Strona 35 z 63

Re: Sieć wewnętrzna

: 15 sie 2019, 3:08
autor: Nesanam Kiih
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: brak
Planeta: Hakassi
Współrzędne planetarne: E-3
Nadawca: Adept Violet Suntessi

Data wydarzenia: 14.08.19
Typ: wydarzenie wewnętrzne

Kod: Zaznacz cały

Jako, że zostałam na Prakith, nie zabierając się na Hakassi pierwszym promem, trzeba było się przygotować do przeprowadzki. Tego dnia rozmawiałam z Padawanem Denarskiem Okka'rinem, który szukał pilota, by dotrzeć na trening Padawanów. Bez zawahania zgodziłam się zostać jego pilotem, gdyż przybliżało mnie to do dostania się na Hakassi - do naszej nowej bazy. 

Podróż była bardzo trudna - skok w nadprzestrzeń był zdecydowanie najgorszy. Pełno przeszkód, czułam się jakbym przelatywała przez pas asteroid, albo jakieś pole minowe... ale po wymagającej, niemalże dwudniowej podróży udało nam się w końcu dotrzeć na Hakassi. Cóż - Hakassi jest piękne. Baza jest przeogromna, przepiękna, innowacyjna, nowoczesna... długo by wymieniać. Nie da się tego po prostu opisać słowami. Cudowna.

Wylądowaliśmy na dachu naszej nowej bazy, tak, jak poradziła nam Mistrzyni Vile. Trafiliśmy idealnie na trening - jak to opisał Denarsk - Elia uczyła Edgara jak spadać z ogromnych wysokości i nie robić sobie przy tym krzywdy. Poszliśmy z Padawanem do ambulatorium po maski filtrujące powietrze, bo smród jaki tam panuje... jest nie do opisania. W drodze powrotnej na zewnątrz zaczepił nas P2-P2 - czyli droid samej mistrzyni. Machał ręką w kierunku toalet, jakby nas przed czymś przestrzegał, aż w końcu uciekł, szybko znikając z naszego pola widzenia. Zaraz po tym dołączyliśmy do Edgara Alexandra i Elii Vile, którzy pojedynkowali się na samym szczycie bazy - zaraz przy antenie. Podziwialiśmy widoki, rozmawialiśmy m.in. o sławnym droidzie HDR-1. Po skończonych rozmowach i treningu z Padawanem Edgarem zdecydowaliśmy zejść na normalny poziom. W drodze do bazy zaczepił nas ponownie droid P2, wymachując mieczem, który do bólu przypominał miecz Denarska - dokładnie ten, który go opętał. Droid powiedział nam, a raczej zagestykulował, że wziął miecz Denarska i wyciął z niego ten miecz, który trzyma teraz w ręce. Dobrze słyszeliście - wyciął mniejszy miecz z większego i sobie go przywłaszczył. Wydało nam się to śmieszne... ale nagle zaczął jakoś dziwnie reagować na Padawana Okka'rina. Trząsł tym mieczem, a nam udało się ustalić, że wyczuwa on anomalie w Mocy jak Życień, czy ogólnie Ciemną Stronę Mocy. Wzięliśmy P2 z mieczem i Denarska do ambulatorium na badania, i tu zaczyna się robić ciekawiej...

Denarsk położył się wygodnie na łóżku, a Mistrzyni pobrała jego krew do wielkiej strzykawki. Denarsk dość mocno zasłabł, gdyż była to naprawdę duża ilość, a oboje byliśmy wykończeni po podróży. Mistrzyni Elia wraz z droidem P2-P2 nie czekali dłużej i od razu zaczęli sprawdzać krew Denarska, próbując coś z tego wywnioskować. Miecz zaczął się trząść, ale tylko przez chwilę, od razu po pobraniu. Wraz z Mistrzynią ustaliliśmy, że znak pozostawiony przez Życienia musiał być w jakiś sposób fizyczny, nie tylko zostawia ślad w Mocy, więc próbowaliśmy dosłownie wszystkiego. Ja w tym czasie siedziałam na łóżku Denarska, sprawdzając, czy wszystko z nim w porządku. Zaproponowałam mu zwilżyć suche gardło, więc nie czekając udałam się do kantyny po butelkę wody.

Kantyna jest świetna - wielka, cudowna i tak dalej... długo by to opisywać. Przechadzając się po bazie myślałam, że śnię. Zgarnęłam butelkę wody i udałam się w drogę powrotną, kierując się do ambulatorium. Nagle z komunikatora usłyszałam przeraźliwy krzyk Denarska, wołał "Alarm! Alarm! Coś dopadło Mistrzynię, Alarm!"

Byłam przerażona tym co usłyszałam, spytałam Denarska o raport sytuacyjny i momentalnie pobiegłam do ambulatorium. To co zobaczyłam przeraziło mnie jeszcze bardziej. Mistrzyni Elia leżała na ziemi, pogrążona w agonii i drgawkach, z jej ust wydobywał się głośny, przeraźliwy krzyk. Odczuwała niewyobrażalnie dużo bólu. Odstawiłam butelkę na ziemię i stałam przez chwilę jak wryta, aż po kilku sekundach Denarsk resztkami sił udał się do zapasów, by znaleźć jakieś środki przeciwbólowe dla Elii. Pomogłam Bothaninowi dostać się do zapasów i znaleźliśmy tabletki. Denarsk był jednak na tyle wycieńczony, że odebrałam od niego tabletki i ruszyłam do Elii, która wiła się na podłodze, cała czerwona. Byłam mocno zestresowana i przerażona, ale kierując się kodeksem starałam się opanować, nie dać się ponieść emocjom. Zdjęłam maskę z jej twarzy, spróbowałam ustabilizować jej głowę i wyczekiwałam odpowiedniego momentu, podczas którego mogłam wrzucić jej tabletki prosto do gardła. Jedna z nich roztrzaskała się po drodze, gdyż Mistrzyni szczęka strasznie mocno drgała - przegryzła sobie mocno język, tak samo rozgryzła jedną z tabletek. Z jej ust leciała krew, przegryziony język dawał o sobie znaki. Finalnie udało mi się wrzucić trzy tabletki prosto do przełyku Mistrzyni i starałam się ją ustabilizować, walcząc z drgawkami, podczas gdy Elia najwyraźniej próbowała się wyłączyć, walczyć z bólem w Mocy.

