| Kanał: Sieci wewnętrznej
Sektor: 5
Planeta: Prakith
Współrzędne planetarne: C-4
Nadawca: Adept Fell Mohrgan
Data wydarzenia: 26.04.19
Typ: zadanie terenowe | | |
Kod: Zaznacz cały
Odebrałem paliwo. Zapas powinien wystarczyć na co najmniej półtora miesiąca, a maksymalnie na trzy. Wszystko zależy od lotów kosmicznych, które były przez ostatni okres tak intensywne, jak nigdy w historii grupy, według rejestrów.
Odebrałem też żywność z magazynów rządowych. Ona również powinna wystarczyć przynajmniej na kilka tygodni. Przez najbliższy czas możemy ze spokojem żyć nie bojąc się o dach nad głową.
Podczas całej tej długiej wyprawy natrafiłem na łowców, którzy polowali od dawna na naszą grupę po sprawie morderstwa potomka jednego z Aderbeenów. Mam coś w rodzaju dobrych wieści. Łowca nawet nie próbował na mnie zapolować. Atmosfera była gorąca i nerwowa, ale łowcy już dawno zrezygnowali z wykonywania tego zlecenia. Wieści o tym, że z bazy zostali wyplenieni "Mroczni Jedi", są na Prakith już publiczne i powszechne, tak jak to, że poza ściganymi terrorystami i mordercami jak Namon Accar, Angar Makkaru, Bar'a'ka i Liann, są też na Prakith różni bohaterowie Jedi tacy jak Elia Vile i Tanna Saarai. Łowcy sami zaczęli w swoich gronach dochodzić do wniosku, że zleceniodawca musiał pomylić ze sobą grupy Jedi, albo pogubić się w czasie, albo kręcić i kombinować, albo też doszło do bardziej skomplikowanych przetasowań. Przy tej niepewności wolą już dłużej nie mieć z nami do czynienia, nie chcą ryzykować problemów z "prawdziwymi" Jedi. Choć zostałem boleśnie zaszczuty, z lufą blastera przy głowie, przesłuchanie w wykonaniu rzezimieszka opierało się na tym, że chciał dorwać jakiegoś "słabszego pracownika" i potwierdzić to, o czym mogliście przed chwilą posłuchać. Udało mi się wybrnąć z tego żywym, a weequayowego śmiecia utwierdzić w przekonaniu, że wygląda to tak jak powyżej. Oczywiście trochę pomogłem mu to samodzielnie złożyć do takiego scenariusza. Te kriffolone śmieci powinny dać nam spokój, ten Weequay sprawdzał teorie, które były wśród nich już maksymalnie popularne i wspierane i chciał postawić nad tym oficjalną kropkę nad i. Mieszanka propagandy rządowej, podtrzymywania ustalonych oficjalnych wersji i legendy z Odika razem wzięte odpłaciły się nam epilogiem tego ścierwa.
Koniec z łowcami. A ja wracam dopiero nad ranem, jestem skonany fizycznie i psychicznie po tym czymś. Zdrzemnę się w schronisku dla bezdomnych. Jeśli ta wiadomość jest niezrozumiała, przypomnę, że przed chwilą miałem blaster przy łbie. Dopytać, gdy odeśpię...
Aha. Kontaktował się jeszcze Major Leecken. Odbija mu od samotności i tego, co spotkało Odika, na którym do dzisiaj trwa piekło.