Bimmisaari - Misja druga
1. Data, godzina zdarzenia: 15.11.08, 18:30-20:30
2. Opis wydarzenia:
W momencie gdy Majster padł bez znaku życia, Bart i Jekk zamarli przez moment. A mieli nadzieję, że strata Konowała będzie jedyną...
Ich konsternacja i smutek nie mogły jednak trwać zbyt długo. W chwili, w której Bart opuścił miecz, patrząc z martwym wzrokiem na ciało Majstra, koło niego sunęło kilka pocisków, które osmaliły jego szatę.
Obaj błyskawicznie wrócili do walki: Bart dalej walczył karabinem jednego z powalonych droidów, ostrzeliwując pozostałe. Nim osaczony schował się za filar, zdołał zestrzelić jednego z oponentów. Jekk szybko dołączył do Barta, unikając strzałów.
Po chwili usłyszeli, jak ktoś płynie rzeką. Równocześnie odwrócili się, jednak dostrzegli osobę w uniformie Republiki - i wszyscy zaczęli krzyczeć:
- Świr?!
- Cześć chłopaki, co się działo beze mnie? - zawołał radośnie, jakby nigdy nic, po chwili wyskakując z rzeki.
- Majster... - powiedział niewyraźnie Bart, wskazując na zwłoki poległego żołnierza.
Świr przez chwilę również zaniemówił, ale podobnie jak jego towarzysze, nie miał czasu na żałobę. Natychmiastowo strzały droidów musnęły jego pancerz, toteż Świr szybko dołączył do walki.
Potyczka przerodziła się w bitwę. Choć wiedzieliśmy już od początku, że nie mamy szans w otwartym polu, i tak z naszych planów cichego przemknięcia do celu nie pozostało nic. Walczyliśmy z silnym oddziałem droidów, prawdopodobnie zaalarmowano też całe miasto.
Chociaż w walce dołączył do nas Avar, a wkrótce po nim nawet sam L'onse, nie było zbyt dobrze.
- Obiecaliście mi ochronę! - krzyczał Kel Dorski polityk.
- Staramy się...ale jak widzisz, na wojnie wszystko się szybko zmienia! - odparł Bart, w międzyczasie odbijając kolejne pociski.
- Nie wiedziałem, że tak szybko rzucasz słowa na wiatr - odparł zdenerwowany L'onse do Avara.
- Robimy co możemy i nie zamierzamy nikogo oszukiwać, ale sam widzisz, że wszystko się zmieniło!
Wszyscy jednak zrozumieli, że przede wszystkim, musieliśmy odeskortować naszego sojusznika; na szczęście zajął się tym Świr, jednak nikt nie byłby w stanie nazwać tego łatwym zadaniem. Podczas gdy Świr go wyprowadzał, nasza trójka toczyła zawzięty bój, osłaniając ich.
Avar radził sobie zdecydowanie najlepiej, widać było jego doświadczenie zarówno w sztukach Jedi, jak i w walce z tymi robotami. Bez większych problemów unikał strzałów i błyskawicznie niszczył droidy. Było to wyjątkowe jak na zdolnego praktykanta Soresu. Jednak i on nie był niepokonany i w trakcie potyczki Jekk w ostatniej chwili odbił pocisk zmierzający w jego stronę, samemu jednak odsłaniając się na kolejny; mimo to, Trandoshanin zwyczajnie schylił się przed pociskiem, zaś sam Avar wycofał się, ostatecznie już z trudem odbijając kolejne strzały.
Świr szybko wrócił, już bez L'onsa. W międzyczasie wykonał dwa strzały - oba celne, co nieco ułatwiło robotę.
- Co robimy dalej? - zawołał do reszty z trudem zachowujący spokój Bart.
- Czekajcie tu - krzyknął Świr, pobiegłszy w kierunku ciała Majstra.