Kosztem ratowania Mistrzyni ucierpiał mój palec wskazujący, ale to nic. Został przegryziony bardzo mocno, aż do krwi - jednak to bardzo niska cena za życie i zniwelowanie bólu Mistrzyni. Po jakimś czasie drgawki i ból zaczęły ustawać - pomagała im w tym sama Mistrzyni, ale też środki przeciwbólowe, które jej podałam. Cały czas stabilizowałam jej pozycje i doglądałam, asekurując każdy, nawet najmniejszy ruch. Mistrzyni przemówiła do nas telepatycznie - powiedziała, że widzi podwójnie, wspominała o Prakith i Hakassi, mówiła, by jej nie budzić, bo powrót do fizycznego ciała oznacza ból. Żyła wtedy chyba tylko w Mocy. Po chwili przyszła Nana, eopie Mistrzyni, która z przerażeniem zaczęła piszczeć i lizać Elię po buzi - uspokoiliśmy ją z Denarskiem, pilnując, by nie obudziła Elii.

Nie wiedzieliśmy co więcej możemy zrobić, więc po prostu podłożyliśmy jedno z prześcieradeł pod Elię, przykrywając ją i spędziliśmy całą noc na spanio-czuwaniu, by to coś nie wróciło. Mistrzyni Vile leży w ambulatorium pod moją i Denarska opieką. Niestety nie znamy się na medycynie i nie pojmujemy Mocy na takim poziomie, więc liczymy na pomoc. 

Re: Sieć wewnętrzna

: 15 sie 2019, 15:19
autor: Tanna Saarai
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: brak
Planeta: Hakassi
Współrzędne planetarne: B-4
Nadawca: Uczeń Jedi Tanna Saarai

Data wydarzenia: 14.08.19
Typ: ogłoszenie

Kod: Zaznacz cały

Udałam się na Odik II. Powinnam wrócić do dwóch tygodni. 

Re: Sieć wewnętrzna

: 18 sie 2019, 2:14
autor: Elia
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: 5
Planeta: Prakith
Współrzędne planetarne: F-13
Nadawca: Mistyk Jedi Elia Vile

Data wydarzenia: 17.08.19
Typ: wydarzenie wewnętrzne

Kod: Zaznacz cały

Myśliwiec Kaana został ostatecznie naprawiony! Pierwsze dwa etapy napraw przeprowadził sam Fell, do reszty usiadłam najpierw z Rycerzem Slorkanem i Pitkiem, potem z Fellem i Ulfurem. Nie działa tylko wpust tlenu, więc trzeba latać z maską i butlą. Tego już nie jestem w stanie naprawić.

Baza na Prakith została dziś wynajęta panu Nokitowi razem z wodnym biznesem, otrzymamy za nią 1600 KR miesięcznie. Dokumenty podpisane, jutro przekazuję karty dostępu i kody, a potem zabieram się z moim Mistrzem na Hakassi.

Re: Sieć wewnętrzna

: 18 sie 2019, 9:55
autor: Tulkkin
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: brak
Planeta: Hakassi
Współrzędne planetarne: E-3
Nadawca: Adept Ulfur Rh'annix

Data wydarzenia: 18.08.19
Typ: wydarzenie wewnętrzne

Kod: Zaznacz cały

Cześć, ostatnia wycieczka z Prakith zakończyła się sukcesem. Ja pilotowałem prom, Rycerz Zosh Defendera, a Mistrzyni myśliwiec Kaana. 

Razem ze mną na Hakassi polecieli: Fell, Nina, Effie, SDK, pan Lao, Wężuś, FHR. 
Zapakowaliśmy też na prom już wszystkie pozostałe potrzebne nam rzeczy, między innymi nagrobek, główne dyski z archiwum oraz Mistrzyni przeniosła Mocą zbiornik kolto... Mega widok, ale no. 

Swoją drogą pomyślałem też o spotkaniu, wiecie coś aby uczcić razem przenosiny do nowej placówki, by spędzić jakoś czas rozluźnić się. 
Oczywiście wiem, że mamy sporo na głowie i do zrobienia, ale pomyślałem że może po treningu mojej grupy adeptów, moglibyśmy na chwilę cupnąć sobie w naszej nowej kantynie. 

Re: Sieć wewnętrzna

: 18 sie 2019, 23:46
autor: Thang Glauru
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: brak
Planeta: Hakassi
Współrzędne planetarne: E-3
Nadawca: Padawan Edgar Alexander

Data wydarzenia: 16.08.19
Typ: wydarzenie wewnętrzne

Kod: Zaznacz cały

Dostałem wczoraj małe połączenie od WSK. Dotyczy ona kolaborantów, oraz Yuuzhan Vongów z Prakith, z którymi ostatnio rozprawił się rycerz Siad. Pokrótce opiszę, co ciekawego się dowiedziałem:

- Vongowie przelecieli obok Rake, ale nie zatrzymali się tam; ruszyli dalej trasą prowadzącą w stronę Odika;
- wszyscy kolaboranci to dawni mieszkańcy Rubieży, którzy winią Jedi za upadek swoich światów; Vongowie obiecali, że zakończą wojnę, jeżeli Jedi się poddają; jako, że tak się nie stało, ich domy zostały stracone, za co obwiniali właśnie nas;
- wszystkich rekrutował jeden osobnik, przedstawiający się różnymi nazwiskami; co ciekawe, osobnik ten wyglądał dokładnie identycznie jak ja (!); Jedyna różnica, to kolor włosów, oraz brak protez. Poza tym, jego portret pamięciowy wydaje się być identyczny, jak ja; Nie mam brata bliźniaka, ani przypominających mnie krewnych, więc to albo niewyobrażalny zbieg okoliczności, albo - mój własny wniosek - mamy do czynienia z kimś kto celowo chce wyglądać jak ja, lub wygląda, bo ma podobne DNA;

Są jeszcze trzy sprawy. Po pierwsze, SDK powiadomiło mnie wczoraj, że próbował się ze mną skontaktować osobnik o imieniu "Xath Havindor". Takie nazwisko było zawarte w metadanych połączenia, ale nie dało się do niego oddzwonić. Nie znam takiego typa, jeśli ktoś zna, proszę o kontakt.

