Na wizji
Prakith - siedziba Prakith-NEWS1. Data, godzina zdarzenia: 23.02.18, godz. 21:00-04:00
2. Opis wydarzenia:Wszystko zaczęło się tak parę miesięcy temu. Gdy Kult zaatakował naszą bazę major Redge Leecken zaginął. Wszyscy znamy te historię… Badaliśmy tę sprawę przez ostatnie parę miesięcy… Zaangażowała ona wiele osób, od Padawanów do Rycerzy, nawet Mistrz Bart przyłożył do tego odrobinę rękę. Wszyscy znamy majora Redge Leeckena, wszystkich poruszyła nas wiadomość, iż w szaleńczym pędzie gnał do nas przez Prakith bez zastanowienia, by pomóc nam podczas ataku Kultu i ten pościg był przyczynkiem do jego zaginięcia. Rozbicie ścigacza, nieobecność przez wiele tygodni, nagłe pojawienie się w bazie, gdzie był widoczny tylko przez Padawanów w dół… To jedna z trudniejszych do rozwikłania zagadek, którymi przyszło nam się zająć podług mojej wiedzy i doświadczenia. Zagadka, która została właśnie rozwiązana. Tajemnica odkryta. major odbity, żywy, prawie cały. Wojna rozpętana. Prakith rządne krwi Mrocznych Jedi… Tak działają media, prawda?
Od początku.
Parę dni temu na kanale trzecim pojawił się major Redge Leecken; Starszy w jego ciele uściślając. Przedstawił on Prakith wizję straszną i przerażającą. Na ich planecie zamieszkują rządni władzy i krwi Mroczni Jedi, a on ostatnie 5 lat swojego życia poświęcił na rozpracowanie tej grupy w celu publicznego zdyskredytowania jej. Ujawniał działania, nazwiska, sukcesy pomijał, porażki piętnował... I obiecał wszystko podeprzeć dowodami podczas następnej transmisji, która odbyć miała się następnego dnia. Wszelkie materiały dostarczył mu nasz gość, a do niedawna jeszcze Adept, Aetas Hyenn. Czemu to zrobił? Nie wiemy… Czy kierowała nim bliżej niesprecyzowana chęć przysporzenia nam problemów, czy został przekonany przez Kult do ich wizji przyszłości Prakith, a może był pod ich mentalną kontrolą? Nigdy się już tego niestety nie dowiemy… Ta wiedza umarła wraz z Aetasem.
Dla niezorientowanych odsyłam do raportu Padawana Bar’a’ki
”Szybkie śledztwo” i dodam, że Aetas, nim został uznany za winnego terroryzmowi i osądzony zgodnie z prawem obowiązującym na Prakith, które za tego rodzaju czyny przewiduje karę śmierci, wyznał, iż przekazał Kultowi skradziony z bazy komputer z danymi majora.
Transmisję oglądałam wraz z Mistrzynią Viile oraz Padawan Valo. Nasze następne działania były szybkie – kontakt z Volianderem, od którego dowiedzieliśmy się, co dokładnie się stało (dla tych, którzy nie zdają sobie sprawy, on wiedział od początku… zwyczajnie Voliander nie lubi dzielić się taką wiedzą, o ile nie stoi przyparty do muru… a to ciężko zrobić. Otóż okazało się, że major Redge Leecken, gdy rzucił się nam na pomoc miał w tym ukryty cel; dać się złapać Starszemu w zbroi Yuuzhan Vongów, która w bliżej niesprecyzowany sposób miała uniemożliwić proces przejęcia kontroli na właścicielem zbroi. Jak wiemy nie do końca okazało się to prawdą. Na szczęście jednak major nie rozpłynął się na zawsze w Mocy, a udało mu się, również w niewiadomy dla nas sposób, znaleźć schronienie w stworzonym przez Mistrzynię Vile nurcie Jasnej Strony, który powstał w trakcie jej starcia ze Starszym jakiś czas temu… Wcześniej testował te zbroję z WSK, przez długi czas badali jej właściwości, możliwości przeciwdziałania na próby przejęcia kontroli za pomocą Mocy… Skomplikowane… Wiem…
W każdym razie, zaraz po rozmowie z Volianderem skontaktowaliśmy się z WSK prosząc ich o wpłynięcie w jakiś sposób na sytuację i możliwie najdłuższe opóźnienie drugiego wystąpienia nie-majora, w którym to miał wyjawić wszelkie nasze tajemnice…