Nagle zza rogu wychylił się snajper, celując w Barta. Ten uniknął strzału jedynie częściowo; został postrzelony w bark, na szczęście lekko. Jekk szybko ruszył w kierunku Barta, w międzyczasie sprytnie odbijając pocisk innego droida prosto w snajpera. Uderzenie odrzuciło droida w tył, jednak ten nadal się ruszał. Bart namierzając cel przez przymrużone z bólu oczy, strzelił z E-11 centralnie w głowę robota, po chwili ponownie kładąc się na ziemi.
Jekk odciągnął go z pola strzału, eskortowany przez Avara. Tymczasem wracający od ciała Majstra Świr ponownie dołączył do walki, serią celnych strzałów pozbywając się z pola widzenia kolejnych droidów.
Po chwili jednak jego karabin się zaciął. Chociaż czterokrotnie próbował trafić kolejnego droida, zwyczajnie nie mógł. W ostatniej chwili umknął przed pociskiem droida, którego miał zamiar zniszczyć. Mimo to walka trwała nadal, Bart zastąpił Świra w kontynuowaniu ostrzału, chociaż radził sobie zdecydowanie mniej sprawnie niż żołnierz. Mimo to, wespół z towarzyszami zlikwidował kolejne dwa droidy, ale sam z trudem uniknął trafienia, gdy musiał przeładować broń. Na szczęście w tej chwili Świr zdołał naprawić broń i jakby od niechcenia zestrzelił kolejne dwa droidy.
-Tam jest przejście! - wskazał na niedalekie miejsce, odczytując dane z datapadu Majstra.
Jekk i Avar zostali z tyłu, Bart ze Świrem zaś ruszyli w kierunku celu "podróży", w międzyczasie błyskawicznie eliminując pojedyncze droidy. Bart walczył praktycznie tylko z użyciem broni palnej; nie potrafił zbyt dobrze wykorzystać miecza świetlnego w walce dystansowej. Z karabinem radził sobie jednak niezgorzej, w miarę skutecznie wspierając Świra.
Pozostali dwaj Padawani dobrze osłaniali teren, powoli ruszając do towarzyszy. Jekk radził sobie świetnie, przez spory czas pełno w nim było czegoś, co rzadko inni widywali w nim na treningach - zacięcie. Zręcznie radził sobie w walce, walcząc zarówno mieczem, jak i blasterem. Omijał strzały robotów ze spokojem i zwinnością. Avar niewiele mu w tym ustępował, jeśli w ogóle, gdyż sam też nie miał żadnych kłopotów.
Wszyscy myśleli, że pozostanie tak łatwo aż do końca misji, jednak były to złudne nadzieje.
Pod upragnionym celem napotkali bardzo silny patrol droidów, z dwoma droidami, które - jak odkryto później - były bardzo potężne.
Już na początku potyczki z tym patrolem, drużyna została całkowicie zepchnięta do defensywy. Obrona jednego z droidów była niemal nie do przebicia, wspomagany był silną tarczą energetyczną, praktycznie nieprzebijalną dla broni, jaką dysponowali Jedi i Świr.
Jedynym, co im dobrze poszło, była ucieczka. Szybko wycofali się w całkiem niezłe schronienie, jakim był niewielki okoliczny budynek. Walczyli w klasyczny partyzacnki sposób; regularnie się wychylając, szybko atakując i wracając do kryjówki. Avar walczył najotwarciej; regularnie wyskakiwał z ukrycia w sam środek szeregów droidów, likwidując spore ich ilości przed ponowną ucieczką. Jego i resztę do ucieczki zmuszał głównie drugi z dwójki "elitarnych" droidów: był niesamowicie szybki, a jego percepcja stała na najwyższym poziomie. Umknięcie przed jego strzałami było problemem dla każdego. Wspomagany przez resztę swojego oddziału, stanowił żelazną przeszkodę w dotarciu do celu.