Druga sprawa dotyczy życienia. Otóż, dzisiejszego wieczoru postanowiłem skorzystać z medytacji i niejako poprzez głębokie zintegrowanie się z Mocą, *dostrzec* aurożercę poprzez Moc. No i udało mi się, tak mi się wydaje.

Próbowałem ujrzeć życienia w Mocy, wyobrażając go sobie jako pasożyta, jako skazę żerującą na naturalnej strukturze Mocy, na jej harmonii na Hakassi. I to są rzeczy, które wyczułem.
1. Aura Hakassi nie była stabilna i wydawała się doznawać pewnych zakłóceń
2. Nie byłem w stanie dostrzec, ani zrozumieć życienia w Mocy
3. To, czego szukałem, nie stanowiło części w Mocy, ale nie było też w niej dziurą, jak Vongowie. To raczej jak antyteza, przeciwieństwo Mocy, odrębne od niej;
4. Dalsze zagłębianie się sprawiło, że czułem ogromne cierpienie, ból, śmierć i zniszczenie. Spiralę chaosu koncentrującego się na takich właśnie doznaniach, na bólu, na śmierci. Jednakże, w całej tej spirali była jakby jakaś metoda, jakaś wewnętrzna sprzeczność, ale również wrażenie istnienia tożsamości. Ta tożsamość była jednak... no, jakby jej nie było. Jakby była martwa, albo jakby było to miejsce, które powinno być zajęte, ale pozostawało puste;

To są moje krótkie wnioski związane z tym doświadczeniem. Jestem jednak pewien, że życienia nie ma co atakować Mocą. On się żywi nie samymi aurami, a Mocą jako tako, wliczając cokolwiek, co możemy w niego rzucić. I sądzę, że kiedy nie je żywych aur, to pasywnie pochłania fragmenty aury Hakassi i rośnie. Potrzebuję skonsultować to z jakimś rycerzem. Sądzę również, że musimy spojrzeć na sposoby obrony przed wysysaniem Mocy.

Ostatni, trzeci temat, to drobny wypadek mój i Ulfura. SDK zgłosił, że w oczyszczalni wody zarejestrowano poruszenie. Obawialiśmy się, że życień się przeniósł, stąd poszliśmy to sprawdzić. Niestety, była to pewnie pułapka - jak przekroczyliśmy próg drzwi, doszło do zwarcia i zostały zamknięte na amen. Kula wody próbowała zaatakować Ulfura, ale przegnaliśmy ją. Potem - zanim znowu nas coś zaatakowało - otworzyliśmy z pomocą z zewnątrz drzwi. Tą pomocą okazał się Redge, który odwalił kraytową część roboty, przy tym niemal smażąc sobie protezy. Drzwi zaczęły działać, jak opuściliśmy salę, stąd sądzę, że zablokowano je świadomo.

Re: Sieć wewnętrzna

: 19 sie 2019, 16:44
autor: Nesanam Kiih
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: brak
Planeta: Hakassi
Współrzędne planetarne: E-3
Nadawca: Adept Violet Suntessi

Data wydarzenia: 18.08.19
Typ: wydarzenie wewnętrzne

Kod: Zaznacz cały

Właśnie przygotowywałam się do codziennych ćwiczeń, gdy nagle usłyszałam krzyk Majora Leeckena na komunikatorze. Krzyczał, że uratował jakichś dwóch gości i co my byśmy bez niego zrobili. Spytałam się gdzie są i po prostu do nich poszłam. Znajdowali się na dole, w naszych "piwnicach", gdzie znajduje się główny zbiornik filtrujący wodę. Jak się okazało - Adept Ulfur i Padawan Edgar Alexander zostali zaatakowani przez Życienia, który spalił elektronikę w drzwiach. Całe szczęście, że mamy Majora - sforsował drzwi gołymi rękoma, kosztem strasznego przegrzania swoich protez. Zaczęliśmy ochładzać protezy Majora, który niedługo później zapadł w głęboki sen. Pomyśleliśmy, że przecież nie możemy go tam zostawić, więc wraz z Adeptem Mohrganem, który przyszedł jakieś dziesięć minut po mnie przenieśliśmy Majora za pomocą śmigacza do kantyny, podczas gdy Adept Ulfur i Padawan Edgar poszli odsapnąć. Niedługo później zostałam sama, gdyż Adept Fell również poszedł do swojej kwatery. Udałam się do pokoju, znajdującego się przy głównym wyjściu z budynku i zamknęłam "na klucz" drzwi do piwnic, obawiając się o naszego Aurozjadacza.

Zaraz po zamknięciu przeze mnie drzwi, SDK poinformował mnie, że do bazy zbliża się lekko uzbrojony statek, lecący spokojnie i bez pośpiechu. Wyszłam przywitać tajemniczego jegomościa, który wylądował na plaży. Jak się okazało... przyleciał z propozycją, gdyż wiele razy tędy przelatywał i widząc nasze statki pomyślał, że jesteśmy jakąś grupą najemników. Zaprosiłam go do środka, opowiadając mu kim naprawdę jesteśmy. Jak się okazało - Gubernator Deshan już oficjalnie ogłosił osadzenie się grupy Jedi na Hakassi, z wielką dumą. 

