoja postać jest dobrym kandydatem na Jedi i odnajdzie się w tej społeczności. W opowiadaniu, w którym dominują negatywne emocje trudno dopatrzeć się intencji autora, by postać była zupełnie neutralna. Stąd tak duży rozrzut w ocenach Twojego podania - wszyscy uważamy, że wykonałeś świetną robotę z kreacją swojej postaci, ale jednocześnie ton, w jakim napisano historię pozwala nam na sporą dawkę wątpliwości wobec jej późniejszych poczynań. Część z nas może być niechętna, by dać takiej postaci szansę po obserwacji kandydatów z podobnymi historiami, którzy ostatecznie prowadzili zamknięte w sobie, zupełnie nieinteraktywne postaci (o zamknięciu w sobie zdążyłeś nawet wspomnieć w jednej z odpowiedzi - niestety, to rzadko działa, zwykle takie postaci kończą gdzieś na uboczu, obserwują akcję z daleka... a to chyba nie jest celem tej gry), szybko pogrążyli się jeszcze bardziej w opisy idące mocno w Ciemną Stronę, albo zwyczajnie tracili zainteresowanie grą, nie mogąc się za bardzo odnaleźć.

Re: Satur Kasabow

: 27 lip 2017, 21:26
autor: Satur Kasabow
Wiem, że moje słowa nie wiele dadzą... na ogół często gram postacie zamknięte w sobie, z jakąś skręconą historią opierającą się i na lepszych, i na gorszych przeżyciach. Ma to budzić pewną intrygę postaci, mnie jako gracza i tych co chcą poznać lepiej przeszłość mojej postaci. W swoim życiu na platformach RP bardzo rzadko grywałem po stronie "dobra", czy "zła". Owszem grałem, ale na ogół na potrzeby zorganizowania eventu i stworzenia na szybko postaci epizodycznej, która jasno zadecydowała o swoim powołaniu w danej działalności, miała być stereotypowa i zazwyczaj jest hybrydą jakiś zachowań, co czyni ją unikatową i na dłużej zapada w pamięć (mimo swoich 5 min). Gdy grywam na jednej głównej postaci, to najczęściej robiłem ją w miarę możliwości neutralną, by o wiele większy wpływ na nią miały wydarzenia, gracze, eventy, bo to przez nie postać zaczyna podejmować pewne decyzje, lub zaczyna się opowiadać po jakiejś stronie. Zazwyczaj gdy już do tego dochodzi, zaczyna wychodzić małymi krokami z inicjatywą w działaniu (IC) frakcji czy danych graczy. W OOC zarazem starałem się jakoś pchnąć rozrywkę do przodu.

Postacie zamknięte w sobie - tak, sam często widziałem takie, nieprzyjemne w grze, na ogół pozbawione jakieś logiki myślenia, jakiś norm, czy zasad. Najczęściej były nawet nijakie w rozgrywce i pchnęły one ku "władzy" lub innym celom. Spokojnie, to jednak nie mój styl gry na postacie główne.

Jeżeli chodzi o moje nagłe zniknięcie... spokojnie, grywam bardzo długo RP i nawet ciągnąłem gry tak długo na jakiś mało wygodnych serwerach, wyciskając dalej jakieś akcje, organizując coś itd... Nie mówię, że ten projekt jest zły, ciężko mi go ocenić (bo na nim przecież nie grałem). Mam do przekazania, że jak już angażuje w dany projekt, to się angażuje

Re: Satur Kasabow

: 29 lip 2017, 19:56
autor: Siad Avidhal
Jestem osobą, ktora w sporej mierze swoje oceny opiera o personę realną kandydata, nie jego faktyczny twór. Bardzo często daję kandydatowi szansę jeśli widzę, że widnieje jakiś personalny potencjał. Osobę z ktorą może i będzie grać się ciężko pod kątem RP i budzi tuaj wątpliwości, ale zdaje się być osobiście kimś, kogo warto tego nauczyć. Tutaj mam do czynienia z kimś o odwrotnych proporcjach. Doświadczonego gracza z którym na pewno grałoby się dobrze, ale jednocześnie dającego mi poczucie prób... dominacji wieloletniej i sprawdzonej społeczności? Subtelnej i wyczuwalnej nuty arogancji zmieszanej z dozą awanturnictwa? Społeczności które potrafią przetrwać tyle lat w niemal identycznym składzie, pełnej zgodności i bez dramatów muszą najpierw się tego nauczyć na własnej skórze. Dlatego też pewne rzeczy staramy się eliminować, bo historie niektórych z naszych postaci i doświadczenie graczy są dużo, dużo dłuższe niż właściwie historia samej organizacji. A żeby taki stan rzeczy utrzymać należy utrzymywać dość utylitarną praktykę względem cech, ktore kiedyś społeczność niszczyły. Dlatego zwracamy gigantyczną uwagę nie tylko na to co gramy, ale też z kim gramy. Denarsk ujął to wspaniale niejako - aż przerażająco dobrze i precyzyjnie. Ale ja należę do osób nieco bardziej bezpośrednich. Ale rozumiem Twoją postawę do której przywykłeś tak, jak my do swojej. Grałem kiedyś sporo na serwerach GTA i wiem, że aby tam coś znaczyć trzeba pokazać się od jak najtwardszej strony w krainie wiecznych dramatów, wojen wewnętrzych, dyskusji międzyfrakcyjnych, dbania o interesy swojej własnej społeczności, węższego trybu z większej lub mniejszej machiny. Tutaj jednak to my jesteśmy zarówno trybem, jak i machiną. Nie ma nic bardziej, nic mniej. Albo wspólnie tworzymy tą społeczność, albo wcale. Liczę, że będziesz miał okazję zobaczyć jak to właściwie działa od środka zanim następnym razem staniesz w szranki przeciwko metodom i intencjom, których na dłuższą metę nie znasz. Oddaję głos pozytywny.