Czemu postanowiliśmy dopuścić do tej transmisji? Pozwolić wszystkim poznać o nas prawdę przedstawioną w świetle rzuconym przez Kult? Czemu nie wpadło na to nawet WSK? Nie potrafię odpowiedzieć… To się jednak, jak wszyscy dobrze wiecie, stało. Teraz musimy ponieść odpowiedzialność za nasze decyzje i zmierzyć się z konsekwencjami…
Po kolei jednak…
Parę dni później wybrałyśmy się z Mistrzynią w towarzystwie Mistrza Barta i Rycerza Fenderusa na „wycieczkę” na orbitę Prakith, by opracować plan odzyskania ciała majora. Wierzyłyśmy, że po drugiej transmisji ciało stanie się dla Kultystów zbędne i będą chcieli się go pozbyć, nie mogłyśmy do tego dopuścić. Rycerz zasugerował, że powinnam wziąć udział w akcji odbijania majora, gdyż spodziewał się, że na widok dwójki potężnych użytkowników Mocy Starszy w ciele majora Leeckena od razu ruszy w paniczną ucieczkę. Dodatkowym moim atutem miały tu być umiejętności obsługi granatów dymnych, które wg pierwotnej koncepcji miały nie dopuścić do naszego rozpoznania, gdy będziemy w budynku stacji Prakith-NEWS podejmowały próbę, nie owijając w bawełnę, zamachu na majora. Zasugerowałam dodatkowo użycie ładunków elektromagnetycznych, które miały unieruchomić nasz cel wyłączając z możliwości użytkowania wszelkie jego protezy. Oczywiście sama również byłabym narażona na eksplozję i wszelkie uciążliwości z nią związane, te jednak nie utrudniały w żaden sposób dalszej części planu. Ostatecznie jednak skończyło się na ładunkach kriobanowych, gdyż nie posiadamy w naszym magazynie ani jednego granatu EMP. A te z kolei okazały się ostatecznie zupełnie nieprzydatne…
To znaczy… Mogły być, gdybym tylko podjęła jakieś działania względem zmieniającej się dynamicznie sytuacji, która mocno odbiegała od pierwotnych założeń. Gdybym wpadła na to, że ujawnienie tych materiałów przyniesie tak wielkie konsekwencje. Mogłam zareagować, byłam na miejscu, nie dalej niż 5 metrów od tej przeklętej konsoli… A nie zrobiłam zupełnie nic. Przepraszam was wszystkich. Przez moje ścisłe trzymanie się ustalonego planu i brak choćby chwilowej refleksji znajdujemy się w tej całej sytuacji. Nie potrafię cofnąć czasu. Żałuję.
Znów odbiegam od tematu jednak.
Plan wyglądał następująco. Dostaję się do budynku Prakith-NEWS pod przykrywką dziennikarki dzięki załatwionym przez Rycerza Fenderusa od WSK dokumentom i namierzam majora. Po jego wystąpieniu detonuję dyskretnie ładunki dymne, które ukrywają nas przed wszelkimi kamerami. Następnie unieruchamiam majora ładunkami kriobanowymi. W tym czasie Mistrzyni dostaje się skrycie do budynku, a następnie wkracza do akcji i możliwie szybko aplikuje majorowi Senflax – silną neurotoksynę, która uniemożliwia opór powodując zwiotczenie mięśni oraz zaciemnienie umysłu – następnie zakłada nie-majorowi obręcz neuronową, którą Rycerz Fenderus załatwił od WSK, blokując mu w ten sposób możliwość korzystania z Mocy i zabiera majora na Sentinela pilotowanego przez Hanza Aderbeena. Na promie, który leci na orbitę Prakith pozbywa się z ciała majora Starszego, który ginie odcięty od Ciemnej Strony Prakith i wsadza w ciało jego pierwotnego i prawowitego właściciela. Wszystko z użyciem amuletów z łuski taozina, które ukryć miały naszą obecność w Mocy; otrzymałyśmy takie wraz z Mistrzynią Vile od WSK w zeszłym roku. Towarzyszyć miał nam również HDR, który jak wiadomo może przybrać dowolną postać. Ostatecznie był Aqualishem, ciekawy wybór… nie powiem…
Całkiem sprytne prawda? Co mogło pójść nie tak… Niemal wszystko jak się okazuje.