Jeśli chodzi o propozycję złożoną przez tego jegomościa... cóż - sprawa dotyczyła żywności. Na wstępie dodałam, że żywności mamy pod dostatkiem, więc jej najzwyczajniej w świecie na ten moment nie potrzebujemy, ale to nie był jedyny element propozycji. Sprawa jest dość jasna - Hakassi jest mocno osłabione po wojnie, nie mają za dużo żywności, a ludność trzeba jakoś wykarmić. W końcu Hakassi ma jedyną działającą stocznię w Głębokim Jądrze i jest planetą, na którą zostali przeniesieni uchodźcy z Ord Trasi. My mielibyśmy znaleźć planetę, która jest podobnie zniszczona, ale zapewniłaby dostawy żywności na Hakassi. Wstępnie pomyślałam o Dantooine... w końcu ta planeta też jest bardzo zniszczona przez wojnę, a dużo się mówi o "farmerach z Dantooine", więc pomyślałam, że byłby to dobry wybór. Problem w tym, że każdy z nas dobrze wie, jak wygląda trasa przez Głębokie Jądro.

Pomyślałam, że jest to dość ważne, by Hakassi miało żywności pod dostatkiem, a byłaby to po prostu zdrowa wymiana z Dantooine. Przy okazji - my też na tym skorzystamy. Dostawalibyśmy żywność i kredyty, jeżeli byśmy im pomogli. Co prawda niczego nie obiecywałam, ale założyłam, że jest to na tyle ważna sprawa, by nie podejmować tej decyzji sama. Jeżeli ktoś chciałby się skontaktować - wizytówkę zostawiłam na biurku, w kwaterze Mistrzyni Vile.  

Re: Sieć wewnętrzna

: 20 sie 2019, 13:49
autor: Effie Eyan
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: brak
Planeta: Hakassi
Współrzędne planetarne: E-3
Nadawca: Adept Effie Eyan

Data wydarzenia: 17.08.19
Typ: wydarzenie wewnętrzne

Kod: Zaznacz cały

Ostatnio, kiedy razem z Mistrzynią Vile, Adeptem Rh'annixem i Fellem Morghanem przygotowywaliśmy się do opuszczenia Prakith, przyszło do nas połączenie. Zakłócenia były jednak tak mocne, że nie mogliśmy go bez przeszkód nawiązać, więc ktoś musiał udać się do pokoju kontrolnego i spróbować odebrać je stamtąd. Reszta była zajęta naprawianiem myśliwca, więc poszłam tam ja. Nim zdążyłam jakoś manualnie rozwiązać problem, gdy tylko weszłam do pomieszczenia, automatycznie włączyła się nadana przez Alorę wiadomość. Prosiła nas w niej o to, żebyśmy poszukali znajdującego się gdzieś w bazie Miraluki o nazwisku Lao. Nie myśląc nad tym zbyt długo, udałam się z tą informacją do reszty.

Gdy tylko zawiadomiłam o tym innych, razem z Ulfurem niezwłocznie rozpoczęliśmy poszukiwania. Nie trwały one długo, bo dokładnie tak, jak powiedziała Alora - Miraluka znajdował się w jednej ze skrzyń w magazynie. Był ubrany w podniszczony, ciemny kombinezon, co w pierwszej chwili wydało mi się dziwne, jednak z czasem zdało się wydawać całkiem... rozsądne. Jako, że za niedługo mieliśmy odlatywać promem na Hakassi, razem z Ulfurem zaczęliśmy go przekonywać do tego, żeby udał się tam z nami. Nie było łatwo. Cały czas mówił coś o tym, że "nić przeznaczenia została zerwana" i że nie chce oglądać już innych planet. Innych miejsc, które wkrótce miałyby stać się ruiną. Żyje w złudnej nadziei, że ta "nić" o której przez cały czas mówił ocalała. Prawdopodobnie dlatego nie chce oglądać innych planet. To, co mówił, nie miało dla mnie zbyt dużego sensu, ale to nic dziwnego, zważając na to, że planeta na której żył została zniszczona przez Yuzhaan Vongów. Był świadkiem traumatycznych wydarzeń, co drastycznie odbiło się na jego psychice. Przynajmniej tyle udało mi się wynieść z całej tej rozmowy. Określał ich jako "plagę" - przyczynę śmierci setek tysięcy... setek milionów istnień. Była to jedna z rzeczy, którą potrafiłam pojąć, ale to o czym mówił poza tym to albo majaczenie obłąkanego człowieka, albo jakaś ukryta mądrość, którą trzeba rozszyfrować i zrozumieć. Nie mówię, że to co mówił nie ma żadnego sensu. Może on rzeczywiście wie coś więcej, niż my? Może to tylko głupie przypuszczenia, ale ten Miraluka z całą pewnością sprawa takie wrażenie. Zdaje się wierzyć we wszystko, co mówi. Co więcej - jest skłonny się z nami tą wiedzą podzielić. Pomóc nam. Właśnie pod pretekstem pomocy, zaczęliśmy przekonywać go z Ulfurem do lotu na Hakassi. Jak już wspominałam, nie było łatwo, ale w końcu się na to zgodził - pod warunkiem, że go zwiążemy i sprawimy, że nie będzie "widział" momentu lotu, jak i lądowania. Trochę ciężkie do zagwarantowania dla Miraluki, prawda? Przecież nie wystarczy mu zwykła opaska na oczy. Postanowiliśmy, że podamy mu środki usypiające. Tak po prawdzie to jego pierwotna prośba brzmiała trochę inaczej. Nie mieliśmy go związać, tylko odbrąbać mu wszystkie kończyny. Dlaczego, zapytacie? Powiedział, że to co widzi, mogłoby zmusić go do tego, żeby zakończyć swoje życie. Może po to był mu ten kombinezon? Dobrze, że udało nam się pójść na kompromis i go po prostu związać. Jego słowa - te, które wprawiają w największy niepokój to te, kiedy mówił o Mocy. Cały czas gadał o tym, że nigdzie nie jesteśmy bezpieczni. Że to jest wszędzie - że to Moc. Że Moc została uszkodzona.