W połowie walki jednak, gdy spora część droidów została wyeliminowana, drużyna wspólnie zaatakowała. Avar osłaniał towarzyszy, odbijając niemal wszystkie pociski pozostałych droidów, pokazując, że naprawdę nieźle ćwiczył Soresu. Świr strzelał całymi seriami w pozostałe droidy, zaś Bart oddawał pojedyncze strzały, wycelowując jak najstaranniej. W pewnym momencie był przygnieciony przez ogień droida, lecz w porę pojawił się Jekk, odwracając uwagę przeciwnika. Bart skorzystał z okazji i natychmiast oddał serię strzałów w sam korpus. Z mechanicznych rąk dowódcy wypadła broń, po czym on sam osunął się bezwładnie z filaru na samą ziemię.
To było dla pozostałych niczym sygnał do zmasowanego ataku. Cała czwórka ruszyła do celu, likwidując kolejne roboty, jednak ostatecznie okazało się, że zapał przerósł możliwości; ogień droidów był zbyt gęsty i wszyscy ponownie się wycofali. Tym razem jednak w zdecydowanie bliższe pozycje, z których kontynuowali partyzanckie sposoby walki. Jednak w jej trakcie wszyscy byli już zbyt zmęczeni nawet na kontynuację walki, amunicja też się powoli kończyła. Walka stawała się coraz bardziej żmudna i bezsensowna. Morale było coraz mniejsze, sił wroga nie ubywało. Próby przebicia się przez tarczę największego z droidów nie przyniosły najmniejszego efektu. Avar próbował pociąć droida na kawałki w momencie, gdy tarcza się odsłaniała; bezskutecznie, pancerz był za gruby, a w chwili gdy tarcza uruchomiła się ponownie, Avar w ostatniej chwili uskoczył, porażony jej energią.
-Potrzebujecie wsparcia? - zawołał znajomy głos z komunikatora Świra.
-Tak! - krzyknęła natychmiast cała czwórka.
-Mamy tu bombowiec pod ręką, podajcie lokalizację.
-Przesyłam współrzędne! - powiedział Bart do własnego komunikatora, szybko uruchamiając datapad w celu ich pozyskania.
Nie minęło wiele czasu, aż silne pociski spadły na patrol droidów. Momentalnie większość droidów zamieniła się w stertę złomu, przetrwały zaś nieliczne roboty.
-Powtórka? - zawołał ponownie głos.
-Przyda się. - odparł Bart spoglądając na nadal aktywną tarczę droida.
Ponownie seria pocisków opadła na ziemię, po czym na nogach pozostały tylko resztki sił wroga. Wszyscy wspólnie ruszyli na swojego głównego przeciwnika, gdy ujrzeli, że tarcza padła. Wspólnie błyskawicznie powalili droida, nim ostrza zgasły, gdy wszystko zostało zakończone.
Wtem po raz kolejny z powietrza spadło kilka pocisków; raniły Jedi i Świra.
-Wstrzymać ogień! - krzyknęli Jedi do komunikatora.
-Szlag, pomyłka! - zawołał pilot.
Dobra, według danych musimy przejść przez te drzwi. - powiedział oszołomiony Świr.
-Zajmiemy się tym. - odparł Avar, wespół z towarzyszami próbując rozciąć drzwi - wydawało się, że czwórka mieczy świetlnych upora się zbyt szybko, ale drzwi były za silne, albo miecze za słabe. Prawdopodobnie oba. Broń palna również niewiele zdziałała.
-Zaraz, Majster miał jakiś sprzęt... - powiedział cicho Jekk.
Cała czwórka natychmiastowo ruszyła do zwłok Majstra, Avar i Świr znaleźli tajemnicze narzędzia przy ciele. Jedi jednak przez chwilę zatrzymali się, ze smutkiem patrząc na ciało komandosa.
-Cóż, ruszajmy. - powiedział Avar i drużyna wróciła do drzwi. Avar użył urządzenia z ksztyną niepewności, jednak zadziałało znakomicie, choć bardzo niezrozumiale. Drzwi zwyczajnie się stopiły. Zdezorientowana grupa po chwili ruszyła przez drzwi.