Po tym przydługim wstępie docieramy do właściwej części raportu, który opisuje przebieg całej akcji w budynku Prakith-News. Zdecydowałam się na niego byście mieli możliwe najpełniejszy obraz całej sytuacji i mogli podjąć próbę zrozumienia naszego toku myślenia na przestrzeni ostatnich kilku dni, gdy opracowaliśmy ten plan. Zależało nam na odbiciu ciała majora. I to, w mojej opinii, przyćmiło nasz zdrowy rozsądek, przez co nie przewidzieliśmy konsekwencji, które nastąpiły po opublikowaniu tych materiałów. Taka marna próba usprawiedliwienia się… Wybaczcie.
Jeszcze na chwilę przed wylotem Rycerz Thaxton zaproponował swoje wsparcie w razie krytycznej sytuacji. Udałam się na miejsce Y-Wingiem, Mistrzyni Sentinelem pilotowanym przez Hanza. Zaraz po wylądowaniu napotkałyśmy na pierwsze komplikacje, które ujawniły niedbałość, z jaką podeszliśmy do planowania tej akcji.
Na miejscu okazało się, że na samą transmisję wejść mogą tylko osoby wcześniej umówione i wpisane na listę. Recepcjonista był nieubłagany. Próbowałam wszelkimi sposobami przekonać go, żeby wpuścił mnie do środka. Nici porozumienia próbowałam szukać na linii współpracy stacji, w której rzekomo pracowałam, a ich stacją… Próbowałam nawet przekupstwa. Z tym jednak nie zdążyłam, gdyż HDR, który dokładnie odmierzał czas do rozpoczęcia transmisji postanowił działać. Obezwładnił recepcjonistę i towarzyszącego mu mężczyznę, zniósł ciała piętro niżej i gdy ja schowałam nieprzytomnych do skrzyni ten przybrał postać wcześniej porażonego ładunkiem elektrycznym recepcjonisty. W ten sposób dostałam się do środka i mogłam uczestniczyć w transmisji.
Weszłam w ostatniej chwili. Wywiad miał się właśnie rozpocząć… Nie-major zaczął swój wywód oczerniający nasze każde działania, pokazywał nagrania, odwrócił nawet działania Padawana Bar’a’ki z Tallut na naszą niekorzyść… To był lincz… Z którym nic nie zrobiłam… Ale kto wie, może taki atak na wizji byłby jeszcze gorszy niż to, co nas teraz spotyka? Nie będę próbowała tego oceniać.
W tamtej chwili jedyne, o czym myślałam to dyskretne rozstawienie granatów dymnych w Sali. Z pomocą telekinezy opuściłam spakowane w kieszeń przy pasie granaty pod ścianę, drugą kieszeń umieściłam za skrzynią udając, iż próbuję złapać lepsze ujęcie na majora swoją Holodatą. Próbowałam transmitować obraz Mistrzyni Vile, ta jednak zajęta przedostawaniem się do budynku nie miała czasu, by ową odebrać. I tak by się jej zresztą nie przydała…
Gdy major skończył i przesłał wszystkie materiały do HoloNetu zaczął opuszczać studio. Próbowałam go zatrzymać pytaniem, mając nadzieję, iż to właśnie w tym pomieszczeniu odbędzie się ostateczne starcie między nim a Mistrzynią… Ten jednak mnie zbył i nim zdążyłam odpalić naszą zasłonę dymną, był już poza ich zasięgiem. Mogłam jedynie kontynuować dalsze wypełnianie planu i zmyć się z budynku studia Prakith-NEWS, mając nadzieję, iż Mistrzyni będzie w stanie pojmać nie-majora w improwizowany sposób.
Zaraz po wydostaniu się z budynku wezwałam Mistrzyni na pomoc HDR, który niezwłocznie dołączył do niej w jak się okazało hangarze.
Co się tam stało? Jak Mistrzyni udało się dostać do szczelnie zamkniętego budynku, przetrwać walkę ze Starszym, majorem, wsparciem Kultu i nie odnieść przy tym większych obrażeń, a co więcej porwać ciało majora wraz z jego lokatorem?
Ona opowie najlepiej...
Mistyk Jedi Elia Vile pisze: Od początku nie chciałam się pokazywać. Moja twarz jest dość specyficzna i łatwo zapada w pamięć – mało kto wygląda jak jedna wielka blizna. Postanowiłam zostać z tyłu, kiedy Tanna forsowała swoją drogę do środka. Była jednym z kilku dziennikarzy, którzy próbowali dostać się do studia i nie byli zachwyceni, że im nie wolno. Schowana za jakimiś pudłami, słyszałam wyłącznie strzępki rozmów sprzed głównego wejścia.