P.S. - Myślałam trochę dłużej nad swoją rozmową z Lao. "Plaga, spaczona Moc, zerwana nić przeznaczenia". Jak mówiłam, Lao cały czas wspominał coś o tym, że nić przeznaczenia została zerwana i że Moc nie prowadzi już tego świata. To Moc sprawia, że wydarzenia się toczą, więc jeżeli została spaczona i nie działa już tak jak wcześniej, to... nie prowadzi już nas do tego pierwotnego celu. Skoro jednak Moc jest spaczona, to coś musiało tą Moc spaczyć, prawda? Plaga, czyli Yuzhaan Vong? Czy aby na pewno o to mu chodziło? A może jako istoty zupełnie pozbawione Mocy, Vongowie są po prostu dotknięci tą "plagą", która cały czas się rozprzestrzenia? Tak mi się wydaje, biorąc po uwagę słowa "Jest nadzieja, że to nie cała Moc". Czyli, że nie cała Moc została uszkodzona? Być może. Po głowie chodzi mi jeszcze kilka teorii na temat tego, co mógł mieć na myśli. Może jako istoty kompletnie pozbawione Mocy, Yuzhaan Vong, eksterminując tyle bytów wrażliwych na Moc kompletnie zachwiali równowagę świata i działanie Mocy? Może to nigdy nie powinno się stać, jako, że Moc ich po prostu nie uwzględnia? Może dlatego nić przeznaczenia została zerwana? Chociaż... Sama nie wiem. To tylko gdybanie, a jak już mówiłam - słowa Lao mogą najprościej w świecie nie mieć żadnego znaczenia.

P.S. 2 - Lao nie jadł już od dłuższego czasu. Mówi, że żeby nie jeść oddaje się medytacji. Jeżeli go spotkacie, to może porozmawiajcie z nim na ten temat? Powiedział, że nie odczuwa głodu, ale nie wiem, czy aby na pewno nie potrzebuje czegoś do jedzenia. Na Koros podobno go karmili, ale po tym jedzeniu głównie wymiotował, więc nie chciałam niczym go faszerować przez wylotem na Hakassi. Nie jadł niczego już co najmniej przez dwa tygodnie, ale bardzo możliwe, że znacznie dłużej.

Re: Sieć wewnętrzna

: 20 sie 2019, 21:14
autor: Arelle Deron
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: brak
Planeta: Hakassi
Współrzędne planetarne: E-3
Nadawca: Adept Arelle Deron

Data wydarzenia: 20.08.19
Typ: ogłoszenie

Kod: Zaznacz cały

Pewnie wszyscy już wiecie, co się wczoraj stało. I tak sobie pomyślałam... Kilka dni temu Ulfur proponował, żebyśmy się spotkali w większym gronie po najbliższym treningu adeptów. Może nie rezygnujmy z tego? Nie musimy tego robić ani w formie imprezy, ani stypy, ale miło by było usiąść razem, zjeść coś smacznego i porozmawiać. Przygotuję coś na ciepło i trochę przekąsek. 

Re: Sieć wewnętrzna

: 21 sie 2019, 12:16
autor: Nesanam Kiih
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: brak
Planeta: Hakassi
Współrzędne planetarne: E-3
Nadawca: Adept Violet Suntessi

Data wydarzenia: 20.08.19
Typ: zadanie terenowe

Kod: Zaznacz cały

Pewnie zastanawiacie się, gdzie wczoraj zniknęłyśmy z Niną? Cóż... 

Tholotianka poprosiła mnie o dotrzymanie jej towarzystwa, więc wyruszyłam wraz z nią poza teren naszej bazy. Jechałyśmy cały czas wzdłuż mostu, aż w końcu trafiłyśmy na jakąś opuszczoną fabrykę. Pomyślałyśmy, że się tam zatrzymamy. Śmierdziało rdzą, wszystko było stare, zniszczone, zaniedbane... ale weszłyśmy do środka. Całe szczęście, że w pobliżu nie było czuć swądu z naszego jeziora.... bo to byłoby połączenie nie do wytrzymania. W środku zaczęłyśmy po prostu rozmawiać, potrzebowałyśmy miejsca, w którym możemy się na chwilę zatrzymać, stąd fabryka objęła nasz cel... ale to nie ważne.

W pewnym momencie rozległ się huk. Widziałam, jak pocisk z blastera pali elektronikę drzwi, a zaraz po tym Nina upada nieprzytomna na ziemię. Zobaczyłam postać, zamaskowanego, ubranego na czarno mężczyzny. Stał na dachu i na nas patrzył, by zaraz zniknąć. Słyszałam wokół siebie kroki, dobywając wcześniej blaster, który ze sobą zabrałam. Chciałam zaskoczyć napastnika, więc ruszyłam w kierunku słyszanych wcześniej kroków, momentalnie oddając kilka strzałów w jego kierunku. Wymienialiśmy ogień przez jakiś czas, aż przyszła pora na rozmowy.

Korzystając z tego, że znał on te fabrykę jak własną kieszeń... łatwo mnie podszedł. Zaszedł mnie od tyłu, strzelając z trybu ogłuszającego prosto w moje nogi. Jak niedługo później się okazało - po prostu to jego teren. Kilka razy wcześniej, różne grupki wchodziły tu szukać skarbów, a widać tego mężczyznę dobywali blasterów, strzelając. Stracił tak nawet rękę, więc jest po prostu przezorny na przyszłość i najpierw strzela, potem zadaje pytania. Powiedziałam mu, że jesteśmy przejazdem, nie miałyśmy złych zamiarów, a do jego fabryki trafiliśmy po drodze z bazy na wyspie. Chciał zweryfikować czy mówię prawdę... więc powiedziałam mu o Gubernatorze Deshan, który ogłosił na Hakassi osiedlenie się grupy Jedi. Po krótkiej rozmowie oddał mi blaster i pomógł przenieść Ninę na śmigacz, przywiązaliśmy ją i pożegnałam się z mężczyzną.

Obiecałam mu, że więcej nie będziemy naruszać jego prywatności, a jeśli zajdzie taka potrzeba - kazał pipczeć. Dwa krótkie i jeden długi, żeby do nas nie strzelał. Mówił, że Jedi są spoko i mogę was pozdrowić.