Nie minęło dużo czasu, aż wszyscy znaleźli się w centrum dowodzenia. Nie zapowiadało się na odpoczynek - błyskawicznie wojownicy wrócili w wir walki. O dziwo jednak, ochrona centrum nie była zbyt silna. Wszyscy równym tempem niszczyli kolejne droidy, w trakcie często niszczyli część mechanizmów. W ferworze bitwy jednak nie zwracali na to uwagi, kontynując potyczkę. Minęło zaledwie kilka minut i wszystkie roboty leżały na ziemi; razem z wyczerpaną załogą.
- Dawajcie, zniszczymy to wszystko - zawołał Świr, radośnie kręcąc blasterem.
- Czekaj, może się to do czegoś przydać - odparł Avar.
- A niby do czego. - Świr, chociaż zadał pytanie, zrobił to oznajmiającym tonem, z obojętnością niszcząc kolejne mechanizmy.
- Może wyciągniemy stąd jakieś dane, albo dezaktywujemy cały system droidów...-powiedział Bart, zasiadając przed panelami.
- Heh, to na nic, za dużo jest już uszkodzonych, do tego dochodzą systemy zabezpieczające - powiedział zrezygnowany Bart, wstając.
- Hej, co to? - wskazał Avar na mapę galaktyki na jednym z monitorów. - Artus Prime?
- Tam wydobywany jest jakiś minerał...kortozjum, czy jak to się zwało? - mówił powoli Kel Dor.
- Masz rację, Jedi - powiedział Świr.
- Te pancerze droidów...drzwi... -analizował Bart, niemal nie zwracając uwagi na otoczenie.
- Hej, może już stąd idźmy? I tak nic tu po nas. - zawołał do reszty Jekk, po czym cała reszta wyrwała się z myślenia i ruszyła przez kolejne drzwi.
Napotkali tam wyłącznie ciszę i duży otwór w suficie. Po chwili jednak zauważyli postać w czarnym skafandrze...
- Witajcie - powiedziała istota dziwnym głosem, na pierwszy rzut oka można było zauważyć, że to humanoid.
Cała grupa była przez chwilę oszołomiona, nie wiedząc kim może być ich rozmówca.
Rozmowa z nim była bardzo tajemnicza, długa, a do tego żmudna. Nieznajomy opowiadał o swoich górnolotnych celach i o "morderstwach" dokonywanych przez "obcych". Wywołało to śmiech u Kel Dora, który przez cały czas zachowywał spokój.
- *TY* mówisz coś o morderstwach? Ty, sojusznik padalca, który nasłał droidy w celu wymordowania Jedi? Dobrze wiem o rzezi Adeptów dokonanej przez droidy Hadrigi, o walce jaką Kal'Dar i Binol z nim stoczyli. I sądząc po mieczu świetlnym przy pasie, pewnie nie jest Ci to obce...Mroczny Jedi, Upadły Jedi, Sithu, czy Mocy wie kto - powiedział z kpiną w głosie.
- Hę? - odezwał się Jekk, nie do końca rozumiejąc słowa Barta.
- Ktoś mu kiedyś o tym opowiadał, o ile pamiętam - powiedział cicho do Jekka Avar, trzymający się z boku. - Wolę nie wiedzieć w jakich okolicznościach.
- To była ofiara, którą wy ponieśliście. I z żadnym z określeń mojej osoby nie trafiłeś... - skwitował krótko "rozmówca".
- Więc macie się za jakieś istoty wyższe, ważniejsze? - powiedział Bart, chwytając miecz w zdecydowanie bardziej bojowej pozycji.
- I tak zresztą nie do końca odpowiadaliśmy za działania Hadrigi. Współpracował z nami, jednak nieświadomie, własnymi drogami...przyjrzyjcie się droidom, one mają własną świadomosci i inteligencję, jakąś własną tego odmianę. Przyjdzie nowe zagrożenie, z innego świata... -mówił niezwykle zaangażowany w rozmowę przyszły oponent.
- Dość tego gadania! - krzyknął Świr, strzelając z blastera, zabijając część okolicznego robactwa.