Zrobiłam krótkie rozpoznanie okolicy – budynku nie dało się obejść, nie na tym poziomie. Wyrastał jak góra z jakichś nieokreślonych czeluści. Do studia prowadziły wyłącznie dwie drogi – ta, którą próbowała dostać się Tanna i pole siłowe wewnętrznych hangarów, do którego z zewnątrz nie było dojścia.
Moje pierwsze zagranie było ryzykowne i, jak to z ryzykownymi zagraniami bywa, kompletnie spudłowane. Chciałam pociągnąć za sobą niezadowolonych dziennikarzy i większą grupą wedrzeć się do środka. Poszedł za mną wyłącznie HD w przebraniu Aqualisha, kompletna porażka. Szkoda, bo to miało szanse powodzenia, dotarliśmy niemal pod drzwi sali nagrań, nim zaczęto straszyć nas ochroną. Wycofałam się błyskawicznie. Tanna w tym czasie negocjowała na recepcji warunki własnego wejścia – jak się potem okazało, skutecznie.
Wróciłam w mój kącik za pudłami i zaczęłam głębiej analizować możliwość dotarcia do hangaru. Przy użyciu statku, z założeniem, że będę przeskakiwać po dachach, byłabym w stanie sięgnąć pola siłowego. Poinstruowałam naszego pilota, by przygotował statek do startu i ruszyłam na lądowisko. Po kilku minutach byliśmy już w powietrzu i ocenialiśmy szanse zrzucenia mnie na dach studia.
Vong w ciele Aderbeena wykonał wszystko perfekcyjnie. Tylko lekkie zboczenie z trasy powietrznej, chwila opuszczenia rampy i byłam w powietrzu, lecąc na spotkanie dachu. Udało mi się zamortyzować upadek. Jeśli na zewnątrz było zimno, tu, wysoko, bez żadnych osłon, niemal zamarzałam. Dach miał kształt kopuły. Przesuwałam się po nim ostrożnie, by zawisnąć nad polem siłowym hangarów. Początkowo chciałam czekać, aż coś wyleci ze środka, ale szybko doszłam do wniosku, że to idiotycznie wręcz ryzykowne. Nawet gdyby pierwszą osobą opuszczającą hangar był Starszy w ciele Redge’a, nawet gdyby udało mi się skoczyć i wylądować perfekcyjnie, nie zostać zdmuchniętą z kadłuba, wbić do środka, nim statek sięgnie pułapu, na którym nie mogłabym oddychać… musiałabym przeżyć próbę rozbicia maszyny. Starszy na pewno by tego próbował, on nie potrzebował ciała Redge’a, ja mojego – owszem.
Postanowiłam więc wejść do hangaru. Przy użyciu Mocy. Dość powiedzieć, że trwało to chwilę, a kiedy przecisnęłam się przez energetyczne pole, byłam w równym stopniu naładowana pochłoniętą energią, co wykończona. Potrzebowałam kilku chwil, by dojść do siebie.
W pierwszej kolejności szukałam konsoli lub panelu, przy pomocy którego dałoby się sterować polem siłowym. Nie znalazłam niczego takiego, więc przeszłam do planu B – przejęcia któregoś z zaparkowanych promów. Każdy z nich był zablokowany, nie było mowy, bym mogła włamać się do któregoś i użyć go – nie przy moich umiejętnościach. Być może mogłabym zrobić to siłą, ale to zapewne rozszczelniłoby statek i stałby się niezdolny do pościgu. Przeszłam do planu C – czyli sabotażu. Znów użyłam Mocy, tym razem w formie energii elektrycznej. Przeładowałam zamek każdej z maszyn (były identyczne, więc poszło sprawnie) po to, by kupić sobie czas, kiedy Starszy będzie chciał odlatywać. Kiedy skończyłam, schowałam się i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.
Ciało Redge’a pojawiło się w hangarze po kilku minutach i z miejsca ruszyło ku jednej z maszyn. Zamek był zablokowany, więc ciało spróbowało szczęścia przy kolejnej, z podobnym skutkiem. Kiedy Starszy walczył z maszyną, mogłam ruszyć do ataku – ale powstrzymałam się. Potrzebowałam drogi ucieczki, a więc otwartego hangaru. Potrzebowałam też pewnej przewagi nad przeciwnikiem. Było jasne, że Starszy zamierza odlecieć, postanowiłam więc zapewnić mu trudny i bolesny start. Miał wsiąść, otworzyć hangar, ruszyć - i zderzyć się z inną maszyną, która ustawiłabym na jego drodze. Proste.