Re: Sieć wewnętrzna

: 28 sie 2019, 21:55
autor: Arelle Deron
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: brak
Planeta: Hakassi
Współrzędne planetarne: E-3
Nadawca: Adept Arelle Deron

Data wydarzenia: 27.08.19
Typ: wydarzenie wewnętrzne

Kod: Zaznacz cały

Wczoraj w nocy Mistrz Bart spotkał się na plaży z życieniem. Cokolwiek się tam działo, Mistrz wyszedł z tego cało, a życień uciekł. Mamy jednak potwierdzenie, że aurożerca (albo Thon, jak zaczęliśmy go wczoraj nazywać), może się swobodnie przemieszczać w jeziorze. Na razie trzymajmy się z dała od plaży.

Druga informacja jest dość... niecodzienna. Przyleciał do nas Cereanin, który chciał nas przygotować duchowo na *apokalipsę*. Cereanin jest członkiem małego, siedemnastoosobowego kultu, mającego siedzibę w świątyni, którą kiedyś badał detektyw Verane. Trzech członków bractwa zostało zaatakakowanch przez życienia. Teraz, wszyscy czczą ciemność i nazywają życienia wyższą istotą. Przewodzi im inny Cereanin, Prorok Vim-Ha Daap, który ponoć przepowiedział przybycie aurożercy na postawie starożytnych tekstów z Jądra (teksty ponoć pochodzą z najdawniejszych czasów i zostały spisane na Ossus, Tython i Byss). Według naszego gościa, święta Moc została zniszczona i tak narodził się życień. Trzeba przyznać, że trochę to niepokojące w zestawieniu z tym, co o Mocy mówił rodak Alory. 
Sam kult narodził się trzy lata temu, w obozach dla tymczasowych uchodźców na księżycach Denon. Obecnie, jego członkowie pracują dla stoczni Hakassi bez pobierania pieniędzy. Odrzucają pogoń za pieniędzmi, prestiżem i płcią przeciwną i nam radzą to samo. Atak życienia to dla nich zaszczyt. 
Nasz gość obiecał wrócić znowu i oprowadzić nas po drodze akceptacji. O ile sam kult wydaje się grupą szaleńców, może warto by było dotrzeć do tekstów, na których bazują swoje wierzenia. 

Re: Sieć wewnętrzna

: 30 sie 2019, 14:11
autor: Nesanam Kiih
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: brak
Planeta: Hakassi
Współrzędne planetarne: C-5
Nadawca: Adept Violet Suntessi

Data wydarzenia: 29.08.19
Typ: zadanie terenowe

Kod: Zaznacz cały

Stało się. Nina Theiru uciekła, rozjeżdżając po drodze mnie i Adeptkę Deron.

Tholotianka odezwała się na komunikatorze - przebudziła się ze śpiączki i zaczęła majaczyć, że musi uciekać, że nie mamy amuletów, a ona nie będzie przekładać swojego życia sprzątaczki nad życie któregokolwiek z zainfekowanych uczniów. I miała rację. Próbowałyśmy ją jakoś przekonać, że Mistrzyni ma plan, wie jak nas ochronić i, że Nina ma po prostu zostać w bazie. Niestety... Arelle powiedziała kilka słów za dużo, co podburzyło Ninę, jednocześnie zaprzepaszczając jakiekolwiek szanse na przegadanie jej do rozumu. Wsiadła na śmigacz, ale nie dawałam za wygraną - ona po prostu ledwo trzymała się na nogach, co dopiero podróż śmigaczem do Ord Trasi... to jak umyślne samobójstwo. Mimo wszystko próbowałam do końca udowodnić jej, że nie ma racji i powinna zostać - inaczej to jak nazwała "nasranie Tannie i nam wszystkim do mordy" - przerodzi się w "nasranie Mistrzyni i jej planowi". Chciałam, by przekonała mnie, że to jest jedyne wyjście, ale nie chciała tego już po prostu słuchać, nie po złych decyzjach i gadkach Arelle - jak powiedziała Nina.

Nina uciekła śmigaczem, zielono-niebieskim flare-s, który należał do morderców Ulfura. Niedługo później ruszyłyśmy na poszukiwania, zabierając nasz pordzewiały śmigacz policyjny. Ruszyłyśmy w kierunku Ord Trasi, bo podejrzewałyśmy, że właśnie tam się udała - to w końcu najbliższy nam port. To mi się od początku jakoś nie zgrywało... przecież ona ledwo stała, a co dopiero prowadziła ten śmigacz. Nie znaleźliśmy jej nigdzie po drodze, więc Arelle postanowiła zgłosić zaginięcie. 

Dotarłyśmy na komendę zachodnią w Ord Trasi, zamieniłyśmy kilka słów z funkcjonariuszem, który po wszystkim odesłał nas do Jedi, którzy na pewno sobie poradzą... cóż za ironia. Zahaczyłyśmy jeszcze o port - z nadzieją, że może tu dotarła... ale nigdzie nie było jej śmigacza. Na drodze stanął nam pewien Trandoshanin, skacząc z impetem na most przed nami, sycząc, wymachując językiem... jakby miał nas zaraz zabić. Byłam zmęczona i zdenerwowana od początku naszej podróży, więc dodatkowo zdenerwował mnie owy Trandoshanin, gdy stanął niemalże stykając się twarzą z moją i zaczął syczeć, pytając o transport na Dremulae. Nie powiem - coś się we mnie zagotowało, ciężko mi było nad tym zapanować... i po chwili wylądowałam na podłodze, z opuchniętą żuchwą i zalaną krwią jamą ustną. Trandoshanin potraktował "Czy my panu wyglądamy na informację turystyczną? Nie wiemy, tyle co przyleciałyśmy, więc po prostu nie wiemy. Nie ma tu żadnych holoekranów z przylotami i odlotami." jako chamską odzywkę... no i miał rację, ale nie mogłam się wtedy powstrzymać. Myślałam, że zaraz rozsadzi mnie od środka, że Nina wypięła się na nas wszystkich i uciekła w taki sposób, używając na nas nawet Mocy, gdy chciałyśmy ją zatrzymać. Leżąc na deskach udało mi się już opanować i cudem nie sięgnęłam po blaster. Hrakssar - bo tak się nazywał, okazał się bardzo miłym gościem. Pomógł nam odnaleźć Ninę, ale chciał w zamian nocleg i jedzenie... więc przenocował u nas w jednej z wolnych kwater. 

