: 25 lut 2010, 12:05
W imieniu Nowego Zakonu Jedi...
1. Data, godzina zdarzenia:
31.01.10 - 18.00 - 21.00
15.02.10 - 18.15 - 20.00
2. Opis wydarzenia:
- Dobrze, że jesteś - mruknął Vreek widząc wychodzącego z przedsionka Sana - czekamy na pozostałą dwójkę.
Po chwili zjawił się Kannos oraz Mistrz Sas.
- Zabrałeś ze sobą wystarczająco maści, Lightdust ? - zaczął Vreek
- Wziąłem wystarczająco, by składać Cię później do kupy - odparł Rycerz
- A ja wziąłem miecz, żeby chronić Cię przed Howlerami, chodźmy - rzucił krótko Vreek i ruszył w kierunku wyjścia z Akademii.
Poza bramą czekała już Lambda i 2 Jedi z Praxeum. Jeden Zabrak i jeden Człowiek.
Podczas gdy Kannos witał się z Zabrakiem, a Ablazer sprawdzał stan statku, San obserwował wszystko z boku.
- To ten gość z Praxeum ? - spytał się swojego Mistrza kiwnąwszy głową w kierunku Vado.
Vreek skinął głową po czym jego wzrok przykuła postać stojąca po drugiej stronie, Mistrz Dreamweaver.
- Kolejny gość z Praxeum ? - parsknął San
- To mój Mistrz - szepnął ostro Jeon i szturchnął ucznia łokciem, a następnie poszedł przywitać się z Jeffem.
Uczeń zdziwił się, gdy usłyszał jak jego Mistrz wita się serdecznie z Jeffem i traktuje go z szacunkiem.
- Wsiadajcie ! - usłyszeli głos Sasa.
Wszyscy powoli ruszyli po rampie wchodząc na statek.
Lot przebiegł spokojnie, wylądowali w ruinach jakiegoś miasta na Korriban. Po wyjściu ze statku Mistrz Ablazer zaczął udzielać wskazówki i przypomniał cel wyprawy.
- Każdy z nas ma lata doświadczenia, Ablazer, z wyjątkiem Sana. Nie widzę potrzeby dalszego udzielania wskazówek - mruknął Vreek.
Sas skinął głową i wszyscy powoli ruszyli przed siebie, rozmawiając między sobą.
Po 5 minutach drogi w oddali ujrzeli duże stwory. Były to Rancory.
- No, San. To Twój Trial - rzucił żartobliwie Vreek, jednak jego uczeń nie odebrał tego jako żartu i ruszył powoli przed siebie przyjmując postawę Ataru.
- Do jasnej cholery, czy Ty kiedykolwiek odróżnisz żart od powagi ?!
- Odróżnię wtedy, gdy będziesz wiedział w jakiej chwili stosować ironię - parsknął Uczeń.
- Nie zapominaj, kto kogo tu uczy - powiedział ostro Rycerz, a San mruknął coś pod nosem.
Cała szóstka aktywowała miecze i ruszyła do ataku. Jeden Rancor złapał Vreeka i zaczął dusić, jednak przestał pod naporem ataków. Jeon upadł na ziemię, a San szybko sprawdził jego stan, podczas gdy Sas rozprawiał się z Rancorem. W jednej chwili obydwa stwory rozpłynęły się w powietrzu.
- Korriban .. - mruknął Uczeń.
- Jeff i San - poszukajcie czegoś w tamtym regionie - zarządził Sas - my poszukamy tutaj.
Podczas przeszukiwania terenu wszyscy poczuli drżenie w ziemi.
- WSKAKUJCIE NA GÓRĘ ! - krzyknął Ablazer i tak też wszyscy uczynili.
Na dole można było dostrzec pojawiającego się co chwile ogromnego robaka pustynnego.
- Znaleźliście coś ?! - krzyknął Vreek.
- Tu jest wejście do jakiejś doliny ! - odkrzyknął jego uczeń.
Kannos, Vreek, Vado oraz Mistrz Sas skacząc po dachach dotarli do Jeffa i Sana. Wspólnie ruszyli poprzez dolinę.
Dotarli do sporych rozmiarów bramy, która przeskoczyli. Za nią kryły się ruiny wejścia do podziemi. Po zbadaniu terenu, Kannos dostrzegł, iż można zniszczyć stare, uszkodzone kamienne drzwi, by dostać się do środka i tak też uczynił.
- Gdy nie ma wejścia, trzeba je zrobić sobie samemu - uśmiechnął się.
W środku stały 2 istoty, nieumarli. Jedi ruszyli do ataku i po długim boju udało im się pokonać stwory.
- Co to ma być ?! - zaczął Vado.
- Alchemia Sithów - odparł mu Sas po czym razem z Sanem ruszył w dół sprawdzić teren.
Po chwili dołączyła reszta. W pomieszczeniu wiał silny wiatr, o dziwo wiał on z różnych stron. W sali były dwa łuki wejściowe, w pierwszym wiatr wiał od południa, w drugim od północy.
Ablazer wszedł do pierwszego łuku, a siła wiatru cisnęła nim o ścianę na drugim końcu. Reszta ruszyła za nim odpowiednio spowalniając lot. Dotarli do pomieszczenia z fontanną na środku, a przed nią stały duchy. Vreek odepchnął Sana Mocą do korytarza po prawej i kazał mu tam czekać. Korytarz po lewej był zawalony gruzami. Wszyscy Rycerzowie i Mistrzowie wznieśli bariery wokół swoich umysłów. Pieśń duchów wywoływała poczucie spokoju, braku zagrożenia. Jedi ruszyli do ataku cały czas ignorując pieśń i utrzymując bariery i po chwili pokonali oponentów. Kannos dał znak Uczniowi, że już po wszystkim. Cała szóstka rozejrzała się po okolicy i ruszyła dalej, do kolejnego pomieszczenia. W jego środku znajdowała się również fontanna, jednak z lawą w środku, a obok niej stali nieumarli. Szybko sobie z nimi poradzili i zobaczyli 2 popiersia Ragnosa po obydwóch stronach pomieszczenia. Vado zaproponował żeby je zniszczyć, jednak darowali sobie ten pomysł i ruszyli dalej. Wszystkie pomieszczenia po bokach były zawalone. Drzwi pod koniec korytarza rozsunęły się, i wszyscy weszli do środka.