Muszę przyznać, że częściowo się udało. Hangar został otwarty, maszyna pilotowana przez ciało Redge’a przydzwoniła w inną, obróciła się i zaczęła dymić. Problem pojawi się w momencie, gdy coś odepchnęło mnie Mocą na ścianę z taką siłą, że mało nie połamało mi kości. Obok mnie znikąd wyrósł Starszy w ciele Hakka Raala. Cudem uskoczyłam przed jego kolejnym błyskawicznym atakiem.
Z sali nagrań dobiegły stłumione wybuchy, mnie interesował już jednak wyłącznie Redge – bałam się, że ciało zostało porzucone na śmierć. Doskoczyłam do promu, z którego wyczołgał się mój cel. Był zaskakująco sprawny jak na kraksę, w której wziął udział. Starszy podążył za mną, ale nadział się na HD w przebraniu ochoniarza. Ja przygotowałam senflaks i stanęłam naprzeciw Redge’a – uzbrojonego w miecz. A więc było ich dwóch, Starszy nie porzucił tego ciała, Redge do niego nie wrócił. Zaskoczenie, chwila konsternacji – a potem silny atak Mocą. Wyrwałam mu miecz, odepchnął mnie. Próbowałam przyciągnąć go do siebie, ale zdążył odzyskać broń. Chwyciłam własną. Jak przystało na beznadziejnego szermierza, oberwałam pierwsza. Jak przystało na uczennicę Mistrza Barta, byłam na nogach w sekundę, jak gdyby nigdy nic.
W walce brał udział jeszcze ktoś, strzelec, ale ciężko było mi rozpoznać, po czyjej jest stronie. HD poważnie oberwał w tym starciu, kazałam mu uciekać, gdyby było bardzo źle. Jestem w stanie poświęcić wiele osób dla dobra Redge’a, ale HD do nich nie należy. Ta walka była jednym wielkim chaosem. Śmiertelnie poraniony Starszy popełnił samobójstwo w ciele Raala, HD górował w walce nad uzurpatorem w ciele Redge’a, ja starałam się znaleźć moment, by użyć senflaksu. Udało się, ledwo. Poraniony Leecken, ze strzykawką wciąż tkwiącą w ramieniu, rzucił się do ucieczki, ruszyliśmy za nim. Był w połowie drogi do wyjścia z budynku, kiedy dopadłam go Mocą. Chwilę szarpaliśmy się, nim odcięłam mu protezy nóg, a HD – uzbrojonej ręki. Próbował bronić się telekinezą, ale senflaks najwyraźniej działał, pchnięcie było żałośnie słabe.
WSK bombardowało nas już komunikatami o tym, że muszą wkraczać i mamy niewiele czasu. Ich zadaniem było zlikwidowanie terrorystów, czyli nas, i chcieli zrobić to skrupulatnie, by wyjść z całego zajścia z twarzą. Intruz w ciele Redge’a wciąż próbował walczyć, przydusiłam go Mocą i wcisnęłam na głowę obręcz neuronową. Odrąbałam ostatnią protezę. Tak obezwładnionego pociągnęłam za sobą, podczas gdy HD kontaktował się już z Vongiem w ciele Hanza – naszym pilotem.
Ruszyliśmy ku hangarom i dalej, na dach. HD przejął ciało Leeckena, panując nad nim w pełni fizycznie. Wystawieni na lodowane podmuchy wiatru czekaliśmy na prom – był jasne, że WSK będzie pierwsze. HD ustawił się za mną – liczyłam, że obronię naszą trójkę przez czas potrzebny do przybycia promu. Nie było mowy, by komandosi nas nie znaleźli; poprosiłam, by skupili się na mnie podczas ostrzału.
Nie wiem czym we mnie strzelali – jakieś kule energii, które pękały w zetknięciu z moją barierą, uwalniając plazmowy ładunek. Początkowo udawało mi się je odpychać względnie łatwo, ale z czasem napór się zwiększył. Ostatnie pół minuty trwało wieczność i doprowadziło mnie do skraju wyczerpania. Jeden z pocisków rykoszetował i dosłownie usmażył komandosa po lewej – pozostała dwójka zabrała kolegę i wycofała się. Prom nadleciał chwilę potem. Po upewnieniu się, że HD da radę doskoczyć, sama wybiłam się z dachu. Kosztowało mnie to resztę sił, na górze byłam wyłącznie w stanie zwinąć się i oddychać. Słyszałam, że w naszą stronę posłano jeszcze jakieś strzały, ale w tym momencie nie miałam siły się tym przejmować. Gdyby nie to, że pierwszy raz od dawna nie musiałam filtrować Mocy płynącej przez mojego Mistrza… zapewne nie zdołałabym się stamtąd wydostać.