Okazało się, że Nina zatrzymała się w jednej z fabryk, po drodze z Tuvili do Ord Trasi. Wylądowaliśmy tam... a ja ledwo co powstrzymałam się od zwymiotowania w śmigaczu powietrznym Trandoshanina. Byłam tak skrajnie wyczerpana, że ledwo kontaktowałam - mniej więcej od naszej wizyty na komendzie... więc też nie myślałam trzeźwo w porcie, gdzie oberwałam od naszego gościa. Słysząc o fabryce byłam przekonana, że to ta sama, w której się ukryłam kiedyś z Niną... nawet się nie upewniając przez zmęczenie, ból mięśni i żuchwy po prostu odpaliłam jej śmigacz i użyłam klaksona w sekwencji dwa krótkie, jeden długi... tylko, że to nie była ta sama fabryka. Przywitał nas grubszy mężczyzna, prawdopodobnie właściciel, który mówił, że Tholotianka rzeczywiście się tu zatrzymała. Wręczyła mu kredyty, amulet z taozina i zostawiła karteczkę z wiadomością do nas. Zabrała się z jednym z pracowników do portu, wsiadła w byle jaki statek i uciekła, na inną planetę, z dala od Aurozjadacza i nas wszystkich, bo jak powiedziała - brzydzi się nami... ale obiecała skontaktować się z Mistrzynią. Poniżej dołączam treść wiadomości, którą nam zostawiła. Przepraszam, że nie udało nam się jej zatrzymać... ale cholernie, uparcie próbowałam. Nie chcę na nikogo zwalać winy, bo siedziałyśmy tam razem... ale może gdyby Arelle nie żartowała sobie z rozwścieczoną Niną, pewnie udałoby nam się ją zatrzymać. Jakby ktoś chciał znać szczegóły tej rozmowy... to można zawsze zapytać.

<Pismo koślawe zostało przepisane przez Violet, by czytało się po prostu lepiej i sprawniej. Dołączone są dwie wersje - oryginalna i przerobiona, na czytelniejszą>

"Może i się uspokoiłam, ale dalej mam racje. To jest jakaś pierdolona kpina, żeby ktoś wyrywał sobie żyly, by w przeciwieństwie do mnie szkolił się z wami, zapierdalał, piął się po statusach, a ktoś miał myślec o ruchaniu go  dla cholernej sprzątaczki. Kurwa. To jak dla dobra Padawana robić problemy Rycerzowi. To jest obrzydliwe. To jest paskudne. Rzygać mi się chce. To obrzydliwe, paskudne, wstrętne, podludzkie. Brzydzę się tym z całego serca. Dla każdego z minimum rozumu i uczciwości to normalne, ze mając trzy ofiary i dwa amulety jak najszybciej wypieprza się mnie, żeby prawdziwy uczeń mógł zostać na miejscu, a tu jakieś fanaberie, wydziwianie, zamiast spakowania mnie jak najszybciej dla bezpieczeństwa innych. Ten pan jest potwornie prosty, ale uczciwy i miły, na pewno odda amulet nienaruszony. Jak ma się czuć taka Tanna? Jak ma się czuć cokolwiek warta, jeśli dla jakiejś obrzydliwej równości kogoś takiego jak ona bierze się na równi ze mną? Przez takie chore systemy mój brat nie żyje.Dostane się jakoś na Prakith, czy inna bezpieczna planetę. Odezwę do Mistrzyni. Na pewno nie do was. Kurwa. Mysleć o załatwianiu czegoś. Mysleć o załatwianiu i kombinacjach, gdy są dwa amulety a trzy ofiary - dwóch uczniów i ja. Po chuj ktoś ma przez lata się starać, ryzykować życiem, tracić części ciała, skoro to warte tyle co moje sprzątanie? Brzydzę się tym. Do usłyszenia."

Re: Sieć wewnętrzna

: 03 wrz 2019, 23:13
autor: Nesanam Kiih
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: brak
Planeta: Hakassi
Współrzędne planetarne: E-3
Nadawca: Adept Violet Suntessi

Data wydarzenia: 02.09.19
Typ: ogłoszenie

Kod: Zaznacz cały

Podczas gdy rozmawiałam z Adeptką Deron i Rycerzem Slorkanem, dostaliśmy informację, że do bazy zbliża się nieuzbrojony śmigacz FC-20, w dość kiepskim stanie. Okazało się, że kierowcą jest wysłanniczka z Ministerstwa w Ord Trasi. Zbiera informacje na temat naszej bazy, a dokładniej jeziora, które ją otacza. Wraz z naszą SI podałam jej parę najważniejszych informacji, ale jak zdążyliśmy się dowiedzieć - to nie wszystko, czego potrzebuje. Powiedziałam jej o Aurożercy... a raczej udzieliłam krótkich informacji o naszej anomalii, bo nasza SI zaczęła temat z atakującą nas wodą. Pani Kapitan nocuje w ambulatorium, jakby ktoś chciał z nią porozmawiać. Chciała koniecznie zamienić parę słów z Mistrzynią Vile, lub Rycerzem Avidhalem.

Re: Sieć wewnętrzna

: 07 wrz 2019, 15:40
autor: Nesanam Kiih
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: brak
Planeta: Hakassi
Współrzędne planetarne: E-3
Nadawca: Adept Violet Suntessi

Data wydarzenia: 06.09.19
Typ: wydarzenie wewnętrzne

Kod: Zaznacz cały

Wczoraj jeden z naszych droidów SDK zaraportował, że mamy przychodzące połączenie w wieży komunikacyjnej. Udałam się tam i spróbowałam je odebrać - moim oczom ukazały się liczne, mozolne i długo trwające rekalibracje, by znaleźć odpowiednią dla połączenia drogę przez Głębokie Jądro. Po długich chwilach spędzonych w wieży, udało mi się połączyć.