Po wejściu do wąskich korytarzy uderzyła ich fala ciepłego powietrza. Dotarli do pomieszczenia z trumną po środku i magmą dookoła. Obeszli ją bokiem poprzez bloki skalne i dotarli do małego pomieszczenia, również z trumną pod jego koniec i duchem stojącym przy niej. San stanął przed wejściem do pomieszczenia, przed nim stał Jeff. Przed duchem stanęli Kannos, Sas i Vado, a Vreek za nimi. Zjawa miała przy sobie długą, ostrą kosę.
- Witaj - zaczął Ablazer - przybyliśmy na poszukiwania Kal'Dara. Wiesz gdzie on jest ?
Zjawa dłonią pokazała wyjście. Jedi mieli się zbierać do wyjścia, gdy wskazała ona na Kannosa.
Po krótkim czasie Kannos powoli podszedł do zjawy, a ta wchłonęła go w siebie. Lightdust próbował się uwolnić, jednak bezskutecznie. Dreamweaver, Sunrider, Ablazer i Vreek ruszyli na ratunek. W pewnym momencie duch zamachnął się kosą i rozpłatał Jeffa na dwie części. Niedługo po tym rozpłynęła się pod naporem ciosów, a Kannos wydostał się.
- Ty idioto ! - rzucił ostro Vreek zmierzając w kierunku Rycerza, po czym rąbnął go pięścią w splot słoneczny, a następnie w kark i podszedł do ciała swojego Mistrza.
- Vreek .. śmierć jest naturalną rzeczą - powiedział łagodnie Mistrz Sas.
- Wiem, Ablazer. Ale tak nie musiało być. To przez tego idiotę, Świetlistego.
W grobowej ciszy opuścili salę i powrócili do miejsca z fontanną z wodą. Będąc na skrzyżowaniu korytarzy, ujrzeli, że korytarz, który był zawalony, już nie jest. W tym miejscu znajdowała się teraz ogromna, solidna brama.
San zmieścił się w przerwie pomiędzy kratami i przeszedł na drugą stronę, reszta również sobie poradziła. Znajdowali się w ogromnym pomieszczeniu, które było podzielone na dwie części. W przepaści po środku wiał strasznie silny wiatr, i co chwilę uderzały pioruny, a na dole płynęła lawa. Po prawej stronie od bramy znajdował się przycisk, który wcisnął Vado. Z drugiej strony zaczęła wysuwać się dość szeroka kładka sięgająca pierwszej części.
- Jeśli będziemy się czołgać, wiatr nic nam nie zrobi - rzekł Zabrak i aktywował kładkę ponownie, po czym zaczął czołgać się na drugą stronę, a za nim ruszyła cała reszta.
Gdy dotarli na miejsce przed nimi ukazał się kolejny nieumarły. Odsunęli się od przepaści, by ich nie zepchnął i szybko się z nim rozprawili. Ruszyli dość krętymi korytarzami i dotarli do schodów prowadzących do pomieszczenia, po środku którego stało około 15 nieumarłych.
- Tutaj możesz się przydać, San - rzucił krótko Vreek i wszyscy aktywowali miecze.
Sunrider szybkim ciosem rękojeścią wywrócił dwóch nieumarłych naraz i szybko ich dobił, podczas gdy Kannos miotnął trzema o pobliską ścianę. Vreek z łatwością rozprawiał się z kolejnymi, stosując szybkie ciosy Makashi. San odrąbał jednemu głowę, po czym cofnął miecz i pchnął nim do tyłu przebijając kolejnego, a Sas wywracając pozostałych Mocą, szybko przebiegł tnąc mieczem po leżących.
Po całym pobojowisku rozejrzeli się dookoła. Jedno wyjście było zawalone, ruszyli w kierunku dostępnego.
Znaleźli się w dużej sali z wzniesieniem o kształcie koła po środku. Na końcu sali znajdowało się wyjście. Obok wzniesień płynęła lawa.
Wnet dostrzegli postać leżącą na środku posadzki.
- Kto to ? - rozpoczął San.
- Myślę, że to nasz cel misji - odparł Vreek i zeskoczył razem z innymi do środka, podczas gdy Uczeń rozejrzał się po okolicy, a następnie dołączył do pozostałych.
Kal'Dar był w ciężkim stanie, miał liczne rany, zadrapania, sińce.
- Mój były Uczniu ! - powiedział łagodnie Ablazer i pomógł wstać Kal'Darowi.
W swoich głowach usłyszeli głos Upadłego.
- Dziękuję ...
- Zabieramy Cię do Praxeum - rzucił ostro Vreek.
- Nie tak prędko - odpowiedział spokojnie Sas.
- Nie zastanawialiście się nad tym wszystkim ? - zaczął Kal'Dar - Nie zastanawialiście się jak jajo wydostało się z Akademii ? I czemu akurat wtedy Vreek zniknął ? Nie zastanawialiście się nigdy nad jego rolą ?
Kannos ostrożnie obszedł Vreeka i stanął za nim na wszelki wypadek.
- Czyś Ty do końca zgłupiał Świetlisty ? Wierzysz mu ?!
Kal'Dar kontynuował.
- Vreek .. zawarł pakt z Terentatekami. Jest pod ich wpływem, nawet teraz.
San spojrzał na swojego Mistrza. Nie wierzył Upadłemu. Jednak Ablazer i Kannos uwierzyli.
W wyjściu pojawił się Wódz Terentateków, po czym zniknął, a Vreek ruszył za nim w pościg.