Re: Satur Kasabow

: 30 lip 2017, 11:38
autor: Tanna Saarai
Huh... Dawno nie widziałem tak burzliwej dyskusji pod podaniem.

Historia, jak i sposób jej przedstawienia mi się podoba. Podpisuję się pod tym co powiedział Fenderus. To na prawdę pozytywne zaskoczenie.
Jednak nie zgodzę się tu z nimi odnośnie trudności wpasowania się postaci w społeczność, jaką nasze postaci stworzyły. Owszem, jest tu dużo gniewu, agresji, złości etc. ale ma on swoje twarde podwaliny. Widzę tu ogromny potencjał i wydaje mi się, że na pewno nie od razu, ale w końcu postać odnajdzie się wśród Jedi.
Nie chcę tu za dużo zdradzać, bo to niezwykle interesujący materiał na wiele ciekawych RP, który moim zdaniem fajnie byłoby, gdyby każdy odkrył na własną rękę, ale jest to w tekście, postać posiada w sobie ten potencjał, który ja z ogromną chęcią zobaczyłbym w naszej grupie :-)
Mam nadzieję, że nie będziesz grał postaci bardzo zamkniętej na świat i nie rzucisz tekstem w stylu "Nie chcę o tym rozmawiać" jeżeli nasze postaci zainteresują się przeszłością twojej. Ale to już zależy od tego jaki masz koncept na jej rozwój.

Osobną kwestią jest tutaj to o czym pisze Siad.
Również ukuło mnie wyrażenie "radzę się doinformować". Wskazuje to na rodzaj podejścia do rozwiązywania sporów poglądowych, na który wszyscy tutaj jesteśmy uczuleni, gdyż wyrośliśmy w środowisku RP, w którym tego typu zachowania były nagminne, codzienne, co niezwykle nas drażniło. Z tego zrodziło się Szlakiem-Jedi, które od początku swego istnienia zakłada, iż każdemu należy się szacunek, bez względu na to jak bardzo się myli w swoich poglądach ;-)
Myślę jednak, że Siad bardzo ładnie wydedukował tutaj przyczynę takiego podejścia, a ty sam, podobnie jak twoja postać, postarasz się wpasować w naszą społeczność i się w niej odnajdziesz.
Jeśli nie... to zwyczajnie Ci się tu nie spodoba, bo jak mówi Denarsk "niechybnie jesteś zmuszony się w te standardy wpasować, zamiast je negować".

Oddaję głos pozytywny.

Re: Satur Kasabow

: 30 lip 2017, 22:14
autor: Ashtar Tey
Odetnę się w swojej ocenie od dyskusji w tym podaniu, bo zgadzam się ze wszystkimi wnioskami i więcej tu nie wniosę.

Skupiając się zatem na samym podaniu - jak zostało zauważone, wszystko zostało bardzo dobrze przemyślane i odpowiednio pogłębione już na etapie koncepcyjnym. Czy sama koncepcja postaci jest dobra, tu się można oczywiście sprzeczać. Tak naprawdę ta prawie dwuletnia dziura w historii (chyba w niezamierzony sposób) daje Ci jednak okazję, by być może nakierować postać bardziej na Jedi, nie tylko w sferze mentalności, ale też samej fabuły. Na ten moment nie widzę niczego, co mogłoby wskazywać na to, że do Jedi mogłaby w jakiś sposób trafić (czy nawet w ogóle ich poszukiwać). Ta historia to na pewno dobry początek, ale moim zdaniem przydałoby się ją nieco rozwinąć.

Z drugiej strony niezbyt podoba mi się Twój styl pisania. Piszesz dosyć lekko, ale niestety mocno niechlujnie, przez co pojawia się mnóstwo błędów, literówek czy kiepskiej interpunkcji. Wydaje mi się nawet że nie wynika to z tego, że nie potrafisz pisać ładnie, tylko po prostu nie sprawdziłeś tekstu przed wrzuceniem go na forum. Do RP jednak w zupełności to wystarczy, a głowę i na pewno do tego masz, co jest ważniejsze.

Jestem za, ale chciałbym zobaczyć tę brakującą część, ponieważ bez niej nawet ułożenie wprowadzenia jest problematyczne.

Re: Satur Kasabow

: 31 lip 2017, 10:04
autor: Bar'a'ka
Ja dam głos pozytywny, ale przez chwilę zastanawiałem się nad neutralnym.

Mam nadzieję, że moje wrażenie pewnej "rozbudowanej powierzchowności" jest mylne. Życzę ci również umiejętności do wyważenia postaci. No, ale to już zweryfikuje żywa rozgrywka.

Re: Satur Kasabow

: 02 sie 2017, 0:32
autor: Rada Jedi
Podanie otrzymało 4 głosy pozytywne, 1 neutralny i 1 negatywny - aplikacja zostaje zaakceptowana. Kandydat otrzyma dalsze wytyczne poprzez prywatną wiadomość.