Moim oczom ukazał się mężczyzna, który był wraz ze swoim kompanem z rasy Sith w Gwiezdnej Kuźni. Nie przewidziało mi się... a sam to potwierdził. Rudowłosy klon Padawana Edgara rozmawiał ze mną, był uprzejmy i miły, a dzwonił, by się przede wszystkim pochwalić. Chwalił się, że udało im się przeżyć konfrontację i późniejszy lot w nadprzestrzeni, a jego kompan będzie miał podobne protezy, co Padawan Mohrgan. Gratulował Mistrzyni, że udało jej się zorientować, co planuje Sith, dzięki czemu nie zostaliśmy wrogami Kuźni. Nie mógł się doczekać kolejnego spotkania. Pił jakieś witaminy, lekarz podobno mu je zalecił, tak samo jak dużą ilość snu, więc rozmowa nie trwała długo.

I to tak naprawdę wszystko, co chciał przekazać. Obawiam się, że pomimo strachu mogą próbować napadać na nasze statki, tak samo jak to zrobili z Uczennicą Saarai. Powiedział mi też, że przyjaciele Sith'a noszą maski, bo ujawnianie się nie jest zbytnio rozsądne.

Re: Sieć wewnętrzna

: 09 wrz 2019, 15:09
autor: Thang Glauru
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: brak
Planeta: Hakassi
Współrzędne planetarne: E-3
Nadawca: Padawan Edgar Alexander

Data wydarzenia: 08.09.19
Typ: wydarzenie wewnętrzne

Kod: Zaznacz cały

Mój sobowtór znowu się napatoczył. On i jego towarzysze zaatakowali transport przewożący bactę z Zamael. Lecieli swoją lekko nadwyrężoną - zapewne lotem do i z Gwiezdnej Kuźni - korwetą CR90. Sobowtór zachowywał się w specyficzny sposób, mało zwracając uwagę na wagę sytuacji oraz na fakt, że ujawniał swoją tożsamość - wszyscy piraci poza nim mieli na sobie pełne zbroje. Podczas ataku zwyczajnie wszedł na pokład zaatakowanego statku, pogadał z innymi napastnikami i wrócił na pokład korwety.

Zachowanie tego typu wskazywałoby na skrajne lekceważenie lub na celową chęć powiązania mojej osoby z napaścią. Sobowtóra dostrzegło niewiele świadków oraz tylko jedna kamera, ale być może było to celowe zagranie - nie tylko mnie oczernić, ale jednocześnie sugerować opieszałość z ich strony. Mimo tej opieszałości nie zdradzili żadnych kluczowych informacji. Jedynie, że potrzebowali okraść transport, aby zdobyć pieniądze na naprawy korwety.

Załączam obraz jednego z napastników w kombinezonie z kamery. Można się przyjrzeć tym pancerzom, być może znajdziemy ich producenta.
Załącznik:
napastnicy.jd3f
Obrazek

Re: Sieć wewnętrzna

: 10 wrz 2019, 11:02
autor: Tanna Saarai
Obrazek Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: brak
Planeta: Hakassi
Współrzędne planetarne: B-4
Nadawca: Uczeń Jedi Tanna Saarai

Data wydarzenia: 09.09.19
Typ: wydarzenie wewnętrzne

Kod: Zaznacz cały

Był u nas wczoraj minister spraw zagranicznych Hakassi. Chciał dowiedzieć się więcej o Rattatakanach, zasugerował wsparcie w negocjacjach z nimi kogoś kto miał już z nimi kontakt oraz miał jakąś niedokończoną z Adeptką Deron sprawę z Adumar. Opowiedziałam mu co wiem, przesłałam raport Padawana Okka'rina oraz grzecznie odmówiłam mojej pomocy sugerując na swoje zastępstwo Padawana Mohrgana. Co do sprawy Adeptki Deron, nie było mnie już przy rozmowie.

Dostaliśmy również wiadomość:
....................................................................................................................................................................
Szanowni Państwo, kontaktuje się w imieniu Zespolonej Służby Administracyjnej Sil Obronnych Galaktycznego Sojuszu. Kilka tygodni temu złożono zapytanie do państwa o wskazanie konta bankowego, na które Sojusz mógłby przelać rentę byłego majora Leeckena dla państwa, jako jego opiekunów prawnych. Członkini grupy, Alora Valo, mówiła, iż konto może być zmieniane, lecz od tamtego czasu nie dostaliśmy dalszych informacji, które mogły zaginać w kosmoprzestrzeni. Z uwagi na upływ czasu prosimy o wysłanie jakiejkolwiek odpowiedzi dla przejrzystości naszej komunikacji. Szczegóły na pewno przekazała Szanowna Pani Alora Valo. Z góry dziękujemy za informacje.
Z poważaniem, podporucznik Terril Verdal, Zespolona Służba Administracyjna, dowództwo Sektora 5 Głębokiego Jadra, Dział Opieki Nad Weteranami.
....................................................................................................................................................................

Podałam nasz obecny numer konta i przeprosiłam za zwłokę... Miejcie to w pamięci, gdy ewentualnie będziemy zmieniać konto.

Skontaktował się ze mną również przedstawiciel Sojuszu. Pilot, którego życie udało mi się ocalić, gdy napadł na nas Sith powrócił na Odik i zdał raport ze zdarzenia. Dzięki temu korweta Sitha oraz Edgara 2.0 jest na radarach każdego systemu ostrzegania światów Sojuszu. Oznacza to tyle, że ich życie w przestrzeni Sojuszu stało się właśnie znacznie utrudnione.

Jeszcze dwie mniejsze kwestie. Coś chyba zalęgło nam się w rurach systemów oczyszczania. A także proszę kogoś z pojęciem o informatyce i mechanice o sprawdzenie naszych systemów łączności. Wszystko trwa niemiłosiernie długo, a być może jesteśmy w stanie coś na to poradzić, kogoś zatrudnić...