San podszedł do Kal'Dara i boleśnie ugodził go palcem w poparzoną klatkę piersiową.
- Jesteś ścierwem - rzucił ostro i ruszył za Vreekiem. Po chwili ruszyli również Ablazer, Kannos, Vado oraz Upadły Jedi.
Znaleźli się w małym pomieszczeniu. Na przeciwko nich stał Wódz Terentateków. Jedi ruszyli w jego kierunku, podczas gdy zza ściany wyłonił się Vreek i rzucił z mieczem na Kal'Dara. Jeon i Upadły walczyli ze sobą, podczas gdy Sunrider, Ablazer, Lightdust i Duur walczyli z Wodzem Terentateków. Z drugiej strony Jedi toczyli zacięty pojedynek. Stwór zaczął przysmażać ich Błyskawicami Mocy. Pod naporem Mocy pierwszy padł San, a następnie cała reszta ...
Uczeń ocknął się w czymś na kształt areny, wielkim pomieszczeniu ze schodami prowadzącymi w dół po środku. Były one całe śliskie i ubrudzone krwią. Ostrożnie zszedł w dół, i dostrzegł leżącego Vreeka pilnowanego przez 4 nieumarłych. Pierwszych dwóch załatwił dość szybko, trzeciego kopnął, a gdy ten poleciał i znalazł się obok Mistrza, San nieostrożnie ciął mieczem przecinając klatkę piersiową Vreeka. Szybko pokonał ostatniego i zajął się Vreekiem badając jego stan i opatrując go. Jeon spojrzał na ucznia z wyrzutem i wydał z siebie ostatnie tchnienie. Wtedy San sobie przypomniał. Przyleciał na Korriban aby dokończyć swój Trial.
Zaczął szukać jakiegoś wyjścia. Były 3 wyjścia i 1 zawalone. Ruszył w kierunku najbliższego. Znajdowało się w nim coś w rodzaju więzienia. W celach znajdowały się ciała. Znajdował się tam również duch, który po kolei przechodził z celi do celi i rozczłonkowywał ciała. San próbował zatrzymać ostrze ducha własnym, jednak bezskutecznie. Ostatni człowiek w celi jeszcze żył, po czym został pozbawiony kończyn przez zjawę, która zaśmiała się z Ucznia i rozpłynęła się.
Zdziwiony Uczeń wyszedł z pomieszczenia i skierował się ku innemu, które, jak okazało się, było również zawalone. W kolejnym zaś znajdowała się następna zjawa, tym razem szarżująca na Duura. Po krótkiej walce San przeciął ją na pół, a ona zniknęła. Za duchem kryła się winda. Bez zastanowienia wsiadł na nią i zjechał w dół.
Znalazł się w pomieszczeniu z wielkim posągiem. Na jego rękach stały 2 Terentateki, a po środku stał Lord Militus. Uczeń podszedł bliżej i stanął naprzeciw Lorda.
- Co tam, Jorud ? - zaczął San
Lord spojrzał na niego spode łba.
- Militus. Daliście mi fałszywą nadzieję.
- Czuję się nieco skrępowany - parsknął Duur i jednym ruchem ręki zrzucił Terentateki w dół, jednak po chwili wróciły na miejsce z takim samym wyrazem twarzy.
- Za mną kryje się cała potęga .. spójrz na to. Jeden krok, Jedi. A Wódz zechce Cię obdarzyć darami.
- Swoją drogą, fajny toporek. Nie masz już swojego miecza ?
- Wódz mi go podarował. A teraz zobacz. Jeden krok, Jedi, i zostaniesz odkupiony.
- Owszem, zrobię krok. Ale w tył.
Cofnął się i aktywował miecz. Przyciągnął Terentateki zrzucając je ponownie na dół i sam zeskoczył by się z nimi rozprawić. Robiąc unik dostał strzałem z kuszy jednego z nich w nogę. Szybko podniósł się i ruszył z szarżą na stwory. Szybko rozciął jednego z nich, a następnemu odciął nogę, po czym rozpoczął długą walkę z Militusem.
W trakcie walki Militus próbował wciągnąć się na wzniesienie, Duur dobiegł do niego i szybkim ciosem Makashi ciął przez jego plecy. Ten ostatecznie zdążył się wciągnąć i pobiegł wbiegając w dziurę, o której wcześniej opowiadał i przepadł. Uczeń podszedł do dziury i zobaczył litą skałę. Cofnął się i wskoczył z powrotem na górę, powróciwszy do wejścia, ruszył w kierunku zawalonego korytarza. O dziwo, gruzy zniknęły. W pomieszczeniu, do którego prowadził znajdował się zbiornik z wodą. Wskoczył do wody i ogarnęła go fala spokoju. Przypomniał sobie o tym, o czym mówił Militus. Doznał odkupienia.
Cała trójka znalazła się w dziwnym otoczeniu. Na wzniesieniu po środku stał Wódz Terentateków, a po prawej na skałach stały 3 Terentateki z kuszami. Ku Wodzowi ruszył Sas. Kannos i San zostali za nim.
- Daleko dotarliście, Jedi. Macie teraz dwa wyjścia. Jednak przed tym odpowiem na wszystkie wasze pytania.
- Kim jest Vreek ? - rzucił od razu San.
- Vreek jest pod naszą kontrolą. Kal'Dar też był, jednak .. wyswobodził się. A teraz macie dwa wyjścia. Albo zginiecie, albo poddacie się mojej kontroli. Czekam na odpowiedź.
Nikt nie odpowiedział.
- W takim razie sam wybiorę opcje - odparł i wokół Terentateka pojawiły się 2 bariery, niebieska i czerwona.