Krążyłam jeszcze chwilę wokół budynku Prakith-NEWS w razie gdyby jednak mogła okazać się większym… jakimkolwiek… wsparciem w tym zadaniu. Ostatecznie jednak wróciłam do bazy, gdzie oczekiwałam powrotu Mistrzyni Vile. To jednak nie nastąpiło szybko i nie w sposób, jakiego pragnęłam.
W pewnym momencie dostałam wiadomość od WSK, w której nakazywali mi natychmiastowe stawienie się z Mistrzynią przed bazą. Oznajmili, iż wywołałyśmy wojnę na Prakith, mamy totalnie przechlapane, oczywiście oni użyli zupełnie innego określenia sytuacji, i zabierają nas do pałacu prezydenckiego. Zrobiłam, czego ode mnie oczekiwano. Mistrzyni dołączyła do mnie chwilę później…
W pałacu powitał nas zbudzony w środku nocy prezydent Zarroth Vandelis, komisarz agencji federalnej Jelehan Faroamer oraz kapitan WSK. Tam przedstawiono nam, w jakiej sytuacji się dokładnie znajdujemy… Okazało się to być odrobinę mniej czarną wizją od tej malowanej jeszcze godzinę temu przez WSK. Owszem wyciekłe materiały sprawiły, iż staliśmy się wrogami publicznymi numer jeden, jednak te zostały bardzo szybko zdjęte z HoloNetu przez WSK; później prezydent wytłumaczył takie postępowanie w swoim przemówieniu do Prakith, odsyłam do jego zapisu
w tym miejscu. Owszem na Prakith panuje ogromne poruszenie i zagrożenie destabilizacji pracy rządu planety, jednak nie można tego określić stanem wojny. Prezydent, myśląc niezwykle trzeźwo, zasugerował rozwiązanie, które pozwoliło nam pozostać w bazie; otóż Mroczni Jedi mieli się z niej wynieść, gdy tylko zaczęły się problemy z majorem i pozostawić budynek nam, jako jego następnym lokatorom. Wg oficjalnej wersji nie jesteśmy nijak powiązaniu z w/w Mrocznymi Jedi. Przynajmniej nie, jako lokatorzy budynku. Przypominam jednak, że wszystkie nasze dane osobowe wyciekły do HoloNetu wraz ze zdjęciami i pełną listą naszych „zbrodni przeciw oraz na Prakith”. Stąd moja ostatnia sugestia o ukrywanie swojej tożsamości przed wzrokiem przypadkowych, jak i nie, podróżników, którzy mijają naszą bazę. Ta z kolei została szczelnie obstawiona przez wojsko Prakith, dla bezpieczeństwa naszego, jak i obywateli planety.
Mamy jakieś 7 miesięcy na załagodzenie tej sytuacji. Po tym czasie kończy się kadencja obecnego prezydenta i nikt nie może nam dać gwarancji, że następny rząd będzie nam równie przychylny, co obecny oraz skory do wybaczania naszych błędów…
To właśnie w pałacu dowiedzieliśmy się dokładniej o planach majora Leeckena. WSK poinformowało nas o tym, iż celem majora w tej całej próbie wykorzystania zbroi Yuuzhan Vongów do przerwania procesu transferu esencji w jego ciało było wytworzenie połączenia między Nim, a Starszym, które moglibyśmy w jakiś sposób wykorzystać. Jaki? WSK nie ma pojęcia. Prawdopodobnie major również go nie miał. Nie zmienia to jednak faktu, iż to co zrobił, w swej nieroztropności, było niezwykle bohaterskie i napędzane chęcią pomocy nam w rozprawieniu się z Kultem.
Mimo wszystko uspokajam, nie zaniedbamy tego. Już działamy w tej sprawie intensywnie, pomaga nam Nexu, zaangażujemy Sojusz Galaktyczny, wszelkich naszych sprzymierzeńców i sympatyków, którzy mogą pokazać nas w dobrym świetle… Odkręcimy to… Jakoś.
3. Ewentualne uwagi sprawozdającego:- Raport Padawana Bar’a’ki
”Szybkie śledztwo”4. Autor raportu: Uczeń Jedi Tanna Saarai