- Nie! - zawołał niczym opętany przeciwnik, uruchamiając czerwony miecz i rzucając się w kierunku żołnierza, atakując go. Jedi próbowali go wesprzeć, jednak morderca zrzucił go w przepaść.
Przerażony i wściekły, choć trzymający to na wodzy Bart spojrzał jak żołnierz upada w dół.
Cała trójka zwróciła miecze ku wrogowi, ten zaś ich zignorował.
- I tak niewiele mi zrobicie tymi kryształami trzeciego sortu.
- A skąd Ty możesz wiedzieć cokolwiek o naszych kryształach? - spytał zdziwiony Trandoshanin.
- Wiem o Was więcej niż się wam zdaje..-powiedział obojętnym głosem przeciwnik. - Nie zastanawialiście się nad tymi, którzy opuścili ostatnio waszą placówkę?
W chwili gdy nieznajomy wypowiedział te słowa wszyscy zapadli w zamyślenie.
- Van, Tiger? - wyliczał Jekk.
- Nie nie..myślcie.
- Rasi? Chociaż de facto nie kojarzę go zbytnio..-mówił Bart.
- Ehh, zawodzicie mnie. Naprawdę nie wiecie? Kto z Was opuścił Akademię, z nieznanych dla Was przyczyn? Nawet Ty nie wiesz, mój były uczniu? - zwrócił się do Avara.
Już zanim usłyszał "były uczniu" zwrócone do Avara, Bart wiedział. Równocześnie z Avarem i Jekkiem zamarli.
- Kal'Dar?! - zawołali równocześnie.
- No, nareszcie.
- Ale...co...jak? - oszołomieni i przerażeni Padawani plątali się we własnych słowach, nie rozumiejąc tego co się dzieje.
- Halo, halo, odbiór. Rozpoczynamy bombardowanie! - zawołał głos z komunikatora Świra.
Avar zareagował błyskawicznie, chwytając urządzenie Mocą i przywołując je do siebie. "Kal'Dar" jednak przeciął urządzenie w locie.
- I tak już po Tobie, jak sam słyszysz. Możesz nas zabić, ale sam też zginiesz...-powiedział Jekk. Wraz z jego słowami rozległy się pierwsze strzały, wstrząsając także Padawanami i Kal'Darem. On jednak wykonał kilka ruchów ręką i strzały ustały.
- Właśnie straciliście pierwszy bombowiec - powiedział jadowitym tonem.
- Aż taki silny nie jesteś - powiedział ze spokojem Avar. - Chociaż Mistrz Sas miałby z Tobą przeprawę... -dodał Bart.
Dialog przerwał jednak ogień o podwojonej sile, niszczący niemal wszystko.
- Idźcie stąd, bo zginiecie...i pamiętajcie o czym wam mówiłem. - zawołał humanoid i zniknął.
- Ma rację, idziemy. - powiedział Jekk unikając ognia.
- A co z reaktorem? Dalej pracuje. - powiedział Avar w biegu.
- Nie ma czasu, zresztą i tak to wszystko zaraz runie...chodu! - krzyknął Bart, po czym wszyscy zniknęli w drzwiach, unikając ognia Republiki.
Jednak i po opuszczeniu budynku, nadal nie ogarniali tego co się stało, co zobaczyli...jak i nadal ze smutkiem wspominali śmierć swoich żołnierzy.
- Po powrocie sprawdźmy co u Kal'Dara - powiedział Bart kamiennym głosem podczas ucieczki. Nikt nie skwitował jego słów...
3. Ewentualne uwagi sprawozdającego: relacja moja z relacją Jekka ściśle się łączą; moment zakończenia jednej i początku drugiej to jedno wydarzenie, dlatego tak ważne było umieszczenie relacji jedna po drugiej. Przepraszam za powtórzenia, widać ubogie słownictwo. Miałem małe problemy z edytorem tekstu, więc ewentualne błędy w spacjach i akapitach proszę zgłaszać.
4. Autor raportu: Padawan Bart