Sas rozpoczął pojedynek z Wodzem, podczas gdy Lightdust i Duur wskoczyli na wzniesienia i walczyli z pozostałymi Terentatekami. Rycerz ściągnął jednego na dół i tam się z nim rozprawił, podczas gdy San odbił jeden z pocisków kuszy, który trafił Terentateka w klatkę, a następnie przeciął go w pół, po czym odskoczył na kolejne wzniesienie i szybkim zamachem miecza odciął głowę drugiemu. Kannos na dole rozpłatał na dwie części Terentateka. Niebieska bariera Wodza zniknęła.
Nagle Wódz oraz martwe Terentateki zamieniły się w Yuuzhanów. Wodza otaczała już tylko czerwona bariera. Sas padł pod naporem Yuuzhanów, a ciosy zadawane Wodzowi odbijały się od bariery. Nieprzytomny Mistrz leżał przy kamieniu, podczas gdy San i Lightdust atakowali Yuuzhany stojąc plecami do siebie.
Po dość długim czasie ostatni Yuuzhan padł. Wtedy bariera wokół Wodza zniknęła, a Kannos szybko opatrzył Ablazera. Wódz przemienił się w wielkiego stwora. Cała trójka ruszyła do ataku, jednak ich ciosy odbijały się od grubego pancerza Terentateka.
- Mistrzu, celuj w oczy ! - krzyknął Uczeń.
Ablazer rzucił mieczem w oczy Terentateka jednak płytka chroniąca je odbiła ostrze.
Lightdust regularnie Błyskawicami Mocy przypalał stwora, jednak powodowało to tylko, że uciekał on na chwilę i ponownie wracał do ataku. Podczas gdy Rycerz uciekał, potwór dogonił go i nadepnął nogą. Mistrz Sas szybko odciągnął Terentateka od leżącego Kannosa, a San wziął go na ręce i wskoczył z nim na wzniesienie. Nim się zorientował, stwór leżał na ziemi z wbitym mieczem w podniebienie, które prawdopodobnie przebiło mózg. Powoli zeskoczył z Kannosem i podszedł do Ablazera. Nagle wszystko się rozpłynęło.
Ocknęli się w pomieszczeniu, gdzie Wódz ciskał nimi o ścianę. Wstali szybko i podbiegli, by zobaczyć co z Kal'Darem i Vreekiem.
Jeon stał nad martwym Terentatekiem, w jego oczach było widać furię. Po chwili dołączył do nich Vado, a w swoich głowach usłyszeli głos.
- Wiecie, czemu on mnie tak nienawidzi ?
Vreek spojrzał na Kal'Dara z nienawiścią.
- Nie może znieść tego, że powtórzyłem jego sukces. Że dostałem się tak szybko do Zakonu. Nie może znieść tego, że jestem jego największą słabością. A właściwie owocem jednej nocy ...
- DOSYĆ ! - ryknął Vreek i rzucił się do ataku na swojego syna.
Usłyszeli za sobą hałas. Za nimi stała cała horda nieumarłych. Duur i Ablazer szybko ruszyli z aktywowanymi mieczami, podczas gdy Kannos i Vado zostali przy walce Jedi.
Pokonanie nieumarłych zajęło sporo czasu, a Ojciec i Syn nadal walczyli. Do walki włączył się Mistrz Sas, próbując pomóc swojemu byłemu uczniowi.
Vreek uniósł Mocą Kal'Dara i cisnął nim o ścianę, podczas gdy Ablazer zaczął szarżować na jego plecy. Odciągnął go od Upadłego, po czym uderzył w klatkę piersiową odrzucając Jeona nieco dalej.
- To nie ma sensu, mój były Mistrzu - rozpoczął Kal'Dar - on jest jak tamte martwe ciała.
- Powiedziałem dosyć ! - rzucił ostro Mistrz do Rycerza.
- Nic nie wiesz, Ablazer !
- Wiem już wystarczająco Vreek !
- Żadne z was nie ma o niczym pojęcia, idioci !
San położył rękę na ramieniu Vreeka.
- Vreek ...
- W imieniu Jedi jesteś aresztowany ! - rozkazał Sas.
- Możesz spróbować, Ablazer. - odparł Vreek i rzucił się do ataku.
Z początku walczyli tylko Mistrz z Rycerzem, potem - widząc kłopoty Sasa - dołączył jego były uczeń
- Nikt nie chce Twojej śmierci, Vreek ! Opamiętaj sie ! - krzyczał Kannos.
- Przypieczętowaliście swój los ! Tak jak on i ja !
Ruszył do ataku na Kal'Dara. Po chwili do walki znów włączył się Ablazer, a następnie Lightdust. Tylko Uczeń Vreeka przyglądał się wszystkiemu z boku, a w jego oczach można było dostrzec smutek i zawód.
Po zwarciu z Kannosem, Kal'Dar szybko zaszarżował i ciął ostrzem pozbawiając Vreeka ręki i rozpruwając jego klatkę piersiową.
- Nie ! - krzyknął Kannos próbując zatrzymać ostrze Kal'Dara, jednak bez skutku.
W oczach Vreeka w momencie śmierci było widać jedynie furię.
- Ty .. gnoju .. - wysapał San do Upadłego - Nigdy więcej nie chce Cie widzieć.
Uczeń podszedł do ciała swojego Mistrza i wziął je na ręce, zabierając jego miecz, po czym wyszedł z sali wracając na statek.
Lot odbył się w grobowej atmosferze. Duur zszedł z rampy i skierował się do przedsionka. Mistrzowie pożegnali się pod bramą i załatwiali dalsze sprawy. Ablazer oraz Bart pomogli Kal'Darowi przemieścić się do przedsionka.
Uczeń położył Vreeka na swoim łóżku i namoczywszy gąbkę, przetarł jego twarz i zakrwawiony tors.
Na pierwszym łóżku został ułożony Kal'Dar, który był opatrywany przez Barta.
San schował pancerz Vreeka do skrzyni i przykrył go kocem.
Jego koszmar się spełnił.
