1. Informacje bazowe
a. Imię: Artur
b. Wiek: 15
c. Zainteresowania/Hobby: astronomia, fizyka, historia kosmosu
d. Kilka zdań o sobie i swoim charakterze: Jestem zwykłym przeciętnym uczniem, starającym się godzić czas na naukę z czasem na rozrywkę i spędzanie czasu z kolegami, który nadal zastanawia się, co kiedyś robić w życiu.
e. Nazwa konta Steam: brak
2. Scena RP/RP w JK3
a. Formy rozgrywki: Gra na żywo Minecraft
b. Organizacje/Grupy: Różnie
c. Staż: Ok. rok
d. Powód zakończenia gry: Nieudana atmosfera, kłótnie między graczami, zaśmiecanie serwerów kłótniami OOC
3. Postać
a. Imię i nazwisko: Willchar Nader
b. Wiek: 18
c. Pochodzenie: Nar Shadda
d. Rasa: Człowiek
e. Wygląd: Młody i umięśniony, ale bardzo niski 160 cm człowiek o przydługich włosach i dużych oczach.
f. Historia: Willchar urodził się w 14 ABY na planecie Nar Shadda w średnio zamożnej rodzinie. Jego ojciec prowadził sklep wraz z jego siostrą, matka pracowała w klinice na niższych biedniejszych poziomach, zaś brat pracował na ochronie różnych hangarów. Jego życie nie było sielankowe, ale czego można się spodziewać wychowując wśród gangów, przemytników itp.
Kiedy miał 15 lat był świadkiem kłótni ojca z grupką uzbrojonych bandytów. Wtedy pod wpływem adrenaliny rzucił się na bandytów trzymając metalowy pret, był to tragiczny błąd, zanim do nich dobiegł dostał mocno z kolby wtwarz i stracił przytomność. Obudził się w klinice mamy, jego czoło pulsowało i paliło. Rozejrzał się, w kącie stała starsza siostra, a on tylko czekał aż ktoś coś powie, lecz nikt się nie odezwał tylko po chwili wyszła. Potem do pokoju wbiegł ojciec krzycząc i machając rękoma, kiedy się trochę uspokoił uparł się o łóżko na którym leżał i powiedział: Synu wiem że chciałeś pomóc ale wiedz że galaktyka w jednej chwili potrafi pozbawić cię życia." Po tych słowach pomógł mi wstać i poszli do domu po drodze odwiedzając brata i opowiadając mu o tym wydarzeniu.
Przez następne trzy lata pracował w warsztacie wspierając domowy budżet kilkoma kredytami. Wtedy myślał że ta robota zostanie z nim na bardzo długo ale nie spodziewał się tego co wydarzyło się około 2 tygodni temu. Jak co dzień szedł do pracy kiedy to z warsztatu wyszli ci sami ludzie których spotkał w tamtym pamiętmym dniu. Wiedział że coś się szykuje ale tego to się nie spodziewał, po wejściu do warsztatu zastał ślady walki oraz kilka trupów wszystkie należały do pracowników warsztatu. Nie mogąc powstrzymać łez, pobiegł do biura, zastał tam poćwiartowane ciało właściciela warsztatu, zebrało mu się na wymioty zakręciło w głowie tak że musiał usiąść. Po chwili do warsztatu wpadła grupa milicji tego sektora. Powiedział im wszystko co wiedział po czym odprowadzili go do domu i powiedzieli żeby się nie wychylał.
Po kilku dniach do ich domu zapukała grupka gangsterów, pobili jego brata, ojcu złamali rękę a jego porwali, to działo się tak szybko że niczego z tego wieczoru nie pamiętał. Kiedy tylko wprowadzili go do swojej bazy nie czekali z pobiciem podczas którego stracił przytomność. Obudził się leżąc w zimnej i brudnej celi ręce miał skute a ubranie całkowicie podarte. Nie wie jak długo siedział w tej celi ale przynajmniej z 2 dni po czym przyszedł do niego jeden z tych szumowin proponując pewien układ.
-Chcesz żeby twoja rodzina dalej mogła żyć na tej planecie? - Powiedział zimnym głosem
-Oczywiście, że tak. - Odpowiedział bez namysłu.
-To dobrze, więc słuchaj się mnie uważnie. Musisz zabić pewnego Rodiańskiego handlarza bronią ponieważ próbuje wygryźć nas z interesu, więc jak wchodzisz w to?
-Tak oczywiście, bo innego wyjścia raczej nie mam?
-Nie nie masz, a teraz bez żadnych sztuczek - Powiedział to otwierając jego cele.
Od razu rzucił się z pięściami na niego po chwili szamotaniny skręcił mu kark był tak wyczerpany po tej walce że ledwo był w stanie się poruszać ale wiedział że teraz nie ma odwrotu. Po chwili trafił do zbrojowni tam zdjął kajdanki wyposażył się w blaster i dwa granaty oraz wibronóż, po czym ruszył ostrożnie na poszukiwanie wyjścia. Mimo jego ostrożności i tak doszło do jednego starcia przy wyjściu wychodzi na to że czekali tam na niego. Było ich około 15 więc uznał że to pora użyć granatów. Rzucił granat, wysadził drzwi oraz zabił kilku wrogów, szybko pobiegł w stronę wybuchu żeby wyskoczyć przez wysadzone drzwi po czym pobiegł nie patrząc za siebie. Kiedy dobiegł do sklepu mojego ojca i opisał mu całą sytuację powiedział żebym szybko pobiegł do domu a on się zajmie resztą.
Kiedy dobiegł do domu czekał tam na niego komitet powitalny trzymając jego brata jako zakładnika. Wiedząc że nie ma szans odłożył blaster na ziemi i kopnął go prosto pod ich nogi. Dwóch z nich podeszło do niego więc szybko złapał za wibro nóż i wbił go w serce jednego z nich, jego brat w tym czasie wyrwał się i znokautował tego który go trzymał. Drugi który podszedł wyciągnął wibro miecz i zadał cios który pozbawił go prawej dłoni. Kiedy upadł wyjąc z bólu jego brat strzelił zabijając ostatniego nieproszonego gościa w ich domu, pomógł mu wstać i zaprowadził go do kliniki żeby opatrzyć ranę.
W klinice spotkał zakapturzoną postać która zainteresowała się tym co mu się stało. Po krótkiej rozmowie zaproponował że pomoże mu i jego rodzinie lecz w zamian musi udać się z nim na Hakassi. Z powodu tragicznego położenia rodziny, zgodził się i wszyscy zaczęli się pakować. Po chwili namysłu i krótkiej rozmowie z rodzicami zgodził on się. Wtedy ten tajemniczy ktoś, powiedział że mamy spotkać się w hangarze z samego rana po czym wyszedł. Więc następnego dnia pożegnaliśmy się z ocalałymi żywymi znajomymi, zabraliśmy swoje bagaże i wyruszyliśmy do hangaru i wsiedliśmy na jego nieduży prom na drogę do Hakassi.
4. Informacje dodatkowe
a. Czego szukasz w RP w organizacji i co jest dla Ciebie w grze najważniejsze? Klimat Star Wars
b. Skąd dowiedziałeś się o organizacji? Z fb