3. Ewentualne uwagi sprawozdającego: Czekam na koszmary Sasa i Kannosa.
4. Autor raportu: Uczeń Jedi San Duur
1. Data, godzina zdarzenia:
31.01.10 - 18.00 - 21.00
15.02.10 - 18.15 - 20.00
2. Opis wydarzenia:
- Dobrze, że jesteś - mruknął Vreek widząc wychodzącego z przedsionka Sana - czekamy na pozostałą dwójkę.
Po chwili zjawił się Kannos oraz Mistrz Sas.
- Zabrałeś ze sobą wystarczająco maści, Lightdust ? - zaczął Vreek
- Wziąłem wystarczająco, by składać Cię później do kupy - odparł Rycerz
- A ja wziąłem miecz, żeby chronić Cię przed Howlerami, chodźmy - rzucił krótko Vreek i ruszył w kierunku wyjścia z Akademii.
Poza bramą czekała już Lambda i 2 Jedi z Praxeum. Jeden Zabrak i jeden Człowiek.
Podczas gdy Kannos witał się z Zabrakiem, a Ablazer sprawdzał stan statku, San obserwował wszystko z boku.
- To ten gość z Praxeum ? - spytał się swojego Mistrza kiwnąwszy głową w kierunku Vado.
Vreek skinął głową po czym jego wzrok przykuła postać stojąca po drugiej stronie, Mistrz Dreamweaver.
- Kolejny gość z Praxeum ? - parsknął San
- To mój Mistrz - szepnął ostro Jeon i szturchnął ucznia łokciem, a następnie poszedł przywitać się z Jeffem.
Uczeń zdziwił się, gdy usłyszał jak jego Mistrz wita się serdecznie z Jeffem i traktuje go z szacunkiem.
- Wsiadajcie ! - usłyszeli głos Sasa.
Wszyscy powoli ruszyli po rampie wchodząc na statek.
Lot przebiegł spokojnie, wylądowali w ruinach jakiegoś miasta na Korriban. Po wyjściu ze statku Mistrz Ablazer zaczął udzielać wskazówki i przypomniał cel wyprawy.
- Każdy z nas ma lata doświadczenia, Ablazer, z wyjątkiem Sana. Nie widzę potrzeby dalszego udzielania wskazówek - mruknął Vreek.
Sas skinął głową i wszyscy powoli ruszyli przed siebie, rozmawiając między sobą.
Po 5 minutach drogi w oddali ujrzeli duże stwory. Były to Rancory.
- No, San. To Twój Trial - rzucił żartobliwie Vreek, jednak jego uczeń nie odebrał tego jako żartu i ruszył powoli przed siebie przyjmując postawę Ataru.
- Do jasnej cholery, czy Ty kiedykolwiek odróżnisz żart od powagi ?!
- Odróżnię wtedy, gdy będziesz wiedział w jakiej chwili stosować ironię - parsknął Uczeń.
- Nie zapominaj, kto kogo tu uczy - powiedział ostro Rycerz, a San mruknął coś pod nosem.
Cała szóstka aktywowała miecze i ruszyła do ataku. Jeden Rancor złapał Vreeka i zaczął dusić, jednak przestał pod naporem ataków. Jeon upadł na ziemię, a San szybko sprawdził jego stan, podczas gdy Sas rozprawiał się z Rancorem. W jednej chwili obydwa stwory rozpłynęły się w powietrzu.
- Korriban .. - mruknął Uczeń.
- Jeff i San - poszukajcie czegoś w tamtym regionie - zarządził Sas - my poszukamy tutaj.
Podczas przeszukiwania terenu wszyscy poczuli drżenie w ziemi.
- WSKAKUJCIE NA GÓRĘ ! - krzyknął Ablazer i tak też wszyscy uczynili.
Na dole można było dostrzec pojawiającego się co chwile ogromnego robaka pustynnego.
- Znaleźliście coś ?! - krzyknął Vreek.
- Tu jest wejście do jakiejś doliny ! - odkrzyknął jego uczeń.
Kannos, Vreek, Vado oraz Mistrz Sas skacząc po dachach dotarli do Jeffa i Sana. Wspólnie ruszyli poprzez dolinę.
Dotarli do sporych rozmiarów bramy, która przeskoczyli. Za nią kryły się ruiny wejścia do podziemi. Po zbadaniu terenu, Kannos dostrzegł, iż można zniszczyć stare, uszkodzone kamienne drzwi, by dostać się do środka i tak też uczynił.
- Gdy nie ma wejścia, trzeba je zrobić sobie samemu - uśmiechnął się.
W środku stały 2 istoty, nieumarli. Jedi ruszyli do ataku i po długim boju udało im się pokonać stwory.
- Co to ma być ?! - zaczął Vado.
- Alchemia Sithów - odparł mu Sas po czym razem z Sanem ruszył w dół sprawdzić teren.
Po chwili dołączyła reszta. W pomieszczeniu wiał silny wiatr, o dziwo wiał on z różnych stron. W sali były dwa łuki wejściowe, w pierwszym wiatr wiał od południa, w drugim od północy.
Ablazer wszedł do pierwszego łuku, a siła wiatru cisnęła nim o ścianę na drugim końcu. Reszta ruszyła za nim odpowiednio spowalniając lot. Dotarli do pomieszczenia z fontanną na środku, a przed nią stały duchy. Vreek odepchnął Sana Mocą do korytarza po prawej i kazał mu tam czekać. Korytarz po lewej był zawalony gruzami. Wszyscy Rycerzowie i Mistrzowie wznieśli bariery wokół swoich umysłów. Pieśń duchów wywoływała poczucie spokoju, braku zagrożenia. Jedi ruszyli do ataku cały czas ignorując pieśń i utrzymując bariery i po chwili pokonali oponentów. Kannos dał znak Uczniowi, że już po wszystkim. Cała szóstka rozejrzała się po okolicy i ruszyła dalej, do kolejnego pomieszczenia. W jego środku znajdowała się również fontanna, jednak z lawą w środku, a obok niej stali nieumarli. Szybko sobie z nimi poradzili i zobaczyli 2 popiersia Ragnosa po obydwóch stronach pomieszczenia. Vado zaproponował żeby je zniszczyć, jednak darowali sobie ten pomysł i ruszyli dalej. Wszystkie pomieszczenia po bokach były zawalone. Drzwi pod koniec korytarza rozsunęły się, i wszyscy weszli do środka.
Po wejściu do wąskich korytarzy uderzyła ich fala ciepłego powietrza. Dotarli do pomieszczenia z trumną po środku i magmą dookoła. Obeszli ją bokiem poprzez bloki skalne i dotarli do małego pomieszczenia, również z trumną pod jego koniec i duchem stojącym przy niej. San stanął przed wejściem do pomieszczenia, przed nim stał Jeff. Przed duchem stanęli Kannos, Sas i Vado, a Vreek za nimi. Zjawa miała przy sobie długą, ostrą kosę.
- Witaj - zaczął Ablazer - przybyliśmy na poszukiwania Kal'Dara. Wiesz gdzie on jest ?
Zjawa dłonią pokazała wyjście. Jedi mieli się zbierać do wyjścia, gdy wskazała ona na Kannosa.
Po krótkim czasie Kannos powoli podszedł do zjawy, a ta wchłonęła go w siebie. Lightdust próbował się uwolnić, jednak bezskutecznie. Dreamweaver, Sunrider, Ablazer i Vreek ruszyli na ratunek. W pewnym momencie duch zamachnął się kosą i rozpłatał Jeffa na dwie części. Niedługo po tym rozpłynęła się pod naporem ciosów, a Kannos wydostał się.
- Ty idioto ! - rzucił ostro Vreek zmierzając w kierunku Rycerza, po czym rąbnął go pięścią w splot słoneczny, a następnie w kark i podszedł do ciała swojego Mistrza.
- Vreek .. śmierć jest naturalną rzeczą - powiedział łagodnie Mistrz Sas.
- Wiem, Ablazer. Ale tak nie musiało być. To przez tego idiotę, Świetlistego.
W grobowej ciszy opuścili salę i powrócili do miejsca z fontanną z wodą. Będąc na skrzyżowaniu korytarzy, ujrzeli, że korytarz, który był zawalony, już nie jest. W tym miejscu znajdowała się teraz ogromna, solidna brama.
San zmieścił się w przerwie pomiędzy kratami i przeszedł na drugą stronę, reszta również sobie poradziła. Znajdowali się w ogromnym pomieszczeniu, które było podzielone na dwie części. W przepaści po środku wiał strasznie silny wiatr, i co chwilę uderzały pioruny, a na dole płynęła lawa. Po prawej stronie od bramy znajdował się przycisk, który wcisnął Vado. Z drugiej strony zaczęła wysuwać się dość szeroka kładka sięgająca pierwszej części.
- Jeśli będziemy się czołgać, wiatr nic nam nie zrobi - rzekł Zabrak i aktywował kładkę ponownie, po czym zaczął czołgać się na drugą stronę, a za nim ruszyła cała reszta.
Gdy dotarli na miejsce przed nimi ukazał się kolejny nieumarły. Odsunęli się od przepaści, by ich nie zepchnął i szybko się z nim rozprawili. Ruszyli dość krętymi korytarzami i dotarli do schodów prowadzących do pomieszczenia, po środku którego stało około 15 nieumarłych.
- Tutaj możesz się przydać, San - rzucił krótko Vreek i wszyscy aktywowali miecze.
Sunrider szybkim ciosem rękojeścią wywrócił dwóch nieumarłych naraz i szybko ich dobił, podczas gdy Kannos miotnął trzema o pobliską ścianę. Vreek z łatwością rozprawiał się z kolejnymi, stosując szybkie ciosy Makashi. San odrąbał jednemu głowę, po czym cofnął miecz i pchnął nim do tyłu przebijając kolejnego, a Sas wywracając pozostałych Mocą, szybko przebiegł tnąc mieczem po leżących.
Po całym pobojowisku rozejrzeli się dookoła. Jedno wyjście było zawalone, ruszyli w kierunku dostępnego.
Znaleźli się w dużej sali z wzniesieniem o kształcie koła po środku. Na końcu sali znajdowało się wyjście. Obok wzniesień płynęła lawa.
Wnet dostrzegli postać leżącą na środku posadzki.
- Kto to ? - rozpoczął San.
- Myślę, że to nasz cel misji - odparł Vreek i zeskoczył razem z innymi do środka, podczas gdy Uczeń rozejrzał się po okolicy, a następnie dołączył do pozostałych.
Kal'Dar był w ciężkim stanie, miał liczne rany, zadrapania, sińce.
- Mój były Uczniu ! - powiedział łagodnie Ablazer i pomógł wstać Kal'Darowi.
W swoich głowach usłyszeli głos Upadłego.
- Dziękuję ...
- Zabieramy Cię do Praxeum - rzucił ostro Vreek.
- Nie tak prędko - odpowiedział spokojnie Sas.
- Nie zastanawialiście się nad tym wszystkim ? - zaczął Kal'Dar - Nie zastanawialiście się jak jajo wydostało się z Akademii ? I czemu akurat wtedy Vreek zniknął ? Nie zastanawialiście się nigdy nad jego rolą ?
Kannos ostrożnie obszedł Vreeka i stanął za nim na wszelki wypadek.
- Czyś Ty do końca zgłupiał Świetlisty ? Wierzysz mu ?!
Kal'Dar kontynuował.
- Vreek .. zawarł pakt z Terentatekami. Jest pod ich wpływem, nawet teraz.
San spojrzał na swojego Mistrza. Nie wierzył Upadłemu. Jednak Ablazer i Kannos uwierzyli.
W wyjściu pojawił się Wódz Terentateków, po czym zniknął, a Vreek ruszył za nim w pościg.
San podszedł do Kal'Dara i boleśnie ugodził go palcem w poparzoną klatkę piersiową.
- Jesteś ścierwem - rzucił ostro i ruszył za Vreekiem. Po chwili ruszyli również Ablazer, Kannos, Vado oraz Upadły Jedi.
Znaleźli się w małym pomieszczeniu. Na przeciwko nich stał Wódz Terentateków. Jedi ruszyli w jego kierunku, podczas gdy zza ściany wyłonił się Vreek i rzucił z mieczem na Kal'Dara. Jeon i Upadły walczyli ze sobą, podczas gdy Sunrider, Ablazer, Lightdust i Duur walczyli z Wodzem Terentateków. Z drugiej strony Jedi toczyli zacięty pojedynek. Stwór zaczął przysmażać ich Błyskawicami Mocy. Pod naporem Mocy pierwszy padł San, a następnie cała reszta ...
Uczeń ocknął się w czymś na kształt areny, wielkim pomieszczeniu ze schodami prowadzącymi w dół po środku. Były one całe śliskie i ubrudzone krwią. Ostrożnie zszedł w dół, i dostrzegł leżącego Vreeka pilnowanego przez 4 nieumarłych. Pierwszych dwóch załatwił dość szybko, trzeciego kopnął, a gdy ten poleciał i znalazł się obok Mistrza, San nieostrożnie ciął mieczem przecinając klatkę piersiową Vreeka. Szybko pokonał ostatniego i zajął się Vreekiem badając jego stan i opatrując go. Jeon spojrzał na ucznia z wyrzutem i wydał z siebie ostatnie tchnienie. Wtedy San sobie przypomniał. Przyleciał na Korriban aby dokończyć swój Trial.
Zaczął szukać jakiegoś wyjścia. Były 3 wyjścia i 1 zawalone. Ruszył w kierunku najbliższego. Znajdowało się w nim coś w rodzaju więzienia. W celach znajdowały się ciała. Znajdował się tam również duch, który po kolei przechodził z celi do celi i rozczłonkowywał ciała. San próbował zatrzymać ostrze ducha własnym, jednak bezskutecznie. Ostatni człowiek w celi jeszcze żył, po czym został pozbawiony kończyn przez zjawę, która zaśmiała się z Ucznia i rozpłynęła się.
Zdziwiony Uczeń wyszedł z pomieszczenia i skierował się ku innemu, które, jak okazało się, było również zawalone. W kolejnym zaś znajdowała się następna zjawa, tym razem szarżująca na Duura. Po krótkiej walce San przeciął ją na pół, a ona zniknęła. Za duchem kryła się winda. Bez zastanowienia wsiadł na nią i zjechał w dół.
Znalazł się w pomieszczeniu z wielkim posągiem. Na jego rękach stały 2 Terentateki, a po środku stał Lord Militus. Uczeń podszedł bliżej i stanął naprzeciw Lorda.
- Co tam, Jorud ? - zaczął San
Lord spojrzał na niego spode łba.
- Militus. Daliście mi fałszywą nadzieję.
- Czuję się nieco skrępowany - parsknął Duur i jednym ruchem ręki zrzucił Terentateki w dół, jednak po chwili wróciły na miejsce z takim samym wyrazem twarzy.
- Za mną kryje się cała potęga .. spójrz na to. Jeden krok, Jedi. A Wódz zechce Cię obdarzyć darami.
- Swoją drogą, fajny toporek. Nie masz już swojego miecza ?
- Wódz mi go podarował. A teraz zobacz. Jeden krok, Jedi, i zostaniesz odkupiony.
- Owszem, zrobię krok. Ale w tył.
Cofnął się i aktywował miecz. Przyciągnął Terentateki zrzucając je ponownie na dół i sam zeskoczył by się z nimi rozprawić. Robiąc unik dostał strzałem z kuszy jednego z nich w nogę. Szybko podniósł się i ruszył z szarżą na stwory. Szybko rozciął jednego z nich, a następnemu odciął nogę, po czym rozpoczął długą walkę z Militusem.
W trakcie walki Militus próbował wciągnąć się na wzniesienie, Duur dobiegł do niego i szybkim ciosem Makashi ciął przez jego plecy. Ten ostatecznie zdążył się wciągnąć i pobiegł wbiegając w dziurę, o której wcześniej opowiadał i przepadł. Uczeń podszedł do dziury i zobaczył litą skałę. Cofnął się i wskoczył z powrotem na górę, powróciwszy do wejścia, ruszył w kierunku zawalonego korytarza. O dziwo, gruzy zniknęły. W pomieszczeniu, do którego prowadził znajdował się zbiornik z wodą. Wskoczył do wody i ogarnęła go fala spokoju. Przypomniał sobie o tym, o czym mówił Militus. Doznał odkupienia.
Cała trójka znalazła się w dziwnym otoczeniu. Na wzniesieniu po środku stał Wódz Terentateków, a po prawej na skałach stały 3 Terentateki z kuszami. Ku Wodzowi ruszył Sas. Kannos i San zostali za nim.
- Daleko dotarliście, Jedi. Macie teraz dwa wyjścia. Jednak przed tym odpowiem na wszystkie wasze pytania.
- Kim jest Vreek ? - rzucił od razu San.
- Vreek jest pod naszą kontrolą. Kal'Dar też był, jednak .. wyswobodził się. A teraz macie dwa wyjścia. Albo zginiecie, albo poddacie się mojej kontroli. Czekam na odpowiedź.
Nikt nie odpowiedział.
- W takim razie sam wybiorę opcje - odparł i wokół Terentateka pojawiły się 2 bariery, niebieska i czerwona.
Sas rozpoczął pojedynek z Wodzem, podczas gdy Lightdust i Duur wskoczyli na wzniesienia i walczyli z pozostałymi Terentatekami. Rycerz ściągnął jednego na dół i tam się z nim rozprawił, podczas gdy San odbił jeden z pocisków kuszy, który trafił Terentateka w klatkę, a następnie przeciął go w pół, po czym odskoczył na kolejne wzniesienie i szybkim zamachem miecza odciął głowę drugiemu. Kannos na dole rozpłatał na dwie części Terentateka. Niebieska bariera Wodza zniknęła.
Nagle Wódz oraz martwe Terentateki zamieniły się w Yuuzhanów. Wodza otaczała już tylko czerwona bariera. Sas padł pod naporem Yuuzhanów, a ciosy zadawane Wodzowi odbijały się od bariery. Nieprzytomny Mistrz leżał przy kamieniu, podczas gdy San i Lightdust atakowali Yuuzhany stojąc plecami do siebie.
Po dość długim czasie ostatni Yuuzhan padł. Wtedy bariera wokół Wodza zniknęła, a Kannos szybko opatrzył Ablazera. Wódz przemienił się w wielkiego stwora. Cała trójka ruszyła do ataku, jednak ich ciosy odbijały się od grubego pancerza Terentateka.
- Mistrzu, celuj w oczy ! - krzyknął Uczeń.
Ablazer rzucił mieczem w oczy Terentateka jednak płytka chroniąca je odbiła ostrze.
Lightdust regularnie Błyskawicami Mocy przypalał stwora, jednak powodowało to tylko, że uciekał on na chwilę i ponownie wracał do ataku. Podczas gdy Rycerz uciekał, potwór dogonił go i nadepnął nogą. Mistrz Sas szybko odciągnął Terentateka od leżącego Kannosa, a San wziął go na ręce i wskoczył z nim na wzniesienie. Nim się zorientował, stwór leżał na ziemi z wbitym mieczem w podniebienie, które prawdopodobnie przebiło mózg. Powoli zeskoczył z Kannosem i podszedł do Ablazera. Nagle wszystko się rozpłynęło.
Ocknęli się w pomieszczeniu, gdzie Wódz ciskał nimi o ścianę. Wstali szybko i podbiegli, by zobaczyć co z Kal'Darem i Vreekiem.
Jeon stał nad martwym Terentatekiem, w jego oczach było widać furię. Po chwili dołączył do nich Vado, a w swoich głowach usłyszeli głos.
- Wiecie, czemu on mnie tak nienawidzi ?
Vreek spojrzał na Kal'Dara z nienawiścią.
- Nie może znieść tego, że powtórzyłem jego sukces. Że dostałem się tak szybko do Zakonu. Nie może znieść tego, że jestem jego największą słabością. A właściwie owocem jednej nocy ...
- DOSYĆ ! - ryknął Vreek i rzucił się do ataku na swojego syna.
Usłyszeli za sobą hałas. Za nimi stała cała horda nieumarłych. Duur i Ablazer szybko ruszyli z aktywowanymi mieczami, podczas gdy Kannos i Vado zostali przy walce Jedi.
Pokonanie nieumarłych zajęło sporo czasu, a Ojciec i Syn nadal walczyli. Do walki włączył się Mistrz Sas, próbując pomóc swojemu byłemu uczniowi.
Vreek uniósł Mocą Kal'Dara i cisnął nim o ścianę, podczas gdy Ablazer zaczął szarżować na jego plecy. Odciągnął go od Upadłego, po czym uderzył w klatkę piersiową odrzucając Jeona nieco dalej.
- To nie ma sensu, mój były Mistrzu - rozpoczął Kal'Dar - on jest jak tamte martwe ciała.
- Powiedziałem dosyć ! - rzucił ostro Mistrz do Rycerza.
- Nic nie wiesz, Ablazer !
- Wiem już wystarczająco Vreek !
- Żadne z was nie ma o niczym pojęcia, idioci !
San położył rękę na ramieniu Vreeka.
- Vreek ...
- W imieniu Jedi jesteś aresztowany ! - rozkazał Sas.
- Możesz spróbować, Ablazer. - odparł Vreek i rzucił się do ataku.
Z początku walczyli tylko Mistrz z Rycerzem, potem - widząc kłopoty Sasa - dołączył jego były uczeń
- Nikt nie chce Twojej śmierci, Vreek ! Opamiętaj sie ! - krzyczał Kannos.
- Przypieczętowaliście swój los ! Tak jak on i ja !
Ruszył do ataku na Kal'Dara. Po chwili do walki znów włączył się Ablazer, a następnie Lightdust. Tylko Uczeń Vreeka przyglądał się wszystkiemu z boku, a w jego oczach można było dostrzec smutek i zawód.
Po zwarciu z Kannosem, Kal'Dar szybko zaszarżował i ciął ostrzem pozbawiając Vreeka ręki i rozpruwając jego klatkę piersiową.
- Nie ! - krzyknął Kannos próbując zatrzymać ostrze Kal'Dara, jednak bez skutku.
W oczach Vreeka w momencie śmierci było widać jedynie furię.
- Ty .. gnoju .. - wysapał San do Upadłego - Nigdy więcej nie chce Cie widzieć.
Uczeń podszedł do ciała swojego Mistrza i wziął je na ręce, zabierając jego miecz, po czym wyszedł z sali wracając na statek.
Lot odbył się w grobowej atmosferze. Duur zszedł z rampy i skierował się do przedsionka. Mistrzowie pożegnali się pod bramą i załatwiali dalsze sprawy. Ablazer oraz Bart pomogli Kal'Darowi przemieścić się do przedsionka.
Uczeń położył Vreeka na swoim łóżku i namoczywszy gąbkę, przetarł jego twarz i zakrwawiony tors.
Na pierwszym łóżku został ułożony Kal'Dar, który był opatrywany przez Barta.
San schował pancerz Vreeka do skrzyni i przykrył go kocem.
Jego koszmar się spełnił.
3. Ewentualne uwagi sprawozdającego: Czekam na koszmary Sasa i Kannosa.
4. Autor raportu: Uczeń Jedi San Duur